W ubiegły czwartek miałam dużą przyjemność gościć w poznańskiej restauracji Cucina , aby spróbować jesiennego menu autorstwa Ernesta Jagodzińskiego. Nie po raz pierwszy tam gościłam, wyobraźnię kulinarną i talent chefa Cuciny podziwiam od dawna. Po raz pierwszy zetknęłam się z jego kuchnią na warsztatach i to, jak jest bliska mojemu gustowi znalazło odbicie w konkursie kulinarnym, kiedy to Mistrz nagrodził moje ciasto 🙂
Tej jesieni będzie ciekawie i pysznie. Jak zwykle dania Ernesta Jagodzińskiego cieszą wszystkie zmysły – są piękne, ciekawe w fakturze i wyśmienicie smakują.
Na zdjęciu u góry niezwykła forma foie gras, w kształcie batonu nadziewanego wędzoną wiśnią i pokrytego gorzką czekoladą, a właściwie jej mieszaniną z masłem kakaowym.
Niedawno we Francji jadłam oryginalne foie gras na kaczej fermie i jest ono dość ciężkie, nawet nie wszystkim uczestnikom wycieczki smakowało ( mimo, że były to osoby powiązane z kulinariami). To w Cucinie było wyjątkowo lekkie, puszyste a wędzona wiśnia i czekolada ciekawie uzupełniały jego smak i fakturę . Do tej przystawki piliśmy wino Moscato d’Asti z Piemontu, z 2013 roku.
Kolejnym daniem były małże Świętego Jakuba z olejem imbirowym i ponzu oraz plastrem rzodkwi arbuzowej.
Olej imbirowy pasował do delikatnego przegrzebka , lekko pikantna rzodkiew fajnie dodawała daniu chrupkości i kontrastowego smaku. Wino – Grillo z Sycylli, 2013.
Ryby w wykonaniu Ernesta Jagodzińskiego smakują mi wyjątkowo. Widać, że wyprawa kulinarna do Japonii przyniosła ciekawe efekty.
Delikatnie upieczony halibut , prosto przyprawiony solą został podany z kremowym żółtkiem ( lekko ściętym consomme grzybowym), łagodnym puree z zielonego groszku , ostrym majonezem i spieczonym na chipsa boczkiem. Tutaj zmysły dotyku były równie ważne jak smaku – jędrna ryba, kremowe żółtko i groszek ciekawie kontrastowały z chrupiącym, intensywnym w smaku boczkowym chipsem.
Wino- Chablis z Burgundii, 2013.
Kolejne danie główne to kotlet z mlecznej cielęciny podany ze smardzem , młodym porem i consomme grzybowym.
Tutaj niektórzy z degustatorów mieli uwagi , czy wyrazisty smardz faszerowany wołowiną ze szpinakiem nie jest zbyt mocny do delikatnej cielęciny i czy wyrazista wołowina nie byłaby lepsza do tego dania. Mnie jednak podoba się takie kontrastowe zestawienie smaków, zwłaszcza w towarzystwie kremowego puree z pasternaka i warzyw- ta biała kostka to brukiew. Do tego wino czerwone – Belleruche Rouge z Doliny Rodanu, 2013.
Przy każdym daniu Ernest Jagodziński opowiadał o nim i w napięciu czekał na reakcje gości. O atmosferę zadbała jak zwykle menager Paulina Prusiecka. Dekoracja stołu podkreślała jesienny charakter dań.
Już po deserze , przy winach rozwinęły się rozmowy. Dowiedziałam się, że Chef Cuciny był mocno zdesperowany w swoim postanowieniu zostania kucharzem. Mimo sprzeciwów otoczenia ( taki zdolny uczeń, świadectwo z paskiem 🙂 poszedł do szkoły zawodowej w tym kierunku. Po roku z doskonałymi wynikami został przeniesiony do technikum. Wobec aktualnych dyskusji na temat potrzeby powrotu szkolnictwa zawodowego i jego absolwentów- fachowców to doskonały przykład.
Uczestnicy degustacji wspominali też debiut Mistrza Ernesta w konkursie kulinarnym.
Deser był już autorstwa naczelnego cukiernika Cuciny , Tomasza Adamskiego. To niezwykła w formie kula z lawendowej śmietany w czekoladzie w formie kwiatu, który po podlaniu ciepłym sosem angielskim rozwinął się.
Smak lawendy był bardzo wyważony i cały deser dostarczył niezwykłych wrażeń nie tylko wzrokowych ale i smakowych . Do tego wino Grigo Royal z Wenecji Euganejskiej.
Film z rozwijania się lawendowego kwiatu można zobaczyć tutaj.
Jesień w Cucinie zapowiada się pięknie i pysznie , na pewno warto tam zajrzeć 🙂