Pisałam niedawno w relacji z koncertu walentynkowego, że lubię chłopaków, którzy są amatorami słodyczy. Nie mogłam sobie odmówić pewnego eksperymentu kiedy w dniu, w którym w mieście , w którym póki co jeszcze mieszkam odbył się koncert Organka. Uwielbiam jego muzykę , energetyczną i pełną niepokoju. Niedawno spotkałam się w dawnymi i nowymi przyjaciółmi, dla których muzyka jest w życiu bardzo ważna. Narzekali, że teraz nie ma już dobrej muzyki, że słuchają tej sprzed 30 lat. Najpierw pokazałam im Korteza ( nie wszystkim musiałam, niektórzy znali go już dzięki mojemu blogowi i Facebookowi) a potem jadąc autem usłyszeliśmy „Missisipi w ogniu”, więc poprosiłam o ciszę i wysłuchanie w skupieniu tego utworu i spytałam „nadal twierdzicie, że teraz nie ma dobrej muzyki ? ”
Wracając do mojego eksperymentu – upiekłam ciasto ciemne jak czarna Madonna albo oczy Italiano i kontrastowe w smaku jak Missisipi w ogniu. W miejscowym Domu Kultury znają mnie już z akcji z ciastem dla Korteza, więc mój pomysł spotkał się z entuzjazmem. O wykonanie zadbałam już sama, ale w końcu mam w tym doświadczenie, muzyka jest moją pasją i rozmowy o niej otwierają serce każdego artysty z tej branży. A zwłaszcza poparte domowymi słodyczami a propos tej muzyki 🙂
CIASTO CIEMNE JAK OCZY ITALIANO I KONTRASTOWE W SMAKU JAK MISSISIPI W OGNIU
Ciasto takie, jak tutaj ( bez gruszek w środku)
solony kajmak ( spod Torunia, moje rodzinne województwo)
domowy mus z truskawek i jabłek z kompotu do przełożenia
posiekane płatki migdałowe i orzeszki so posypania
Ciasto miało małe modyfikacje, mus jabłkowy dodany do niego miał nutkę mięty ( z kompotu), imbir zaś pominęłam, bo kojarzy się wiadomo z kim 🙂
Upiekłam je na prostokątnej blaszce, po wystudzeniu przełożyłam kwaskowym musem (odcedzone z kompotu truskawki i w/w jabłka, zmiksowane), na wierzchu posmarowałam solonym kajmakiem i posypałam migdałami i orzeszkami.
Smaki kontrastowe, nawiązujące do „Missisipi w ogniu” , kolor ciasta ciemny jak Czarna Madonna albo oczy Italiano.
Było tak dobre, że ktoś ze 'swoich” z domu kultury nie mógł się mu oprzeć i podkradł kilka kawałków z kuchni, mimo, że na kartoniku była kartka „Ciasto dla Organka”… jakoś uporządkowałam je i nie było obciachu.
Koncert był wspaniały , pełen energii , publiczność reagowała spontanicznie, kawałki już znane wszyscy śpiewali razem, Organek nie musiał nikogo do tego zachęcać , wszyscy czuli muzykę i ona rządziła. Choć trzeba też pamiętać o tym, jak mądre są słowa jego piosenek , moja ulubione ostatnio to z „Missisipi”…wyrzuć wszystkie maskary, te cienie do powiek, pokaż mi oczy…i te głuche telefony, pokaż mi ręce, pokaż mi dłonie…” . Myślę podobnie, za dużo otacza nas przedmiotów, nie potrafimy się wyciszyć , skupić na człowieku, którego mamy obok. Rozmawiamy przez internet, telefon i nie możemy wtedy spojrzeć w oczy, by widzieć właściwe, prawdziwe reakcje na to, co mówimy.
Jak w trakcie rozdawania autografów podeszłam do Organka z pudełkiem ciasta ( bardzo się z niego ucieszył, dostał już wcześniej od kogoś babeczki , kwiaty, był też tort urodzinowy dla klawiszowca ), to porozmawiałam z nim trochę o muzyce, właśnie patrząc mu w oczy. Są bardzo mądre i szczere, jak ich właściciel.
Przyznał mi rację, że wracamy do muzyki takiej, jak była 30 lat temu, bo nawet filozof Zygmunt Bauman stworzył pojęcie – Retropia – czyli retro i utopia. W dzisiejszych czasach postęp jest tak szybki, że boimy się go, jak kiedyś dawniej wojny. Musimy się więc cofnąć o kilka kroków po to, by znów móc iść do przodu. Przyznałam rację artyście, te poglądy są mi bliskie, jak jego piosenki. Poza tym… Tomek Organek studiował anglistykę w moim ulubionym mieście Toruniu , jak mój kilka lat młodszy od niego siostrzeniec, też Tomek a pochodzi z Suwalszczyzny, jak mój przyjaciel bloger Antoni ( prywatnie też Tomek 🙂
Za ciasto dostałam specjalne podziękowanie w formie autografu ( to już drugie takie, czyżby początek kolekcji ? ) nawet pewien znany mi od dawna muzyk zażartował sobie na ten temat 🙂
Po koncercie i rozmowie poszłam do domu, nie czekając na degustację ciasta. O tym, czy smakowało dowiedziałam się w prosty sposób- pytając Organka na Facebookowym profilu 🙂 Oto, czego się dowiedziałam 🙂
Wracając do koncertu – Najmocniej zabrzmiał ostatni przebój – Czarna Madonna, na finał zaś ponownie Missisipi w ogniu. Po koncercie Organek prosił, by spędzić ten wieczór mądrze do końca, z przyjaciółmi , z dobrą książką lub filmem a nie jakąś telewizyjną „sieczką”. A w trakcie koncertu , gdy dowiedział się, że 8 kwietnia będzie tu koncert HEY, prosił wszystkich o podniesienie rąk w geście uznania dla tego wspaniałego zespołu. Mnie kulinarne obowiązki poniosą wtedy do Bydgoszczy, ale na pewno ktoś mi bliski będzie na tym koncercie.
Jeszcze teraz mam głowę pełną muzyki Organka, wracam do niej cały czas, teraz też, pisząc te słowa. Cieszę się, że moje kulinarne pasje połączyły się z muzycznymi. Jak już napisałam, uwielbiam karmić ludzi, których kocham, lubię i cenię. A jaka to radość dla mnie, gdy to, co upichciłam wkładając w to swoje serce, smakuje im.