W ubiegłą środę w towarzystwie Tomka, specjalisty od kajmakowych słodkości udałam się do uroczego Starego Młyna , położonego nad dwoma jeziorami niedaleko Bydgoszczy , żeby wziąć udział w seminarium promującym lokalne produkty województwa Kujawsko-Pomorskiego.
Dzieła uzdolnionego cukiernika są na zdjęciu powyżej tłem do lokalnych powideł śliwkowych ze Strzelec Krajeńskich , a te placuszki je otaczające, to prawie moje dzieło. Prowadzący warsztaty Piotr Lenart dał nam zadanie wymyślenie produktu pasującego do powideł, padł pomysł naleśników, czegoś z serem białym, bo pasuje do powideł, w końcu zrobiliśmy ze znanym mi z poprzednich warsztatów pasjonatem kulinarnym Ryszardem placuszki a’la podpłomyki z gęstego ciasta naleśnikowego z dodatkiem mielonego białego sera. Uczestników seminarium było ponad 100 , więc usmażyłam ich na prawie suchej patelni około 200, liczyć nie miałam czasu .
Przyznam, że mimo wielu pysznych 'konkretnych” przekąsek i słodkości , podpłomyki z powidłami cieszyły się sporym powodzeniem i trzeba było uzupełniać zapasy 🙂
Powyżej wspomniane konkretne przekąski, rybne klopsiki (ze świeżych ryb złowionych w lokalnych jeziorach ) w octowej zalewie , pasztet z gęsi, solona i wędzona słonina ze świni złotnickiej, szynka z dzika. Obok wielkopolski ser smażony – Pani Elżbieta Zawadzka, od strony praktycznej, jako osoba, która przyczyniła się do rejestracji „wielkopolskiego sera smażonego” przedstawiła aspekty rejestracji jak i bezpośrednie korzyści płynące z faktu rejestracji produktu. Wykazała wprost, że produkt jest w ten sposób chroniony przed nadużyciami i oszustwami ze strony wytwórców używających zamienników do wytworzenia rzekomo tradycyjnego produktu. Właśnie tematyce rejestracji lokalnych produktów było poświęcone seminarium. Zaprezentowano ich kilkanaście i dyskutowano o sposobach ich promocji oraz o tym, które z nich mają szansę otrzymać jeden z Trzech Znaków Smaku . Oczywiście były też dania z tych produktów :
Lokalne dodatki – dynia słodko-kwaśna i śliwki w occie też szybko schodziły.
Mięso to dziczyzna od pobliskiego myśliwego, karkówka marynowana m.in w musztardzie , szynka podana z sosem z żurawiny dosmaczona była kajmakiem , który zastąpił miód w marynacie. Do karkówki zrobiłam moje popisowe jabłka z porami w białym winie. Jak widać na powyższym zdjęciu , cieszyły się powodzeniem.
Regionalne przysmaki to m.in szałaputy – gołąbki nadziewane kaszą i tartymi ziemniakami , szmurowana modra kapusta z rodzynkami czy szandar – placek ziemniaczany pieczony na blasze , podany z sosem grzybowym.
Ugotowany na wędzonce ” ajntopf” degustowany był w plenerze . Do picia były soki jabłkowe a dla niezmotoryzowanych pyszne nalewki, z tą z kwiatów czarnego bzu na czele.
Z lokalnych produktów zainteresowała mnie biała kiełbasa w słoikach, bo sama taką robię a na blogu cieszy się dużym powodzeniem w wyszukiwarce.
Przy takim jedzeniu dyskusje były ożywione, zalety lokalnych produktów docenione i na pewno starania w celu uzyskania europejskich znaków smaku nabiorą dynamiki.
A ja spędziłam miły czas przy kreatywnym gotowaniu, sporo się nauczyłam i na pewno wykorzystam co nieco i pokażę na blogu.