Miesięczne archiwum: lipiec 2015

Barszcz z papierówek, efekt internetowych pogaduszek :)

barszcz z papierówek2

 

Jak dobrze porozmawiać sobie czasem na tematy kulinarne z prawdziwymi pasjonatami ! Ten barszcz , regionalną potrawę z regionu świętokrzyskiego ugotowałam następnego dnia po tym, jak pochwaliłam się Piotrowi Lenartowi moją obfitością letnich jabłek. Wygląda to co dwa lata jak poniżej, w tym roku jest nieco skromniej :

 

jablonka2

Nie będę się dużo rozpisywać ani podawać przepisu, po prostu przytoczę naszą rozmowę sprzed kilkunastu dni :

 

barszcz1barszcz2

barszcz3barszcz4

 

barszcz5barszcz6

 

barszcz7

 

Nie bałam się i spróbowałam, zrobiłam według przepisu, na maśle. Rodzinka z obawą patrzyła na moje poczynania, ale efekt okazał się bardzo smaczny .

 

barszcz z papierówek1

 

barszcz8

 

Dla mnie to była smakowa rewelacja i kolejne pyszne odkrycie . Bardzo lubię  papierówki i mocno się cieszę każdym nowym przepisem z ich wykorzystaniem.

Uwielbiam też odtwarzać stare przepisy . Ten będzie następną perełką w mojej kolekcji.

Piotr, bardzo dziękuję 🙂 O działaniach autora przepisu można poczytać tutaj .

A na koniec jeszcze cała historia opisana przy zdjęciu na Facebooku, opublikowanym zaraz po zrobieniu barszczu. Klikając w zdjęcie zobaczymy wyraźnie .

Smacznego !

 

 

barszcz 9

Blogerski piknik na warciańskim Cyplu

piknik statki

 

Kilka dni temu w kameralnym blogersko-wodniackim towarzystwie spotkaliśmy się na pikniku w Starym Porcie w Poznaniu. Było wtedy bardzo gorąco, zaczęło się zbierać na deszcz , ale to nas nie wystraszyło i w końcu spędziliśmy miłe kilka godzin , próbując , jak spisują się leżaki podarowane przez miasto Poznań wodniakom z przystani.

 

piknik ania

Jako pierwsi pojawili się Ania z Green plums i gotujący Kuki . Przynieśli ze sobą robiący furorę deser Ethonn mess, podkręcony matchą – jedliśmy go szybko, bo rozpływał się w upale, wszystkim bardzo smakował.

PIKNIK DESER

Łukasz przyniósł też dżem truskawkowy z kardamonem :

 

piknik dzem

Piknikowicze – byli jeszcze Kuba co gotuje z Gosią i małym Grzesiem, para przyjaciół Ani z Olkiem, gospodarze Przystani – Bosman Gabrysia, kapitan Jacek , szef Konrad i Maciej z polowej kuchni, zajadali dżem najchętniej z moim ciastem czekoladowo-jabłkowym :

 

piknik ciasto

Na wytrawnie jedliśmy moje muffinki drożdżowo-ziołowe, dojadając pastę a’la ajwar ( z dodatkiem papierówki ):

 

piknik muffinki

Mimo, że większość uczestników pikniku widziała się pierwszy raz, atmosfera przy wspólnym stole (jego funkcję pełniła drewniana ławka) była niemal rodzinna. Dzieci bawiły się ze sobą, z dorosłymi, czuły się tam bardzo dobrze, nie tylko na kolanach mam ale i nowo poznanych cioć :

 

piknik gabi

 

Dorośli snuli projekty kolejnych, może już mniej kameralnych spotkań na Cyplu. Maciej zarządzający polową kuchnią poczęstował nas swoimi kiełbaskami :

 

piknik kiełbasa

 

Stary Port jak zwykle wyglądał zjawiskowo i mimo, że jest to miejsce w środku miasta, panuje tam spokój i cisza, od wody wieje lekka bryza. Statki wycieczkowe zawijały do portu, stacjonujące tam łódki czekały na  dokończenie napraw. Kajaki malowniczo ustawione zachęcały, by w nie wsiąść i popłynąć Wartą. Teraz już jest taka możliwość 🙂

piknik port

Widok z przystani na poznańską Katedrę w promieniach zachodzącego słońca długo pozostaje w pamięci. W tym magicznym miejscu w środku miasta , wśród przyjacielskich rozmów i degustowania blogerskich przysmaków  jakby zatrzymał się czas i pozwolił odetchnąć od zgiełku codziennego życia. Do zobaczenia następnym razem !

 

piknik katedra

 

Sałatka z serami i porzeczkami

sałatka z porzeczkami3

Lato to czas obfitości świeżych i pysznych owoców. Pojawiają się truskawki, maliny, borówki i porzeczki, których niezwykłe właściwości znane są od pokoleń. W końcu nie tylko doskonale wyglądają. Mają również niepowtarzalny, orzeźwiający smak i dostarczają witamin i składników mineralnych w najlepszej, naturalnej formie. Właśnie ruszyła kampania pt. „Niezwykłe właściwości zwykłych owoców” zorganizowana przez Związek Sadowników Rzeczpospolitej Polskiej zachęcająca do odkrycia siły, która drzemie w tych małych owocach o wielkiej mocy.

maskotki

Owoce jagodowe kryją w sobie mnóstwo cennych składników, a dzięki swoim niezwykłym właściwościom powinny znaleźć się w codziennym jadłospisie całej rodziny. Są szczególnie bogate w antocyjany, które odpowiadają za ich intensywne czerwone, niebieskie i fioletowe zabarwienie. Odpowiednio zbilansowana dieta, w tym regularne spożywanie owoców pomaga w codziennej trosce o zdrowie i ma wpływ na piękny i zdrowy wygląd. W ciepłe dni zamiast wymagających długiego przygotowania potraw, warto sięgnąć po kolorowe i sezonowe owoce jagodowe. Można przyrządzić z nich lekkie sałatki, orzeźwiające musy lub słodkie desery. Doskonale sprawdzą się również jako dodatek do dań mięsnych i serów na wykwintne kolacje i obiady.

Właśnie kilka dni temu zrobiłam pyszną sałatkę , w której porzeczki skomponowałam z serem lazur i fetą, a to wszystko na bazie sałaty w winegrecie. I nie byłabym sobą, gdybym nie dodała pasującej tu , świeżej , lekko wytrawnej papierówki.

SAŁATA W WINEGRECIE Z SERAMI ,  PORZECZKAMI I PAPIERÓWKĄ

mieszanka sałat ( masłowa, dębowa, rucola, strzępiasta) – wszystko z grządki

kubek porzeczek ( czarne, czerwone, białe)

po 15 dkg sera lazur i fety

1-2 papierówki

domowy ocet jabłkowy

oliwa

sól, pieprz z młynka

świeży tymianek, bazylia i oregano

Umyte i osuszone salaty rwiemy i układamy na talerzu lub półmisku. Lekko solimy. Na to układamy kawałki serów, półplasterki jabłka, posypujemy porzeczkami i świeżymi ziołami .

Skrapiamy octem jabłkowym lub winnym, posypujemy pieprzem z młynka, wstawiamy do lodówki na kilka minut, do przegryzienia się smaków.

Sałatka wyszła pyszna, sery z porzeczkami i papierówką doskonale smakują , zwłaszcza na bazie sałaty w winegrecie.

Smacznego !

 

sałatka z porzeczkami4

 

IX Festiwal Dobrego Smaku- stół Mieszka i Dobrawy , gęsina , kuchnie Wschodu- zapowiedź

grzes

 

Dwa dni temu byłam na konferencji prasowej zapowiadającej IX już Ogólnopolski Festiwal Dobrego Smaku w Poznaniu. W tym roku hasłem przewodnim będzie „stół Mieszka i Dobrawy” – projekt obejmujący warsztaty i konferencję naukową  a także „kolację chrzcielną ” Mieszka I, którą przygotują najlepsi poznańscy szefowie kuchni a poprowadzi Robert Makłowicz. Dowiemy się jaka była kuchnia pierwszych Piastów a dania tej kolacji będą przygotowane z produktów dostępnych w Wielkopolsce w drugiej połowie X wieku.

Warsztatów będzie sporo, a dokładny program można zobaczyć tutaj – klik, klik

Na Starym Rynku zobaczymy ponad 140 wystawców , mocno reprezentowane będą kuchnie Wschodu, Turcji, Armenii, Gruzji. Gruzińskiej kuchni można się będzie nauczyć też na warsztatach. Rodzime nowości – to  gęsina w postaci wędlin a także burgerów.

Anna Szyszka, menager goszczącego konferencję poznańskiego hotelu Sheraton zapowiedziała akcję na rzecz UNICEF, w ramach której znane w Poznaniu postaci będą lepiły pierogi.

 

anna

Trzy Znaki Smaku będą miały jak rok temu swoje stoiska i pokazy kulinarne. To właśnie z ich produktów Grzegorz Łapanowski i szef kuchni Sheratona Krystian Szopka zrobili dania degustacyjne dla uczestników konferencji,

 

kaczka1

 

To kaczka w mocno skoncentrowanym sosie z czerwoną kapustą. Desery zrobione były na bazie wiśniowych konfitur, jabłek grójeckich, suski sechlońskiej i miodów – produktów Trzech Znaków Smaku .

desery1

Wielkopolski ser smażony pojawił się w nowym opakowaniu :

 

ser wlkp

Przystawka z oscypka  z jabłkami smakowała rewelacyjnie :

serki

Konkurs nalewek odbędzie się pod przewodnictwem Piotra Bikonta, osobno, przez Starostę będą nagradzane najlepsze nalewki powiatu poznańskiego. Jak zwykle Dni Powiatu Poznańskiego będą obfitować w atrakcje.

Dyrektor Agencji Rynku Rolnego Andrzej Bobrowski zapowiedział warsztaty z kurczaków z chowu zrównoważonego . Dobrze jest śledzić facebookowy profil Festiwalu , bo będą na nim aktualizowane informacje.

Plenerowa kuchnia radia Merkury zaprezentuje smaki Chorwacji, na dziedzińcu Muzeum Archeologicznego zostanie rozstrzygnięty konkurs Dziedzictwa Kulinarnego.

Jak zapewnia szef Festiwalu Wojtek Lewandowski, atrakcje każdy znajdzie dla siebie, warto być w Poznaniu w dniach 13-16 sierpnia, w okolicach Starego Rynku i innych punktach miasta.

Do zobaczenia za dwa tygodnie 🙂

wojtek

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

.

Staroświecka galaretka malinowo-porzeczkowa

galaretka porzeczkowa

 

Kilka dni temu na jednym z moich ulubionych facebookowych profili Kuchnia Odnaleziona  ( oczko w głowie kolegi z liceum spotkanego po latach ) znalazłam zdjęcie przepisu na galaretkę malinową  autorstwa Lucyny Ćwierciakiewiczowej. Przypominała mi pamiętaną z dzieciństwa galaretkę z czerwonych porzeczek robioną przez moją Mamę.

Krzaki tych owoców oddzielały nasz ogród od działki sąsiadów , było więc ich sporo i latem była prawdziwa „kampania porzeczkowa”. Pamiętam, jak całą rodziną siadaliśmy wokół kuchennego stołu i obieraliśmy porzeczki z szypułek, rozmawiając przy tym i żartując. Nawet mój Tatuś, który z zasady nic w kuchni nie robił ( miał przecież cztery córki 🙂 siadał z nami do tej pracy. Porzeczki były mielone w maszynce do mięsa, potem gotowane z cukrem a słoiczki ( małe niczym wspomniane przez Autorkę lampki) były zabezpieczane celofanem smarowanym spirytusem,  mocowanym gumkami lub sznurkiem. Ale przejdźmy do przepisu :

 

przepis na galaretkę

 

Zrobiłam wszystko według przepisu, z sentymentu dodając więcej porzeczek ( pół na pół). Miedzianego rondelka nie miałam, ale mój emaliowany z grubym dnem dał radę.

 

galaretka porzeczkowa1

A „gąszcz pozostały „po przeciśnięciu przez rzadkie sito wykorzystałam jako dodatek do deserów, ale nie przesmażyłam go z cukrem , tylko wymieszałam ze …słodkim musem jabłkowym, jakże by inaczej 🙂 z naleśnikami był znakomity i jako dodatek do lodów też 🙂

Galaretka smakowała podobnie do tej pamiętanej z dzieciństwa, maliny dodały jej szlachetności. Mam już resztki porzeczek , ale w przyszłym roku na pewno zrobię jej więcej. Wkręciłam się w odtwarzanie dawnych smaków , cały czas żałuję, że mieszkam ( wprawdzie prawie jak na wsi) ale jednak w mieście i nie mam warunków  , by tę pasję spożytkować. Nawet spojrzałam na to  od strony praktycznej na http://finka.pl/, jest o czym myśleć.

Póki co najbardziej podeszła nam na zimnym serniczku, a właściwie śmietanowcu, o którym napiszę innym razem .

Smacznego !

śmietanowiec jabłkowy

 

 

Jabłkowe wariacje na temat ajwaru i tzatziki

ajwar

Jak już pisałam kilka dni temu, mam sporo jabłek i nieograniczoną inwencję w dodawaniu ich do różnych potraw. U mnie jest teraz jak w wierszyku „Entliczek-pentliczek”, jabłka na mnóstwo sposobów. Ale spokojnie, befsztyczki i inne mięso też jadamy 🙂

Papierówki nie są zbyt słodkie i ich smak komponuje się doskonale z wieloma warzywnymi potrawami. Wykorzystałam je między innymi do ajwaru i tzatzików.

Na piątkowy piknik blogersko-wodniacki ( o którym napiszę innym razem) zabrałam ziołowe drożdżowe muffinki i do nich zrobiłam pastę a’la ajwar. Jest nieco inna, bez cebuli ( bo bałam się, że popsuje pastę w tym upale) i z dodatkiem papierówek . To taka moja, autorska wersja ajwaru.

AJWAR Z PAPIERÓWKĄ

Mała cukinia

czerwona i zielona papryka

dwa duże pomidory

2 papierówki

sól, pieprz czarny i ziołowy, słodka papryka

2-3 łyżki oliwy

łyżka octu jabłkowego

szczypta cukru

natka pietruszki, oregano, bazylia – po łyżce

Na oliwie podsmażamy pokrojoną cukinię i papryki,dorzucamy przyprawy prócz soli. Podlewamy lekko wodą , dusimy chwilę. Dodajemy pokrojone jabłka a po chwili pomidory. Gdy się rozpadną, dorzucamy zioła, solimy i jeszcze chwilę dusimy. Miksujemy, dolewamy ocet do smaku, lekko słodzimy. W razie potrzeby jeszcze doprawiamy.

TZATZIKI Z PAPIERÓWKĄ

tzatziki jabłkowe2

 

duży ogórek

papierówka
jogurt naturalny, najlepiej grecki lub bałkański
łyżka posiekanej  świeżej mięty
sól, pieprz ziołowy
Ogórek i  jabłko ścieramy na tarce o dużych oczkach, solimy i zostawiamy na co najmniej 5 min, żeby puściły wodę.  Odcedzamy, dodajemy  jogurt, miętę i pieprz ziołowy . Mieszamy  wszystko. Chłodzimy w lodówce.

Taka wersja tzatzików doskonale pasuje do grillowanego mięsa, a także do wszelkiego rodzaju klopsików w greckim stylu.

Ajwar w jabłkowej wersji smakował zarówno domowym gościom jak i uczestnikom blogersko -przyjacielskiego pikniku, do drożdżowych muffinek i do grillowanych kiełbasek. Przy tej  okazji zapytałam kapitana Jacka o powtórkę nocnej parady statków. Może zdarzy się niedługo, muszę więc przypomnieć sobie muzykę z tamtego wydarzenia. Przy okazji zobaczę na czym można jej posłuchać na http://www.sklep.bestaudio.pl/.

Mam nadzieję, że  wodniakom posmakują moje dodatki do grillowych dań także  podczas tej planowanej imprezy.

Smacznego !

 

ajwar 1

 

 

 

 

Rejs po Wiśle z degustacją wołowiny QMP

Łapanowski1

 

Jeszcze pod koniec czerwca miałam przyjemność uczestniczyć w ciekawym i pysznym wydarzeniu promującym wołowinę QMP. Podczas rejsu statkiem po Wiśle o zaletach tego mięsa opowiadała profesor Wierzbicka , a o praktycznym wykorzystaniu jej kulinarny ambasador.

Polacy twierdzą, że przygotowanie dania z wołowiny jest pracochłonne, długotrwałe i wymaga ponadprzeciętnych umiejętności kulinarnych. Nie jest to prawdą – twierdzi Grzegorz Łapanowskiponieważ każdy kawałek mięsa można szybko przyrządzić, wystarczy wybrać odpowiedni dla niego sposób obróbki. Jednak nie każda wołowina wyjdzie smaczna i niekoniecznie będzie to wina kucharza. Ogromne znaczenie ma tutaj jakość mięsa. Gwarancją udanego dania jest zatem nie sam sposób przyrządzania, choć i on ma znaczenie, ale bardzo dobry produkt, który gwarantuje kucharzowi 80 proc. sukcesu. Taka jest właśnie wołowina QMP.

wołowina1

System certyfikacji QMP, gwarantuje że wołowina QMP za każdym razem jest tak samo krucha i soczysta. Jest to mięso o wystandaryzowanych, powtarzalnych cechach. Dzięki temu nawet tańsze elementy tuszy można z powodzeniem wykorzystać do przygotowania różnorodnych dań wysokiej jakości w przystępnej cenie.

A oto co jedliśmy ( plus polędwica  z powyższego zdjęcia) :

menu

Kolejne dania powstawały na naszych oczach i w kuchni statku.

Pyszne dania sprzyjały rozmowom, prócz znanych blogerek spotkałam i nowe, pogadałam też z warszawskimi dziennikarzami.

Na poniższym zdjęciu to, co mi smakowało najbardziej : połączenie mięsa i ryby- tatar z kawiorem :

tatar z kawiorem

Może udało mi się zachęcić dziennikarzy  do odwiedzenia Poznania, bo pytali mnie, czy warto przyjechać na konferencję prasową Festiwalu Dobrego Smaku . Za niecały tydzień się o tym przekonam 🙂

bułka

Wszyscy chwalili pomysł jedzenia podczas rejsu statkiem, no to się pochwaliłam, że w Poznaniu to znamy,  w blogersko- piknikowym wydaniu i jeszcze lepszej atmosferze.

Zajadając kolejne dania i rozmawiając podziwialiśmy Warszawę od strony Wisły.

panorama

Dania przygotowane przez Grzegorza Łapanowskiego były pyszne, poznaliśmy różne sposoby na wołowinę i nawet w żartach szukaliśmy jej w deserze 🙂

granita

Dostaliśmy w prezencie spory doskonałej jakości stek, który ja dowiozłam do Krakowa ( w torbie termicznej , w  klimatyzowanej  komunikacji ) oraz noże do steków. Dzięki temu w wegańsko-wegetariańskim domu mojej córki, ku uciesze jej kotów,  miałam zapewniony zapas mięsa na kilka dni 🙂 Przyprawiłam stek tylko solą i pieprzem, mięso było doskonalej jakości i nie wymagało innych przypraw.

Dla mnie, miłośniczki wody,  to było bardzo sympatyczne przeżycie. Jutro wybieram się zobaczyć, jak jest u nas nad Wartą w Poznaniu i skrzykuję blogerów na piknik a może i na rejs. Szukajcie mnie nad wodą jutro po południu 🙂

nad Wisłą3

Bitki z cebulą i pomidorami

żeberka z cebulą

 

Pogoda tego lata jest bardzo dynamiczna, upały przeplatane są falami chłodu i deszczu. Dziś było prawie zimno – stąd ten konkretny posiłek – mięso wieprzowe od szynki rozbite i uduszone z cebulą i pomidorami. Ma nietypowy kształt, jak na bitki, bo większe kawałki zwinęłam lekko jak zrazy, bez nadzienia. Podczas duszenia rozwinęły się nieco .

Zrobiłam do bitek rzucane kluski, które dobrze pasują do fajnego sosu, który się wytworzył. Do tego letnie dodatki – młoda kapusta gotowana w całości i sałatka z gruntowych ogórków w winegrecie.

 

BITKI WIEPRZOWE Z CEBULĄ I POMIDORAMI

Ok. 1/2 kg mięsa od szynki

2 cebule

2 pomidory

sól, pieprz, słodka papryka

bazylia suszona, majeranek

olej do smażenia i trochę masła

bulion lub rosół do podlewania.

Mięso kroimy na plastry i rozbijamy.Posypujemy  przyprawami. Możemy je zwinąć , by miały ciekawszy wygląd, jednak niczym nie nadziewamy. Kładziemy na rozgrzany olej wzbogacony kilkoma wiórkami masła ( odważni mogą dodać nieco smalcu w zamian) . Obsmażamy na brązowo , dodając pokrojone w piórka cebule.

Dusimy pod przykryciem, podlewając bulionem. Pod koniec gotowania dorzucamy świeże pomidory pokrojone w ósemki, Gdy się rozpadną , wyjmujemy skórki i rozgniatamy je lub przecieramy przez sito i dodajemy z powrotem do sosu.

Bitki z takimi dodatkami smakowały doskonale. Trochę rozpuszczam kulinarnie Rodzinkę, bo niedługo  udaję się na kurację by dojść do formy po ostatnich intensywnych wojażach. Może będę miała czas nie tylko na fizyczną poprawę kondycji, zajrzę więc na http://www.e-opex.pl/ .  Na ekstra obiadki domownicy trochę sobie poczekają .

Smacznego !

 

żeberka z cebulą1

Malinowy curd z niespodzianką

malinowy curd

 

Maliny w tym roku obsypały mi obficie krzaczki, robię z nich zapasy na zimę i korzystam  na bieżąco, do deserów i sosów nie tylko na słodko . Na weekend postanowiłam zrobić z nich słynny krem podobny do lemon curd. Inspirowałam się kilkoma przepisami, ale w końcu zrobiłam po swojemu, jako zagęszczacza dodając nieco jabłkowego musu. Ci, co mnie dobrze znają ( i moja Rodzinka ) uśmiechną się pewnie  – tak, to już ten czas, kiedy jak w wierszyku Jana Brzechwy ” Entliczek pentliczek” u mnie w niemal każdej potrawie są jabłka. Spadają z dwóch papierówek i zaczynają z trzeciego drzewa ( nie znam nazwy, czerwone i gdy mocno dojrzeją to o galaretowatym miąższu), mają już brązowe pestki a ja je wcinam na surowo, w postaci kompotów, musu  i powoli będę robiła wszystko, co możecie zobaczyć na blogu w specjalnej kategorii Jabłkowe . I jak znam siebie, wymyślę też coś nowego 🙂

papierowki

Zdjęcie archiwalne , z 2009 roku, gdy prowadziłam akcję jabłkową. W tym roku wygląda to nieco skromniej, bo to ten „co drugi” rok, ale jak widać wiekowe już drzewa dają radę 🙂

Proszę się więc nie dziwić, ze nawet do malinowego curdu dodałam mus jabłkowy.

malinowy curd3

 

MALINOWY CURD Z JABŁKOWĄ NUTĄ

szklanka malin

1/3 szklanki cukru

3 łyżki musu jabłkowego

2 jajka i 1 żółtko

25 g masła

gałązka mięty

łyżka soku z cytryny

Umyte i przesypane cukrem maliny postawiłam na godzinę w temperaturze pokojowej, by puściły sok. Przełożyłam do rondelka dodając sok z cytryny i gałązkę mięty, rozgotowałam na małym ogniu. Przetarłam przez gęste sito i wrzuciłam z powrotem do garnuszka wraz z musem jabłkowym. Za radą Pinkcake pestki wykorzystałam jako naturalny peeling, ot, taki bonus 🙂

Jajka i żółtko lekko roztrzepałam , dodałam mieszając do sosu, podgrzałam znów nie gotując. Na koniec dorzuciłam kawałeczki zimnego  masła energicznie mieszając.

Wyszedł obłędny , ze świeżą nutką mięty i zielonego jabłuszka, maliny to już smak sam w sobie doskonały a podkręcony dodatkami – bajka 🙂

Miałam go wykorzystać do tarty , ale dziś zanotowałam spadek formy ( własnej, nie spadła mi na podłogę forma do tarty 😉 i na razie kusi w lodówce, może jutro uda mi się namówić córę na upieczenie lub zrobić samej . Muszę poszukać sobie wygodniejszego siedziska do pracy, może na http://kdcmeble.com/. Przygotowania owoców do słoiczków na zimę trochę dały mi się we znaki, ale później  każdy doceni domowe soki i kompoty. A  póki owoce świeże , możemy cieszyć się deserami takimi, jak malinowy curd.

Smacznego !

 

malinowy curd2

Kulinarne koty – ekipa Ptasi z Coś niecoś

koty ptasi 4

Ptasię z bloga Coś niecoś znam „sieciowo „od dawna. Mamy sporo wspólnych znajomych wśród weteranek kulinarnej blogosfery. To z jej bloga zaczerpnęłam przepis na domowy cydr, a teraz śledzę na bieżąco  postępy na Mazurach. Może kiedyś dane nam będzie spotkać się ” na żywo” i porozmawiać nie tylko o kulinariach i futrzastych pupilach 🙂 Na razie oddaję  głos Ptasi:

Jak koty pojawiły się w twoim życiu?

Kota zawsze chciałam mieć, ale Mama nie przepada, no i mieliśmy w domu psa. Potem związałam się z alergikiem, więc szanse na posiadanie kota wydawały się zerowe. Zainteresowałam się kotami syberyjskimi jako podobno niealergizującymi. Bezpośrednio po wizycie w hodowli, kiedy stało się jasne, że alergizują tak samo jak inne, wybuchnęłam płaczem. Paradoksalnie postanowiliśmy z mężem, że jednak spróbujemy przygarnąć kota – zwykłego dachowca. Przejrzeliśmy ogłoszenia na Miau.pl i pojechaliśmy na warszawską Pragę, gdzie rodzina rozdawała czterotygodniowe kociaki (kotka wychodziła tylko na korytarz w bloku, jak widać – wystarczyło…). Nic nie wiedziałam o kotach, więc nie miałam pojęcia, że cztery tygodnie to za wcześnie na adopcję (skoro kot był już kuwetowy i samodzielnie jedzący). Bicę wybrałam ze względu na płeć (żeńską) i to, że najdłużej z maluchów siedziała na kolanach. Niestety, szybko z tej cechy wyrosła ;). W skrócie, jest kotem mało społecznym: trudno powiedzieć, czy ze względu na zbyt wczesne odstawienie od innych kotów, czy inne cechy charakteru. Dotykać możemy ją właściwie tylko my, od wielkiego dzwonu i ostrożnie ktoś inny (i najlepiej tylko raz ;), choć zarazem nie jest strachliwa i od obcych nie ucieka. Ciekawią ją, więc ogląda ich z pewnej odległości. „Bica” to mała czarna (kawa) po portugalsku. We wrześniu skończy 11 lat.

 

kot ptasi 1

5 lat temu przenieśliśmy się na stałe na Mazury. Gdy przyjeżdżaliśmy tam sezonowo, zdarzało się, że pojawiały się różne koty – a to podrażnić Bicę, a to wyżebrać jedzenie. Latem przed przeprowadzką znaleźliśmy na stogu „koci nabiał” – trzy ok. dwumiesięczne kociaki, które nazwaliśmy Bundz, Bryndza i Oscypek. Potem pojawiła się ich Mama, Serwatka. W tym samym czasie zaczęła też kręcić się przy nas karmiąca i głośno miaucząca kotka, Karmicielka. Dokarmialiśmy je z przerwami przez lato, ale gdy przyjechaliśmy w październiku z pierwszą partią mebli pojawiła się tylko Serwatka z Oscypkiem, którego oko nie wyglądało najlepiej. Zabraliśmy go do Warszawy (za transporter robiła zapasowa kuweta zaklejona plastrem) i przez ostatnie 2 dni w starym mieszkaniu trzymaliśmy głównie w WC, bo nie planowaliśmy mieć drugiego kota w domu: i ze względu na alergię (którą dało się opanować przy lekkiej pomocy leków), i ze względu na charakter Biki, która na inne koty reaguje wrzaskiem. Próbowałam Oscypka wcisnąć każdemu, kogo spotkałam, ogłaszałam go na Miau.pl – bezskutecznie. I tak został z nami w domu. Bica – wg weterynarza kot nie do „dokocenia” – jakoś go zaakceptowała, choć chyba głównie ze względu na dużą przestrzeń na zewnątrz (koty są wychodzące) i wewnątrz.

 

kot PtASI 2

W jakiś czas po przeprowadzce pojawiła się znowu Karmicielka, zwana w skrócie Karmi lub Karmelkiem, a także inna kotka, w której dopiero po wielu miesiącach rozpoznaliśmy Serwatkę, tylko w zimowym, ciemniejszym futerku. Wówczas już była ochrzczona Popiołką, i to imię zostało. Karmi i Popiół (ze względu na podobieństwo zewnętrzne, sądzimy, że to siostry) mieszkają na zewnątrz (mają swój zimowy dom w piwnicy, w którym dostają karmę). Wszystkie koty są wysterylizowane/wykastrowane.

Co w nich lubisz najbardziej?

To, że są ;). I że każdy jest inny – Bica trudna w odbiorze, ale zarazem najbardziej z nami związana i najbardziej ciesząca się z naszych powrotów do domu; Oscypek tchórzliwy, ale przy tym rozbrajający i chętnie przytulający się (do nas); Karmi łakoma i gadatliwa; Popiół, najbardziej samodzielna, znikająca na wiele dni, najbardziej towarzyska.

 

koty ptasi 2

Co jada Twoje koty?

Zewnętrzne: suchą karmę, to, co upolują, ew. resztki mokrej karmy kotów domowych. Domowe jedzą suchą karmę (ostatnio głównie weterynaryjną, ze względu na problemy trawienne Bici) oraz mokre puszki (Applaws, Schesir, Feline Porta) z dodatkiem tuńczyka (znów ze względu na Bicę, która innych nie jada). Świeże mięso/ryby dostają rzadko (tylko skrawki, jeśli my jemy), bo ze zjadaniem bywa różnie.

Kot w kuchni

Kotom nie wolno wchodzić na stoły czy blat kuchenny, chyba, że od drugiej, niespożywczej strony. Robi to jednak tylko Bica – Oscypkowi chyba nigdy się nie zdarzyło, skacze zresztą nie najlepiej ;). Rzadko jednak towarzyszy mi w kuchni, chyba, że przypadkiem zwęszy oliwki… Do kuchni (i misek kotów) stale też próbuje się przedrzeć z zewnątrz łasuch, czyt. Karmel.

Najzabawniejsza  historia

Może ta, jak Popiół zakradła się do domu i ukradła babę wielkanocną? Babę Neli Rubinstein, dodam, czyli produkt pełnożółtkowy i maślany. Została przyłapana na gorącym uczynku podczas jedzenia, a z baby już była wygryziona dziura. Na szczęście upiekłam dwie, więc bardzo się nie złościłam. Bawią nas też zazwyczaj lęki Oscypka („te straszne bambosze, których WCZEŚNIEJ TU NIE BYŁO. Nie wiem, czy mogę się do nich zbliżyć”). Często opowiadamy też o tym, jak Bica pływała w jeziorze: poszła za nami i naszym kolegą na pomost. Weszłam do wody po drabinie a M wskoczył. Po chwili usłyszeliśmy wołanie kolegi: „Ej, wasz kot wskoczył do wody! Płynął zupełnie jak wydra!”. Popłynęliśmy z powrotem jak najszybciej i zobaczyliśmy zmokłego szczura, już nie w wodzie. Najprawdopodobniej Bica przestraszyła się skoku M i podskoczyła, tylko potem nie trafiła w pomost…

Dziękuję za rozmowę 🙂

Cały cykl Kulinarne koty można zobaczyć tutaj .

koty ptasi 3