Niewiele kupuję domowych wędlin, staram się jak najwięcej robić ich w domu. To jest baleron jeszcze świąteczny. Zrobiłam prócz niego peklowaną w zwykłej soli pierś kurczaka i szynkę, schab pieczony w rękawie ( pokażę później ) i jakieś roladki do jedzenia na zimno , więc gotowych wędlin wcale na Święta nie kupowałam.
Pierwszy raz od dawna korzystałam z soli peklowej, mam do niej dystans, więc dodałam jej pół na pół ze zwykłą solą do solanki. Okazało się, że wystarczyło 🙂
DOMOWY BALERON PEKLOWANY I PARZONY
kilogram karkówki
1, 5 łyżki soli peklowej
1, 5 łyżki soli kuchennej gruboziarnistej ( miałam z Ciechocinka)
liść laurowy, ziele angielskie, pieprz w ziarnach
czosnek, 2-3 ziarna jałowca, łyżka majeranku
kawałek wędzonego boczku
bulion warzywny do parzenia
Sól rozpuszczamy w wodzie, część wtłaczamy do strzykawki i nasączamy solanką karkówkę w kilku miejscach. Do reszty solanki dodajemy przyprawy ( czosnek i jałowiec zgniatamy) i zanurzamy w tym mięso w odpowiednim naczyniu. Wkładamy w chłodne miejsce na 2-3 doby i przewracamy co 12 godzin.
Bulion zagotowujemy, najlepiej z kawałkiem wędzonki, wędlina będzie wtedy smaczniejsza.
Do wrzącego wkładamy mięso i gotujemy na małym ogniu, tak, by woda lekko mrugała, ponad godzinę, nawet do dwóch – aż widelec wbity w mięso wchodzi bez oporu, a płyn wydobyty z niego jest klarowny. Studzimy w wywarze, aż będzie zupełnie zimne i potem trzymamy w lodówce.
Kroimy na cienkie plastry. Tak zrobiony domowy baleron jest soczysty, aromatyczny i smaczny. Na pewno będzie smakował nie tylko na świątecznym stole.
Zdjęcia są z okresu gwiazdkowego, przy kiepskim świetle – dziś jest ładniejsza pogoda, słońce świeci tak mocno, że wychodząc na dwór trzeba pomyśleć o odpowiednich okularach. Stare gdzieś mi się zapodziały, muszę zobaczyć, czy gdzieś w pobliżu jest hurtownia okularów przeciwsłonecznych i sprawić sobie nowe.
Niedługo zacznę robić wędliny z szybkowaru, to już wyższa szkoła jazdy, ale na pewno będę domowe i pyszne.
Smacznego !