Ubiegły weekend miałam bardzo ciekawy i zakończony sukcesem . Wybrałam się do rodzinnego województwa, kujawsko-pomorskiego , w Zakole Dolnej Wisły, na Piknik Napoleoński. O samym pikniku można poczytać na jego profilu, a ja trafiłam tam zaproszona przez samego Napoleona, który ” w cywilu” jest ekspertem kulinarnym i pasjonatem gotowania i promowania lokalnych produktów.
Moja droga do sukcesu była pełna ekstremalnych kulinarnych wyzwań, bo na warsztatach organizowanych przez Piotra Lenarta gotowania było sporo , w różnych warunkach, ale zawsze z ciekawymi ludźmi i w inspirującej atmosferze.
Tym razem z blogerską pomocą autora Najsmaczniejszy.com.pl ( dzięki za zdjęcia ) i z Kołem Gospodyń z Unisławia uczyłam się efektywnie wykorzystywać mięso z jagnięciny lepiąc pierogi, gotując zupę z lokalnymi produktami ( kapustą i kaszą) i gulasz jagnięcy. Potem była wspólna degustacja w Klubie Magazyn ( piękna restauracja przerobiona ze starego magazynu). Na właścicielu zrobiły wrażenie pierogi z jagnięciną doprawione miętą ( suszoną i roztartą). Mnie najbardziej smakował gulasz z mięsa marynowanego m.in. w soku z cytryny.
Zdjęcie, jak i część innych, jest autorstwa Profesora Bronisława Borysa, znawcy jagnięciny od strony teoretycznej i praktycznej. Dziękuję , przy okazji też za ciekawe rozmowy.
Następnego dnia działo się w Ostromecku pod Bydgoszczą. Najpierw trzeba było usmażyć jajecznicę dosłownie dla pułku wojska ( dla Grup rekonstrukcyjnych, wojsk Księstwa warszawskiego i wspierających Konfederatów)
Smażyliśmy na solonej i wędzonej słoninie by Piotr Lenart, doprawiając po blogersku. Smakowało wszystkim, że hej 🙂
Jednocześnie odbywał się konkurs agroturystyk na najlepsze dania z jagnięciny, w którym i ja byłam jednym z jurorów. Wygrała nasz sąsiadka ze stoiska, m.in zjawiskowym w smaku rosołem z jagnięciny z pierożkami, udźcem pieczonym i fantastycznymi dodatkami, m. in konfiturą z jarzębiny.
Pani Mirka miała też najpiękniejsze stoisko i doskonałe wyczucie marketingowe ( hasło- Jagnięcina na wilczy apetyt 🙂 . Wygrała wyjazd do Alzacji jesienią na Święto Wina i kapusty. Bardzo się z tego ucieszyłam, a dlaczego, to okaże się za chwilę 🙂
Wieczorem , po przejeździe pociągiem wojsk napoleońskich do Unisławia ( to była nie lada atrakcja dla innych pasażerów) odbyła się uczta napoleońska.
Na poprzednich warsztatach ogłoszono konkurs na menu na tę ucztę, dla dziennikarzy i blogerów kulinarnych obecnych na imprezach promocyjnych lokalnych kujawsko-pomorskich produktów. Wzięłam w nim udział, nie spodziewając się wiele wobec silnej konkurencji. Moje menu można zobaczyć tutaj. Hasło przewodnie to jagnięcina, produkty lokalne Zakola dolnej Wisły , ja uwzględniłam jeszcze sezonowość.
Z bijącym sercem zasiadłam więc do uczty. Wiedziałam, że dania są zbiorowe, ze wszystkich propozycji, więc nie mogłam po tym odgadnąć. Trudno mi było się skupić na jedzeniu, a zaczęliśmy od półgęska z gęsi kołudzkiej.
Dalej była zupa, nieco inna, niż moja, z kapustą słynną z okolic Unisławia.
Pojawiła się rolada jagnięca z sosem jabłeczno-miętowym, z mojego menu…Napięcie rosło 🙂
I wreszcie Piotr Napoleon Lenart ogłosił wyniki – Wygrałam, głównie dzięki głosom restauratorów, którzy docenili moją ciężko wypracowaną kalkulację, zgodność dań z lokalnymi produktami i sezonowość. Pojadę do Alzacji na Święto Wina i kapusty !
Spokojnie zabrałam się więc do degustacji deserów na bazie kajmaku i końcowych zakąsek, m.in jagnięcego pasztetu i wędzonego udźca. No, może nie tak spokojnie, bo wszyscy mi gratulowali i częstowali nalewkami lokalnymi, więc nie wszystko zostało sfotografowane.. No, ale występując po nagrodę czułam się, jak na gali Oskarów 🙂 Nawet mowę miałam – podziękowałam Napoleonowi za warsztaty , na których nauczyłam się wiele i za zarażenie mnie pasją do tego pysznego mięsa i lokalnych produktów.
Bo o to w tym wszystkim chodzi – byśmy docenili to, co mamy w pobliżu i nauczyli z tego się korzystać ekologicznie i ze smakiem.