Archiwa kategorii: Kluski i pierogi

Kluski dyniowe

kluski dyniowe1

 

W tym roku z niecierpliwością oczekiwałam na coroczny Festiwal Dyni na blogu Bei . Miałam swoje dynie w ogrodzie i to niektóre bardzo dorodne. Zrobiłam z nich mnóstwo dobrych rzeczy – niektóre z nich są już na blogu. Dziś prezentuję kluski dyniowe, wymyślone całkowicie przeze mnie. Podobne są nieco do moich klusek z jablkami, tyle, ze zamiast pokrojonych jabłek dodałam do ciasta puree dyniowe. A ugotowałam je tą samą techniką , co jabłkowe : kładąc ciasto łyżką bezpośrednio do wrzątku. Wyszły smaczne kluski podobne nieco w konsystencji do leniwych pierogów.

 

KLUSKI DYNIOWE

 

szklanka puree z dyni

ok.1, 5 szklanki mąki pszennej

2 jajka

sól, pieprz ziołowy

sos ze świeżych pomidorów do polania

Puree z dyni zrobiłam rozgotowując obraną i pokrojoną dynię z odrobiną wody do miękkości i rozgniatając ją widelcem. Dodałam je do mąki( ostudzone) , wbiłam jajka, doprawiłam solą i pieprzem ziołowym, wymieszałam dokładnie na gładką masę. Ciasto powinno być tak gęste, żeby się dało swobodnie nabierać na łyżkę.

Dużą łyżką nabierałam kluski i zanurzałam je bezpośrednio w osolonym wrzątku. Gotowałam je kilka minut od wypłynięcia, wyłowiłam jedną na próbę i przekroiłam. Ciasto w środku nie było surowe, kluski więc były gotowe.

Dyniowe kluski są dość delikatne w smaku , zrobiłam więc do nich sos z przetartych świeżych pomidorów doprawiony solą, pieprzem, papryką  gałką muszkatołową i świeżą bazylią .

Rodzinka dość sceptycznie podchodziła do tej nowości, ale uzyskała w końcu akceptację, zwłaszcza z pomidorowym sosem. Delikatne w smaku i konsystencji dyniowe kluski i pikantny pomidorowy sosik – polecam na  prosty sezonowy obiad.

Smacznego !

kluski dyniowe2

 

Knedle z wiśniami na mące ziemniaczanej

knedle wiśniowe

 

Jakiś czas temu zbierałam resztę wiśni z drzew i Rodzinka spontanicznie zażyczyła sobie z nimi knedli. Nie miałam w domu ziemniaków i postanowiłam zrobić improwizowane ciasto na bazie mąki ziemniaczanej. Dodałam do niej maki pszennej. Wyszły knedle nieco cięższe i o innej konsystencji ale dobre. Poza tym szybciej je się robi, bo nie trzeba gotować ziemniaków. Dzielę się więc przepisem.

 

KNEDLE  Z WIŚNIAMI NA MĄCE ZIEMNIACZANEJ

 

1, 5 szklanki maki ziemniaczanej

1, 5  szklanki mąkipszennej

dwa jajka

ok 1/3 szklanki wody

 

sól, cukier do smaku

 

około 50 wydrylowanych wiśni

 

Mąki zmieszałam w misce, wbiłam jajka, dodałam nieco wody i wyrabiałam  stopniowo. Pod koniec dodałam sól i cukier,  resztę wody   i wyrabiałam kilka minut, aż ciasto zrobiło się plastyczne.

 

Nabierałam na dłoń spory kawałek ciasta, rozpłaszczałam na elipsę, wkładałam po dwie wiśnie  , zawijałam je i formowałam knedle wielkości sporego  jajka. Wrzuciłam je na lekko osoloną wodę  i gotowałam ok. 7 minut od wypłynięcia. Wyłowiłam najpierw jeden, przekroiłam na pół i sprawdziłam, czy ciasto w środku dobrze się ugotowało. Nie było surowe, więc wyłowiłam wszystkie łyżką cedzakową.

Gdzieniegdzie można jeszcze znaleźć wiśnie, ale też już ze śliwkami da się zrobić. Polecam ten szybki sposób robienia knedli dla zapracowanych.

Zjedliśmy je posypane cukrem i polane kwaśną śmietaną.

Smacznego !

knedle wiśniowe1

 

Knedle z czereśniami

knedle czereśniowe

 

Czereśnie dojrzewają mi w szybkim tempie i mam ich w tym roku dość sporo. Od kilku dni gotuję z nich wytęsknione kompoty na bieżąco do picia, a wczoraj zrobiłam na obiad knedle z czereśniami. Aby nie było za dużo lepienia, kładłam po dwie wydrylowane czereśnie do każdego knedla. Ciasto zrobiłam klasyczne, z dodatkiem ziemniaków, ale bez sera.

 

KNEDLE Z CZEREŚNIAMI

 

1/2  kg ugotowanych  ziemniaków

3 szklanki mąki

jedno jajko

sól, cukier do smaku

około 50 wydrylowanych czereśni

Ciepłe ziemniaki  rozgniotłam dokładnie ugniataczką. Wystudziłam trochę, ale do jeszcze ciepłych dodałam mąkę,wyrabiając stopniowo. Pod koniec dodałam sól i cukier,  jajko i resztę mąki, wyrabiałam kilka minut, aż ciasto zrobiło się plastyczne.

 

Nabierałam na dłoń spory kawałek ciasta, rozpłaszczałam na elipsę, wkładałam po dwie czereśnie , zawijałam je i formowałam knedle wielkości sporego  jajka. Wrzuciłam je na lekko osoloną wodę ( na tę ilość w dwóch garnkach) i gotowałam ok. 7 minut od wypłynięcia. Wyłowiłam najpierw jeden, przekroiłam na pół i sprawdziłam, czy ciasto w środku dobrze się ugotowało. Nie było surowe, więc wyłowiłam wszystkie łyżką cedzakową.

Jedliśmy je polane naturalnym jogurtem  i posypane cukrem. To był chyba pierwszy w tym roku prawdziwy letni obiad, odpowiedni na upały. Czereśnie są już dosyć słodkie o knedle z nimi smakowały wyśmienicie.

Smacznego !

 

knedle czereśniowe1

 

 

Improwizowane leniwe z krupczatką

leniwe z krupczatką2

 

Kilka dni temu szukając pomysłu na obiad zajrzałam do lodówki i znalazłam tam pól wiaderka mielonego  twarogu. Jajka miałam – to będą leniwe. Ale mąki pszennej miałam resztę, znalazłam jednak w szafce krupczatkę i pomyślałam , że takie pół ma pól mogą być ciekawe. Dla lekkości dodałam nieco wody gazowanej. Zrobiłam je metodą „bardzo leniwe”, czyli nie tocząc wałeczków, ale kładąc łyżką ciasto bezpośrednio do wrzątku.

 

PIEROGI LENIWE Z KRUPCZATKĄ I MIELONYM TWAROGIEM

ok. 30 dkg mielonego twarogu
2 jajka
około szklanki  mąki pszennej

tyle samo krupczatki
½ szklanki wody gazowanej
spora szczypta soli i cukru
Twaróg wkładamy do miski i rozgniatamy drewnianą pałką, ucierając go . Dodajemy jajka, ucieramy. Dalej stopniowo dodajemy mąkę, wodę gazowaną, krupczatkę, sól i cukier, ucierając drewnianą pałką. Ciasto powinno być tak gęste, że nabrane na łyżkę trzyma swój kształt.
Zagotowujemy wodę. Możemy z ciasta uformować wałeczki, podsypując mąką i pokroić na zgrabne pierożki. Ale możemy nabierać ciasto dużą łyżką i kłaść bezpośrednio na wrzątek. Gotujemy ok 3 minuty od chwili wypłynięcia, delikatnie mieszając. Wyjmujemy jednego na próbę i przekrawamy – jeśli ciasto w środku jest ugotowane – pierogi są gotowe.Wtedy wyciągamy wszystkie łyżką cedzakową i pozwalamy im odcieknąć na durszlaku.

Te pierogi zjedliśmy polane jogurtem i z malinami z kompotu . Miały ciekawą konsystencję, bardziej gładką niż zwykłe leniwe, może przez ten twaróg. Pyszne były !

Smacznego !

 

leniwe z krupczatką1

 

 

Pieróg drożdżowy z młodymi chwastami a’la czeska nadivka

pieróg z zieleniną

 

Kiedy w okolicach Wielkanocy zobaczyłam to wielkanocne czeskie danie u Moniki – ( Stoliczku, nakryj się ), obiecałam sobie, że zrobię to, jak tylko młode pokrzywy i szczaw pojawią się w ogródku. Jednak zrezygnowałam z wersji z czerstwą bułką, bo pomyślałam, że młoda zielenina doskonale skomponuje się z moim pierogiem drożdżowym, który robię często z różnymi nadzieniami.

Wybrałam się więc do ogrodu, z którego część to klasyczny trawnik, a część, po nawiezieniu torfem, to taka trochę łąka, ze szczawiem, pokrzywami i mleczem. Nazbierałam przy pomocy męża młodych pokrzyw, nieco mleczy i szczawiu. Na zagonku z miętą ledwo wyszło na razie kilka gałązek, dwie z nich poświęciłam, dodałam sparzone listki mięty suszonej. Umyłam wszystko dokładnie zmieniając kilka razy wodę.

 

ziele

 

Poddusiłam to chwilę na oliwie z dodatkiem soli i pieprzu. W międzyczasie rosło już ciasto drożdżowe na pieróg, z dodatkiem majeranku, żeby było bardziej ziołowo

 

PIERÓG DROŻDŻOWY Z MŁODYMI CHWASTAMI  A’LA CZESKA NADIVKA

 

ok. 400 g mąki

25 g drożdży

łyżeczka cukru

pół łyżeczki soli

łyżka majeranku

1 jajko

3 łyżki oleju

szklanka letniej wody

Miseczka młodych zielonych chwastów ( pokrzywa, szczaw, mlecz, mięta)

oliwa, sól, pieprz z kolendrą

Do drożdży dodałam łyżeczkę cukru, roztarłam je, wlałam trochę letniej wody, rozmieszałam i posypałam łyżką mąki. Odstawiłam w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na ok. 5 minut.Do miski wsypałam mąkę,majeranek,   posoliłam,  w to wlałam rozczyn, resztę wody, jajko, olej. Wymieszałam i wyrabiałam z pięć minut. Przykryłam ściereczką i odstawiłam do podwojenia objętości, na  około pół godziny.

Jeszcze nie jestem w formie na wałkowanie, więc układałam ciasto i zieleninę warstwami. 1/3 ciasta na dno natłuszczonej keksówki, polowa podduszonej z przyprawami zieleniny, dalej 1/3 ciasta, reszta nadzienia i końcówka ciasta na wierzch. Piekłam w 180 C pół godziny, potem jeszcze 10 minut w 200 C, do zezłocenia wierzchu i suchego patyczka.

Wyłożyłam formę na mokrą ściereczkę, żeby szybciej i bez szwanku ciasto z niej wyszło, po 5 minutach wyciągnęłam i dałam mu trochę odpocząć przed pokrojeniem.

 

pieróg z zieleniną2

 

Pierog drożdżowy jest dobry sam w sobie, a z nadzieniem z młodej zieleniny smakował ciekawie i ożywczo – dało się wyczuć leciutko kwaskową nutkę szczawiu, prawie nie było czuć goryczki mleczów, zaznaczona też była świeżość mięty. To wszystko w otoczeniu majerankowego puszystego drożdżowego ciasta smakowało wyśmienicie. Polecam, nie tylko jako sezonową ciekawostkę.

Smacznego !

 

pieróg z zieleniną3

Jak Wielkopolscy Blogerzy Kulinarni lepili pierogi u Gruszki z fartuszka

lepimy

 

W ubiegłą sobotę kilkoro reprezentantów naszej grupy gościło u Gruszki a fartuszka w Poznaniu na wspólnym lepieniu, gotowaniu, no i jedzeniu pierogów. Ja wybrałam się tam o kuli, zawieziona chętnie przez syna, wielkiego amatora pierogów. I absolutnie tego nie żałowałam. Przybyli blogerzy niemal z całej Wielkopolski, od Trzcianki po Środę i Wrześnię. Oto lista obecności : Damsko- męskie spojrzenia na kuchnię w dwóch osobach, Joli i Piotra, Rybka zwana Martą, Dorotka z Kuchennych szaleństw, Ewelina z Przy kubku kawy, Kasia z W krainie smaku i ja.

Po powitalnej kawie i brownie gospodyni zabraliśmy się do roboty. Dwa rodzaje ciasta były już gotowe, chętni się zabrali do wałkowania ( najpilniejsze był Piotrek), wycinane krążki lądowały na stole z farszami.

 

farsze

 

Jak widać było ich 8 : kurkowy Joli i Piotra, serowy z suszonymi pomidorami i szynką Marysi, śliwkowy Eweliny, serowy z fetą Doroty, dwa z soczewicą Kasi, słodki serowy z miodem i bakaliami Marty i mój mięsny z koperkiem. Przepis na mój farsz, jak również ciasto, które też zrobiłam zostawiwszy w kącie kulę, jest tutaj. Mięso było tylko wieprzowe, od karkówki i łopatki.Majeranek i pietruszkę zastąpiłam  koperkiem.

Inne przepisy można znaleźć kilkając w linki do blogów uczestników. Poza tym były dwa rodzaje ciasta , babciny Gruszki i zaparzane gorącym mlekiem Piotra, takie, jak tutaj.

Pierogi każdy lepił swoją metodą, a Jola nauczyla nas robić falbanki – nawet mnie się udawały.

A oto nasze farsze :

 

farsz kurkowyfarsz miesnyfarsz ser- pomidoryfarsz szpinak-fetafarsz serowy słodkifarsz sliwkifarsze soczewica

 

Żałuję bardzo, że nie policzyliśmy, ile było tych pierogów. Ale porcji ciasta, takich dużych, z kilograma mąki było 5-6 a może nawet 7. Zmienialiśmy się przy jego robieniu i wałkowaniu. A propos mąki – każdy uczestnik dostał jej paczkę w towarzystwie makaronów od Lubelli, która wynagrodziła w ten sposób Marysi ( Gruszce )  niezaliczoną z powodu spotkanie wycieczkę do Lublina.

W międzyczasie w piekarniku piekło się crumble jabłkowe Kasi do zajadanie na ciepło, ja przywiozłam ciasto drożdżowo-serowe wzbogacone pomarańczowym aromatem likieru Grand Marinier.

 

crumble1drozdzowy1

 

 

chleb doroty

 

Zajadaliśmy też chleb domowy Dorotki z pysznym smalcem Piotra i Joli o kiszonymi ogórkami gospodyni.

Lubię  dania gotowane przegryźć czymś surowym, przywiozłam więc surówkę na bazie pekinki, którą zajadaliśmy do ugotowanych już pierogów.

 

ugotowane

pierogi z miesempieróg ze szpinakiem

 

Nie muszę pisać, że pierogi były przepyszne. Największym powodzeniem cieszyły się te z farszem kurkowym Joli i Piotra.

 

kurkowe

 

Po uczcie zrobiliśmy wymianę kuchennych gadżetów, papilotek, serwetek, sosów. Ja wymieniłam swoje serwetki obszywane ostatnio masowo podczas rekonwalescencji . Koleżankom spodobały się , bo ładnie wychodzą na zdjęciach z chlebem.

Przez cały czas imprezy towarzyszyły nam zaaferowane dwa koty Marysi, Pumpkin i Vinnie.

 

kot1kot2

 

serwetki

Zabrałam kilka ugotowanych pierogów dla mojego Kierowcy i zanim dotarłam do samochodu, już ich nie było . W domu też wszyscy cieszyli się na przywiezione pierogi, bo ostatnio nie jestem w formie na ich robienie. Jak dotarłam do siebie, w garnkach gotowała się już woda nastawiona przez Córcię.

Myślałam, że zapamiętam tacki pod względem rodzajów pierogów, ale w domu pomyliły mi się i jedliśmy pierogi na zasadzie ” zgadnij kotku, co mam w środku” 🙂  Dzieci miały z tego niezły ubaw i z wdzięcznością wspominały Gruszkę, inicjatorkę tak pysznej akcji.

Słodkiego farszu serowego zostało trochę i podzieliłyśmy się nim z Kasią. Ona wzięła do makaronu, u mnie tak nie lubią, więc w niedzielę rano zrobiłam szybki  kawowy spód w mikrofalówce, po wystudzeniu położyłam na nim masę i wstawiłam do lodówki. Na podwieczorek był pyszny serniczek, co przedłużyło przyjemność pierogowego spotkania na cały weekend. Gruszko i inni uczestnicy, dziękuję !

W czasie, kiedy robiłam ten wpis, dostałam przemiłą wiadomość – moja książka dla dzieci, którą publikuję odcinkami w podstronie Grażyna pisze zaczęła ukazywać się na blogu Bajeczna fabryka z ilustracjami Oli – Rakhotki  . Zapraszam na Opowieści cioci Grażynki 🙂

A w ubiegłą sobotę gościłam na nowym blogu jednej z Makaroniar, Gosi Oczko – Czytelniczym i opowiadałam o swoich czytelniczych pasjach.

I to by było na tyle !

 

serniczek

Pierogi z kaszą gryczaną i grzybami

 

Wczoraj w relacji z warsztatów kulinarnych wielkopolskich blogerów wspomniałam o tych pierogach. Przepis powstał spontanicznie, jak tylko zobaczyliśmy na stole ugotowaną kaszę gryczaną i grzyby. Ciastem zajął się Piotrek z  „Damsko-męskiego spojrzenia na kuchnię” i zrobił to po mistrzowsku.

Ja zrobiłam z półtorej porcji, bo tyle trzeba na moją Rodzinkę, na dodatek kilkanaście zamroziłam już sobie na Wigilię – dołączą do tradycyjnych u nas pierogów z kapustą i grzybami i ruskich .

 

PIEROGI Z KASZA GRYCZANA I GRZYBAMI

Farsz :

szklanka kaszy gryczanej
2 łyżki suszonych grzybów
1 cebula
2 łyżki masła

sól, pieprz, tymianek

Ciasto :

1,5 szklanka mąki pszennej
1/2 szkl. mąki durum
1 szklanka wrzącego mleka
szczypta soli

2 łyżki masła
1 duży por ( jasnozielona część)
szczypta soli i cukru

Kaszę ugotowałam na sypko, grzyby namoczyłam i podgotowałam. Wywar zużyłam następnego dnia do sosu do zrazów, czym sobie zasłużyłam na wyjątkowe pochwały Rodzinki za pyszny sos . Grzyby pokroiłam w paseczki i podsmażyłam na maśle z pokrojoną cebulą ( akurat miałam w domu tylko czerwoną ). Połączyłam je z kaszą, doprawiłam solą, pieprzem i tymiankiem.

 

Mąki zmieszałam w misce, posoliłam i zaparzyłam wrzącym mlekiem, mieszając energicznie widelcem. Potem wyrzuciłam ciasto na omączony blat i wyrabiałam, aż stało się elastyczne ( bardzo szybko). Jak przestygło do temperatury ciała, wałkowałam je na omączonym blacie – cieniej, niż na warsztatach , bo tak lubię , na 2-3 mm.

Córcia wycinała szklanką pierogi ( szło jej to błyskawiczne), razem nakładałyśmy farsz i zlepiałyśmy po czym gotowałam je w osolonym wrzątku, kilka minut od wypłynięcia. Przekroiłam jednego na próbę – nie było już surowego ciasta, można było odcedzać.

Na wierzch zrobiłam karmelizowanego pora – pokroiłam jasnozieloną część dużego pora w półplasterki, podsmażyłam na maśle z dodatkiem niewielkich ilości soli i cukru. Taki por jest bardzo pyszny i podkreśla smak pierogów.

Pierwszy raz robiłam pierogi z ciasta zaparzanego mlekiem i jestem nim zachwycona – i łatwo się robi, podatnie wałkuje, nie lepi do blatu, dobrze się skleja. I jest bardzo smaczne ! Całe pierogi były pyszne, część już sobie zamroziłam na Wigilię. Polecam wszystkim , jako wigilijne danie i nie tylko .

A te pierogi to mój 888 wpis na blogu 🙂

Smacznego !

Zapraszam na mój fanpage na Facebooku – rozpoczęłam cykl propozycji obiadowych z archiwum bloga, codziennie około południa pojawia się nowa, dostosowana do sezonu. Kto nie ma pomysłów na obiady – niech korzysta :)

 

Pierogi z kapustą i suszonymi pomidorami

 

To nowo wymyślona przeze mnie wersja pierogów, trochę z konieczności. Nie mieliśmy w tym roku czasu na grzybobranie i te nieliczne grzyby , które mam,  chowam do dań wigilijnych. Ale pomidorków ususzyłam sobie w tym roku sporo, dodałam je więc do kapusty wraz z suszonymi pieczarkami. Doprawiłam kapustę oliwą i wędzona papryką – wyszło bardzo aromatyczne nadzienie, co w połączeniu z moim klasycznym ciastem dało smakowite pierogi.

 

PIEROGI Z KAPUSTĄ I SUSZONYMI POMIDORAMI

 

1/2 kg kiszonej kapusty

2 łyżki oliwy

liść laurowy, ziele angielskie, pieprz w ziarnach, jałowiec

papryka wędzona, kolorowy pieprz z młynka

garść suszonych pomidorów

garść suszonych pieczarek

Ciasto :

ok. 1/2 kg mąki

sól, łyżka oleju

wrząca woda

Kapustę zalałam wodą ( jeśli jest zbyt kwaśna, można ją wypłukać, moje nie była), dodałam oliwę, liść laurowy  i ziarniste przyprawy, suszone pieczarki i pokrojone suszone pomidory. Gotowałam pod przykryciem do miękkości. Doprawiłam kolorowym pieprzem z młynka i wędzona papryką, chwilę pogotowałam razem. Wystudziłam na sicie, odcisnęłam i pokroiłam drobno.

Do miski z mąką wsypałam sól, dodałam olej i mieszając widelcem dolewałam wrzątek, aż zrobiła się jednolita kula. Wyjęłam ją na omączony blat i wyrobiłam elastyczne ciasto. Zostawiłam je do wystudzenia na blacie około pół godziny. Latem można włożyć ciasto na 15-20 minut do lodówki, żeby się nie lepiło.

Rozwałkowałam ciasto bardzo cienko , bez problemów- ciasto jest bardzo elastyczne i dobrze się klei, na dodatek nie rozkleja przy gotowaniu .Wwykrawałam krążki dużą szklanką, wraz z Córą napełniałyśmy farszem i sklejałyśmy.

Gotowałam w osolonym wrzątku, ok. 2- 3 minuty od wypłynięcia.

Panowie zjedli polane skwarkami z wędzonego boczku, córa – przysmażone na oleju, ja – bez niczego. Wszystkie wersje były pyszne. Farsz wyszedł bardzo aromatyczny a pierogi w całości niezwykle smakowite. We czwórkę zjedliśmy sporą ilość i nikt nie narzekał, że ma dosyć. Polecam, nawet na Wigilię.

Smacznego !

 

Klasyczne knedle ze śliwkami

Wprawdzie pokazywałam ( dawno) knedle ze śliwkami na moim blogu, ale były z serowego ciasta, z którym sporo się namęczyłam. Pamiętałam o tym i dlatego teraz zdecydowałam się na prostsze, klasyczne knedlowe ciasto, wypróbowane już przy knedlach z wiśniami. Efekt był bardzo smakowity, podkreślony waniliowym sosem i co najważniejsze, niekłopotliwy w przygotowaniu.

 

KNEDLE ZE ŚLIWKAMI

3/4 kg ugotowanych w mundurkach ziemniaków

3 szklanki mąki

jedno jajko

sól, cukier do smaku

24 duże śliwki węgierki, cukier i cynamon do wsypania

Śliwki  wydrylowałam , do środka wsypałam trochę cukru z cynamonem.

Ziemniaki obrałam i zaraz rozgniotłam dokładnie ugniataczką. Wystudziłam trochę, ale do jeszcze ciepłych dodałam mąkę,wyrabiając stopniowo. Wypraktykowałam to kiedyś – ciasta z dodatkiem ziemniaków są bardziej plastyczne, gdy się tak robi. Pod koniec dodałam sól i cukier,  jajko i resztę mąki, wyrabiałam kilka minut, aż ciasto zrobiło się plastyczne.

Nabierałam na dłoń spory kawałek ciasta( śliwki miałam duże, dorodne), rozpłaszczałam na elipsę, wkładałam po śliwce, zawijałam je i formowałam knedle wielkości sporego  jajka. Wrzuciłam je na lekko osoloną wodę ( na tę ilość w dwóch garnkach) i gotowałam ok. 7 minut od wypłynięcia. Wyłowiłam najpierw jeden, przekroiłam na pół i sprawdziłam, czy ciasto w środku dobrze się ugotowało. Nie było surowe, więc wyłowiłam wszystkie łyżką cedzakową.

Jedliśmy je z sosem waniliowym, zrobionym z mleka, cukru z wanilią i maki ziemniaczanej ( taki niby rzadki budyń). Muszę się pochwalić,:  mąż powiedział , że są lepsze od tych, które robiła jego Mama, a jej knedle ze śliwkami były słynne w rodzinie…

Smacznego !

 

 

Knedle z wiśniami

knedlewi

 

Wiśni mam w tym roku niewiele, toteż staram się je jak najlepiej wykorzystać. Knedli się trochę obawiałam, bo trzy lata temu jak robiłam serowe, ze śliwkami, miałam problemy z ciastem- strasznie się lepiło. Ale u Dorotki z Pozytywnej Kuchni zauważyłam przepis inny, niż miałam wtedy i odważyłam się je zrobić. Przepis nieco zmodyfikowałam, dałam więcej wszystkiego, bo na moją Rodzinkę tyle trzeba. Z tego też względu kładłam po dwie wiśnie do jednego knedla, żeby praca mi szybciej poszła. Dałam za to mniej jajek, by ciasto się za bardzo nie lepiło. Wyszło mi fajne elastyczne ciasto, na 30 knedli.

 

KNEDLE Z WIŚNIAMI

 

3/4 kg ugotowanych w mundurkach ziemniaków

3 szklanki mąki

jedno jajko

sól, cukier do smaku

wiśnie drążone, cukier i cynamon do przesypania

Wiśnie wydrylowałam i przesypałam cukrem z cynamonem – mało ostatnio słońca i są dość kwaśne, mimo, że dojrzałe.

Ziemniaki obrałam i zaraz rozgniotłam dokładnie ugniataczką. Wystudziłam trochę, ale do jeszcze ciepłych dodałam mąkę,wyrabiając stopniowo. Wypraktykowałam to kiedyś – ciasta z dodatkiem ziemniaków są bardziej plastyczne, gdy się tak robi. Pod koniec dodałam sól i cukier,  jajko i resztę mąki, wyrabiałam kilka minut, aż ciasto zrobiło się plastyczne.

Nabierałam na dłoń kawałek ciasta, rozpłaszczałam na elipsę, wkładałam po dwie wiśnie, zawijałam je i formowałam knedle wielkości małego jajka. Wrzuciłam je na lekko osoloną wodę ( na tę ilość w dwóch garnkach) i gotowałam ok. 7 minut od wypłynięcia. Wyłowiłam najpierw jeden, przekroiłam na pół i sprawdziłam, czy ciasto w środku dobrze się ugotowało. Nie było surowe, więc wyłowiłam wszystkie łyżką cedzakową.

Jedliśmy je polane naturalnym jogurtem  i posypane cukrem. Zniknęły błyskawiczne, ledwo zdążyłam zrobić zdjęcia. Panowie uznali, że zrobiłam za mało, mino, że na pierwsze danie była zupa. Jak mi pomogą lepić następnym razem, to zrobię więcej. Ciasto knedlowe już wypraktykowałam.

Cieszę się, że knedle mi się dziś udały, bo mam fajny przepis na jubileuszowy, 800 wpis na blogu 🙂

Smacznego !

 

knedlewis