Miesięczne archiwum: kwiecień 2022

Espresso tonic z mrożonymi malinami

Kawa riposso exclusive intensive z tonikiem
espresso tonic z mrożonymi malinami

Kawę espresso tonic polubilam dzięki mojej córce, która bardzo lubi tonik we wszelkich postaciach . To doskonała kawa na upalne dni, które mam nadzieję już się zbliżają a ich przedsmak mieliśmy w ostatni weekend. Skusiliśmy się nawet na wypicie kawy w ogrodzie, bo po południu, w porze podwieczorku słońce świeciło dość mocno a wiatr ucichł na kilka godzin. Przywołaliśmy trochę wspomnienie lata, bo w zamrażalniku znalazłam jeszcze nieco mrożonych malin z ogrodu, z ubiegłego roku. Udało mi się też znaleźć trochę listków mięty. Bałam się, że po pracach remontowych przy domu zniknie, ale to jest silna roślina i wyrasta jej spod ziemi coraz więcej. Do smaku malin pasowała mi pomarańcza , udało mi się znależć bardzo slodki owoc i jego naturalny smak złagodził nieco polączone smaki mocnej kawy i toniku. Espresso zrobiliśmy w ekspresie z kawy Riposso Exclusive Intensive , która do tego najlepiej się nadaje. Miałam tremę komponując napój , udało mi się uzyskać w pewnym stopniu efekt rozwarstwienia – czytałam jednak, że bariści polecają też ” estetyczną anihiliację „, czyli wymieszanie wszystkiego , by uzyskać ciekawy smak. Bo wygląd wyglądem, ale smak jest przecież najważniejszy.

kawa riposso exclisive intensive z tonikiem
espresso tonic z malinami i miętą

ESPRESSO TONIC Z MROŻONYMI MALINAMI

  • 30 ml mocnego espresso
  • 150 ml toniku
  • plaster słodkiej pomarańczy ze skórką
  • kilka mrożonych malin
  • kilka kostek lodu
  • garść listków mięty ( może być też melisa)
  • opcjonalnie – łyżka syropu z trzciny cukrowej lub smakowego

Do szklanki wkładamy kostki lodu i mrożone owoce, razem z listkami mięty , które potem pójdą w górę. Wlewamy tonik i ewentualnie syrop ( mnie wystarczył plaster słodkiej pomarańczy). Na koniec ostrożnie wlewamy kawę. Powinno to nam dać ładny wizualnie efekt rozwarstwienia. Ozdabiamy plasterkiem pomarańczy , który potem wrzucamy do napoju i mieszamy wszystko, bo tak lepiej smakuje. Ja byłam zachwycona tym smakiem, maliny puściły sok, mięta dodała świeżości a pomarańcza słodyczy i aromatu skórki. Do takiej kawy doskonale pasuje zimny serniczek z waniliową nutką, który jest naszym ulubionym deserem wiosną i latem.

Mam nadzieję, że podczas majówki będzie niejedna okazja by raczyć się taką pyszną zimną kawą.

Smacznego !

espresso tonic z kawy riposso exclusive intensive

Sernik marcepanowy

sernik marcepanowy
sernik marcepanowy

Na Wielkanoc nie może u nas zabraknąć sernika. Staram się wymyślać coraz to nowe dodatki do mojego bazowego przepisu. Niedawno córka piekła sernik z białą czekoladą i malinami i ta biała czekolada dała mi do myślenia. Postawnowiłam zrobić sernik marcepanowy w klimatach podobnych do masy na mazurek i dodałam marcepanowe batony, z dodatkiem ciemnej czekolady – stąd lekko beżowy kolor . Początkowo miał byc to jasny „chlebek” marcepanowy , ale schowałam go tak dobrze, że znalazł się dopiero następnego dnia po upieczeniu 😉 Ale dzięki temu sernik był ciekawszy w smaku a kolor też wyszedł ładny. Biała czekolada też była ważnym składnikiem , nadała sernikowi kremową konsystencję i aksamitny smak. Marcepan doskonale te smaki uzupełnił a struktura przypominała sernik chałwowy.

SERNIK MARCEPANOWY

  • Kilogram twarogu sernikowego
  • 30 dkg wiejskiego, tlustego twarogu
  • 10 dkg białej czekolady
  • 20 dkg marcepanu
  • pół szklanki drobnego cukru
  • 3-4 łyżki mleka
  • łyżka masła
  • 3 jajka
  • 2 łyżeczki mąki ziemniaczanej

Wiejski twaróg mielimy. Białą czekoladę łamiemy na kawałki i rozpuszczamy w niewielkiej ilości mleka, dodając masło i część cukru ( 2 łyżki). Do rozpuszczonej dodajemy kawałki marcepana i mieszając rozpuszczamy wszystko. Studzimy do temperatury pokojowej , mieszając, by masa była gładka.

Zmielony twaróg wkładamy do miski i dodajemy po łyżce ser z wiaderka , mieszając dokładnie . Stopniowo, na zmianę wbijamy po jednym jajku i dodajemy cukier. Gdy dodamy cały ser, wlewamy przestudzoną masę czekoladowo-marcepanową dokładnie mieszając. Na koniec ostrożnie wsypujemy mąkę ziemniaczaną i powoli mieszamy.

Masę serową wlewamy do natłuszczonej formy ( 20-30 cm) . Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 160 C i pieczemy około godzinę. Potem zmniejszamy temperaturę do 100 C i pieczemy jeszcze 15-20 minut. Wyłączamy piekarnik i zostawiamy do ostudzenia, na koniec uchylamy piekarnik, po 15-20 minutach wystawiamy sernik. Tak pieczony nie powinien mocno opaść , będzie też kremowy i wilgotny.

Na święta doskonale się sprawdził i wszystkim bardzo smakował.

Smacznego !

Śledzie w oleju rzepakowym z mandarynką

śledzie z olejem rzepakowym Trawińscy
śledzie w oleju rzepakowym z mandarynką

Śledzie u mnie często goszczą na stole, bo bardzo je lubię. Najwięcej robię ich na Wigilię, ale przed Wielkanocą, zwłaszcza tradycyjnie na Wielki Piątek też je przygotowuję. Teraz zrobiło się nieco cieplej, wymyśliłam więc takie lżejsze, wiosenne. Moje śledzie w oleju rzepakowym z mandarynką mają za dodatki czerwoną cebulę, suszoną żurawinę i pieprz cytrynowy . Z ziół dodałam czosnek niedźwiedzi i estragon, który fajnie ożywia smak wszystkich ryb. Olej, którym je zalałam to doskonełej jakości rzepakowy tłoczony na zimno, bardzo smaczny i zdrowy. Jego smak dobrze się komponuje z lekkimi dodatkami, sok z mandarynki ciekawie go uzupełnia. Takie śledzie najlepsze są po kilkunastu godzinach w lodówce, jeśli je dziś zrobicie to na jutro będą akurat.

śledzie z olejem Trawinscy

ŚLEDZIE W OLEJU RZEPAKOWYM Z MANDARYNKĄ

  • kilka solonych filetów śledziowych
  • sok z połówki mandarynki
  • garść suszonej żurawiny
  • olej rzepakowy tłoczony na zimno ( u mnie Trawińscy )
  • czerwona cebula
  • suszony estragon i czosnek niedźwiedzi
  • pieprz cytrynowy

Śledzie moczymy w wodzie do pożądanego smaku. Lepiej, żeby nie były bardzo mocno słone, bo zdominują inne smaki. Kroimy je na kawałki i układamy w słoiku, stopniowo, przekładając pokrojoną czerwoną cebulą . Posypujemy ziołami i aromatycznym pieprzem cytrynowym, posypujemy żurawiną. Sok z mandarynki i olej też wlewamy stopniowo, po każdej warstwie i lekko dociskamy śledzie w słoiku. Zakręcamy i wstawiamy do lodówki, na kilkanaście godzin a nawet i na dłużej . Takie śledzie, w zdrowym i smacznym oleju z lekkimi dodatkami to doskonale danie na wiosnę, nie tylko na Wielki Piątek. U nas tradycyjnie zajadamy do obiadu śledzie w śmietanie ( do ziemniaków w mundurkach) , takie będą na śniadanie lub kolację z pieczywem. Myślę, że można też dodając jakieś mieszanki sałat zrobić z nich sałatkę – dressing mamy gotowy.

Smacznego !

olej Trawińscy do śledzi
śledzie w oleju z mandarynką i żurawiną

Syrop z kwiatów forsycji

syrop z kwiatów forsycji

Forsycja, krzew o pięknie kwitnących żółtych kwiatach zapowiada zwykle wiosnę. Nie tylko cieszy oczy, ale też ma właściwości prozdrowotne – a to na skutek rutyny, która łagodzi objawy przeziębienia i działa profilaktycznie. To taki naturalny rutinoscorbin. Kwiaty forsycji można ususzyc na herbatkę, by służyła później do zaparzania na bieżąco, ale warto zrobić z nich aromatyczny i prozdrowotyny syrop. Jest smaczny, spokojnie można dodac go do wody lub herbaty, wypić na łyzeczce a nawet dodawać do deserów czy sałatkowych dressingów. Ja zrobiłam syrop z kwiatów forsycji tą samą metodą co z dzikiego bzu, dlatego nie jest bardzo gęsty ( jak miodek mniszkowy) tylko ma konsystencję płynną i kolor lekko kremowy.

SYROP Z KWIATÓW FORSYCJI

  • litr wody
  • ok. 1/2 kilo cukru
  • sok z jednej cytryny
  • 2 szklanki kwiatów forsycji

Kwiaty forsycji najlepiej jest zebrać w słoneczny dzień. By pozbyć się niechcianych „lokatorów” trzeba je rozsypać na jasnym podłożu i odczekać kilkanaście minut-do pół godziny.

Wodę z cukrem zagotowujemy mieszając. Pod koniec gotowania dodajemy sok z cytryny. Do lekko przestudzonego syropu wsypujemy kwiaty forsycji , przykrywamy i zostawiamy do naciągnięcia na 24 godziny.

Potem odcedzamy, wlewamy w słoiczki i pasteryzujemy w garnku kilkanaście minut, by słoiki się zamknęły. Lepiej tak zrobić, niż podgrzać i nalewać gorący, bo wtedy straci swoje prozdrowotne właściwości.

Syrop można dodawać do herbaty , popijać lyżeczką jak każdy inny syrop. Profilaktycznie można używać dodając do deserów, napojów i sałatek – zamiast miodu. Ja niedawno dolałam ten syrop do aromatycznej korzennej kawy i super się sprawdził.

W celach leczniczych dosmaczyłam nim przestudzoną herbatkę z dzikiej róży Bardzo mi pomógł przy ostatnim przeziębieniu.

Smacznego !

Aromatyczna kawa korzenna

kawa riposso exclusive brasil z korzennymi przyprawami
aromatyczna kawa korzenna

Zbliżają się święta Wielkanocy, wszyscy myślą już o babach i mazurkach. Ja planuję świąteczne wypieki tradycyjne – czyli mazurki, drożdzowe babki i oczywiście sernik, bez którego nie mogą się u nas obejść żadne święta. Zaczynamy łasować już w sobotę, bo staram się do obiadu skończyć wszystkie przygotowania. Taki sobotni podwieczorek z kawą i próbowaniem, jak się ciasta udały zaczyna świąteczny czas. Dziś za to za oknem jest zimno i pochmurno, zamarzyła mi się więc aromatyczna kawa korzenna, taka na rozgrzewkę.

Do przypraw korzennych pasują kawy o małej kwasowości, z posmakiem czekolady i owoców. Taka właśnie jest palona w rzemieśliczej polskiej palarni a pochodząca z Brazylii kawa Riposso Exclusive. Świeżo zmieloną zaparzyłam w ekspresie i dodałam do niej kawałek kory cynamonu i szczyptę mielonego kardamonu. Do takiej kawy polecana jest też odrobina miodu – ja miałam akurat świeżo zrobiony syrop z kwiatów forsycji , więc dodałam go małą łyżeczkę by podbić jeszcze aromat korzenny kwiatową nutą. Zrobiona w ten sposób kawa poprawiła mi humor w chłodne i wietrzne popołudnie.

kawa riposso exclusive

AROMATYCZNA KAWA KORZENNA

  • filiżanka świeżo zaparzonej kawy ( u mnie Riposso )
  • centymetrowy kawałek kory cynamonu
  • szczypta zmielonego kardamonu
  • łyżeczka miodu lub syropu kwiatowego

Kawę Riposso po zmieleniu możemy zaparzyć w ekspresie , ale równie dobra będzie z kawiarki czy french pressu. Jej ziarna są prawie okrągłe , doskonałej jakości i świeżo palone – uwaga na termin ważności, bo wynosi tylko 6 miesięcy. Ja swoją , zaparzoną w ciśnieniowym ekspresie doprawiłam kawałkiem cynamonu i szczyptą kardamonu, po czym przykryłam na chwilę by nabrała aromatu. Przyprawy ciekawie podkreśliły owocowo-czekoladowy smak kawy , wyczuwałam też lekką orzechową nutę. Mimo, że nie lubię słodzić kawy, tym razem zrobiłam wyjątek i podkęciłam owocowy smak łyżeczką syropu z kwiatów forsycji – taki komfort food na dynamiczną , zupełnie nie wiosenną pogodę.

Myślę, że do takiego napoju najlepiej będzie pasował sernik gruszkowy, który piekę na specjalne okazje – puszysty , z owocową nutą pasującą do czekoladowo-owocowej a nawet karmelowej słodyczy kawy. Na Święta to będzie idealna kompozycja smakowa.

Smacznego !

kawa riposso z ekspresu

Łosoś smażony z pieprzem cytrynowym

łosoś smażony z pieprzem cytrynowym
łosoś smażony z pieprzem cytrynowym

Ryby bardzo lubię i jak tylko jest okazja to jadam je w różnych postaciach. Moją ulubioną jest gotowana na parze w ziołach, razem z warzywami, ale od czasu do czasu lubię też klasycznie smażone. Filety z łososia ze skórą, które nabyłam jakiś czas temu zrobiłam w taki właśnie sposób , przyprawiając moim ulubionym pieprzem cytrynowym , który bardzo pasuje do ryb. Smażyłam go na maśle z dodatkiem oleju, by się nie spalił. Zazwyczaj do ryb białych, typu dorsz czy mintaj stosuję lekką panierkę z mąki z przyprawami, jednak łosoś smażony z pieprzem cytrynowym został przygotowany inaczej, z lekkimi przyprawami, by nie zdominować smaku ryby. Dodatek soku z cytryny i koperku to klasyka w tym przypadku.

ŁOSOŚ SMAŻONY Z PIEPRZEM CYTRYNOWYM

  • kilka filetów z łososia ze skórą
  • sok z cytryny
  • sól, pieprz czarny i cytrynowy
  • suszony estragon
  • świeży koperek
  • masło i trochę oleju do smażenia
  • plasterki cytryny do przybrania

Filety z łososia umyłam, osuszyłam ręcznikiem papierowym i pokroiłam na dzwonka. Na 15 minut przed smażeniem skropiłam je sokiem z cytryny , posypałam solą, pieprzem czarnym z młynka i pieprzem cytrynowym. Dodałam też nieco suszonego estragonu, bo bardzo go lubię do ryb. Lekko nacięłam skórę z boku , pośrodku każdego dzwonka.

Na patelni rozgrzałam łyżkę masła , dodając nieco oleju, by się nie paliło. Kawałki łososia doprawione przyprawami smażyłam najpierw skórą do góry, kilka minut, aż uzyskały złoty kolor. Potem je delikatnie podważyłam i przewrócilam na drugą stronę, dosmażyłam następne kilka minut.

Podałam posypane świeżym koperkiem, z cytryną do skropienia . Do tego były ziemniaczki z wody i surówka z mieszanej ( świeżej i kiszonej) kapusty. Bardzo nam ten łosoś smakował i jak widać na zdjęciu poniżej, nasza kotka mogła go oglądać tylko przez okno. Na pewno zwabiona zapachem nie dała by nam go spokojnie zjeść.

Smacznego !