Archiwa kategorii: Gdzie zjeść w Poznaniu

Zaproszenie na Restaurant Week – MOMO, Poznań ul Szewska 2

 

momo przystawka1

 

Restaurant Week zacznie się w przyszłym tygodniu ( 23-30 października) , ale niektórzy blogerzy kulinarni mogą spróbować przygotowanych na niego dań wcześniej i wyrazić swoją opinię.

Ja byłam w MOMO, zależało mi na tym, bo do tej restauracji słynącej z ryb i owoców morza wybierałam się już od dawna. To są moje ulubione smaki, zwłaszcza w połączeniu z warzywami. Wczoraj mogłam spróbować ich i w przystawce i w daniu głównym.

Na początek było ragout z krewetek i cukinii , podane na ziemniaczanym placku czyli poczciwym wielkopolskim plyndzu. Bardzo ciekawe zestawienie, połączenie lokalnej tradycji z egzotyczną specjalnością restauracji. Miękki placek był doskonałą bazą do jędrnych krewetek i ugotowanych al dente warzyw, śmietanowy delikatny sos łączył je w harmonijną całość, którą uzupełniały zioła – szałwia i prawdopodobnie estragon ( szef nie chciał tego zdradzić, zasłaniając się tajemnicą ). Te dwie czerwone plamki na talerzu też nie były przypadkowe, były doprawione  ostrym chili dodającym daniu nutki pikanterii.

 

momo przystawka

 

Popijałam to wytrawnym białym winem z Portugalii o miłym kwiatowym aromacie. Kelnerka poparła mój wybór. I tu może kilka słów o obsłudze – bardzo miła, fachowa i pomocna.

Jak widać na zdjęciach, światło w MOMO jest nastrojowe , dostosowane do całości wystroju, przynajmniej w drugiej sali, gdzie można wybrać miejsce przy większych stolikach lub kameralnych, dwuosobowych z wygodnymi fotelami. Pierwsza część , od ulicy ma duże okna i bardziej swobodny charakter. Muzyka nie za głośna ( można było swobodnie rozmawiać ) i w dobrym guście.

Filet z suma europejskiego podany był na zapałkach ziemniaczanych ( takie cieniutkie chipsy 🙂 z warzywami w formie julienne i podlany aromatycznym krewetkowym bulionem.

momo główne1a

 

 

Delikatna konsystencja ryby ciekawie kontrastowała z chrupiącymi ziemniaczkami i jędrnymi warzywami. Gęsty krewetkowy bulion był bardzo wyrazisty i warto nasączyć nim elementy dania, żeby go właściwie spożytkować, bo jest po prostu przepyszny.

momo główne

 

Nie wiem, co mi bardziej smakowało, czy przystawka czy  danie główne, trudno mi zdecydować, bo ryby i owoce morza, zwłaszcza w towarzystwie warzyw to moje ulubione smaki.

Deser też był ciekawy i smaczny, mus z mango w towarzystwie czekolady, orzechów  i cytrynowej pianki, podany  w atrakcyjnie wizualny sposób. Harmonijnie  się to wszystko uzupełniało i – tu mała niespodzianka, nawiązanie do pierwszej części – nutka chili, tym razem w czekoladzie.

Kto jest ciekawy więcej o MOMO, może zajrzeć też do relacji na Najsmaczniejszy.com.pl

Bardzo mi to wszystko smakowało i   jak widać na zdjęciach, wyglądało też zjawiskowo. Myślę, że każdy , kto odwiedzi MOMO podczas Restaurant Week będzie zadowolony tak, jak i ja.

 

momo deser

 

 

Nowe jesienne menu w Cucinie

cucina foie gras

W ubiegły czwartek miałam dużą przyjemność gościć w poznańskiej restauracji Cucina , aby spróbować jesiennego menu autorstwa Ernesta  Jagodzińskiego. Nie po raz pierwszy tam gościłam, wyobraźnię kulinarną i talent chefa Cuciny podziwiam od dawna. Po raz pierwszy zetknęłam się z jego kuchnią na warsztatach i to, jak jest bliska mojemu gustowi znalazło odbicie w konkursie kulinarnym, kiedy to Mistrz nagrodził moje ciasto 🙂

cucina chef

Tej jesieni będzie ciekawie i pysznie. Jak zwykle dania Ernesta Jagodzińskiego cieszą wszystkie zmysły – są piękne, ciekawe w fakturze i wyśmienicie smakują.

Na zdjęciu u góry  niezwykła forma foie gras, w kształcie batonu nadziewanego wędzoną wiśnią i pokrytego gorzką czekoladą, a właściwie jej mieszaniną z masłem kakaowym.

Niedawno we Francji jadłam oryginalne foie gras na kaczej fermie i jest ono dość ciężkie, nawet nie wszystkim uczestnikom wycieczki smakowało ( mimo, że były to osoby powiązane z kulinariami). To w Cucinie było wyjątkowo lekkie, puszyste a wędzona wiśnia i czekolada ciekawie uzupełniały jego smak i fakturę . Do tej przystawki piliśmy wino Moscato d’Asti  z Piemontu, z 2013 roku.

Kolejnym daniem były małże Świętego Jakuba z olejem imbirowym i ponzu oraz plastrem  rzodkwi arbuzowej.

 

cucina saintjacques

 

Olej imbirowy pasował do delikatnego przegrzebka , lekko pikantna rzodkiew fajnie dodawała daniu chrupkości i kontrastowego smaku. Wino – Grillo z Sycylli, 2013.

Ryby w wykonaniu Ernesta Jagodzińskiego smakują mi wyjątkowo. Widać, że wyprawa kulinarna do Japonii przyniosła ciekawe efekty.

cucina ryba

 

Delikatnie upieczony halibut , prosto przyprawiony solą został podany z kremowym żółtkiem ( lekko ściętym consomme grzybowym), łagodnym puree z zielonego groszku , ostrym majonezem i spieczonym na chipsa boczkiem. Tutaj zmysły dotyku były równie ważne jak smaku – jędrna ryba, kremowe żółtko i groszek ciekawie kontrastowały z chrupiącym, intensywnym w smaku boczkowym chipsem.

Wino- Chablis z Burgundii, 2013.

Kolejne danie główne to kotlet z mlecznej cielęciny podany ze smardzem , młodym porem i consomme grzybowym.

 

cucina cielęcina

Tutaj niektórzy z degustatorów mieli uwagi , czy wyrazisty smardz faszerowany wołowiną ze szpinakiem nie jest zbyt mocny do delikatnej cielęciny i czy wyrazista wołowina nie byłaby lepsza do tego dania. Mnie jednak podoba się takie kontrastowe zestawienie smaków, zwłaszcza w towarzystwie kremowego puree  z pasternaka i warzyw- ta biała kostka to brukiew.  Do tego wino czerwone – Belleruche Rouge z Doliny Rodanu, 2013.

Przy każdym daniu Ernest Jagodziński opowiadał o nim i w napięciu czekał na reakcje gości. O atmosferę zadbała jak zwykle menager Paulina Prusiecka. Dekoracja stołu podkreślała jesienny charakter dań.

cucina dekoracje1

Już po deserze , przy winach rozwinęły się rozmowy. Dowiedziałam się, że Chef Cuciny był mocno zdesperowany w swoim postanowieniu zostania kucharzem. Mimo sprzeciwów otoczenia ( taki zdolny uczeń, świadectwo z paskiem 🙂 poszedł do szkoły zawodowej w tym kierunku. Po roku z doskonałymi wynikami został przeniesiony do technikum. Wobec aktualnych dyskusji na temat potrzeby powrotu szkolnictwa zawodowego i jego absolwentów- fachowców to doskonały przykład.

Uczestnicy degustacji wspominali też debiut Mistrza Ernesta w konkursie kulinarnym.

Deser był już autorstwa naczelnego cukiernika Cuciny , Tomasza Adamskiego. To niezwykła w formie kula z lawendowej śmietany w czekoladzie w formie kwiatu, który po podlaniu ciepłym  sosem angielskim rozwinął się.

cucina deser

Smak lawendy był bardzo wyważony i cały deser dostarczył niezwykłych wrażeń nie tylko wzrokowych ale i smakowych . Do tego wino Grigo Royal z Wenecji Euganejskiej.

Film z rozwijania się lawendowego kwiatu można zobaczyć tutaj.

Jesień w Cucinie zapowiada się pięknie i pysznie , na pewno warto tam zajrzeć 🙂

 

cucina deser1

 

 

 

 

Wspomnienie z IX Festiwalu Dobrego Smaku w Poznaniu

ryby gotowanie

 

Tegoroczny Festiwal Dobrego Smaku w Poznaniu przeszedł pod znakiem uporczywego upału. Właściwie oprócz warsztatów mu towarzyszących niewiele widziałam. Jak się wybierałam na Rynek, rozpętała się burza, po której wracałam pięć godzin do domu, bo drzewa zwaliły się na tory… Na wieczorne imprezy , mimo zapisów na konferencji prasowej nie dostałam się, trafiwszy na…listę rezerwową . Sporo czasu spędziłam też na indywidualnym blogerskim projekcie.

Relację festiwalową zdominują więc zdjęcia i wspomnienia z warsztatów w restauracji Toga. Pierwsze z nich, organizowane przez WWF dotyczyły ochrony wymierających gatunków ryb i propagowały dania z tych, które nie są zagrożone . Może zamiast się rozpisywać, wrzucę informację :

ryby a

Pod kierunkiem Sebastiana Gołębiewskiego robiliśmy przysmaki z ryb z „zielonym światłem ” : karpia, śledzia, makreli , czarniaka i dorsza .

Był chłodnik podany z wędzonym na miejscu dorszem i szyjkami rakowymi :

ryby chłodnik1

 

Do ryb były ciekawe dodatki, surówka z jabłek i selera, cukinia marynowana, fasolka…

 

 

ryby surówka ryby fasolka

 

ryby śledzieryby sledzie

 

Nauczyłam się kilku ciekawych technik, robienia zielonej emulsji szczypiorkowej, potem dekoracji z niej :

ryby dekoracja

 

Podpytywałam też młodego kucharza – pomocnika ( po stażu w kilku poznańskich restauracjach wybiera się do Norwegii) o różne ciekawostki 🙂

ryby gotujemy

A teraz dania , prawda, że pysznie wyglądają ?

 

ryby śledz

 

ryba dorsz

Atmosfera była bardzo sympatyczna, degustowaliśmy wszystkie dania wymieniając się doświadczeniami , mistrz Gołębiewski dawał przykład a na koniec zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcia 🙂

ryby zbiorowe

 

Dzień później ( w ową burzliwą sobotę) od rana miałam przygody komunikacyjne. Dotarłam spóźniona i nadrabiałam pracą przy wydawaniu dań.

 

Miejsce i  prowadzący -tak samo , jak poprzednio, tylko tematem były zalety indyków ze zrównoważonego chowu i wołowiny Highland a organizatorem Agencja Rynku Rolnego. Jej dyrektor, pan Andrzej Bobrowski jak zwykle gotował z nami .

Podane według pomysłów Sebastiana Gołębiewskiego danie z indyka ( soczysta pierś  na sałacie w śmietanowym sosie) zaskoczyło niejednego uczestnika warsztatów swoją delikatnością.

 

indyk

 

Załapałam się na resztę pulled beef z niezwykle delikatnej wołowiny długo pieczonej, ciekawe było też danie na bazie polędwicy.

 

Jak już wspomniałam , upał hamował moje zapały do korzystania z festiwalowych atrakcji , a burza skutecznie mnie „uziemiła”. Po nocnych przygodach ( wracałam do domu częściowo autobusem zamiast pociągu) nie miałam już siły nadrobić tego w niedzielę.

Mam nadzieję, że za rok będzie korzystniejsza aura. Warsztaty jak zwykle będę miło wspominać, zarówno ze względu na atmosferę jak i na pyszne dania.

 

wołowina2

Blogerska degustacja pizzy w Tutti Santi

margherita tutti santi

Wczoraj wraz z kilkoma osobami z wielkopolskiej  blogerskiej grupy miałam przyjemność spróbować prawdziwej włoskiej pizzy w nowo otwartym poznańskim lokalu Tutti  Santi przy Ogrodowej 10. Zaprosił  nas Sergiusz Urbaniak, zajmujący się nie tylko tworzeniem pizzy, ale też PR nowo  otwartej sieci opartej na franczyzie. Pomysłodawcą tej sieci jest  Valerio Valle, mistrz Włoch w pizzy klasycznej, jeden z najbardziej utytułowanych włoskich pizzaiolo, wielokrotnie nagradzany w międzynarodowych konkursach.

Najpierw dowiedzieliśmy się sporo o ciekawostek o pizzy – narodowym włoskim daniu, jej historii i rodzajach. Oliwa jest składnikiem pizzy od niedawna, dawniej robiono ją na smalcu, jej dodatek to efekt zmiany na bardziej lekkostrawną. Teraz dla odmiany próbuje się na zapotrzebowanie wypiekać pizzę bezglutenową.

Historia Margherity jest powszechnie znana, dowiedzieliśmy się też pochodzenia nazwy pizzy marinara – tylko z sosem, czosnkiem i oregano – to była pizza dla rybaków wracających z połowu – prosta , tania lecz smaczna dzięki dodatkom.

W pizzeriach Tutti Santi wszyscy szkoleni są przez mistrza Valerio i pieką pizzę według odpowiednich receptur, z prawdziwych włoskich produktów .

 

produkty do pizzy

Podstawą ciasta jest doskonała włoska mąka, o odpowiedniej zawartości białka , właściwe proporcje drożdży, wody i oliwy, procedura wyrastania i formowania.

To ciasto stanowi o wartości pizzy i w Tutti Santi  dba się o nie najbardziej. Co nie znaczy, że dodatki traktowane są marginalnie. Prawdziwa szynka parmeńska, mozzarella di Buffalla, ser peccorino, parmezan, dojrzewająca polędwica Bresaola, pancetta – to dodatki, które stanowią o dodatkowym smaku pizzy. Cebula i pieczarki są z Polski 🙂

Podstawowy smak pizzy , czyli ten ciasta najłatwiej można docenić przy najprostszej jej wersji – Marghericie. Muszę przyznać, że mnie zachwycił, ciasto miało nie tylko doskonały smak, ale też chrupkość a dodatki tylko to podkreślały. Potem jedliśmy Abruzję z pancettą, mozzarellą Buffallo , pecorino i cebulą, i oczywiście z sosem robionym z pomidorów pellati.

 

pizza1 tutti santi

Jeśli zapytacie o dodatkowe sosy w Tutti Santi, to się rozczarujecie. Nie podaje się ich, bo to wbrew klasycznym włoskim zasadom. My do niektórych rodzajów pizzy próbowaliśmy oliwy smakowe- czosnkową i ostrą z papryką.

Mnie bardzo posmakowała Santa Rita, zapieczona jak foccacia , że świeżymi dodatkami na wierzchu – , szynką, pomidorkami koktajlowymi, świeżą mozzarellą i bazylią.

 

pizza 2 tutti santi

 

Ciekawa była też San Giuseppe, z dojrzewającą polędwicą i borowikami, Rucola z szynką, pieczarkami i tytułową sałatą i pikantna San Antonio z ostrym włoskim salami i świeżym parmezanem.

 

pizza3

 

Podczas degustacji nasz gospodarz opowiadał o włoskich zwyczajach związanych z pizzą, o przywiązaniu Włochów do swojej narodowej potrawy i lokalnych dodatków ( co rejon, to inna pizza). Powiedział nam także, że ekipa Tutti Santi stanowi reprezentację Polski na Mistrzostwa Świata w pizzy, odbywające się we Włoszech.

Mistrz Valerio Valle był na otwarciu Tutti Santi w Poznaniu, odwiedza regularnie pizzerie a w Polsce najbardziej smakują mu śledzie w oleju, barszczyk i dania z buraczków oraz kiszone ogórki.

Nasza degustacja odbywała się w sali położonej w głębi , w tym czasie ruch na sali głównej był bardzo duży i wzmagał się , im bliżej było wieczora.

W Tutti Santi podaje się wszystko świeże, nie ma tam zamrażarek, jak się coś skończy ( na przykład sos do podawanej tam też lazanii) to po prostu wypada z karty. Ale wobec takiego wyboru smaków każdy znajdzie tam coś dla siebie. Nasza blogerska ekipa była zachwycona, prawie wszyscy powiedzieli, że tak dobrej pizzy jeszcze nie jedli.

Dostaliśmy też po paczce włoskiej mąki i tajny przepis na proporcje ciasta do pizzy 🙂 Najlepiej piec ją w wysokiej temperaturze , kilka minut, kamień nie zawsze się sprawdza. Nasz gospodarz powiedział też, że piec opalany drewnem to niekoniecznie jest najlepsze rozwiązanie, włoskie elektryczne piece spełniają swoje zadanie w odpowiedni sposób.

Na koniec zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie i obiecaliśmy zaglądać, co nowego pojawi się w pizzerii i w sklepiku z włoskimi dodatkami, który też jest na miejscu.

grupowe tutti santi1

Noc Restauracji – jagnięcina w Pasteli

comber jagnięcy pastela

W piątek wieczorem podczas Nocy Restauracji w Poznaniu udałam się do restauracji Pastela , żeby spróbować specjalnie na tę noc przygotowanego menu. Najbardziej ciekawił mnie comber jagnięcy , bo niejako byłam przy początku tego pomysłu podczas imprezy promującej jagnięcinę. Na wieczór była przygotowana jeszcze zupa szczawiowa i pudding na piwie, więc aby sobie z tym wszystkim poradzić poszłam w towarzystwie Piotra z bloga Najsmaczniejszy.com.pl

szczawiowa pastela

 

Zupa szczawiowa była taka, jak lubię – nie za bardzo kwaśna, esencjonalna i o aksamitnej konsystencji. Podana była z jajkiem po benedyktyńsku, kiełkami i czarnuszką , wzmacniającą jeszcze aromat. Zastanawiałam się , co nadało zupie tak ciekawą konsystencję i od szefa kuchni Marcina Michalskiego dowiedziałam się, że to był młody seler wraz z liśćmi. Bazą zupy był wywar z kurczaka zagrodowego z dużą ilością warzyw. Piotr, który nie lubi zupy szczawiowej, tym razem zmienił zdanie, oceniając ją 10/10.

Danie główne , comber z jagnięciny nizinnej  ( z Kołudy, tam, gdzie też najlepsze gęsi) także było bez zarzutu.Doskonale przyprawione, miękkie, o pięknej różowej barwie i odpowiedniej konsystencji. Sos miodowo-piwny na miodzie gryczanym był zrównoważony, kwaskowy chutney z rabarbaru ożywiał danie a upieczony młody burak i soczewica uzupełniały całość.

W międzyczasie Asia, menagerka Pasteli ciekawie opowiadała o pracy restauracji, w której dania przygotowywane są tylko z dobrych jakościowo i świeżych produktów. Nie zawsze łatwo je zdobyć, ale jakość musi zawsze być zachowana. Marcin nie tylko opowiadał o tym, co robi, ale i pokazał na żywo, że puddingu ( czyli swojskiego budyniu ) nie gotuje się tylko z torebki, ale z jajek, mąki i mleka a tym razem nawet …piwa.

 

pudding pastela1

 

Ten pudding był ugotowany na wiśniowej Fortunie. Smakował inaczej, niż zwykły budyń, konsystencja podobna ale smak bardziej ożywczy – na pewno od piwa 🙂

Muszę przyznać, że wszystko mi bardzo smakowało, największe wrażenie zrobił na mnie doskonale przyrządzony jagnięcy comber. To mięso, zwłaszcza z polskiego źródła,  jest jeszcze mało popularne, a szkoda, bo jego smak jest nieporównywalny i warto go spróbować . Możliwości ciekawego przyrządzenia jest dużo.

Muszę dodać jeszcze, ze ogródek Pasteli jest bardzo ładnie urządzony i podczas ciepłego wieczoru , nawet przy padającym deszczu, przyjemnie się w nim spędza czas, zwłaszcza przy takim jedzeniu i pod fachową opieką ekipy Pasteli.

Jak wychodziliśmy, to zatrzymaliśmy się na chwilę rozmowy z przybyłymi właśnie na degustację nocnego menu dyrektorem  Agencji Rynku Rolnego Andrzejem Bobrowskim i Wiktorem  Wróblem  z Wielkopolskiej Akademii Kulinarnej. Ciekawa jestem ich wrażeń 🙂

 

Pastela Marcin

Wiosenne menu w Cucinie -relacja z degustacji

cucina foie gras

Kiedy dostałam zaproszenie na degustację nowego wiosennego menu w poznańskiej restauracji Cucina , nie mogłam się doczekać . Dania autorstwa szefa kuchni Ernesta Jagodzińskiego są zawsze pełne finezji i bardzo trafiają w mój gust. I tym razem nie tylko ja, ale i inni goście degustacji byli pod olbrzymim wrażeniem.

Już przystawka pod zagadkową nazwą foie gras bob bon wywołała niezwykłe wrażenia smakowe.  Rzeczywiście, foie gras zostało podane w formie kulek otoczonych czekoladowo- buraczanym pudrem i wyglądało, jak cukierki – w środku było przyjemnie kremowe i doskonale pasowało do tej formy podania. Do tego była emulsja z poziomki i wędzona brioszka.

Pierwsze danie główne zachwyciło mnie niemal tak samo. Było w stylu japońskim, ze wspaniałym bulionem dashi ( wywar z wodorostów i ryby bonito). W środku był delikatny filet z witlinka z młodymi porami. Pory bardzo lubię , miały dość intensywny smak, ale mnie pasowały do tego dania. Dodatkiem był majonez z palonego siana, niezwykle aromatyczny oraz ciekawy puder z pora.  Nieco kontrowersji wywołał dodatek piklowanej rzodkiewki, słodko-kwasnej, łamiącej delikatne , zharmonizowane smaki dania. A może właśnie tak miało być – rzecz gustu 🙂

 

cucina dashi

Potem, by w żołądkach zrobiło nam się miejsce na następne smakołyki, dostalismy porcję lodów limonkowych. U mnie spełniły swoje zadanie , toteż ochoczo zabrałam się za nastepne – Kotlety cielęce z dodatkiem pieczonej młodej pietruszki , z sosem tymiankowym.

Autor menu, Ernest Jagodziński przy każdym daniu opowiadał o nim, przy tym wspomniał czasy dzieciństwa i pieczenia ziemniaków przy ognisku – te warzywa zostały upieczone w piecu do pizzy, który pokazywałam w poprzednich relacjach z tej restauracji. Daniu towarzyszył puder z kopru włoskiego podany na śmietanie.

 

cucina kotlet cielęcy

A o samym szefie kuchni opowiadała menager City Parku, Paulina Prusiecka . Ernest Jagodziński jest nie tylko doskonałym i pełnym wyobraźni  kucharzem  ale też cierpliwym nauczycielem dla swych 15 podwładnych w kuchni. Mogliśmy go podejrzeć przez okno podczas wydawania deserów z cukierni, ja nawet uchwyciłam fotografującego go Huberta Gonerę.

cucina w kuchni

A na deser dostaliśmy roladę z kremowym kozim serem i pistacjami, z dodatkiem consome z czerwonego wina i pudrem z białej czekolady. Do tego kruche migdałowe ciasteczko.

cucina deser wiosna

Kunszt szefa Cuciny przejawił się nie tylko w smaku dań, w każdym ciekawie zharmonizowanym , ale i w formie ich podania. Było i na czym zawiesić oko, wrażenia smakowe były nie mniej ciekawe niż dotykowe.

Do kolejnych dań piliśmy dopasowane wina , do przystawki Riesling 2013 Schlos Gobelsburg,  pierwszemu daniu głównemu towarzyszył Sauvignon Blanc 2014. , Mount Vernon a drugiemu Amezola Crianza 2010 , Rioja.

O gości dbała jak zwykle Paulina Prusiecka, opowiadała nie tylko o restauracji ( bardzo popularne są niedzielne rodzinne obiady), jak i o cukierni Capucina z doskonała kawą sprowadzana z Brazylii i paloną na miejscu.

Miło było się tez spotkać z blogerami, była Ania z Everyday Flavours, Kasia z W Krainie Smaku i Piotr z Najsmaczniejszego ( zapraszam na bardziej fachową relację ). Zaplanowaliśmy przy okazji pierwszy blogerski piknik na otwarcie sezonu.

Szkoda, ze oświetlenie nie pozwoliło na lepszą jakość zdjęć..

Wiosenne menu Cuciny jest lekkie, ożywcze i niezwykle smaczne, warto spróbować kolejnych kreatywnych dziel mistrza Ernesta.

cucina goscie

Efekty promocji jagnięciny w poznańskiej Pasteli

Pastela żeberka jagnięce

 

Tydzień temu w relacji z imprezy promocyjnej kołudzkiej gęsiny i jagnięciny wspominałam, że wracałam do Poznania z ekipą z poznańskiej restauracji Pastela. Szef kuchni Marcin Michalski postanowił wypróbować od razu dania z zakupionej na miejscu jagnięciny i pokombinować, co uda się zrobić ciekawego.
Poszłam zobaczyć, jakie są tego efekty. Pulpety jagnięce rozeszły się szybko podczas weekendu i cieszyły się sporym zainteresowaniem. Ja miałam okazję spróbować pieczonych jagnięcych żeberek .
Okazały się pyszne i aromatyczne, pachnące rozmarynem i tymiankiem, z nutą delikatności , którą nadała im marynata z marchewki i dużej ilości czerwonej cebuli. Marcin wymyślił do nich kluski ziemniaczane w bardzo ciekawej formie. Ciasto składa się z tartych ziemniaków surowych i gotowanych oraz tartej marchewki, połączonych jajkiem i niewielką ilością mąki. Kluski zyskały dzięki temu intensywny warzywny smak, a forma ich przygotowania ( pieczone i potem pokrojone) jeszcze go podkreśliła. Polane sosem od pieczenia żeberek doskonale smakowały.
Do mięsa był chutney agrestowy , lekko kwaskowy , który w interesujący sposób uzupełniał delikatny smak jagnięcych żeberek.

pastela żeberka jagnięce1
Mam nadzieję, że jagnięcina się spodoba bywalcom restauracji i zagości tam częściej .
Na deser dostałam ciasto czekoladowe , też autorstwa szefa kuchni. Miało formę rolady z kremem, intensywnie czekoladowym z kawową nutą. Krem prócz atrakcyjnego smaku miał aksamitną konsystencję, wręcz rozpływał się w ustach. Uzupełniały go wiśnie , które dla mnie są jednym z najlepszych dodatków do czekoladowych deserów.
Oczywiście przy takich pysznościach potoczyły się ciekawe rozmowy. Od Marcina wyciągnęłam trochę kuchennych tajemnic, ale zachowam je dla siebie  Asia pełniąca funkcję menagera opowiadała o tym, że dania w Pasteli są przygotowywane z wysoko jakościowych produktów ( żadnych kurczaków z chowu przemysłowego), często gości tam wieprzowina złotnicka a w sezonie gęsina.
Akurat jak wychodziłam, to zachwyceni jedzeniem goście , którzy przyszli do Pasteli z polecenia znajomych , dziękowali Asi za miłe i smaczne popołudnie. To ja też polecam , kto przyjdzie i spróbuje, ten nie pożałuje.

pastela deser czekoladowy

Kresowe pyszności w sklepie Vine Bridge

food shop71

Położona w jednym z najbardziej uroczych miejsc Poznania, na Śródce, tuż obok Mostu Jordana malutka restauracja Vine Bridge słynie z polskiej kuchni z odrobiną nowoczesnego szaleństwa.

Wielkopolskim blogerom znana jest dobrze ze wspólnych akcji, takich jak Food day, Bieg kelnerów i blogerów czy Festiwal Bab.

Gotuje w niej m.in. Pani Zita Krajewska, rodowita Litwinka. Teraz już nie tylko gotuje,ale i produkuje wędliny oraz smakowitości w słoiczkach.

W ubiegły wtorek odbyło się otwarcie FOODshopu – sklepu z produktami restauracji Vine Bridge, w większości autorstwa Pani Zity.

 

vine zita1

Gdy zbliżałam się od strony katedry poprzez Most Jordana do restauracji, zostałam poczęstowana przysmakami ze sklepu przez kelnerkę. Popróbowałam i wędlin i nawet słoniny , po czym weszłam do restauracji a tuż za mną zwabieni oryginalnymi smakami klienci. Pani Zita odpowiedziała na wszystkie pytania ( były bardzo dociekliwe) , więc i ja przy okazji sporo się dowiedziałam.

 

food shop31

Największą ciekawość wzbudziła podsuszana kiełbasa z Piekieliszek ( miejsce historyczne, bo miał tam dworek Marszałek Piłsudski) , pachnąca czosnkiem , z pewnym tajnym składnikiem, którego autorka przepisu nie chciała zdradzić. Obok niej widzimy płat boczku podsuszany w ziołach.

 

food shop21

 

Bardzo ciekawe w smaku są schab i szynka, także suszone w ziołach, szynka dodatkowo z czosnkiem, pokryte naturalnym nalotem z soli. Aromat ziół przeszedł do mięsa  i smakuje ono wyśmienicie. Śmiało można porównać ten smak do słynnych suszonych szynek włoskich czy hiszpańskich.

Pani ZIta opowiadała, że w jej rodzinie suszyło się szynki w całości, wieszane na strychu za nogę, nieraz przez ponad rok.

Sporą atrakcją jest tradycyjna litewska słonina, surowa solona i podsuszana oraz bardzo oryginalna parzona, z dodatkiem czerwonej papryki, o maślanej konsystencji. Wszystkie wędliny robione są tradycyjnymi metodami według rodzinnych przepisów – nie trzeba jechać na Litwę by popróbować kresowych przysmaków, wystarczy zajrzeć do Vine Bridge 🙂

Prócz wędlin na wystawie w oknie Vine Bridge kusiły słoiki jak z domowej spiżarni litewskich gospodyń .

 

food shop11

Dla miłośników  ryb jest dorsz w zalewie octowej z liściem laurowym i zielem angielskim, kolorowa zawartość słoiczków to sosy – ziołowy z sokiem pomarańczowym oraz z pieczonej papryki.

Na aktualną grypową porę przydadzą się syropy z kwiatów i owoców czarnego bzu oraz skoncentrowany, podwójny miodek z mniszka .

 

food shop51

Dla amatorów mocnych zapachów jest czosnek kiszony w główkach. Nieco większa głowa kiszona w całości to apetyczna czerwona kapusta.

 

food shop41

Kiszone buraczki znam dobrze, bo sama byłam ich propagatorką na blogu i u mnie w domu nie obejdzie się bez nich żaden barszczyk. Ale brukselka zakiszona w słoiczku pobudziła bardzo moją wyobraźnię i już sobie nastawiłam słoiczek , żeby porównać smak .

Pani Zita bardzo ciekawie opowiadała o zwyczajach kulinarnych w rodzinnych stronach. Kiełbasy robiło się trzy rozdaje : tłustą dla mężczyzn, średnią dla gości i chudą dla dzieci.

Suszące się  wędliny były pokusą i nieraz trzeba było dobrze pilnować, by doczekały do odpowiedniej formy 🙂

O tym co można kupić  w sklepie Vine Bridge można poczytać na stronie restauracji. Przyjmowane będą też zamówienia na cepeliny , kartacze i litewskie pierogi z mięsem. Sklep jest czynny wtedy, kiedy restauracja.

Kupiłam sobie podsuszanej kiełbasy i schabu, trafiłam z tymi wędlinami akurat do koleżanki i spotkały się z dużym uznaniem.

Na pewno zajrzę tam jeszcze nie raz 🙂

Smacznego !

vine b1

 

 

 

Blogerskie spotkanie na Wieniawskiego 5 i konkurs Blog Roku

wieniawskiego 5 barszczyk

 

Ten malinowy barszczyk z pierożkami z kaczki cieszył się największym wzięciem podczas kolejnego testowania restauracji przez Wielkopolską Grupę Blogerów Kulinarnych.  Wybraliśmy się  do młodej stażem ale zachwalanej przez wiele osób restauracji Wieniawskiego 5 w Poznaniu w liczniejszym niż poprzednio gronie.

Do stałego grona – gotującego Kuby z Gosią ( dziękuję za zdjęcia ) , Izy uzależnionej od gotowania dołączyła Karmel-itka , Alicja z Cucina della mamma i panowie z Biblii Smaków, Jurek i Piotr.

Restauracja urządzona w modnym stylu w miejscu dawnej kawiarni NOT-u ma dyskretnie otwartą na salę kuchnię i mogliśmy obserwować uwijających się tam kucharzy.

Jak już wspomniałam , na przystawkę większość z nas zamówiła barszczyk malinowy i zapytany o jego skład , dobrze zorientowany kelner powiedział, że nazwa bardziej powinna się kojarzyć z kolorem . Nutka malin jednak była wyczuwalna. Barszczyk był aromatyczny , intensywny w smaku a pierożki z mięsem kaczki dobrze doprawione i pasujące do niego klimatem.

Prócz barszczyku jedliśmy risotto :

wieniawskiego 5 risotto

Wyznam szczerze, że nie bardzo byłam skupiona na jedzeniu, bardziej na towarzyskim aspekcie spotkania. Dlatego nie za bardzo  mogę się wypowiedzieć na temat potraw – podobno zupa rybna była pyszna :

 

wieniawskiego 5 rybna

 

I tu mały przerywnik- dziś rozpoczyna się głosowanie na  Blog Roku. Zgłosiłam swój, w kategorii Kulinarne bo ubiegły rok był pod względem blogowania dla mnie bardzo udany. Link do konkursu jest u góry bloga po prawej stronie.

Oprócz przepisów ( sporo sezonowych, regionalnych , z dzikiej  kuchni ) zaczęły pojawiać się częściej na Grażyna gotuje relacje ze spotkań naszej Grupy , których sporo zorganizowałam , albo sama albo pomagając przy zapraszaniu blogerów tym, którzy chcieli z nami współpracować. Montuję już następne , nie osiadłam na laurach 🙂

Było tego sporo- warsztaty fotograficzne, Festiwal Bab, Bieg Kelnerów i Blogerów, pikniki na statku i nad Wartą z ogniskiem, Święto Pyry, Wigilia… Oprócz relacji z naszych spotkań pojawiło się też sporo z imprez kulinarnych w Poznaniu i w Warszawie , na które jestem zapraszana tak, jak przedstawiciele innych mediów – dlatego przekształciłam swój blog w kulinarno-dziennikarski.

Jeśli dodać do tego cieszący się wielkim powodzeniem cykl Kulinarne koty, ukazujący „inne oblicze” blogerów kulinarnych , to chyba widać, że sporo się u mnie zmieniło.

 

blog roku3

To  co, zagłosujecie na mnie ?

wysyłamy sms o treści E11218 na numer  7122

Miłym akcentem spotkania na Wieniawskiego 5 było porozumiewawcze spojrzenie Jurka i Piotra z Biblii Smaków i pytanie- to co, polubiliśmy ich ? Tak 🙂 Po czym nastąpiła niespodzianka, ale to już we właściwym czasie . Wtedy pomyślałam – kolejne osoby dołączyły do naszych spotkań i polubiły je , widać nasza atmosfera nadal działa magicznie i przyciąga 🙂

Wracając do spotkania – jako danie główne wybrałam jagnięcinę z ziemniakami , gruszką i topinamburem oraz kapustą w formie puree.  Chciałam porównać mięso do mojego  niedawno robionego.  Konsystencja była idealna , soczystość bez zarzutu, może moja jagnięcina była nieco bardziej aromatyczna , ale  dodałam sporo czosnku , miętę i rozmaryn. Dodatki do mięsa trafnie dobrane, słodycz gruszki lekko łamała smak mięsa , topinambur rozpływał się w ustach. Puree z białej kapusty to było ciekawe i dość atrakcyjne wrażenie smakowe.

 

wieniawskiego 5 sjagnięcina

Może o swoich potrawach pozostali blogerzy dodadzą co nieco w komentarzach , ja spróbowałam kawałek polędwicy jelenia od Izy , smak rewelacyjny, plaster  kaczki od Kuby też mi bardzo smakował .

wieniawskiego 5 kaczka

Na królika zdecydowała się oczywiście Alicja ( ciekawe, czy za życia był biały :), też była zadowolona z wyboru .

 

wieniawskiego 5 królik

Podsumowując – jednym słowem było pysznie, choć amatorzy risotta mieli do niego pewnie obiekcje . Niezmotoryzowani docenili też wybór alkoholi w restauracji, ja tym razem zostałam przy herbatce .

Na deser zdecydowała się znów tylko Iza, która wyznała, że ma dla słodkości osobny przedział w żołądku 🙂

Wyprawa była bardzo udana, obsługa dbała o nas ( no może poza małą dezinformacją ), jedzenie smaczne, ładnie podane  . Sądzę, że super atmosfera spotkania to nie tylko nasza zasługa, ale też jedzenia i otoczenia z Wieniawskiego 5.

Do zobaczenia następnym razem !

 

Danie Izy-  jelonek, zdjęcie jej autorstwa :

wieniawskiego 5 jeleń

 

Blogerskie spotkania w „Wielkim Żarciu” i w „A nóż widelec”

wlk żar gosia ciacha1

Dzieje się ostatnio w poznańskiej blogosferze i spieszę nadrabiać zaległości . W relacji z Targów Piwnych wspomniałam, że jadłam w międzyczasie to i owo. Otóż zrobiliśmy sobie przerwę w degustowaniu piwa i wpadliśmy do Wielkiego Żarcia na tyłach Starego Rynku , na ulicy Zamkowej. Powodem był występ Gosi ze Smaków Alzacji ze swoimi ciastami. Towarzyszył jej kolega z pracy ( Jadalnia) , Michał.

Zanim weszliśmy zostaliśmy poczęstowani zupą gulaszową, bo było dość zimno- szef  Marcin Michalski pamiętał, jak autor bloga Najsmaczniejszy.com.pl tam gotował . Potem wybraliśmy ciacha – ja miodowo-orzechowy przysmak Kubusia Puchatka, cieszący się sporym powodzeniem, ale była też pannacotta na amarantusowym spodzie  , w ciekawy opakowaniu z białej czekolady,  równie smaczna :

wk żar ciacho1

 

Ania z Green Plums  przyjechała z malutką Polą urodzoną 2 września , bardzo mi było miło je  zobaczyć. Przy okazji na ciastka przyjechały Monie i druga Ania , więc była okazja do blogerskich pogaduszek i snucia planów dalszych spotkań.  Wszystko przy pysznych ciastach i makaronikach Gosi.

wlk żar monie

wlk żar ania piotr1

Na następne umówiliśmy się w kultowej w Poznaniu restauracji A nóż widelec. Była ona przedmiotem ożywionej dyskusji podczas pamiętnego spotkania z Bamberskiej Zagrodzie „Restauracja ugotowana modą” . Właściciel i szef kuchni Michał Kuter opowiadał, jak po praktyce i szkołach kulinarnych w Londynie realizuje swoją pasję pod względem treści ( czyli kuchni ) znacznie mniej troszcząc się o formę, wystrój .Ten   ostatni jest  dość oryginalny, a wielkie wrażenie robi napis  w lekko kiczowatym stylu :

motto1

 

Wzięłam sobie te słowa do serca i tę fotografię na tło fanpage bloga 🙂

Spotkaliśmy się w końcu w piątkę ( szóste miejsce przy stoliku okupowała moja torba, która mimo pilnowania, by czegoś nie zamówiła pokręciła coś i w rezultacie wypiłam kolejne piwo). Pierwszy raz dołączyła do spotkań na żywo Iza , Uzależniona od gotowania. Ha, miała być na pierwszym, pamiętnym, mam to zapisane, moje archiwa zdjęciowe kryją wiele niespodzianek 🙂

bez tytułu1

 

No, kto pamięta pierwsze spotkanie na żywo ? Tu są osoby, które miały dotrzeć 🙂 na ostatnim z pierwszej ekipy byłam niestety tylko ja …

Oprócz tego Kuba i Gosia, gospodarze pamiętnego Święta Pyry i San Jacinto. Najpierw zebrałam i uzupełniłam autografy w mojej książce z …doszytymi już kartkami 🙂

 

kuba gosia

 

Zrobiliśmy nieco zamieszania, bo każdy zamówił coś innego i wymienialiśmy się nawzajem próbując swoich dań . Iza zamówiła gulasz jagnięcy z jakimiś wypasionymi ziemniaczkami zapieczonymi :

gulasz

 

Kuba i Gosia zupy- krem borowikowy i żurek :

zupy

 

Piotr ( autor zdjęć, bo moje wyszły kiepskie) policzki wołowe z puree chrzanowym :

policzki

 

 

A ja pierogi z nadzieniem z udźca cielęcego . Szczerze mówiąc to nadzienie, soczyste i dobrze przyprawione przypomniało mi pierogi z ogonów wołowych gotowanych w rosole, z zamierzchłych czasów. Moje dzieciaki jak były małe to je wcinały aż miło. Ciasto elastyczne, nadzienie jak już wspomniałam aromatyczne i soczyste, mnie super smakowały. Dobrałam do nich sałatę w winegrecie podostrzonym musztardą, bo ja bez zieleniny ani rusz 🙂

pierogi

 

W sumie wszyscy byli zadowoleni ze swoich potraw, i zupy były ciekawe (borowikowa esencjonalna, żurek nie za kwaśny), gulasz Izy rozpływał się w ustach a policzki wołowe miały właściwą konsystencję. Czas na rozmowach i żartach minął nam  błyskawicznie . Inauguracja blogerskich testowań restauracji została uznana za udaną mimo małej frekwencji . W grudniu mamy spotkanie wigilijne, kolejne więc w styczniu.

Na deser zdecydowała się tylko Iza – ale proszę przypomnij mi co to, bo zapomniałam , creme brulee ?

Do zobaczenia następnym razem 🙂

iza