Kilka dni temu w kameralnym blogersko-wodniackim towarzystwie spotkaliśmy się na pikniku w Starym Porcie w Poznaniu. Było wtedy bardzo gorąco, zaczęło się zbierać na deszcz , ale to nas nie wystraszyło i w końcu spędziliśmy miłe kilka godzin , próbując , jak spisują się leżaki podarowane przez miasto Poznań wodniakom z przystani.
Jako pierwsi pojawili się Ania z Green plums i gotujący Kuki . Przynieśli ze sobą robiący furorę deser Ethonn mess, podkręcony matchą – jedliśmy go szybko, bo rozpływał się w upale, wszystkim bardzo smakował.
Łukasz przyniósł też dżem truskawkowy z kardamonem :
Piknikowicze – byli jeszcze Kuba co gotuje z Gosią i małym Grzesiem, para przyjaciół Ani z Olkiem, gospodarze Przystani – Bosman Gabrysia, kapitan Jacek , szef Konrad i Maciej z polowej kuchni, zajadali dżem najchętniej z moim ciastem czekoladowo-jabłkowym :
Na wytrawnie jedliśmy moje muffinki drożdżowo-ziołowe, dojadając pastę a’la ajwar ( z dodatkiem papierówki ):
Mimo, że większość uczestników pikniku widziała się pierwszy raz, atmosfera przy wspólnym stole (jego funkcję pełniła drewniana ławka) była niemal rodzinna. Dzieci bawiły się ze sobą, z dorosłymi, czuły się tam bardzo dobrze, nie tylko na kolanach mam ale i nowo poznanych cioć :
Dorośli snuli projekty kolejnych, może już mniej kameralnych spotkań na Cyplu. Maciej zarządzający polową kuchnią poczęstował nas swoimi kiełbaskami :
Stary Port jak zwykle wyglądał zjawiskowo i mimo, że jest to miejsce w środku miasta, panuje tam spokój i cisza, od wody wieje lekka bryza. Statki wycieczkowe zawijały do portu, stacjonujące tam łódki czekały na dokończenie napraw. Kajaki malowniczo ustawione zachęcały, by w nie wsiąść i popłynąć Wartą. Teraz już jest taka możliwość 🙂
Widok z przystani na poznańską Katedrę w promieniach zachodzącego słońca długo pozostaje w pamięci. W tym magicznym miejscu w środku miasta , wśród przyjacielskich rozmów i degustowania blogerskich przysmaków jakby zatrzymał się czas i pozwolił odetchnąć od zgiełku codziennego życia. Do zobaczenia następnym razem !