Miesięczne archiwum: maj 2024

Zupa szparagowa z porem

Sezona na szparagi w tym roku przyszedł wcześniej niż zwykle i cieszę się nimi już od początku maja. Na blogu mam już dużo przespisów ze szparagami w roli głównej, jednak ciągle wymyślam coś nowego. Mieszkam w Wielkopolsce, to szparagowe zagłębie i mogę je kupować na straganach bezpośrednio od producentów, świeże, dowożone z pola co kilka godzin. Zupa szparagowa z porem powstała z białych, grubych szparagów , białych warzyw i jasnej części pora. Miksuję wszystko , zostawiając główki szparagów do zjedzenia wraz z zupą a dla gęstości i aksamitnej konsystencji dodaję 1-2 ziemniaki.

ZUPA SZPARAGOWA Z POREM

  • pęczek białych, grubych szparagów
  • piertuszka i pół selera
  • opcjonalnie- mała kalarepa
  • duży por bez zielonych końcówek
  • 1-2 ziemniaki
  • sól, biały pieprz, tymianek
  • koperek do posypania
  • troszkę oleju do podsmażenia warzyw

Szparagi odłamujemy od końcówek tam, gdzie same na to pozwolą i obieramy cienko. Kroimy na nieduże kawałki, główki na razie zostawiamy. Z pora odcinamy tylko zielone liście, jasnozieloną część też wykorzystujemy. Myjemy dokładnie i kroimy na kawałki. Osuszamy i podsmażamy w garnku na niedużej ilości oleju. Dorzucamy obrane i pokrojone warzywa ( pietruszkę,seler i ewentualnie kalarepę), zalewamy wodą ( 4-5 szklanek) , po chwili dorzucamy przygotowane szparagi ( bez główek) i gotujemy kilkanaście minut. Na koniec dorzucamy obrane i pokrojone w kostkę ziemniaki i główki szparagów. Gdy wszystko będzie miękkie, wyjmujemy główki , by je podać osobno, solimy zupę i doprawiamy białym pieprzem. Miksujemy. Podajemy posypaną koperkiem i z główkami szparagów. Pasuje do niej bagietka, ale kto dba o linię, może się bez niej obejść. To kolejna propozycja pysznej sezonowej zupy – cieszmy się szparagami , póki są i jedzmy je na różne sposoby.

Smacznego !

Torcik z leśnymi owocami na 16 rocznicę bloga

Mój blog to już poważny nastolatek, bo kończy dziś lat 16. Wpis robię w nietypowych warunkach, bo zepsuł mi się laptop i odpalam go z tabletu. Ostatnio robiłam tak chyba 9 lat temu, gdy na świeżo zdawałam relację z pierwszego koncertu i spotkania z Kortezem, na które zabrałam swoje ciasto. Teraz konstrukcja wpisu jest bardziej skomplikowana, dokładny przepis na torcik podam za kilka dni, jak już odzyskam swoje narzędzie pracy. Ciasto jest nietypowe jak na torcik, bo połowa dużej formy to było moje ulubione ciasto z owocami i kruszonką (rabarbar i jabłka) a druga połowa, z samego ciasta, została przełożona kremem. Jest podobny do mojej lekkiej masy na tiramisu. Do górnej warstwy dodałam pół szklanki zmiksowanych borówek i malin, jeszcze z własnego ogrodu, rozmrożone. Te same owoce i listki mięty ozdobiły torcik na wierzchu. Smakował bardzo wszystkim, z dzieci był tylko syn z dziewczyną, tym razem Córka Założycielka nie dojechała. Spróbuje deseru innym razem. Jak zwykle w rocznicę bloga wracam wspomnieniami do miłych wydarzeń kulinarnych i fajnych ludzi, których dzięki temu spotkałam. Następna okazja to duże blogerskie spotkanie we Wrocławiu, 1 i 2 czerwca, na które oczywiście pojadę z ciastem w torebce. Nie będzie to torcik lecz coś łatwego do transportu. Smacznego i do zobaczenia na blogerskich szlakach!