Archiwa tagu: kulinarne koty

Co słychać u kotów ( kulinarnych :)

frida pomodor

Pamiętacie cykl Kulinarne koty, który rozpoczęłam dwa lata temu ? Dawno nic nowego się nie pojawiło, mimo, że rozmawiam z kilkoma blogerami kulinarnymi o tym, by zaprezentowali w moim cyklu swoich kuchennych pomocników 🙂 Jakoś mają widać sporo innych zajęć i nie znajdują czasu, a i ja sama nie przypominam im o obiecanych materiałach do wpisów tak często, jak powinnam. Jeśli ktoś jeszcze zechce napisać o swoim kocie ( według pytań lub w dowolny sposób) , to serdecznie zapraszam.

Tymczasem napiszę o moich kotach, bo przez dwa lata trochę się działo… Na górnym zdjęciu Frida, która teraz nieco zbrązowiała . Niedługo będzie miała 10 lat ( a może już ma, przywieźliśmy ją do domu nie wiedząc dokładnie, w jakim jest wieku, miała ok 6 tygodni we wrześniu). Niestety choruje, ratujemy ją jak możemy i mamy nadzieję, że z tego wyjdzie i nadal będzie „pierwszym stołownikiem” 🙂

frida za stołem

Jej syn Nuki jest o rok młodszy i rok temu zrobił furorę na FB- kowej grupie Ja tu mruczę, bo dostał ponad 100 życzeń na urodziny , w tym wiele ze stosownymi obrazkami 🙂

nuki ur1

Poza tym przyczynił się do wzbogacenia mojej biblioteki o cenną pozycję ” Historię kotów” . Wygrałam ją na innej z kolei grupie „Kot dnia” odpowiadając na pytanie „Za co cenisz swojego kota”. Odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że za komunikatywność – dodając ” Nie ma to, jak porozmawiać z kimś inteligentnym o piątej rano i wysłuchać relacji z nocnych łowów”. Tak, prawie codziennie Nuki o 5-6 rano puka do okna sypialni , by go wpuścić i właśnie wtedy ma mi najwięcej do powiedzenia i to wprost do ucha, robiąc mi „koci kołnierz”, czyli owijając mi się wkoło szyi 🙂 Kot dnia docenił moje poświęcenie 🙂

Poza tym czuwa na bieżąco nad rozwojem bloga :

nuki laptop

Cieszę się bardzo, że moje koty wiodą szczęśliwe życie chodząc sobie swobodnie po ogrodzie i okolicy ( czasem widujemy Nuka nawet wychodzącego z pobliskiego lasu). Wiem, że kotom, które spędzają czas w mieszkaniach , nie wychodząc z nich nie jest łatwo, ale zapewne większość właścicieli dba o to, by miały jak najlepiej. Dobrą  formą ułatwienia im życia są drapaki ( fajne widziałam na http://importmania.pl/, są tam też inne ciekawe rzeczy, nie tylko dla zwierząt). Chociaż w krakowskim mieszkaniu mojej starszej Córki koty wolą same sobie znajdować „zabawki” to drapaki  są bardzo przydatne i można w ciekawy sposób urozmaicić wnętrze mieszkania.

Póki co sezon grillowy się zaczął i w naszym ogrodzie koty pilnują, czy wszystko idzie tak, jak trzeba 🙂

nuki za stołem

Kulinarne koty – Ekipa Upichconej

kot upichcona3

 

Agnieszkę z bloga Upichcona poznałam w tym roku na warsztatach kulinarnych w Warszawie. Gdy opowiadałam o moim blogu i kocim cyklu, zgadałyśmy się na temat licznej kociej ekipy Agnieszki. Trochę to trwało, bo Aga była zajęta, ale dziś przedstawiam bohaterów ( a właściwie bohaterki)  jednego  z najbardziej „zakoconych” kulinarnych blogów. Oddaję głos jego autorce :

Jak koty pojawiły się w twoim życiu?

Uwielbiam koty! Wszystkie, bez wyjątku, duże, małe, puchate i sfinksiątka. Nieuniknione było zatem ich pojawienie się w moim domu.

Wszystkie moje dziewuchy nie są kupne tylko przygarnięte, w każdej z nich zakochiwałam się od pierwszego wejrzenia.

kot upichcona4

 

Pierwsza była Zuzia, którą niestety pożegnaliśmy, miała FIP, po paromiesięcznej walce z chorobą odeszła. O Zuzi mogłabym się rozpisać bez końca, nazywaliśmy ją koto-psem, ponieważ przejawiała mnóstwo zachowań z psiego gatunku, choć nigdy nikt jej nie tresował to reagowała na swoje imię, przychodziła na zawołanie, siadała, aportowała i spała wyłącznie w łóżku 😉

kot upichcona6

Po czasie stwierdziłam, że Zuzia powinna mieć towarzystwo i niedługo później pojawiła się u nas Kaśka (zwana również Kaszą – gdy psoci oraz Kejt gdy przejawia neurotyczne zachowania wybrzydzającej wszystko królewny). Kaśkę dostałam na Mikołajki, w miauczącym kartonie 😉 została zabrana z wiejskiej podwrocławskiej stodoły gdzie rządziło stado psów, miała 2 miesiące. Następnie pojawiła się Lucyna, którą adoptowałam z ogłoszenia internetowego. Lucyna jest Maine Coon’em z wadą genetyczną, dlatego ludzie postanowili ją oddać. Kochany puchacz 😉

kot upichcona10

Ostatnia kotka, która zagościła u nas na stałe to Gustawa – choć z początku była Gustawem 😉 Nasza wspólna historia zaczęła się dwa lata temu podczas lipcowego wieczoru. Stałam na balkonie u sąsiadki i sączyłam zielonego shejka. Nagle usłyszałam przeraźliwy płacz, myśląc, że to małe dziecko wychyliłam się zza barierki i ujrzałam kudłate 10 centymetrów, które rozpaczliwie kręciło się pod bramą osiedla. No nie mogłam nie zareagować, rzuciłam się biegiem po schodach a polne maleństwo od razu do mnie przylgnęło. Dopiero z czasem okazało się, że Gustaw jest jednak Gustawą 😉

kot upichcona8

Co w nich lubisz najbardziej?

Że nie są nudne i powtarzalne. Z Kaśką doskonale dogaduję się na odległość, bo dla niej mizianie jest jednoznaczne z gryzieniem, nie bardzo chyba rozumie, że te dwie kwestie się nie łączą i nie każdy człowiek gustuje w sadomasochistycznych zabawach 😉 Z Lucyną na odwrót, ciągle się przytula i chce być blisko. Za to Gustawa jest małym szogunem, jej głowę zaprzątają głównie dwie kwestie: papierowe klopsy i wołowina 😉

kot upichcona5

Co jada Twoje koty?

Obligatoryjnie suche ciasteczka a na śniadanko lub kolację frykasy: mięsna saszetka, lub rozmrożone mięso: pierś z kurczaka/wołowina.

kot upichcona9

Koty w kuchni

Są zawsze 😉 Lucyna ma nawet swoje hokerowe krzesło aby miała wgląd co aktualnie dzieje się na blatach, to dla niej największa radocha, fascynuje ją to! Kaśka jako wybrzydzająca królewna czeka aż jej pańcia czyt. służąca nałoży do michy i trzy razy zawoła „Keeeejt! Kolacja gotowa!” no a Gustawa gdy wyczuje rozmrażającą się wołowinę to zaczyna trening na długi dystans i kreśli ósemki między moimi nogami.

kot upichcona1
Najzabawniejsza historia

Hmm, nie mam najzabawniejszej historii, co dzień zdarza się coś co nas rozśmiesza i wzrusza. Zawsze bawi mnie gdy moje koty stoją na obrzeżu wanny i w kolejce czekają aż odkręcę kurek by mogły z zaczerpnąć ze świeżego wodopoju, porusza mnie widok gdy się wzajemnie myją i dbają o futra.
… to jak w komedii sitcom’owej – co dzień kolejny odcinek z udziałem publiczności 😉

Dziękuję za rozmowę 🙂

Cały cykl Kulinarne koty można zobaczyć tutaj .

kot upichcona7

Kulinarne koty – ekipa Ptasi z Coś niecoś

koty ptasi 4

Ptasię z bloga Coś niecoś znam „sieciowo „od dawna. Mamy sporo wspólnych znajomych wśród weteranek kulinarnej blogosfery. To z jej bloga zaczerpnęłam przepis na domowy cydr, a teraz śledzę na bieżąco  postępy na Mazurach. Może kiedyś dane nam będzie spotkać się ” na żywo” i porozmawiać nie tylko o kulinariach i futrzastych pupilach 🙂 Na razie oddaję  głos Ptasi:

Jak koty pojawiły się w twoim życiu?

Kota zawsze chciałam mieć, ale Mama nie przepada, no i mieliśmy w domu psa. Potem związałam się z alergikiem, więc szanse na posiadanie kota wydawały się zerowe. Zainteresowałam się kotami syberyjskimi jako podobno niealergizującymi. Bezpośrednio po wizycie w hodowli, kiedy stało się jasne, że alergizują tak samo jak inne, wybuchnęłam płaczem. Paradoksalnie postanowiliśmy z mężem, że jednak spróbujemy przygarnąć kota – zwykłego dachowca. Przejrzeliśmy ogłoszenia na Miau.pl i pojechaliśmy na warszawską Pragę, gdzie rodzina rozdawała czterotygodniowe kociaki (kotka wychodziła tylko na korytarz w bloku, jak widać – wystarczyło…). Nic nie wiedziałam o kotach, więc nie miałam pojęcia, że cztery tygodnie to za wcześnie na adopcję (skoro kot był już kuwetowy i samodzielnie jedzący). Bicę wybrałam ze względu na płeć (żeńską) i to, że najdłużej z maluchów siedziała na kolanach. Niestety, szybko z tej cechy wyrosła ;). W skrócie, jest kotem mało społecznym: trudno powiedzieć, czy ze względu na zbyt wczesne odstawienie od innych kotów, czy inne cechy charakteru. Dotykać możemy ją właściwie tylko my, od wielkiego dzwonu i ostrożnie ktoś inny (i najlepiej tylko raz ;), choć zarazem nie jest strachliwa i od obcych nie ucieka. Ciekawią ją, więc ogląda ich z pewnej odległości. „Bica” to mała czarna (kawa) po portugalsku. We wrześniu skończy 11 lat.

 

kot ptasi 1

5 lat temu przenieśliśmy się na stałe na Mazury. Gdy przyjeżdżaliśmy tam sezonowo, zdarzało się, że pojawiały się różne koty – a to podrażnić Bicę, a to wyżebrać jedzenie. Latem przed przeprowadzką znaleźliśmy na stogu „koci nabiał” – trzy ok. dwumiesięczne kociaki, które nazwaliśmy Bundz, Bryndza i Oscypek. Potem pojawiła się ich Mama, Serwatka. W tym samym czasie zaczęła też kręcić się przy nas karmiąca i głośno miaucząca kotka, Karmicielka. Dokarmialiśmy je z przerwami przez lato, ale gdy przyjechaliśmy w październiku z pierwszą partią mebli pojawiła się tylko Serwatka z Oscypkiem, którego oko nie wyglądało najlepiej. Zabraliśmy go do Warszawy (za transporter robiła zapasowa kuweta zaklejona plastrem) i przez ostatnie 2 dni w starym mieszkaniu trzymaliśmy głównie w WC, bo nie planowaliśmy mieć drugiego kota w domu: i ze względu na alergię (którą dało się opanować przy lekkiej pomocy leków), i ze względu na charakter Biki, która na inne koty reaguje wrzaskiem. Próbowałam Oscypka wcisnąć każdemu, kogo spotkałam, ogłaszałam go na Miau.pl – bezskutecznie. I tak został z nami w domu. Bica – wg weterynarza kot nie do „dokocenia” – jakoś go zaakceptowała, choć chyba głównie ze względu na dużą przestrzeń na zewnątrz (koty są wychodzące) i wewnątrz.

 

kot PtASI 2

W jakiś czas po przeprowadzce pojawiła się znowu Karmicielka, zwana w skrócie Karmi lub Karmelkiem, a także inna kotka, w której dopiero po wielu miesiącach rozpoznaliśmy Serwatkę, tylko w zimowym, ciemniejszym futerku. Wówczas już była ochrzczona Popiołką, i to imię zostało. Karmi i Popiół (ze względu na podobieństwo zewnętrzne, sądzimy, że to siostry) mieszkają na zewnątrz (mają swój zimowy dom w piwnicy, w którym dostają karmę). Wszystkie koty są wysterylizowane/wykastrowane.

Co w nich lubisz najbardziej?

To, że są ;). I że każdy jest inny – Bica trudna w odbiorze, ale zarazem najbardziej z nami związana i najbardziej ciesząca się z naszych powrotów do domu; Oscypek tchórzliwy, ale przy tym rozbrajający i chętnie przytulający się (do nas); Karmi łakoma i gadatliwa; Popiół, najbardziej samodzielna, znikająca na wiele dni, najbardziej towarzyska.

 

koty ptasi 2

Co jada Twoje koty?

Zewnętrzne: suchą karmę, to, co upolują, ew. resztki mokrej karmy kotów domowych. Domowe jedzą suchą karmę (ostatnio głównie weterynaryjną, ze względu na problemy trawienne Bici) oraz mokre puszki (Applaws, Schesir, Feline Porta) z dodatkiem tuńczyka (znów ze względu na Bicę, która innych nie jada). Świeże mięso/ryby dostają rzadko (tylko skrawki, jeśli my jemy), bo ze zjadaniem bywa różnie.

Kot w kuchni

Kotom nie wolno wchodzić na stoły czy blat kuchenny, chyba, że od drugiej, niespożywczej strony. Robi to jednak tylko Bica – Oscypkowi chyba nigdy się nie zdarzyło, skacze zresztą nie najlepiej ;). Rzadko jednak towarzyszy mi w kuchni, chyba, że przypadkiem zwęszy oliwki… Do kuchni (i misek kotów) stale też próbuje się przedrzeć z zewnątrz łasuch, czyt. Karmel.

Najzabawniejsza  historia

Może ta, jak Popiół zakradła się do domu i ukradła babę wielkanocną? Babę Neli Rubinstein, dodam, czyli produkt pełnożółtkowy i maślany. Została przyłapana na gorącym uczynku podczas jedzenia, a z baby już była wygryziona dziura. Na szczęście upiekłam dwie, więc bardzo się nie złościłam. Bawią nas też zazwyczaj lęki Oscypka („te straszne bambosze, których WCZEŚNIEJ TU NIE BYŁO. Nie wiem, czy mogę się do nich zbliżyć”). Często opowiadamy też o tym, jak Bica pływała w jeziorze: poszła za nami i naszym kolegą na pomost. Weszłam do wody po drabinie a M wskoczył. Po chwili usłyszeliśmy wołanie kolegi: „Ej, wasz kot wskoczył do wody! Płynął zupełnie jak wydra!”. Popłynęliśmy z powrotem jak najszybciej i zobaczyliśmy zmokłego szczura, już nie w wodzie. Najprawdopodobniej Bica przestraszyła się skoku M i podskoczyła, tylko potem nie trafiła w pomost…

Dziękuję za rozmowę 🙂

Cały cykl Kulinarne koty można zobaczyć tutaj .

koty ptasi 3

Kulinarne koty- Bohun Szkatułki Cook z Sekretów małych i dużych

bohun2

Szkatułka Cook to kolejna blogerka, którą poznałam dzięki kociemu cyklowi 🙂 Na jej blogu Sekrety małe i duże   spodobały mi się przede wszystkim pyszne ciasta . Oddaję głos Joannie.

Pierwszy kot pojawił się w moim życiu prawie dwadzieścia lat temu. Blogowy Pan K. najpierw złapał maleństwo na wielkiej górze węgla, a potem przywiózł umorusane i przestraszone w parcianym worku do naszego domu prosto z Wisły i tak Wiślaczek został z nami do końca swoich dni. Zmieniał kilkakrotnie swoje miejsca pobytu i adresy zamieszkania, ale widać było, że serce zawsze miał tam gdzie my byliśmy z nim. Odszedł do Krainy Wiecznych Łowów dwa i pół roku temu i niemal natychmiast pojawił się w naszym domu Bohun.

 

bohun0

Nie chciałam tak szybko nowego kota, ale nowy kotek szybko sprawił, że mój maleńki synek przestał rozpaczać po Wiślaczku. Ja długo rozpamiętywałam jeszcze stratę po Wiślaczku, wspominałam, ale mały czarny gość w naszym domu zaczął nam dostarczać coraz to nowych wrażeń. Kot rodem z piekła, choć wzięty z Brzozowej Gaci koło Kurowa 🙂 Kot iście charakterny jak na imiennika z powieści sienkiewiczowskiej przystało. Pierwsze kilka tygodni życia spędził w swojej pierwotnej rodzinie, więc nauczyła go mama kocica i polowania i zabawy ze swoim kocim rodzeństwem. Przyszedł, więc do naszego domu z nawykami, których nie wyzbył się Bohunek do dziś 🙂 Uważa, więc kocisko – płocisko mego syna, a swego Pana (haha) za swego „braciszka”, którego co rusz atakuje, co rusz w sposób mniej lub bardziej wyrafinowany zachęcając do wspólnej zabawy – wyciągając przy tym swoje ostre pazurki.

bohun3

Całą zimę „poluje” … dewastując mi parapet i doniczki i kwiaty na nim stojące, bo … czai i maskuje się za kwiatami, a potem z Nienacka rzuca się na szybę – strasząc ptaszki i dewastując kwiaty 🙁 Niestety z tego powodu – prawie całą zimę i wiosnę nasz niecnota może wychodzić na balkon dopiero po zachodzie słońca, kiedy cały ptasi ruch na balkonie ustaje. Psotnik nad psotnikami, trudno zliczyć wszystkie jego harce i wybryki – powkładane rzeczy do butów, zjedzone sznurówki, potłuczone naczynia, powylewane wody i pozjadane kwiaty z wazonów, ucieczki przez balkon do sąsiadów, wylegiwanie się na jeszcze ciepłych, świeżo wyprasowanych – świątecznych obrusach, zjadanie pasztetu wielkanocnego … itp.

 

bohun4

Bohun ( nazywany Buhciem )  jest amatorem suchej kociej karmy dla kotów wysterylizowanych. Największym przysmakiem jest dla niego jajo i mielone mięso wprost z maszynki. Kiedy słyszy dźwięk mielonego mięsa w elektrycznej maszynce nie odstępuje mnie na krok. Przepada też za wodą z kwiatów w wazonie i bitą śmietaną 🙂 Nie gardzi parówką. Zawsze żebrze u Pana K. kiedy ten jada je na śniadanie – to standard.
Nasz Bohun to mały nicpoń. Choć ma swoją kuwetę i potrafi z niej korzystać często łapiemy go na korzystaniu z naszej dużej umywalki do załatwiania pewnych potrzeb. Niestety nie wpadł jeszcze na pomysł by korzystać z kranu 🙂 Podobnie jest ze spaniem … Ma swój ulubiony mały wiklinowy domek, w który chętnie się chowa, lecz jeśli chodzi o spanie to sprawa wygląda inaczej. Najczęściej budzę się o poranku z Bohunem rozwalonym tuż o bok mnie w najlepsze i nawet nie ma mowy by się ciut posunął 🙂

bohun6
Jednak najfajniejsze w naszym kocie jest to, że kiedy wyjeżdżam ( a zdarza mi się to dosyć często)
i wracam do domu – Bohunek jest jak psiak 🙂 Okazuje radość, łasi się, przybiega na powitanie, czasem trąca łapą. Wyraźnie okazuje radość z mojego powrotu i zadowolenie – jedynie nie szczeka 🙂

Dziękuję za historię 🙂

Cały cykl Kulinarne koty można zobaczyć tutaj .

 

bohun7

Kulinarne koty – ekipa z Kuchni Alicji

koty ali2

Margot vel Alcię z Kuchni Alicji poznałam wirtualnie już dawno, przy okazji udziału w  Weekendowej Piekarni z początków Durszlaka. Oj, to były dobre czasy… Margot jest wegetarianką , a mnie na jej blogu podobają się przede wszystkim pyszne wypieki oraz bułki i chleby.

O tym, że jest zakręcona na punkcie kotów dowiedziałam się przy komentarzach we wpisie o kotach Majany . Zaprosiłam ją więc do swojego cyklu , oddaję głos :

Jak koty pojawiły się w Twoim życiu?
Kiedyś jako malec mieszkałam kilka lat na wsi, dziadek miał gospodarstwo i pełno zwierzaków z którymi się przyjaźniłam. Koty i psy to tylko część, były ukochane krówki i gąski z którymi ,, gawędziłam”, po przeprowadzce, ciągle znajdowaliśmy jakieś psy które potrzebowały domu. Po odejściu ostatniej ukochanej Elzy  postanowiłam, że nie chcę żadnych zwierzaków w domu, bo tak boli jak odchodzą…. Ale one czyli koty miały inne plany.  I tak ktoś czyli siostra  przygarnął kotkę i ona się okociła i Alcia się wzbogaciła o Mikusię ( niestety w wieku 7 lat po ciężkiej chorobie odeszła od nas na zawsze, zostawiając tyle wspaniałych wspomnień) i Stokrotkę, prawie już 17-letnią. Urodziny mamy w ten sam dzień, tylko liczba świeczek na torcie różna, niestety.
Był króciutko u nas znaleziony przez moją siostrzenicę Krecik, taki noworodek koci, podrósł karmiony mleczkiem dla niemowląt strzykaweczką, ale niestety po pierwszym szczepieniu, odszedł do kociego nieba.
Po roku siostrzeniec przytachał pudełko z znalezionymi czterema kociakami, na oko nie starszymi niż 14 dni, w tym z jednym co był bardzo chory i nic nie mógł jeść. Upór mojej siostry oraz codzienne gotowanie miksturek z mięsa , ryżu i marchewki, karmienie na siłę najmniejsza strzykawką przez 2 miesiące, noszenie kociaka na piersiach( by nie marzło tzw. kangurowanie), że kociątko postanowiło żyć . Wyrosło na Pyzę dziś ponad 9 letnią, ja oprócz Pyzy dostałam z tego pudełka jeszcze Kizię. Minęło trochę czasu i dziewczyna mojego siostrzeńca zaopiekowała się wyrzuconymi malutkimi ( tak z 4 tygodniowe) czterema kociakami i po miesiącu do mojego stada dołączyła Margotka , aktualnie mająca rok z dobrym hakiem.

koty ali1
Co w nich lubisz najbardziej?
Za to, że po prostu są . Fakt każda jest inna, Stokrotka mimo dostojnego wieku kociego, nadal w fajnej formie fizycznej i charakter od kociaka się jej nie zmienił, wymusza to co chce po prostu drapiąc po sprzętach lub przeraźliwie krzycząc.  Ale też potrafi okazywać współczucie tym co cierpią, nie ważne fizycznie czy psychicznie , ma przeogromne pokłady empatii, pewnie mogłaby prowadzić nawet takie kursy jak okazywać współczucie.
Pyza, po chudym dzieciństwie jest teraz bardzo puszystym kotem i w tym puszystym ciałku jest tyle miłości, że starczyłoby jej na cały pułk. Ma też takie usposobienie , że najlepiej żyć dniem dzisiejszym i wszystko mieć w nosie. Po co się denerwować czymś na co nie mamy wpływu ?
Kizia to ślicznotka, która bardzo dobrze pamięta czasy strzykawkowe i z strzykawki wypije wszystko, choćby to było kwaśne czy gorzkie. Jest też kotem, który stresuje się wieloma sytuacjami, w przeciwieństwie do  Pyzy . Strach potrafi ja tak paraliżować, że dałaby zrobić ze sobą praktycznie wszystko. Tak ma do ludzi – 100% poddaństwo i podporządkowanie, bo kotom to nie daje w kaszę dmuchać i potrafi się postawić, nawet sama zaczyna sprzeczki.
I Margotka – takie kocie ADHD, jak nie śpi to biega, wszystko ją interesuje, wszędzie musi wejść, wszystko zobaczyć I uczy się od innych kotów w mig . Od Stokrotki, że woda najlepsza do picia świeża z kranu ,a przy okazji można się umyć, maczając łapkę w wodzie , a potem wmasować w futerko. Z wełny można zrobić pajęczynę , motając ja o wszystkie nogi stołu i krzeseł, to pokazała dzieciaczynie Pyza, a Kizia nauczyła Margotke jak można ,,chodzić” plecami zaczepiając się o łóżka czy fotele

Co jadają Twoje koty?
Hm , różnie, w różnych okresach ich życia. Stokrotka długo była karmiona przez swoją mamę , potem jadła byle jakie karmy u mnie bo takie tylko były na rynku lata temu, a ja nie miałam jeszcze internetu  i nie wiedziałam, że to źle. Na szczęście zawsze lubiła mięso i żółtka jajek. Pyza i Kizia jako niemowlaki , a później do około roku jadały gotowane mięso z małym dodatkiem marchewki ryżu, starsze dostawały też różne warzywa, oraz często zamiast odrobiny ryżu trochę kaszy jaglanej . Jedzonko wzbogacałam odrobiną zmielonego siemienia lnianego, zmielonymi skorupkami jajek oraz tranem. Koty alergiki nie mogły żadnych karm dla kociąt bo takowe zawierały soję, czasami mleko i jeszcze inne składniki , które doprowadzały je do choroby. Później cała trójka jadała karmy typu Eukanuba (Pyza kilka lat taką na odchudzenie , na której nie schudła ani grama , a raczej przybrała) czy Hills. Dwa lata temu przeszliśmy na karmy bezzbożowe, kupuję różne, ale ulubione moich kotów to Purizon oraz Taste of the Wild . I takie karmy jada od początku pobytu u mnie Margotka. Stokrotka zaś od roku zaczęła mi grymasić przy jedzeniu i najbardziej lubi teraz surowe mięso, ale takie jak kacze , gęsie lub wołowina.  Czasami woli jakieś puszki( niestety niezbyt dobre jakościowo,  lub niemowlęcy Gerber z kurczaka lub indyka).
Zawsze zaś ma ochotę na żółtko rozbite na mleczko z wodą i przecedzone przez sitko, a co? Reszta mięsa nie chce jeść, nie wiem dlaczego tak mają , toć koty to mięsożerne stworzenia. Strasznie jakoś nie płaczę bo dla wegetarianki z stażem pond 25-letnim łatwiej jest nasypać karmy niż latać po sklepach mięsnych, a następnie to co się kupoło kroić. Mimo to trochę polatać muszę i nakroić dla Stokrotki. Myślałam o diecie typu BARF, ale koty mięsa nie chcą jeść, to pewnie z dietą tą miałaby większy problem, dodatkowo dochodzą moje zwyczaje żywieniowe , przekonania i jest jak jest.

 

koty ali4

Koty w kuchni
Stokrotka do kuchni chadza jak chce jeść ( jada na żądanie , ma tyle lat ,że ufam jej instynktowi tym bardziej, że koty starsze chudną i takie od 16 roku życia często wyglądają jak sucharki, jak to określi nasz weterynarz.  Stokroć wygląda jak młody kot i tak się zachowuje), czasami też sypia w kuchni na najwyższej szafce.
Kizia raz na ruski rok sypia w kuchni, ale reszta kuchennych czynności ją nie interesuje-Pyza i Kizia to koty, które nie interesują się ludzkim jedzenie i nie wchodzą praktycznie na stoły.
Pyza też ma kuchnię w nosie, no chyba , że wyciągam świeżutkie bezy z piekarnika , ma w tym względzie jakiś szósty zmysł i biegiem leci po swoje należne porcje. Ale na co dzień to je swoje karmy i do kuchni nie zagląda
I Margotka, o ta nadrabia za wszystkie inne koty i jest zdecydowanie , aż za bardzo kulinarnym kotem. Pomaga mi w każdej kuchennej pracy , a już jak robię pierogi to Margotka dostaje kota i muszę być czujna, bo sekunda nie uwagi i już kawałek ciasta ukradziony , albo pierożek podziurkowany , czasami ma lot na podłogę.  Margotka uwielbia bawić się ciastem pierogowym, lubi też je  zjadać. Uwielbia też kaszę jaglaną i ryż, jak gotuje to nie ma zmiłuj , muszę jej dać z dwie łyżeczki .
Najzabawniejsza historia
Przy tylu kotach takie zabawne sytuacje to chleb powszechni , jest ich tyle, że nawet nie wiem co opisać i może zamiast tego napiszę, że moje koty to bardzo mi bliskie stworzenia i min. z miłości je wysterylizowałam, żeby nigdy one, ani ich potencjalne potomstwo nie zaznało głodu, bezdomności czy życia w najlepszym nawet schronisku. Za moment będzie wiosna, przepiękna pora roku , niestety z nastaniem wiosny zaczną się rodzić tysiące małych kociąt, które od samego początku będą niechciane, będą kłopotem lub będą bezdomne. Będą umierać jako kocie noworodki lub niemowlęta z chorób , głodu, zimna czy z pomocą ludzi bardziej czy mniej humanitarnie (tylko czy śmierć ślepego kociątka podanego eutanazji tylko dlatego, że jest niepotrzebne, kłopotem to jest humanitarne?) czy wręcz okrutnie( niestety topienie i zasypywanie w dołach żywych czy okrutnie zabitych nie należy do średniowiecza) .
Ktoś napisał, że chcesz uratować 100 kotów (psów też się to tyczy) , wysterylizuj jednego.
Nie wiem czy moje koty są bardzo szczęśliwe żyjąc ze mną , ale wiem, że naprawdę choć to same kocicie i żadna z nich nie miała ani razu ani jednego kociaka to z tego powodu nie czuje się nieszczęśliwa. Ich zdrowie też na tym nie cierpi, że w wieku kilku miesięcy  zostały pozbawione możliwości posiadania potomstwa. Pewnie narażę się niejednej osobie, ale ja nawet rozmnażanie prześlicznych z rodowodem kotów uważam za niezbyt moralne kiedy w schroniskach i na ulicach pełno jest zwierząt niczyich.
A koty to najpiękniejsze stworzenia na naszej planecie i nie zasługują na taki los, zresztą nikt nie zasługuje na taki los.

Dziękuję za rozmowę

Cały cykl Kulinarne koty można zobaczyć tutaj .

koty ali3

Kulinarne koty – Oliwier i Junona Megi z Rogalika

Junonka (2)

Blue Megi, autorkę bloga Rogalik znam z sieci niemal od początków Durszlaka – prowadzi od dawna akcję śliwkową i przy niej się poznałyśmy. Na żywo spotkałyśmy się dopiero niecały rok temu na warsztatach Lubelli . Bardzo lubię jej blog za pyszne domowe przepisy, recenzje książek  i podobne do mojego zdanie na temat celebrowania wspólnych posiłków 🙂

Jak kot pojawił się w Twoim życiu ?

Pierwszy kot, a dokładniej mówiąc kotka rosyjska niebieska w naszym domu pojawiła
się 7 lat temu. Była to przemyślana decyzja dotycząca wyboru rasy o oczekiwanym
usposobieniu oraz z przyjaznej hodowli. Junonka przyjechała do nas z Torunia jako
trzymiesięczny kociak. Decyzja o następnym kocie była podyktowana chęcią
zapewnienia Junonie towarzystwa. Zdecydowaliśmy się tym razem na kocura
brytyjskiego z tej samej hodowli. Oliwier ma trzy lata, jest ogromnym kotem i
strasznym łasuchem .

 

Oliwier (1)

 

Co w nich lubisz najbardziej ?

Podobno tam, gdzie mieszka kot rosyjski niebieski, tam mieszka szczęście . Junona
jest wielkim pieszczochem o pluszowym futrze w błękitno-stalowym kolorze. Jest
niezwykle lekka i zwinna. Uwielbia spanie na kolanach i dogrzewanie właścicieli.

Z kolei Oliwier jest jej zupełnym przeciwieństwem. O prawie 6 kilogramów cięższy,
porusza się wolno i jest bardzo ciekawski. Lubi pieszczoty, ale tylko od wybrańców 😉
Uwielbiam jego misiowatą sylwetkę i gęste futro.

 

Oliwier (2)

Kot w kuchni

Koty są moimi nieodłącznymi kompanami podczas gotowania. Bacznie obserwują
wszystko co robię i czasem zdarzy im się przemknąć ukradkiem obok garnków na
płycie kuchenki. Oczywiście przeszkadzają w robieniu zdjęć, wchodząc w kadr i
usiłując sprawdzić co też takiego dobrego pojawiło się na stole.

 

Junonka

 

Co jadają Twoje koty ?

Koty jadają suchą i mokrą karmę dobrej jakości, ale także od czasu do czasu mięso
lub rybę. Oliwier gustuje również w serkach homogenizowanych i jogurtach a Junona
w domowym cieście.

Dziękuję za rozmowę 🙂

Cały cykl Kulinarne koty można zobaczyć tutaj .

 

Oliwier (3)

Kulinarne koty – Figa Ani z Evereday Flavours

FIGA-1

 

Anię z bloga Evereday Flavours poznałam podczas pamiętnego Food Day na Moście Jordana, razem z inną przemiłą Anią. Obie są teraz młodymi mamami i bardzo mocno im kibicuję , podziwiając kolejne zdjęcia dzieci. Doceniam mocno  Aniu, ze mimo absorbującego synka Tymusia i regularnego prowadzenia bloga znalazłaś czas, by gościć w moim cyklu. Jak zwykle u Ani- zdjęcia są zjawiskowe 🙂

FIGA-4

 

 

Jak kot pojawił sie w Twoim życiu ?

Od dziecka byłam kociarą. Za każdym razem widząc małe czy to duże koty rozczulałam się strasznie nad nimi, chciałam przytulić, pogłaskać. Koty z mojego dzieciństwa to znaczy koty mojej babci słysząc zbliżająca się mała Anię zaskakująco szybko się ulatniały wciskając się w wąskie zakamarki tudzież lądując na górze szafek kuchennych. Z czasem chęć przytulania nie zważając na kocie chęci zniknęła ale moja miłość do kotów wcale nie osłabła. Los chciał że przeprowadziwszy się w nowe miejsce był już tam stary pies którego raczej nie dałoby się przekonać do nowego lokatora w postaci małego kotka więc na jakiś czas odpuściłam sobie chęć przygarnięcia kota. Do pewnego dnia, ponieważ Figa pojawiła się moim życiu dosyć niepodziewanie. Kolega z pracy znając moją miłość do futrzanych czworonogów pracując na budowie zobaczył błąkającego się od kilku dni małego kotka, więc nie zastanowiwszy się za długo zapakował go do samochodu i przywiózł do nas do biura.

FIGA-7

 

 

Gdy mi to oznajmił i gdy zobaczyłam małą biało-szarą kulkę nie mogłam jej nie zabrać do domu. Zwłaszcza że Figa od samego początku nie bała się ludzi, wręcz ciągnęło ją do nich i tego pierwszego dnia ciągle wchodziła do biura i mościła się na naszych kolanach no i jak patrzyła na mnie i pomiaukiwała słodko to po prostu mnie kupiła. Mnie oczywiście tak, gorzej z Tomkiem którego nie przekonywały mmsy ze słodkim kociakiem słane cały dzień. No ale nie mogłam jej przecież zostawić na pastwę losu więc po pracy wsadziwszy do samochodu przyjechała ze mną do domu w którym czekał wspomniany wcześniej Roki. Historia ta kończy się tak że wszyscy w końcu zakochali się w małym kociaku który będąc kotem zachowuje się trochę jak pies bo uwielbiam ludzkie towarzystwo, zabawy z nami, nie odchodzi od nas na krok gdy wychodzimy na ogródek i uwielbiam się przed nami popisywać skacząc po drzewach, nawet tych ekstremalnie cienkich. A jeśli chodzi o relacje kocio-psie może nie są one bardzo różowe. Zaakceptowanie Figi przez Rokiego trwało gdzieś około pół roku. Po prostu któregoś dnia kot postanowił przestać się go bać i zaczął go zaczepiać a pies przestał reagować agresywnie. Teraz nawet czasami leżą obok siebie lub się bawią i wtedy boję się bardziej o psa bo Figa bywa czasami bardzo bojowa w tej zabawie.

 

FIGA-12

 

Co w nim lubisz najbardziej ?

Jeśli chodzi o cechy które lubię w Fidze to na pewno jej indywidualność i to że jest taka strasznie z nami zżyta co w kocim zachowaniu jest raczej dziwne.

Co jada Twój kot ?

Kot jak to kot uwielbia kocie przysmaki. Generalnie karmimy ją typowym, gotowym kocim jedzeniem jednak jeśli chodzi o jakieś inne rzeczy to w okresie dyniowym bardzo sobie lubi podjeść dynię, czy to pieczoną czy to na surowo, nie ma dla niej różnicy.

 

FIGA-100

 

Najzabawniejsza  historia

Jeśli chodzi o zabawną historię powiedzmy że kuchenną bo dla Figi to może historia kuchenna dla mnie raczej nie. Tego lata upodobała sobie strasznie polowanie na jaszczurki. I pewnego razu przybiegła z jaszczurką przyczepioną do mordki. Trzeba się było trochę namocować żeby uwolnić ją od zwisającej z jej wargi biedną jaszczurkę (jaszczurce nic się nie stało).

Dziękuję za rozmowę 🙂

Cały cykl Kulinarne koty można zobaczyć tutaj .

FIGA-102

 

Kulinarne koty – Chili Kasi z Gotuj z rodzinką

S

 

Kasię z bloga Gotuj z rodzinką poznałam na pierwszym Food Bloger Fest w Warszawie w 2012 roku. Widujemy się od czasu do czasu na różnych blogerskich spotkaniach i warsztatach. Z Kasią lubię rozmawiać nie tyle o gotowaniu, ale i o dzieciach – ma fantastyczne dzieciaki, które wspólnie z nią gotują.

Rudego kotka zauważyłam u Kasi jakiś  czas temu i kibicowałam jego oswajaniu się z gotującą Rodzinką.

Oddaję głos Kasi :

Jak kot pojawił się w Twoim życiu

 

Już będąc dzieckiem miałam zwierzaki – papużki, psa, czy świnki morskie. Jednak nigdy kota – a tak chciałam go mieć. Argument był jeden – każdy kot przed mną – dzieckiem uciekał. No cóż poradzę na to, że każdego bardzoooo kochałam i bardzoooo chciałam przytulić ( a że przy okazji „oczy mu wychodziły” to już taki drobny szczegół ) . Lata mijały – zamiast kota pojawiły się dzieci. I to ona zaczęły mówić o zwierzątku. Pies u Babci to było za mało. Pojawiły się myszoskoczki – ale przecież ich przytulić nie można. Długo rozważałam przygarnięcie psa … aż w końcu … olśnienie. Może KOT ? Decyzja zapadła. Trzeba było poszukać „odpowiedniego” . Już był prawie zamówiony, aż zaczęłam rozmawiać z koleżanką i ona otworzyła mi oczy – po co czekać na młode kociaki ? Jest tyle potrzebujących słodziaków w schroniskach. Wiedziałam już, ze będzie to kotek z takiego miejsca. I … prawie jest. Cóż poradzić, że wspomniana wyżej koleżanka napisała apel – poszukiwała domu dla kotka. Małego, po przejściach, potrzebującego opieki ? Kilka chwil zadumy… rozmowy,  jak to logistycznie rozwiązać ( wszak z Warszawy do Łodzi miał kot przyjechać ) … i pewnej soboty takie małe, wystraszone kocie pojawiło się u nas…

 

chili1

 

Co w nim lubisz najbardziej ? 

 

To Jego całego. Te bystre oczęta. Charakterek i … „traktorek” który Mu się włącza podczas głaskania 😉 I jeszcze jedno … uwielbiam Jego widok, gdy wracam do domu 🙂 czeka pod drzwiami, żeby się przywitać. No chyba, że na kilka dni wyjadę – bo wtedy udaje że mnie nie widzi.

 

Kot w kuchni

 

Jest. Próbuje wszędzie zajrzeć – najbardziej lubi parapet i rosnącą na nim stewię – a raczej jej listki. Ale uczy się, że blat to tak nie do końca miejsce na spacery. Wierny towarzysz podczas gotowania. Uważny obserwator, czy aby nic nie spadnie na podłogę.

S

 

 

Co jada ? 

Oprócz wspomnianej stewii – karmę suchą i mokrą. No i co jakiś czas coś świeżego, bardzo świeżego – wszelkie muszki szybko kończą wizytę w naszym domu.

 

Zabawna historia ? 

 

W sumie są dwie … Ale opowiem o tej co była pierwsza i … przytrafiła nam się już pierwszego dnia pobytu w nowym domu. Przed przyjazdem kota chwila namysłu – gdzie umieścić po przybyciu. Zamknięta łazienka, pokój dzieci… Zrobione miejsce za kanapą – tam miał mieć cicho, spokojnie i wygodnie. I tak miał – do wieczora. W końcu trzeba było kiedyś się spać położyć … Jedna chwila – odsunięcie kanapy i … kot ucieka… do pokoju dzieci… w najodleglejszy kąt…. i wskoczył za szafę … szafę pod zabudowę … no i co z tym fantem zrobić ? Za szafą wąsko.. kot jakoś się wcisnął. Ale czy wyjdzie ? przecież nie ma się jak biedactwo ruszyć ? Tak więc … Pierwsza noc kota w nowym domu zaczęła się od akcji ratunkowej. Oj ile ja dziur w tej szafie zrobiłam ,żeby tego malucha wyciągnąć. Ile się namęczyłam. To było kilka godzin intensywnego treningu 🙂

Dziękuję za rozmowę 🙂

Cały cykl Kulinarne koty można zobaczyć tutaj .

S

 

 

Kulinarne koty – ferajna z Pitu Pitu Slow Food

pitu1

 

Na zakręcone dziewczyny z Pitu Pitu Slow Food trafiłam dzięki komentarzom w kocim cyklu. Bardzo się z tego cieszę, bo jednym z jego celów jest poznanie nowych blogerów kulinarnych z mruczącymi podkuchennymi, o co w rozbuchanej blogosferze kulinarnej nie jest łatwo. Kasiu, Agnieszko, witam w moim cyklu i oddaję Wam głos 🙂

pitu3

 

Kot w kuchni to wyzwanie dla kucharza. Cztery  koty w kuchni to sport ekstremalny, a cały dom tymczasowy – istne szaleństwo.
Kasia ma cztery  koty w kuchni, Agnieszka, w zależności od stanu zakocenia domu tymczasowego, kotów w kuchni może mieć nawet kilkanaście (choć uparcie podkreśla, że kocich rezydentów jest trójka;)).
Ale to nie przeszkadza w realizacji kulinarnych pasji. Wręcz przeciwnie, nieraz koty okazują się idealnym tłem dla doskonałego ujęcia zupy. Zdążą się oczywiście też, że zupa wyląduje na podłodze, zanim osiągnie się idealne ujęcie.
Mimo wszystko dziewczyny za nic nie zrezygnowałyby z łączenia obu pasji:)

pitu2

 

Agnieszka: Gotowanie z kotami, tak samo, jak życie z kotami wymaga sprytu:) Wywabienie kotów z kuchni podczas gotowania to prawdziwe wyzwanie.
Koty uczą, że kiedy gotujesz to musisz im coś dać – gałązkę natki od pietruszki, zgnieciony papierek do pieczenia lub podstępnie i po cichu musisz gotować kiedy śpią. Jeśli chodzi o fotografowanie potraw – plan trzeba wymyślić, stworzyć i obfotografować danie w mgnieniu oka – inaczej – może nie być co fotografować…

Posiadając koty tymczasowe, zwłaszcza maluchy – w każdej chwili, możesz spodziewać się, że obiad z talerza cudem wyparuje, a ser z kanapki się rozpłynie w powietrzu.

Trudno powiedzieć, co w moim domu było pierwsze – gotowałam zawsze, koty też właściwie były zawsze. Ich obecność bardziej się ujawniła przy zdjęciach, niż przy gotowaniu.

Rezydentów, czyli swoich własnych kotów – mam niezmiennie trzy:
Płatek – towarzyszący mi przy każdej czynności w kuchni,
Smok – który, grzecznie trzyma dystans, kiedy go o to poproszę,
oraz Igę – która, musi poznać wszystkie tajniki potraw, ale szczęśliwie – z wysokości lodówki.

Kotów tymczasowych, czyli takich, które czekają u mnie na adopcję, jest zmienna liczba – to właśnie one stanowią największe wyzwanie, bo jak tylko zdołam nauczyć je manier w kuchni – znajdują swój własny dom na zawsze:)

 

pitu4
Blogowanie niewiele zmieniło w moim życiu, gotowałam zawsze. Zmieniło się jedynie to, że teraz jem więcej zimnych potraw, bo zanim powstanie zdjęcie – dawno ostygną:)

Na blogowaniu zyskały koty, bo znacznie więcej różnorodnych potraw gotuję właśnie im.

Blog także zyskał, bo jednak kocia łapa na zdjęciu, zdecydowanie dodaje uroku każdej nudnej zupie czy zapiekance;)

pitu5

 

Kasia: Historia moich kotów wiąże się niejako z Agnieszką, albo moja znajomość z Agnieszką wiąże się z moimi kotami. Trójka z czwórki moich kotów trafiła do mnie przez ludzi współpracujących z Pruszkowskim Domem Tymczasowym, czyli tak naprawdę z Agnieszką właśnie.
Smoka przyniosła do mnie Małgosia, gdy był jeszcze maleńki i wymagał karmienia butelką, potem Małgosia wciągnęła mnie w kocie klimaty, łapanie bezdomnych kociaków i wolno żyjących kotek, w ramach PDT. I tak niedługo po Smoku pojawiła się jego siostra Świnka (złapana przeze mnie, na 99% pochodzi z tego samego miotu co Smok), a trochę później, w ramach sprawdzenia miejsca pod kątem konieczności ewentualnej interwencji PDT wylądowałam z moim ukochanym Rysiem (który oczywiście miał być kotem tylko „na tymczas”. Beci – najstarsza z kociego rodu, trafiła do mnie wiele lat wcześniej. Gdzieś w całej tej historii zaangażowałam się w pomoc wolno żyjącym kotom z mojej okolicy, stając się dumną opiekunką stada kilkunastu takich kotów, a konsekwencją tego wszystkiego okazała się znajomość z Agnieszką, która zaprowadziła nas do PituPitu.

Moje koty, tak jak i ja to wiecznie głodne bestie. Rysiek jest smakoszem wszystkiego co jest kluchą, przygotowywanie z nim makaronu to walka o ciasto, a gdy już długie nitki przechodzą przez moją ukochaną maszynę do makaronu Rysiek jest w pełnej gotowości do skoku na kluchę.
Smok to weganin, przynajmniej jeśli chodzi o ludzką kuchnię, preferuje sałatę, z takim liściem potrafi uciekać przez pół mieszkania.

pitu6
Asysta całej czwórki odbywa się przy jedzeniu czekolady, jogurtów, kanapek z serem itp.
Ale kocia asysta w kuchni to nie tylko jedzenie, Świnka zawsze z nami rozmawia jak rozładowujemy zmywarkę, my widelec do szuflady, Świn na to „miau!”, Beci dba o to by zioła w doniczkach były odpowiednio przycięte, Ryś zawsze wygrzewa wszystkie moje talerze i patery, a Smok, cóż, Smok siada na małym schodku który stoi w kuchni i obserwuje, czasami ocierając łepkiem o moją nogę.
I w swojej diecie, i w diecie moich kotów dbam o to żeby to co jemy było wartościowe. Ja nie jem śmieciowego jedzenia (przynajmniej przeważnie nie jem) i nie karmię takim jedzeniem moich kotów. Jedzenie dostępne w supermarketach odpada, często nawet jedzenie dostępne w supermarketach zoologicznych odpada. W moim przypadku świadoma opieka nad moimi kotami wiąże się często z poszukiwaniem godzinami odpowiedniej karmy, porównywania składów i opinii.
Kocham moje koty za to że włażą mi centralnie w kadr właśnie wtedy gdy idealnie ustawię sobie makaron na widelcu i za to że z rozbrajającą niewinnością potrafią wsadzić swój koci tyłek w środek przygotowanego talerza z miną „ale o co ci chodzi”.

Nasze poczynania kulinarne możecie śledzić tu: www.pitupituslowfood.pl
Koty Kasi zobaczycie tu: https://www.facebook.com/smok.waclaw
Kuchnia w domu tymczasowym – tu: https://www.facebook.com/PruszkowskiDomTymczasowy

Dziękuję za rozmowę 🙂

Cały cykl Kulinarne koty można zobaczyć tutaj .

pitu7

 

Kulinarne koty – Kiciuś Gosi z Kocich Smaków

1

 

Przyznam, że na blog Gosi Kocie smaki trafiłam zaciekawiona nazwą . Autorki nie znam osobiście ale wzbudziłam moją ciekawość nie tylko smacznymi, przeważnie domowymi przepisami ale też osobną zakładką : Kocie. Tam można znaleźć zabawne ciekawostki o rudym Kiciusiu , np. zdjęcia jego niezwykłych min 🙂

Oddaję głos autorce bloga Kocie Smaki

 

Jak kot pojawił się w Twoim życiu ?

Kiciuś pojawił się w naszym życiu troszkę przypadkowo. Kilka miesięcy po ślubie mąż przesłał mi link do ogłoszenia o oddaniu małych kociaków w dobre ręce. Zobaczyłam małą rudą kulkę na zdjęciach i oszalałam. Po chłodnej kalkulacji zdecydowaliśmy się TYLKO pojechać i TYLKO ZOBACZYĆ te małe kiciusie. Właścicielce jednak bardzo zależało na oddaniu kotów – sugerowała, że następnego dnia może nie pamiętać, którego to kota chcieliśmy i być może odda go komuś innemu. A my – zakochani w rudzielcu – bez kuwety, karmy, miseczki.. zupełnie nieprzygotowani przystaliśmy na jej propozycję. Dostaliśmy małego miauczącego kota w pudełku ze szmatką z zapachem matki. I tak się zaczęła nasza przygoda 🙂

2

3

 

Co w nim lubisz najbardziej ?

Najbardziej w nim lubię rozmowy z nami (miauczy na milion sposobów komunikując coraz to nowe rzeczy) i powitania pełne tęsknoty, nawet po kilkunastominutowej nieobecności w domu. Uwielbiam wchodzenie na nas bez pytania i głośne mruczenie do ucha.

 

4

 

Kot w kuchni

W kuchni jest nasz Kiciuś nieszkodliwy. Nie je nic, co ludzkie. Jedynym mankamentem jest jego nieustępliwa obecność podczas wszelkich prac kuchennych, nie wspominając o próbach fotografowania potraw na bloga – jest mistrzem drugiego planu, który uwielbia leżeć na wszelkich materiałach, ściereczkach i podkładkach.

5

 

 

Co jada Twój kot ?

Żywi się tylko kocią karmą, oczywiście specjalną i ulubioną, inne sklepowe „niby-karmy” o zawartości mięsa <3% mogą dla niego nie istnieć. Jedyną odskocznią od karmy jest trawa – wprost uwielbiana.

 

Najciekawsze fakty dotyczące Kiciusia:

  1. 1.    Ulubiona zabawka – nitka, wstążka, gumka.
  2. 2.    Miejsce do spania – klatka piersiowa Panciusiów. Na kolanach i kanapach nie jest tak wygodnie.
  3. 3.    Co kot pije – wodę prosto z kranu. Miskami gardzi.
  4. 4.    Mucha w domu przeżywa średnio 2 sekundy.
  5. 5.    Pudła i torby są stworzone dla kota, rozmiar jest bez znaczenia.

Dziękuję za rozmowę 🙂

Cały cykl Kulinarne koty można zobaczyć tutaj .

6