W ubiegłą sobotę kilkoro reprezentantów naszej grupy gościło u Gruszki a fartuszka w Poznaniu na wspólnym lepieniu, gotowaniu, no i jedzeniu pierogów. Ja wybrałam się tam o kuli, zawieziona chętnie przez syna, wielkiego amatora pierogów. I absolutnie tego nie żałowałam. Przybyli blogerzy niemal z całej Wielkopolski, od Trzcianki po Środę i Wrześnię. Oto lista obecności : Damsko- męskie spojrzenia na kuchnię w dwóch osobach, Joli i Piotra, Rybka zwana Martą, Dorotka z Kuchennych szaleństw, Ewelina z Przy kubku kawy, Kasia z W krainie smaku i ja.
Po powitalnej kawie i brownie gospodyni zabraliśmy się do roboty. Dwa rodzaje ciasta były już gotowe, chętni się zabrali do wałkowania ( najpilniejsze był Piotrek), wycinane krążki lądowały na stole z farszami.
Jak widać było ich 8 : kurkowy Joli i Piotra, serowy z suszonymi pomidorami i szynką Marysi, śliwkowy Eweliny, serowy z fetą Doroty, dwa z soczewicą Kasi, słodki serowy z miodem i bakaliami Marty i mój mięsny z koperkiem. Przepis na mój farsz, jak również ciasto, które też zrobiłam zostawiwszy w kącie kulę, jest tutaj. Mięso było tylko wieprzowe, od karkówki i łopatki.Majeranek i pietruszkę zastąpiłam koperkiem.
Inne przepisy można znaleźć kilkając w linki do blogów uczestników. Poza tym były dwa rodzaje ciasta , babciny Gruszki i zaparzane gorącym mlekiem Piotra, takie, jak tutaj.
Pierogi każdy lepił swoją metodą, a Jola nauczyla nas robić falbanki – nawet mnie się udawały.
A oto nasze farsze :
Żałuję bardzo, że nie policzyliśmy, ile było tych pierogów. Ale porcji ciasta, takich dużych, z kilograma mąki było 5-6 a może nawet 7. Zmienialiśmy się przy jego robieniu i wałkowaniu. A propos mąki – każdy uczestnik dostał jej paczkę w towarzystwie makaronów od Lubelli, która wynagrodziła w ten sposób Marysi ( Gruszce ) niezaliczoną z powodu spotkanie wycieczkę do Lublina.
W międzyczasie w piekarniku piekło się crumble jabłkowe Kasi do zajadanie na ciepło, ja przywiozłam ciasto drożdżowo-serowe wzbogacone pomarańczowym aromatem likieru Grand Marinier.
Zajadaliśmy też chleb domowy Dorotki z pysznym smalcem Piotra i Joli o kiszonymi ogórkami gospodyni.
Lubię dania gotowane przegryźć czymś surowym, przywiozłam więc surówkę na bazie pekinki, którą zajadaliśmy do ugotowanych już pierogów.
Nie muszę pisać, że pierogi były przepyszne. Największym powodzeniem cieszyły się te z farszem kurkowym Joli i Piotra.
Po uczcie zrobiliśmy wymianę kuchennych gadżetów, papilotek, serwetek, sosów. Ja wymieniłam swoje serwetki obszywane ostatnio masowo podczas rekonwalescencji . Koleżankom spodobały się , bo ładnie wychodzą na zdjęciach z chlebem.
Przez cały czas imprezy towarzyszyły nam zaaferowane dwa koty Marysi, Pumpkin i Vinnie.
Zabrałam kilka ugotowanych pierogów dla mojego Kierowcy i zanim dotarłam do samochodu, już ich nie było . W domu też wszyscy cieszyli się na przywiezione pierogi, bo ostatnio nie jestem w formie na ich robienie. Jak dotarłam do siebie, w garnkach gotowała się już woda nastawiona przez Córcię.
Myślałam, że zapamiętam tacki pod względem rodzajów pierogów, ale w domu pomyliły mi się i jedliśmy pierogi na zasadzie ” zgadnij kotku, co mam w środku” 🙂 Dzieci miały z tego niezły ubaw i z wdzięcznością wspominały Gruszkę, inicjatorkę tak pysznej akcji.
Słodkiego farszu serowego zostało trochę i podzieliłyśmy się nim z Kasią. Ona wzięła do makaronu, u mnie tak nie lubią, więc w niedzielę rano zrobiłam szybki kawowy spód w mikrofalówce, po wystudzeniu położyłam na nim masę i wstawiłam do lodówki. Na podwieczorek był pyszny serniczek, co przedłużyło przyjemność pierogowego spotkania na cały weekend. Gruszko i inni uczestnicy, dziękuję !
W czasie, kiedy robiłam ten wpis, dostałam przemiłą wiadomość – moja książka dla dzieci, którą publikuję odcinkami w podstronie Grażyna pisze zaczęła ukazywać się na blogu Bajeczna fabryka z ilustracjami Oli – Rakhotki . Zapraszam na Opowieści cioci Grażynki 🙂
A w ubiegłą sobotę gościłam na nowym blogu jednej z Makaroniar, Gosi Oczko – Czytelniczym i opowiadałam o swoich czytelniczych pasjach.
I to by było na tyle !
Wspaniale!
Bardzo zazdroszczę a z przepisów skorzystam 🙂
Kto by liczył te pierogi? Ważne, że wyszły rewelacyjnie. Ja dziś na obiad pałaszuję kolejną porcję:)
Małgosiu, szkoda, że nie dotarłaś. A przepisy polecam.
Marta, w domu liczymy, koło setki robimy przewaznie. U mnie zostały tylko ze śliwkami, może Monika się załapie, jak wreszcie do mnie dotrze :0
Rewelacyjny pomysł na takie spotkanie 🙂 I bardzo miło ze strony Lubelli, że wyposażyli Was w składniki skoro Gruszka nie mogła z nami na wycieczkę pojechać. Wszystkie farsze wydają się przepyszne 🙂
Ooooooooo… Alez milo! Zazdroszcze WAm i spotkania, i pierogow i generalnie swietnej inicjatywy! 🙂
Shinju, były pyszne wszystkie, nawet losowo wybierane u mnie w domu 🙂
Kasiu, szkoda, że tak daleko mieszkasz 🙂
Cudne spotkanie Grażynko. W takim towarzystwie można lepić i lepić i się nie nudzi.
swietne spotkanie
Karolina, Iza – było smacznie i z humorem :0
Świetne spotkanie:)
Gratuluję sukcesów Grażynko!
Dziękuję Kasiu 🙂
No i wyszło na to, że poniekąd byłyśmy „razem” w tym Lublinie 😉
Fajne spotkanie, też bym chętnie znowu popierogowała 🙂 Farsze super 🙂 Ciekawe smaki. Tak samo, jak ten serniczek na poczekaniu 🙂
Oczko, rozmawialiśmy o wycieczce do Lublina 🙂
Cieszę się, że farsze Ci się spodobały .