Szczerze mówiąc, nie spotkałam tej potrawy nigdzie, poza rodziną mojego męża. To jest rodzinny przepis, który powstał zapewne po to, żeby wykorzystać papierówki z ogrodu, które teraz przypadły mojej rodzinie. Nauczyłam się robić kluski z jabłkami od mojego Teścia. W sezonie papierówkowym jemy je bardzo często – bo najlepiej wychodzą z papierówek i to tych nie najbardziej dojrzałych, kwaskowatych i zielonych. Można je zrobić z innych podobnych jabłek – niezbyt słodkich i nia za miękkich. Podaje przepis:
KLUSKI Z JABŁKAMI
miseczka jabłek, obranych i pokrojonych drobno
ok.½ kg mąki, poznańskiej lub o małej „cyfrze” – np.550
1 jajko
½ szklanki mleka
1/3 szklanki wody gazowanej
szczypta soli i cukru
do polania: śmietana lub jogurt, cynamon, cukier
Jabłka obieramy i kroimy w drobne kawałki, takie półplasterki. Do miski wsypujemy mąkę, cukier i sól, dodajemy jajko, mleko i wodę, mieszamy. Wsypujemy jabłka i mieszamy aż ciasto będzie się kleić do jabłek, w razie czego dodając nieco zwykłej wody ( gazowana to mój pomysł, dzięki niej ciasto jest puszyste). Zagotować wodę w garnku, nabierać maczaną w gorącej wodzie łyżką duże kluski i wrzucać na wodę. Trochę jabłek się przy tym odklei i ugotuje osobno, ale nic to, te kluski tak mają.
Robiłam też wersję wegańską, bez jajka i – o dziwo, lepiej mi się ciasto kleiło, niż to z jajkiem! Zamiast jajka dodałam dla sklejenia trochę oliwy i odczekałam, aż się zwiąże. Może dlatego?
Kluski gotować tylko chwilę po wypłynięciu, bo są bardzo delikatne. Wyjmować łyżką cedzakową i serwować polane śmietaną lub jogurtem, posypane cukrem i koniecznie cynamonem – ile kto lubi. Smacznego!