Rogale marcińskie z miodem

To już kolejne rogale z białym makiem na moim blogu, postanowiłam pokazać ten przepis, bo zrobiłam je nieco inaczej niż poprzednio. Nie są to tradycyjne rogale świętomarcińskie, bo takie, z certyfikatem, zawierają składniki, które wolę zastąpić ulubionymi- przede wszystkim moje są na maśle. Przeglądając najnowsze trendy rogalowe w sieci ( szukałam takich bez okruchów biszkoptowych) , zauważyłam, że do masy makowej można dodać miód zamiast cukru. Akurat niedawno kupiłam lipowy, na targu, od lokalnego pszczelarza i ten wykorzystałam. A zamiast okruchów biszkoptu, dodałam więcej zmielonych orzechów i migdałów. Przez ostatnie kilka lat zapominałam kupić odpowiednio wcześniej biały mak i piekłam rogale z masą orzechową ( takie robi się na 11 listopada na moich rodzinnych Kujawach). Bardzo smakowały moim dzieciom i pomyślałam, że skoro udało mi się na czas kupić biały mak , to dodam więcej orzechów do masy. Rogale marcińskie z miodem wyszły przepyszne, rodzinka oceniła, że to najlepsze , jakie zrobiłam.

ROGALE MARCIŃSKIE Z MIODEM

  • ok. 1/2 kg mąki pszennej
  • 25 g drożdży ( świeżych)
  • szklanka mleka
  • 50 g masła i 150 g do wałkowania
  • 2 łyżki drobnego cukru i szczypta soli
  • 3 jajka ( 2 białka do masy)
  • łyżka nalewki
  • 250 g białego maku
  • 1/2 szklanki mielonych orzechów i migdałów
  • 150 g masy marcepanowej
  • 2 łyżki rodzynek namoczonych w pigwówce
  • 2 łyżki kandyzowanej skórki pomarańczowej
  • jajko do posmarowania
  • lukier cytrynowy
  • posiekane orzechy ( włoskie i laskowe) i migdały do posypania

Mak sparzyłam na noc poprzedniego dnia, zalewając go wrzątkiem na ok 3 cm powyżej powierzchni. Drożdże rozrobiłam z łyżeczką cukru, rozpuściłam w połowie szklanki letniego mleka, posypałam łyżką mąki i odstawiałam w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Rodzynki zalałam pigwówką.

W międzyczasie stopiłam masło ( 50 g) i roztrzepałam lekko cukier z jajkiem i dwoma żółtkami. Dwa białka zostawiłam do masy. Do miski wsypałam mąkę, dodałam szczyptę soli , wlałam wyrośnięte drożdże, dodałam mieszając jajka z cukrem, resztę letniego mleka i stopione masło. Wlałam też  łyżeczkę nalewki z pigwy, żeby ciasto lepiej rosło.Wyrabiałam to drewnianą łyżką, aż ciasto odstawało od brzegów miski , przykryłam ściereczką i odstawiłam do wyrośnięcia na około 30 minut, do podwojenia objętości. 

Mak odcedziłam i zmiksowałam dokładnie razem z marcepanem ( miałam baton ze sklepu z niemieckimi słodyczami). Dodałam rozpuszczony miód , odcedzone rodzynki i zmielone orzechy. Na koniec dodałam ubite na sztywno dwa białka i  dokładnie wymieszałam.

Wyrośnięte ciasto wyrzuciłam na omączony blat, rozwałkowałam na grubość ok 2 cm, obłożyłam cienko pokrojonym masłem w kawałkach, złożyłam i rozwałkowałam znowu. Powtórzyłam to jeszcze dwa razy. Potem włożyłam ciasto do lodówki na pół godziny.

Następnie odrywałam fragmenty ciasta i rozwałkowywałam na prostokąty grubości ok centymetra, kroiłam je na podłużne trójkąty, nakładałam farsz i zwijałam rogale. . Układałam je na natłuszczonej blasze i smarowalam rozklóconym z łyką mleka jajkiem. Podrastały ok. 5 min w ciepłym miejscu, zanim trafiły do piekarnika w temperaturze 180 C, na około 25 minut- do zrumienienia.

Ostudzone posmarowałam lukrem zrobionym w ten sposób , tyle, że z cytryną i posypałam posiekanymi orzechami i migdałami.

Wyszły pyszne, faktycznie chyba najlepsze, jakie dotąd zrobiłam. Chociaż przyznam, że pewien duży rogal zrobiony kilka lat temu z okazji koncertu Korteza w listopadzie w Poznaniu też zrobił wrażenie .

Smacznego !

Sałatka z pieczoną dynią i serami

Niedawno byłam w Poznaniu na targach Smaki Regionów i odwiedziłam między innymi swoje ulubione stoiska. Interesowały mnie przede wszystkim sery a także mój ulubiony olej tłoczony na zimno do sałatek . Lubię ten rzepakowy, wolę używać go zamiast oliwy, bo bardziej mi pasuje do większości dań . Na stoisku Oleje Trawińscy próbowałam też pysznych majonezów na jego bazie. Zrobię taki na Święta, na razie przygotowałam mniej kaloryczną sałatkę z pieczoną dynią i serami. Bazą jej jest mieszanka sałat, dodatki prócz różnych serów dobrałam nieco przewrotnie. Miałam cukinię kiszoną z marchewką, taką żółtą, której kawałki wyglądają podobnie do upieczonej dyni piżmowej. Lubię efekt niespodzianki, kiedy nie wiadomo, czy tarfimy na miękką i aromatyczną pieczoną dynię czy na jędrną, kwaskową cukinię . Dressingiem była zalewa z kiszonki i olej tłoczony na zimno, trochę świeżych ziół jeszcze z grządki – więcej nie trzeba.

SAŁATKA Z PIECZONĄ DYNIĄ Z SERAMI

  • kawałek pieczonej dyni piżmowej
  • mieszanka sałat
  • kawałek kiszonej cukinii i marchewki
  • po kawału wyrazistych serów ( u mnie wędzona mozzarella Grądzka, wędzona kostka z Olecka )
  • domowa feta
  • olej rzepakowy tłoczony na zimno ( od Trawińskich)
  • łyżka zalewy z kiszonych warzyw
  • sól, pieprz z młynka, świeża bazylia i tymianek

Umytą i osuszoną sałatę rozkładamy na talerzu, solimy. Na niej rozkładamy kawałki upieczonej z ziołami dyni i kiszonych warzyw ( cukinia i marchewka). Polewamy łyżką zalewy od kiszonych warzyw. Dorzucamy kawałki wyrazistych serów , świeże zioła – bazylię i tymianek, posypujemy pieprzem z młynka. Na koniec doprawiamy dobrym olejem tłoczonym na zimno, który dopełni smaku.

Sałatka dzięki łagodnym i wyrazistym składnikom ciekawie smakuje , jest też pełna witamin i zdrowych elamentów.

Smacznego !

Grzyby z cukinią do makaronu

Zaczął się wysyp grzybów i można cieszyć się ich smakiem w różnych daniach. Na razie trafiłam tylko na maślaki, bo ciekawsze gatunki zapewne zostały zebrane wcześniej przez ranne ptaszki, amatorów grzybobrania. Ja lubię ich smak, część przeznaczyłam do octu a część do obiadowego dania z makaronem. Wprawdzie teraz docenia się nie tylko smak, ale też wartości odżywcze grzybów, niemniej jednak są nadal dość ciężkostrawne i osoby o delikatnych żołądkach powinny na nie uważać. Dlatego specjalnie dla siebie zrobilam lżejszą wersję dodatku do makaronu -grzyby z cukinią. Rośnie mi ona nadal w ogrodzie i wykorzystuję ją na rożne sposoby. Dzięki cukinii danie jest bardziej lekkostrawne i urozmaicone smakowo. Dodałam sporo ziół, w tym świeżych z ogrodu, by podkręcić smak cukinii. A propos ogrodu – pod starymi drzewami, jabłonkami i obok świerków wyrosły mi też grzyby – pieczarki i tzw. „zajączki”, czyli podgrzybki złotawe. Z nich też coś zrobię :

GRZYBY Z CUKINIĄ DO MAKARONU

  • miska maślaków
  • mała cukinia
  • cebula
  • sól, pieprz czarny i ziołowy, papryka wędzona
  • świeży tymianek, cząber, majeranek i natka pietruszki
  • olej do smażenia

Maślaki trzeba dobrze oczyścić i obrać. Zanim je podsmażymy, warto je odgotować kilka minut, by były lżej strawne. Wodę odlewamy, a grzyby odcedzamy i studzimy. Większe kroimy w paski. Podsmażamy na oleju pokrojoną w cienkie plastry lub piórka cebulę, po chwili dodajemy pokrojone grzyby. Gdy się podsmażą , po kilku minutach dodajemy półplasterki cukinii. Mieszamy, by się nie przypaliły, doprawiamy solą i pieprzem, podlewamy wodą, by się poddusiły do miękkości a woda odparowała. Na koniec dorzucamy pokrojone świeże zioła i wędzoną paprykę, chwilę jeszcze zostawiamy na patelni, by grzyby z cukinią przeszły ich smakiem.

Podajemy z ulubionym makaronem ( u mnie to były kokardki), ale z dodatkiem kaszy np. gryczanej takie grzyby na pewno będą też super smakować. Doskonałe jesienne danie, sezonowe i pełne smaku.

Smacznego !

Chłodnik z cukinii i pomidorów

Na pomysł tego chłodnika wpadłam przypadkiem. Mam duży urodzaj cukinii i wykorzystuję ją w kuchni na różne sposoby, bo ją bardzo lubię. Jest doskonałym wypełniaczem do zup-kremów, więc w kiedy miałam troche wywaru z gotowania peklowanego kurczaka , zrobiłam na jego bazie zupę -krem z cukinii z pomidorami i dużą ilością ziół. Jak zwykle w sezonie jabłkowm, dla orzeźwienia smaku dodałam jedną dorodną papierówkę. Zupę na obiad zjedliśmy lekko przestudzoną z grzankami a resztę schowałam do lodówki. Przypadkiem spróbowałam jej na zimno i smak wydał mi się podobny do gazpacho. Stwierdziłam, że cukinia to może nawet lepszy wypełniacz chlodnika, niż chleb a do ziół dorzuciłam też nieco mięty i to dzięki niej chłodnik z cukinii z pomidorami uzyskał niezwykłą świeżość. Papierówka też na pewno zrobiła swoje. Teraz, w czasie upałów powtórzyłam tę zupę od razu w formie chłodnika i doskonale zdała egzamin jako obiad na gorący dzień.

CHŁODNIK Z CUKINII I POMIDORÓW

  • Średnia młoda cukinia
  • 3-4 mięsiste pomidory ( i pocjonalnie kilka suszonych z zalewy)
  • czerwona papryka
  • mała marchewka i kawałek pora ( opcjonalnie)
  • jedni kwaskowe jabłko
  • bulion warzywny, rosół lub trochę oliwy
  • świeża bazylia, oregano, tymianek, pietruszka i mięta
  • sól, pieprz, papryka wędzona

Jeżeli wykorzystujemy bulion lub rosół, dodajemy obrane i pokrojone warzywa bezpośrednio do garnka , jeśli nie, to możemy lekko podsmazyć warzywa na oliwie, dolać wody i gotować dalej . Pomidory przed dodaniem do zupy możemy po nacięciu u góry sparzyć i obrać ze skórki, ale zazwyczaj w czasie gotowania skórka z nich odchodzi i łatwo ją wyłowić. Jesli dodajemy suszone pomidory, możemy dolać trochę zalewy od nich.

Gdy warzywa będą już miękkie, solimy je, dorzucamy świeże zioła , pieprz i paprykę wędzoną , wyłączamy palnik i przykrywamy na chwilę , by zupa nabrała aromatu. Po przestudzeniu miksujemy dokładnie na gładko , studzimy do temperatury pokojowej a potem wstawiamy do lodówki. Możemy podać ze świeżym ogórkiem pokrojonym w kostkę , ewentualnie z dodatkiem świeżej papryki, by chłodnik miał element chrupiący.

Chłodnik z cukinii z pomidorami i dużą ilością ziół to doskonały pomysł na wykorzystanie urodzaju cukinii ( tego lata rośnie pięknie) i letni obiad na upały. Mnie bardzij smakował, niż gazpacho, mimo, że składniki trzeba najpierw ugotować a potem ostudzić.

Smacznego !

Nogi kaczki z jabłkami

W tym roku znowu mam wysyp papierówek i dodaję je do różnych dań – tych na słodko i na wytrawnie. Na ostatnią niedzielę zrobiłam swoją wersję polskiego klasyka – nogi kaczki z jabłkami. Czasy, kiedy robiłam całą kaczkę skończyły się wraz z wyprowadzką dzieci z domu , jednak klasyk musi być. Jest za gorąco, by odpalać piekarnik, więc skorzystałam z patelni, na której udusiłam podzielone na kawałki nogi kaczki we własnym tłuszczu ( czyli konfItowałam), pod koniec odlewając tłuszcz i dodając jabłka – oczywiście papierówki. Teraz są już bardzo dojrzałe i słodkie , ale nadal mają kwaskowy posmak, który doskonale pasuje do mięsa. Oprócz majeranku ( świeżego) , dorzuciłam nieco mięty by dodać daniu świeżości.

NOGI KACZKI Z JABŁKAMI

  • nogi kaczki ( u mnie podzielone)
  • sól, pieprz, majeranek świeży i mięta, czosnek granulowany
  • łyżka sosu sojowego jasnego
  • kilka jabłek ( u mnie papierówki)
  • bulion lub woda do podlania

Z boku nóg odcinamy kawałki tłuszczu i wytapiamy go na średniej mocy palnika na patelni. W międzyczasie przyprawiamy mięso kaczki solą, pieprzem i czosnkiem ( ja dałam granulowany). Kładziemy nogi na wytopiony tłuszcz i smażymy najpierw na rumiano z obu stron a potem pozwalamy im się konfitować pod przykryciem we własnym tłuszczu , od czasu do czasu przewracając. Gdy już są prawie miękkie, odlewamy większość tłuszczu i polewamy nogi kaczki sosem sojowym. Dorzucamy obrane i pokrojone jabłka, dodajemy świeży majeranek i miętę, podlewamy niedużą ilością bulionu lub wody. Dusimy pod przykryciem , aż jabłka będą miękkie.

Podajemy z ziemniakami, kaszą lub po poznansku, z pyzami drożdżowymi. Ja zrobiłam jako świeży dodatek sałatkę z ogórków z miętą, z dodatkiem …oczywiście papierówki ( na dolnym zdjęciu). Danie wyszło pyszne, papierówki powoli się kończą, ale chyba zrobię jeszcze jakieś mięso z ich dodatkiem, bo uwielbiam takie połączenia.

Smacznego !

Musztarda z suszonymi pomidorami

Miałam tę musztardę wrzucić na bloga już na początku sezonu grillowego, ale dużo się u mnie dzieje ostatnio i tak jakoś zeszło. Musztarda z suszonymi pomidorami jest swobodną interpretacją pomidorowej musztardy, którą podejrzałam w jakiejś reklamie i postanowiłam ją sobie zrobić sama, bo koncepcja mi się spodobała. Mam własne suszone latem na słońcu pomidory, a także wolno pieczone z przyprawami, które trzymam w zamrażalniku. Poza tym w ubiegłym roku zrobiłam ajwar na bazie cukinii, do którego dadałam jedną ostrą papryczkę, ale ta tak zaostrzyła smak sosu, że dodawałam go po odrobinie do różnych potraw – postanowiłam też go wykorzystać. Bazą musztardy była oczywiście gorczyca, namoczona w moim domowym occie – już tegorocznym, z forsycji. Nie sprawdziłam jeszcze, jak smakuje ta musztarda z suszonymi pomidorami ze sklepu, ale ze smaku mojej byłam bardzo zadowolona.

MUSZTARDA Z SUSZONYMI POMIDORAMI

Gorczycę moczymy w ulubionym occie na dwie doby. Pomidory wolno pieczone rozmrażamy, suszone odcedzamy z zalewy. Wszystko razem wkładamy do blendera, dodajemy przyprawy i miksujemy na prawie gładką masę. Ja lubię musztardy nie do końca zmiksowane, by czuć w nich było strukrurę składników, ale można też zmiksować na gładko, jeśli ktoś lubi. Sprawdzamy, jak smakuje i doprawiamy do smaku. Mnie wyszła pikantna, ale w miarę ( skladniki już były dosyć mocno wyraziste).

Musztarda z suszonych pomidorów doskonale nadaje się do lagodnych w smaku wędlin ( na przykład z kurczaka) i serów ( jak widać na zdjęciach), ale sprawdzi się też jako dodatek do kiełbasek, kurczaka czy innych dań z grilla. Sezon przed nami, warto wypróbować niebanalne dodatki.

Smacznego !

Zupa szparagowa z porem

Sezona na szparagi w tym roku przyszedł wcześniej niż zwykle i cieszę się nimi już od początku maja. Na blogu mam już dużo przespisów ze szparagami w roli głównej, jednak ciągle wymyślam coś nowego. Mieszkam w Wielkopolsce, to szparagowe zagłębie i mogę je kupować na straganach bezpośrednio od producentów, świeże, dowożone z pola co kilka godzin. Zupa szparagowa z porem powstała z białych, grubych szparagów , białych warzyw i jasnej części pora. Miksuję wszystko , zostawiając główki szparagów do zjedzenia wraz z zupą a dla gęstości i aksamitnej konsystencji dodaję 1-2 ziemniaki.

ZUPA SZPARAGOWA Z POREM

  • pęczek białych, grubych szparagów
  • piertuszka i pół selera
  • opcjonalnie- mała kalarepa
  • duży por bez zielonych końcówek
  • 1-2 ziemniaki
  • sól, biały pieprz, tymianek
  • koperek do posypania
  • troszkę oleju do podsmażenia warzyw

Szparagi odłamujemy od końcówek tam, gdzie same na to pozwolą i obieramy cienko. Kroimy na nieduże kawałki, główki na razie zostawiamy. Z pora odcinamy tylko zielone liście, jasnozieloną część też wykorzystujemy. Myjemy dokładnie i kroimy na kawałki. Osuszamy i podsmażamy w garnku na niedużej ilości oleju. Dorzucamy obrane i pokrojone warzywa ( pietruszkę,seler i ewentualnie kalarepę), zalewamy wodą ( 4-5 szklanek) , po chwili dorzucamy przygotowane szparagi ( bez główek) i gotujemy kilkanaście minut. Na koniec dorzucamy obrane i pokrojone w kostkę ziemniaki i główki szparagów. Gdy wszystko będzie miękkie, wyjmujemy główki , by je podać osobno, solimy zupę i doprawiamy białym pieprzem. Miksujemy. Podajemy posypaną koperkiem i z główkami szparagów. Pasuje do niej bagietka, ale kto dba o linię, może się bez niej obejść. To kolejna propozycja pysznej sezonowej zupy – cieszmy się szparagami , póki są i jedzmy je na różne sposoby.

Smacznego !

Torcik z leśnymi owocami na 16 rocznicę bloga

Mój blog to już poważny nastolatek, bo kończy dziś lat 16. Wpis robię w nietypowych warunkach, bo zepsuł mi się laptop i odpalam go z tabletu. Ostatnio robiłam tak chyba 9 lat temu, gdy na świeżo zdawałam relację z pierwszego koncertu i spotkania z Kortezem, na które zabrałam swoje ciasto. Teraz konstrukcja wpisu jest bardziej skomplikowana, dokładny przepis na torcik podam za kilka dni, jak już odzyskam swoje narzędzie pracy. Ciasto jest nietypowe jak na torcik, bo połowa dużej formy to było moje ulubione ciasto z owocami i kruszonką (rabarbar i jabłka) a druga połowa, z samego ciasta, została przełożona kremem. Jest podobny do mojej lekkiej masy na tiramisu. Do górnej warstwy dodałam pół szklanki zmiksowanych borówek i malin, jeszcze z własnego ogrodu, rozmrożone. Te same owoce i listki mięty ozdobiły torcik na wierzchu. Smakował bardzo wszystkim, z dzieci był tylko syn z dziewczyną, tym razem Córka Założycielka nie dojechała. Spróbuje deseru innym razem. Jak zwykle w rocznicę bloga wracam wspomnieniami do miłych wydarzeń kulinarnych i fajnych ludzi, których dzięki temu spotkałam. Następna okazja to duże blogerskie spotkanie we Wrocławiu, 1 i 2 czerwca, na które oczywiście pojadę z ciastem w torebce. Nie będzie to torcik lecz coś łatwego do transportu. Smacznego i do zobaczenia na blogerskich szlakach!

Polędwiczki ze smardzami

Smardze to bardzo smaczne grzyby, doceniane kulinarnie już od dawna. Ja cieszę się nimi co dwa lata, bo wtedy pojawiają się u mnie w ogrodzie pod starą papierówką , mogę je więc zrywać i zajadać bez obawy, że niszczę gatunki chronione. Można je zbierać tylko w określonych miejscach, ogrody do takich należą. Ciekawi mnie, dlaczego pojawiają się akurat w te lata, kiedy jabłek na drzewie jest bardzo mało . W tym roku, kiedy zapowiada się ich wysyp ( drzewa kwitną bardzo intensywnie , pszczoły latają i zapylają) szukałam bezskutecznie tych smacznych grzybów. Mam jednak w zasobach zdjęciowych danie sprzed roku – polędwiczki ze smardzami. Nie wyrasta ich wiele – 2-3 w kilku rzutach, traktuję więc moje ogrodowe smardze jak luksusowy dodatek. Pokazywałam już jajecznicę ze smardzami , teraz wykorzystałam je jako dodatek do mięsa. Taka ilość nie wystarcza np. na „smorze faszerowane”, na które znalazłam przepis na profilu Kuchnia staropolska , ale duszone z cebulą razem z mięsem doskonale będą smakować. Poniżej zdjęcie tych trzech smardzów, które znalazlam w ogrodzie i przyrządziłam z plędwiczkami wieprzowymi :

POLĘDWICZKI DUSZONE ZE SMARDZAMI

  • kawałek polędwicy wieprzowej
  • średnia cebula
  • 2-3 smardze ( zebrane w dozwolonych miejscach, nie objętych ochroną)
  • sól, pieprz , majeranek, tymianek
  • tłuszcz do smażenia ( miałam z kaczki)

Większości grzybów przed duszeniem się nie myje, tylko czyści na sucho. Ze smardzami nie możemy tego robić, bo są bardzo pofałdowane i musimy je dobrze ( ale ostrożnie) wypłukać a potem osuszyć. W programie o kuchni francuskiej z Julie Andrieu podpatrzyłam, że kucharze odzyskują wodę z płukania smardzów , przecedzając ją przez gęste sitko wyłożone płótnem, by pozbyć się zanieczyszczeń a zachować cenny smak. Wykorzystałam ten patent, krojąc najpierw smardze w plastry.

Polędwiczki pokroiłam na grube plastry, doprawiłam solą, pieprzem i ziołami. Podsmażyłam na patelni z mocno rozgrzanym tłuszczem ( może być masło) po kilka minut z obu stron. Zmniejszyłam moc palnika, dodałam pokrojoną cebulę , podsmażyłam chwilę i dorzuciłam pokrojone, umyte i wysuszone na papierowym ręczniku smardze. Smażyłam chwilę, podlałam odzyskanym smakiem z grzybów i dusiłam pod pokrywką około 15 minut, aż mięso było miękkie. Można do takiego sosu dodać śmietany, ja wolałam naturalne smaki. Polędwiczki ze smardzami podałam z sałatą lodową w winegrecie i kaszą bulgur polaną sosem. Smakowały wyśmienicie, smardze są bardzo aromatyczne i nawet niewielka ich ilość , dodana w odpowiedni sposób podkreśla wartość smakową każdego dania.

W tym roku muszę obejśc się smakiem – za to będę miała mnóstwo papierówek latem. A za rok , mam nadzieję, ich brak wynagrodzi mi obecnośc smardzów pod jabłonką i wymyślę jakieś nowe ekstra danie.

Smacznego !

Jajka faszerowane suszonymi pomidorami

Zbliża się Wielkanoc a ja mam w zasobach zdjęciowych jajka wielkanocne z ubiegłego roku. To taka trochę sentymentalna wersja , bo dawno temu, kiedy studiowałam w czasach kryzysu, było to nasze odświętne danie . Jajka były dostępne, boczek wędzony stanowił jedną z najbardziej dostępnych kartkowych wędlin. W tamtych czasach doprawiałam je koncentratem pomidorowym , teraz pozwoliłam sobie zastąpić go suszonymi pomidorami z zalewy. Jako dodatek do tych jajek pasował groszek konserwowy w majonezie własnoręcznie ukręconym i tosty francuskie, podpatrzone w jedej ze scen popularnego wtedy filmu z Meryl Streep i Dustinem Hoffmanem. Takie wspominkowe danie w czasie , kiedy wszystko jest dostępne bez problemu, smakuje w sposób szczególny. Jajka faszerowane suszonymi pomidorami dzieciom też przypadły do gustu 🙂

JAJKA FASZEROWANE SUSZONYMI POMIDORAMI

  • 5 jajek ugotowanych na twardo
  • mała cebula
  • kawałek wędzonego boczku
  • kilka suszonych pomidorów wraz z zalewą
  • sól, pieprz, tymianek, papryka słodka i ostra wędzona

Na patelni podsmażamy drobno pokrojony boczek wędzony z cebulą. Dorzucamy posiekane suszone pomidory i nieco zalewy od nich.

Ugotowane jajka obieramy i przekrawamy na pół wzdłuż. Wyjmujemy z nich żółtka i rozgniecione dorzucamy na patelnię z boczkiem i pomidorami. Doprawiamy solą, pieprzem , tymiankiem i paprykami tak, by masa miałą wyrazisty smak. Nakładamy ją do białek, lekko przyklepując, by zmieścić jej więcej. Warto faszerować jajka , gdy są jeszcze ciepłe – wtedy najlepiej smakują . Na zimno też dają radę. My przeważnie robimy takie danie nie na wielkanocne śniadanie, tylko na kolację – wykorzystujemy często te, które zostały od śniadania. Jajka faszerowane suszonymi pomidorami i wędzonym boczkiem będą na pewno pysznym dodatkiem do świątecznych potraw. Pokazywałam już kiedyś podobne, z innym farszem , te to dawna klasyka, gdzie koncentrat pomidorowy zastąpiłam suszonymi pomidorami, nadając im nieco więcej różnorodności i głębi smaku.

Smacznego !