Maliny w tym roku obsypały mi obficie krzaczki, robię z nich zapasy na zimę i korzystam na bieżąco, do deserów i sosów nie tylko na słodko . Na weekend postanowiłam zrobić z nich słynny krem podobny do lemon curd. Inspirowałam się kilkoma przepisami, ale w końcu zrobiłam po swojemu, jako zagęszczacza dodając nieco jabłkowego musu. Ci, co mnie dobrze znają ( i moja Rodzinka ) uśmiechną się pewnie – tak, to już ten czas, kiedy jak w wierszyku Jana Brzechwy ” Entliczek pentliczek” u mnie w niemal każdej potrawie są jabłka. Spadają z dwóch papierówek i zaczynają z trzeciego drzewa ( nie znam nazwy, czerwone i gdy mocno dojrzeją to o galaretowatym miąższu), mają już brązowe pestki a ja je wcinam na surowo, w postaci kompotów, musu i powoli będę robiła wszystko, co możecie zobaczyć na blogu w specjalnej kategorii Jabłkowe . I jak znam siebie, wymyślę też coś nowego 🙂
Zdjęcie archiwalne , z 2009 roku, gdy prowadziłam akcję jabłkową. W tym roku wygląda to nieco skromniej, bo to ten „co drugi” rok, ale jak widać wiekowe już drzewa dają radę 🙂
Proszę się więc nie dziwić, ze nawet do malinowego curdu dodałam mus jabłkowy.
MALINOWY CURD Z JABŁKOWĄ NUTĄ
szklanka malin
1/3 szklanki cukru
3 łyżki musu jabłkowego
2 jajka i 1 żółtko
25 g masła
gałązka mięty
łyżka soku z cytryny
Umyte i przesypane cukrem maliny postawiłam na godzinę w temperaturze pokojowej, by puściły sok. Przełożyłam do rondelka dodając sok z cytryny i gałązkę mięty, rozgotowałam na małym ogniu. Przetarłam przez gęste sito i wrzuciłam z powrotem do garnuszka wraz z musem jabłkowym. Za radą Pinkcake pestki wykorzystałam jako naturalny peeling, ot, taki bonus 🙂
Jajka i żółtko lekko roztrzepałam , dodałam mieszając do sosu, podgrzałam znów nie gotując. Na koniec dorzuciłam kawałeczki zimnego masła energicznie mieszając.
Wyszedł obłędny , ze świeżą nutką mięty i zielonego jabłuszka, maliny to już smak sam w sobie doskonały a podkręcony dodatkami – bajka 🙂
Miałam go wykorzystać do tarty , ale dziś zanotowałam spadek formy ( własnej, nie spadła mi na podłogę forma do tarty 😉 i na razie kusi w lodówce, może jutro uda mi się namówić córę na upieczenie lub zrobić samej . Muszę poszukać sobie wygodniejszego siedziska do pracy, może na http://kdcmeble.com/. Przygotowania owoców do słoiczków na zimę trochę dały mi się we znaki, ale później każdy doceni domowe soki i kompoty. A póki owoce świeże , możemy cieszyć się deserami takimi, jak malinowy curd.
Smacznego !