Miesięczne archiwum: styczeń 2016

Szarlotka ucierana z budyniem

 

szarlotka z budyniem1

Kiedyś już pokazywałam szarlotkę z budyniem i kruszonką , ale była na kruchym cieście, w formie tarty. Dziś wczorajsze dzieło, na bazie starego rodzinnego przepisu na jabłecznik– bo tak u nas się nazywało w domu ciasto z jabłkami. Zrobiłam tę szarlotkę z połowy podstawowego przepisu, w nieco mniejszej formie, dodałam budyń a jabłka nie były jak w tradycyjnym domowym przepisie w formie musu lecz starte, surowe. Kruszonkę wzbogaciłam prażonym sezamem.

SZARLOTKA UCIERANA Z BUDYNIEM I KRUSZONKĄ

1/2 kostki dobrej margaryny
2 jajka
kwaśna śmietana( 200 g)
kisiel cytrynowy ( 1/2)
1/3 szklanki cukru i łyżka cukru z wanilią
ok. 30 dkg mąki
1. 5 łyżeczki proszku do pieczenia
3/4 kg jabłek

Budyń waniliowy i łyżka mąki ziemniaczanej

kila łyżek kaszki manny

kruszonka

cukier-puder  do posypania

Budyń gotujemy  wg przepisu, wzmacniając go płaską łyżką mąki ziemniaczanej, którą rozpuściłam wraz z budyniowym proszkiem. Studzimy mieszając do letniego.

Jabłka obieramy i ścieramy na tarce o grubych oczkach, przesypujemy cynamonem wg. gustu, ja umiarkowanie.
Miękką margarynę z cukrem i cukrem waniliowym ucieramy drewnianą pałką w misce. Dodajemy po jednym jajku, potem kisiel cytrynowy. Mąkę z proszkiem dodajemy stopniowo, na przemian ze śmietaną. Ciasto musi być bardzo gęste, pod koniec uciera się z trudem.

Rozkładamy je na natłuszczonej blasze ( u mnie 32 na 26 cm) , posypujemy cienko kaszką manną by jabłka nie utworzyły zakalca. Na cieście kładziemy równomiernie starte jabłka, przyklepujemy je dłonią. Na nich za pomocą łyżki lub łopatki warstwę budyniu ( letni lepiej się rozprowadza=. Na koniec posypujemy wszystko kruszonką.

Pieczemy około 50 minut w 180 C, do suchego patyczka i zezłocenia wierzchu.

 

Przyznam, że jak tylko się upiekła, zjadłyśmy z Córą po kawałku gorącej z bitą śmietaną. Po chwili dokroiłyśmy sobie po drugim kawałku . Smakowała doskonale !

Wieczorem spróbowała jej , już przestudzonej koleżanka a dziś rano, gdy budyń dobrze zastygł, smakowała równie doskonale. Na podwieczorek zostało, ale już niewiele…

Smacznego !

 

szarlotka z budyniem4

 

 

Peklowana pierś gęsi

pierś gęsi peklowana

Zaczęły się ferie zimowe i czas wyjazdów. Nie zawsze można coś zjeść robiąc przerwę w podróży, czasem warto zrobić sobie kanapki, które są pod ręką , kiedy zgłodniejemy.Peklowana pierś gęsi to doskonała domowa wędlina.

Wędliny kupowane w sklepach są różne – niektóre z nich oględnie mówiąc źle znoszą podróż… Warto więc czasem zadać sobie trud i zrobić sobie samemu wędlinę , zwłaszcza z dobrego jakościowo mięsa.

Z gęsiej piersi robiłam już półgęsek  pieczony w niskiej temperaturze, surową wędlinę peklowaną w soli wg. Okrasy, teraz postanowiłam zrobić ją według rodzinnej receptury, peklowaną i gotowaną a właściwie parzoną powolutku w rosole.

PIERŚ GĘSI PEKLOWANA I PARZONA W ROSOLE

pierś gęsi ( tym razem dałam pojedynczą, o drugiej niebawem )

solanka : 2 szklanki wody, 2 łyżki soli

majeranek, 2 ząbki czosnku

ziele angielskie, liść laurowy, pieprz w ziarnach

Sól rozpuściłam w wodzie , dodałam zgniecione: czosnek i jagody jałowca i resztę przypraw, zalałam tą mieszaniną mięso gęsi bez kości ale ze skórą i wstawiłam do lodówki na 36 godzin , przewracając je do czasu do czasu.

Po tym czasie wyjęłam je, osuszyłam i włożyłam do gotującego się gęsiego rosołu, wzbogaconego tymi samymi przyprawami, co solanka. Gdy mięso się zagotowało zmniejszyłam moc palnika i parzyłam je w lekko „mrugającym ” rosole około dwóch godzin, do czasu, aż widelec wchodził w nie bez oporu a wydobyty płyn był przezroczysty. Wystudziłam pierś gęsi w wywarze . Zrobiłam potem na nim barszczyk.

Jako wędlina do kanapek sprawdziła się doskonale – aromatyczna, soczysta, smaczna. Spokojnie można zabrać kanapki z taka domową wędliną w podróż. Przyda się nawet w wyjątkowych sytuacjach – ostatnio podczas powrotu z ferii przytrafiła się moim znajomym. Samochód im się zepsuł i musieli czekać na drodze na pomoc…podczas naprawy dowiedzieli  się, że muszą wymienić jakąś część, którą trudno było znaleźć. Okazało się, że pomoc znaleźli na http://www.mamauto.pl/ i po naprawie ruszyli dalej.

Domowe wędliny są najlepsze na każdą, nawet niespodziewaną okazję .

Smacznego !

pierś gęsi peklowana1

 

 

Racuchy waniliowe z serowego ciasta

racuchy waniliowe

Nieraz już pisałam na blogu, że nie lubię smażenia w głębokim tłuszczu. Pączków więc u mnie na blogu niewiele , za to w karnawale można zobaczyć wiele rodzajów racuchów drożdżowych, z ciasta podobnego, jak na pączki. Tym razem inspirowałam się pączkami serowymi, do ciasta dodałam twarożek waniliowy i łyżkę cukru z wanilią. Zazwyczaj dodaję do tego typu placuszków nieco smakowego alkoholu, by lepiej rosło i smażyło się – dodatkowym efektem jest pyszny aromat. Tym razem dosmaczyłam racuchy pigwówką.

RACUCHY SEROWO-WANILIOWE

400 g mąki pszennej

twarożek waniliowy ( 150 g)

30 g świeżych drożdży

szklanka mleka

80 g  masła

2  łyżki  cukru i jedna z wanilią

szczypta soli

2 jajka i żółtko

łyżka nalewki z pigwy

olej do smażenia

cukier-puder do obtoczenia

Drożdże rozrabiamy z łyżeczką cukru w miseczce, dodajemy 1/2 szklanki letniego  mleka, mieszamy, posypujemy łyżką mąki i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na ok 10 min.

Masło topimy i studzimy do temperatury ciała.  Cukier roztrzepujemy lekko z jajkami.

Do miski wsypujemy mąkę i sól, , dodajemy stopniowo mieszając drewnianą łyżką wyrośnięte drożdże, jajka z cukrem, serek,  nalewkę i , resztę mleka i stopione masło. Wyrabiamy dokładnie ukośnymi uderzeniami drewnianej łyżki, aż ciasto będzie odstawać od brzegów miski i pojawią się pęcherzyki powietrza. Przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce do podwojenia objętości na około pół godziny.

Rozgrzałam patelnię z olejem ( 2-3 mm warstwa) i zmniejszyłam płomień na średni. Kładłam łyżką owalne racuszki na cienką warstwę oleju, po około 5  minutach już wyrosły i się ścięły , od dołu zrumieniły i można je była przewracać na drugą stronę. Dosmażyłam  z drugiej strony na rumiano .Po odsączeniu na papierowym ręczniku obtaczałam je w cukrze-pudrze.

Ciasto drożdżowe ma to do siebie, że musi mieć ciepło, by dobrze wyrosło i udało się. Czasami kładę je obok garnka z gotującą się zupą, ale te robiłam wieczorem, więc wyrastało na kuchennym kaloryferze. Miskę do ciasta drożdżowego mam dość stabilną ( jest bardzo stara, pozostałość po robocie made in NRD :), jednak miałam problemy, by umieścić ją na grzejniku tak, by ciasto spokojnie rosło. Muszę pomyśleć o wygodniejszym rozwiązaniu, widziałam ciekawie rozwiązane grzejniki na http://mat-dom.pl/

Racuchy serowe z pigwowym aromatem pojadą ze mną na rodzinną imprezę, spokojna jestem o to, czy posmakują Rodzince, bo te, których spróbowałam, były pyszne .

Smacznego !

racuchy waniliowe1

Kapuśniak z kaszą pęczak

kapuśniak z pęczakiem

Taką wersję kapuśniaku znam z rodzinnego domu. Na Kujawach tradycja jedzenia kaszy jest mocno zakorzeniona, wróciła teraz , nawet w postaci regionalnego Święta Kaszy. Pokazywałam na blogu zwykły kapuśniak , ale to było dawno, przypomnę więc przepis w tej wersji. Kaszę , jak przy krupniku gotuję osobno, by zupa się nie przypaliła.

Nieprzypadkowo wybrałam ten przepis dzisiaj. Najlepszy kapuśniak z kaszą robiła moja Mama a dziś jest 90 rocznica jej urodzin. Mamy nie ma już od pięciu lat a ja staram się czcić jej pamięć, gotując zapamiętane z dzieciństwa dania.  Dla dzieci zrobiłam jej kultową galaretkę.

A tu jedno z moich ulubionych zdjęć z Mamą, zrobione na podwórku u cioci Stasi , zapewne aparatem marki Druh jednej z moich kuzynek …miałam wtedy trzy lata, płaszczyk i czapkę pamiętam 🙂

mama

KAPUŚNIAK Z PĘCZAKIEM

30 dkg kiszonej kapusty z sokiem
½ kg żeberek lub innego mięsa z kością

kawałek wędzonego boczku
3/4 szklanki pęczaku
2 marchewki
kawałek selera i pietruszka
kilka ziemniaków
kilka suszonych grzybków
ziele angielskie, liść laurowy, jałowiec, pieprz w ziarnach
sól, majeranek, kminek
Kiszoną kapustę do zupy gotuję osobno, żeby kwas nie opóźnił gotowania warzyw. Wraz z sokiem, namoczonymi grzybkami i jałowcem zalewam wodą w garnku i gotuję do miękkości. W osobnym garnku zalewam kaszę wrzącą wodą ( 3 razy tyle, ile jej objętość), solę, dodaję troszkę oliwy i gotuję  do miękkości.

Do przeznaczonego na zupę garnka z wodą wrzucam pokrojoną marchewkę, seler i pietruszkę oraz mięso i wędzonkę, dodaję sól i resztę przypraw i gotuję do miękkości mięsa. Wtedy wrzucam pokrojone w kostkę ziemniaki .

Gdy ziemniaki są miękkie, wrzucam kapustę z grzybami, dodaję kaszę wraz z wodą, w której się gotowała i gotuję jeszcze chwilę, aż się smaki połączą. Obrane mięso i boczek pokrojony w kostkę dodaję do zupy.

Taki kapuśniak doskonale smakuje nie tylko zimową porą. U nas w domu wszyscy bardzo go lubią, toteż robię go od czasu do czasu, nie zważając na przygody. Gotowanie zupy w kilku garnach na raz wymaga skupienia, a ja jestem dość roztrzepana z natury. Często zdarza mi się, że w ferworze gotowania zrzucę coś na podłogę i tłukę ulubiony talerzyk czy kubek, albo coś od kompletu serwisowego… Zastanawiam się więc nad zastąpieniem płytek podłogowych w kuchni, na których rozpryskują się nawet „nietłukące” naczynia jakimiś panelami. Ostatnio widziałam spory ich wybór na http://www.prodexpol.pl/

Wracając do kapuśniaku – mam też na starym blogu wersję wegańską, z dawnych czasów, gdy Weganka mieszkała jeszcze w domu. Proszę nie zważać na zdjęcie, to było jedno z pierwszych zrobionych telefonem i zamieszczonych samodzielnie na blogu 🙂 Siedem lat temu… Muszę je podmienić i wrzucić przepis i tutaj,  bo  wart jest tego.

Smacznego !

kapuśniak z pęczakiem1

Rozgrzewające zimowe herbatki

herbatka z jabłkiem i cynamonem

Zimą nie ma to jak pyszna herbatka na rozgrzewkę. W sezonie ją poprzedzającym warto zadać sobie trud i poszukać naturalnych składników ziołowych herbatek. Pisałam o tym latem kilka lat temu we wpisie : suszymy zioła i kwiatki na zimowe herbatki. Pokazałam wtedy, że suszę też liście z młodych pędów malin. Rok temu wpadłam na pomysł, by połączyć je z suszonymi owocami dzikiej róży. Wyszła rewelacyjna , aromatyczna herbatka, która nie tylko rozgrzewa, ale i łagodzi ból gardła. Można ją dosłodzić miodem, ale nie jest to konieczne – ja lubię taką, jaka jest.

hebatka z malin i róży

HERBATKA Z LIŚCI MALIN I OWOCÓW DZIKIEJ RÓŻY

na litrowy czajniczek :

3 łyżki suszonych liści malin

łyżka suszonych owoców dzikiej róży

Czajniczek  wyparzamy wrzątkiem i do takiego ogrzanego wsypujemy liście i owoce. Zalewamy wrzątkiem tak, by liście były dobrze przykryte. Po 10 minutach uzupełniamy czajniczek do pełna i możemy rozlewać herbatkę do filiżanek czy kubków. Możemy ją sobie dosłodzić miodem . Ma lekko kwaskowy smak od owoców dzikiej róży, więc cytryna raczej nie jest potrzebna.

hebatka z malin i róży1

Inną zimową, którą bardzo lubię wymyśliłam, gdy robiłam chipsy jabłkowe. Trochę mi się pokruszyło, więc dodałam je do czarnej liściastej herbaty. Ta mieszanka aż prosiła się o dodatek cynamonu- dorzuciłam więc pokruszoną laskę. Ewentualnie można też dodać cynamon w proszku. Teraz suszę już jabłka na potrzeby tej herbatki – czasem same skórki, są bardziej aromatyczne.

CZARNA HERBATKA Z SUSZONYMI JABŁKAMI I CYNAMONEM

Na litrowy czajniczek :

3 łyżki czarnej liściastej herbaty ( jaką lubicie)

łyżka suszonych jabłek

połamana laska cynamonu

Ta herbatka wspaniale rozgrzewa dzięki cynamonowi i jest niezwykle aromatyczna. Robi wrażenie na gościach, zaręczam. A jeśli doprawicie ją na przykład domowymi cytrynkami w syropie z dodatkiem pigwówki lub innego alkoholu – to będzie rewelacja 🙂

Przypomnę też herbatkę z kwiatów czarnego bzu – pisałam o niej tutaj. Jest dobra przy przeziębieniu, bólach gardła i wzmacnia odporność.

Naturalne herbatki polecam szczególnie przyszłym i świeżo upieczonym mamom. Ostatnio sporo ich jest w moim otoczeniu. Właśnie się zastanawiam, jaki wybrać prezent na chrzciny, by sprawić przyjemność nie tylko rodzicom ale i dziecku gdy będzie już większe.

Przy aromatycznej herbatce lepiej się o tym myśli i rozmawia.

Smacznego i na zdrowie !

herbatka z jabłkiem i cynamonem2

Brukselka pieczona z oliwą i ziołami

pieczona brukselka1

Brukselka jest teraz dostępna bez problemu i ja się z tego powodu bardzo cieszę. Wiem, ze nie wszyscy są tego samego zdania, bo to warzywo ma zarówno swoich entuzjastów jak i wrogów , którzy mówią – nie cierpię brukselki ! Ja też do nich kiedyś należałam, ale podobnie jak przy szpinaku , smaki mi się zmieniły, albo – jak robię te warzywa sama, według smaków, które mi odpowiadają , wtedy jem je z przyjemnością.

Brukselkę lubię gotowaną na parze i z tartą bułką na maśle, robiłam też rewelacyjną kiszoną, teraz postanowiłam ją upiec, wraz z innymi warzywami. Miałam jeszcze dynię i buraczki, zrobiłam w sumie podobnie, jak te pieczone warzywa.

BRUKSELKA PIECZONA Z OLIWĄ, MASŁEM I ZIOŁAMI

brukselka, ile chcecie

trochę oliwy

sól morska, pieprz czarny i kolorowy z młynka

suszone zioła prowansalskie, bazylia, czubryca zielona, majeranek

Blachę, na której piekłam warzywa wysmarowałam oliwą za pomocą pędzelka. Brukselkę umyłam poodcinałam „głąbki” i zewnętrzne liście, jeśli były nieco pożółkłe. Ułożyłam ją na blasze w towarzystwie grubych plastrów dyni i buraczków, posypałam solą, pieprzami i ziołami, skropiłam oliwą , wymieszałam wszystko.

Piekłam około pół godziny w 180 C.

Zjedliśmy ją do obiadu, gdy w domu była moja starsza córka, weganka. Jest ona też zapaloną czytelniczką, to od niej dowiaduję się o najciekawszych lekturach. Przy stole rozmawiamy często o naszych upodobaniach czytelniczych. Ostatnio zeszło na stare książki kulinarne i to, że można je często znaleźć w antykwariatach, nie tylko stacjonarnych. Na http://tezeusz.pl/ jest na przykład słynne dzieło Lucyny  Ćwierciakiewiczowej „Jedyne praktyczne przepisy „. Prócz kulinariów można też znaleźć tam poszukiwane książki na temat wychowania dzieci, tzw. klasykę gatunku i podręczniki. Nowo wydawane książki, nie tylko  kulinarne, często charakteryzują się przerostem formy nad treścią, dlatego zarówno ja jaki i moja Rodzinka często korzystamy z antykwariatów.

Na temat brukselki poglądy nie są tak zgodne, młodsze dzieci jej po prostu nie lubią. Ale mnie i Wegance taka pieczona bardzo podeszła do gustu i zjadłyśmy ją z apetytem.

Smacznego !

pieczona brukselka

Forni Rossi -prawdziwa pizza neapolitańska

FRpiece

To są właśnie czerwone piece, po włosku forni rossi – od nich pochodzi nazwa restauracji. Piece są gazowe, certyfikowane przez Włochów i jedyne takie w Polsce, w temperaturze powyżej 430 C pizza piecze się w nich przez 60-90 sekund. Prawdziwa pizza neapolitańska , z certyfikatem włoskiego Zrzeszenia Prawdziwej Pizzy Neapolitańskiej . To jedyne miejsce w Polsce, gdzie taką pizzę z certyfikatem można zjeść – w Poznaniu, w Galerii Malta, poziom drugi – restauracja Forni Rossi.

Pomysł otwarcia pizzerii, która nie jest sieciówką w galerii handlowej większości ludzi wydaje się szalony – powiedzieli właściciele, państwo Ewelina i Jarosław Przygoccy.

fr szef

Wolą jednak, by nazywać ich pionierami. Gdy się z nimi rozmawia , to nasuwa się jednak inne określenie – pasjonaci . Stworzyli to miejsce , by zrealizować swoje plany i marzenia, szukając inspiracji za Oceanem. Podpatrzyli, że do takiej właśnie pizzerii w Los Angeles chodzą gwiazdy kina ” w cywilu”, zajadając z apetytem i nie dbając o strój czy makijaż 🙂

Produkty na pizzę sprowadzane są z Włoch i są najwyższej jakości. Mogliśmy ich spróbować komponując sobie pizzę na bazie klasycznej Margherity.

fr1stół

O jakości produktów powiedziała Pani Ewelina : „W  Forni Rossi można zjeść mozzarellę di bufala, rukolę sprowadzaną wprost z Włoch, tylko ta gwarantuje ten niepowtarzalny smak orzechowy, ser pecorino oraz pravola czy parmezan, wołowinę bresaola, szynkę cotto, pancettę, szynkę parmeńską dojrzewającą 18 miesięcy. Pizzę robimy z mąki 00 włoskiej firmy Caputo oraz używamy sera fior di latte. Nasze pasty przygotowujemy na bazie makaronów włoskiej firmy DeCecco. Również tej firmy mamy znakomitą oliwę i ocet balsamiczny”.

Nad jakością wypieków czuwają wyszkoleni we Włoszech Pizzaiolo.

fr2talerz

Mnie z dodatków najbardziej smakował wędzony ser provala i marynowany łosoś oraz doskonałe pomidory San Marzano, przywożone w puszkach z unikalnych plantacji pod Wezuwiuszem. Tutaj- na foccacci :

 

fr foccacia

Rozmawiając z właścicielami o tym, jak radzą sobie realizując swoją pasję i utrzymując bardzo umiarkowane ceny próbowaliśmy jeszcze makaronów – klasycznego spaghetti bloognese, carbonary, parpadele z pysznym sosem grzybowym , popijaliśmy doskonałymi winami di domo .

fr carbonara

Państwo Przygoccy opowiadali o tym, jak zachować równowagę między wymaganiami klientów a wiernością klasyce. Do wyboru są trzy klasyczne pizze : margherita :

fr margherita

marinara i bianca

fr bianca

Każdy może sobie indywidualnie skomponować dodatki, które mają bardzo przyzwoite ceny zważywszy na ich jakość. W Forni Rossi są też specjalne dania dla dzieci, sałatki, desery – my próbowaliśmy Panna Cotty z malinami i piliśmy do niej doskonałą kawę, której dostawca ciekawie opowiadał nie tylko o swojej specjalności ale też o współpracy z właścicielami. Był zaskoczony ich upartym dążeniem do utrzymania umiarkowanych cen, nie szczędząc kosztów. Bo np. maszyna do cięcia szynki parmeńskiej jest w cenie dobrego auta …

fr maszyna

Czas w blogersko-kulinarnym towarzystwie przy pysznych włoskich daniach i winie mijał bardzo szybko, jednak większość z nas pamiętała, by zdawać relacje na bieżąco 🙂

fr3

Przepraszam za jakość zdjęć moich , technika zawiodła – korzystałam w relacji ze zdjęć Restauracji i Juliusza Podolskiego ( Smaczny Turysta), organizatora spotkania.

W rozmowach padło też stwierdzenie, że Forni Rossi prócz gości galerii Malta ma już stałych klientów, w tym sporo Włochów. Warto zajrzeć więc na drugie piętro by spróbować włoskich przysmaków.

fr4

Rillettes z gęsi na czerwonym winie

rillettes z gęsi1

Zima to najlepsza pora rilllettes – pyszne, kaloryczne smarowidła. Zapoznałam się z nimi dzięki przyjaciołom z Francji. Znają mój blog, kibicują mi i często przywożą regionalne przysmaki, opakowane już w formie prezentów – kiedyś dostałam uroczy koszyczek ze słoiczkami normandzkich specjałów – terriną, rillettes, foie gras i rodzajem domowej kiełbasy słoikowej. Pyszne to wszystko było, a że dostaję też książki z przepisami , to rzeczą oczywistą jest wypróbowanie samodzielne tych wszystkich dań.

Podejście do rillettes robiłam najpierw na mięsie z kaczki. Bardzo mi zasmakowało, więc teraz przyszła pora na wersję z gęsiny . Czerwone wino pasuje do gęsi, wykorzystałam więc końcówkę przywiezionego a Francji Bordeaux.

RILLETTES Z GĘSI

skrzydła i korpus z gęsi

ok. 15 dkg wędzonego boczku

ok. 1/2 szklanki gęsiego smalcu

szklanka czerwonego wytrawnego wina

1, 5 szklanki rosołu z gęsi

liście laurowe, jałowiec, ziele angielskie, pieprz w ziarnach

łyżka  majeranku i ziół prowansalskich ,

dwie gałązki świeżego tymianku

Tłuszcz z gęsi  powoli wytopiłam na patelni. Osobno wytopiłam lekko tłuszcz z wędzonego boczku i wlałam wszystko razem do garnka. Włożyłam mięso z gęsi , wlałam wino i rosół, dodałam przyprawy.

Dusiłam to wszystko na wolnym ogniu około 4 godzin, mieszając co jakiś czas. Potem wyjęłam mięso, odrzuciłam skórę i kości a mięso porozdzielałam widelcem na pojedyncze włókna. Połączyłam wszystko razem i przelałam do słoiczków.

Wyszło jeszcze smaczniejsze, niż to z kaczki . Na razowym chlebie smakowało wyśmienicie w towarzystwie swojskich kiszonych ogórków mojego autorstwa.

A propos ogórków : jeszcze kilka dni trwa aukcja na rzecz WOŚP, gdzie można wygrać moje kultowe kiszone ogórki ( z historią ) i dodatkowo najładniejszą szydełkową serwetkę, jaką potrafię zrobić. Opowiedziałam o tym na filmiku, proszę zajrzeć – klik, klik .

Smacznego !

rillettes z gęsi2

Rosół z gęsi z czosnkową marchewką

rosółz gęsi1

 

Podobny rosół, tyle, że z zielonymi, pietruszkowymi kluseczkami jadłam podczas obiadu promującego gęsinę w poznańskiej Pasteli. Pomysł dodania do rosołu czosnkowej marchewki jest autorstwa szefa kuchni restauracji, Marcina Michalskiego. Wypróbowałam go podczas ubiegłorocznych Świąt i wszystkim przypadł do gustu. Do rosołu zrobiłam domowe kluseczki – tym razem  nie są ani lane, ani „rzucane” ale przetarte przez durszlak , drobniejsze i równiejsze od prezentowanych tutaj .

ROSÓŁ Z GĘSI Z CZOSNKOWĄ MARCHEWKĄ

szyja, dolne części skrzydeł i korpus gęsi

2 spore marchewki ( plus jedna do czosnku)

1 duża pietruszka

pół małego lub 1/4 dużego selera, łodyga selera naciowego

biała część pora i 2-3 zielone jego liście

pół przypieczonej cebuli

4-5 ziaren ziela angielskiego

tyle samo ziaren pieprzu

ząbek czosnku, łyżka klarowanego masła

sól do smaku

natka pietruszki

Umyte mięso wkładamy do osolonej wody, dodajemy obrane i pokrojone warzywa. Dorzucamy  przyprawy ziarniste i przypieczoną na palniku cebulę. Włączamy na średnią moc palnika  i pilnujemy  chwili zagotowania- wtedy mieszamy i zmniejszamy płomień na malutki – tak się gotuje około dwie i pół do trzech godzin. Nie szumuję rosołu, bo uważam, że traci sporo smaku. Gdy zamieszamy w odpowiednim momencie, wszystkie „szumy” idą na dno garnka i spokojnie sobie tam leżą.

Jeżeli rosół jest bardzo tłusty, to po zagotowaniu zbieramy nadmiar tłuszczu . Możemy wykorzystać go np. do kapusty.

Marcin dał do rosołu marchewkę startą na tarce, ja spieszyłam się , jak zwykle przy świątecznym obiedzie i stresowałam, jak mi się upiecze gęsia pierś i udka, więc szybko pokroiłam drobno marchewkę na półplasterki a czosnek w kostkę i przesmażyłam to krótko na klarowanym maśle aż zmiękła.  Dodałam do rosołu każdemu na talerzu wraz z drobniutko pokrojoną natką pietruszki.

Na domowe kluseczki przepis już był, ale dawno i nieco inny, więc przypomnę :

KLUSECZKI PRZECIERANE DO ROSOŁU

2 jajka

ok 2 szklanki mąki pszennej

ok 1/2 szklanki wody ( najlepiej gazowanej)

sól do smaku

Mąkę z solą wsypujemy do miski, robimy dołek, w który wbijamy jajka . Rozkłócamy je widelcem z niewielką ilością wody, dokładnie mieszamy zagarniając do środka  aż nie będzie grudek. Potem mieszając dodajemy  resztę wody. Ilości są orientacyjne, ciasto powinno być na tyle gęste, żeby się dawało odkroić nożem.

Zagotowujemy osoloną wodę w garnku , przekładamy ciasto do durszlaka lub specjalnego urządzenia do przecieranych klusek ( jeszcze nie mam, muszę sobie sprawić )i trzymając nad garnkiem, przecieramy kluski wprost do wrzątku za pomocą drewnianej łyżki. Gotujemy kilka minut , mieszając czasem. Wyjmujemy jedną kluskę na próbę, przekrawamy i patrzymy, czy nie jest surowa w środku. Jeśli nie, to odcedzamy kluski na sito i przelewamy zimna wodą.

Kluseczki na wodzie gazowanej wyszły leciutkie a dzięki przetarciu przez durszlak drobniejsze niż zwykle.

Taki rosół z gęsiny z czosnkową marchewką i domowymi kluseczkami bardzo wszystkim smakował i był istotnym elementem świątecznego obiadu. Nie powiem, ile razy brał sobie dokładkę największy amator domowego rosołu, mój syn 🙂

Smacznego !

rosółz gęsi

 

Rzeczy od serca na Wielką Orkiestrę od Grażyna gotuje

rzeczy_od_serca2

 

Już w najbliższą niedzielę zagra Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy , w tym roku i ja mam swój skromny wkład medialny . Na Blogowigilii w Warszawie organizatorzy umożliwili blogerom podarowanie Rzeczy od Serca – miało być to coś szczególnego,  z historią.

Nie jestem aż tak znaną blogerką, by warsztaty czy posiłek ze mną byłyby wielką atrakcją, ale z Wielką Orkiestrą jestem związana od dawna i mam coś z historią. To kiszone ogórki, które jeżdżą co roku na Woodstock z moją córką i są ceremonialnie zjadane przez jej ekipę, pisałam o tym rok temu. Przypomnę tylko, to, co odpowiadając na pozdrowienia w radiowej Trójce powiedział o nich w ciemno Jurek Owsiak :

 

Prócz ogórków podarowałam też serwetkę , własnoręcznie zrobioną szydełkiem, tak zwaną „serwetkę przechodnią”. Kilka jej wersji było bowiem przeznaczonych na akcje charytatywne, w tym na WOŚP w 2013 roku.  Jest często tłem blogowych zdjęć  :

 

paszteciki wigilijne

 

Zwykle leży na starym bufecie na środku, podczas tegorocznych Świąt nie zdążyłam zrobić nowej – jak widać poniżej, na środku bufetu jest zwykła kupna serwetka, czemu dziwi się nasz kotka Frida :

frida święta

Teraz do rzeczy, tych od serca – ogórki są w komplecie z serwetką , wygląda to tak :

 

wosp

O historii ogórków i serwetki opowiadam w filmiku nakręconym na Blogowigilii ( zrobiła wrażenie, bo musiałam poprawiać nagranie 🙂 Można je wylicytować na aukcji  charytatywni allegro, pod tym adresem – klik, klik. Można pomóc też w inny sposób – wstawiając swój przedmiot  na aukcję, licytując inne przedmioty, wysyłając SMS, wrzucając do puszki.

Pomagamy przede wszystkim dzieciom a także osobom starszym. W tym roku towarzyszy temu niezdrowa atmosfera , na szczęście przyniosła wręcz odwrotny skutek, bo ci, co wiedzą jak Orkiestra pomaga, doświadczyli jej pomocy pośrednio lub bezpośrednio, na pewno nie pożałują swojego wsparcia.

Na koniec przypomnę  najmłodsze blogerskie pokolenie ze zdjęć z naszej poznańskiej Blogowigilii . Wiem, że dzięki temu, że Orkiestra gra do końca świata i dzień dłużej, czują się bezpiecznie.

Siema !

 

wigilia dzieci