Dzienne archiwum: 11 stycznia, 2017

Ciastka w formie kotka na pomoc dla kotów

kotki drożdżowe1a

Zima to trudny czas dla kotów wolno żyjących. Ci czworonożni przyjaciele są mi bardzo bliscy , w domu były dwa i po półrocznej przerwie ( Frida odeszła w lipcu) znowu są dwa . Tak się złożyło, że kiedy ja postanowiłam wspomóc na blogu akcję Gruszki z Fartuszka , moja córka dojrzała do przyjęcia do domu kolejnego kota, po starcie naszej wspaniałej Fridy. Wzruszyła się losem kotki , której właścicielka zmarła a spadkobiercy przejmując dom wygnali kicię na działki. Zaopiekowała się nią pani, która na stronie  poznańskiej fundacji Koci Pazur zamieściła wiadomość o jej losie. Od wczoraj kotka jest z nami w domu, na razie zamknięta w  pokoju syna , gdzie dogląda ją córka. Na razie jest nieufna, bo wiele przeszła, ale idzie ku dobremu.

Z Nukiem będziemy ją oswajać według wskazówek Gosi Oczko. Mam nadzieję, że Kicia ( na razie tak ją nazywamy, imię nadamy jej jak się zadomowi) będzie u nas szczęśliwa, jak była Frida. Zdjęć jej jeszcze nie mam, nie chcemy jej stresować. Futerko ma szare, w cętki 🙂

A teraz o samej akcji. Zapraszam wszystkich czytelników bloga, by korzystając z moich przepisów, czy czytając historie ze zdjęciami o kotach blogerów kulinarnych w cyklu Kulinarne koty, albo relacje z wydarzeń kulinarnych  , odmówili sobie czasem drobnych przyjemności i wsparli fundację Koci Pazur. Może to być przysłowiowa złotówka, niewiele pieniędzy trzeba, by zapewnić kotu dzienny posiłek.

O szczegółach akcji poczytajcie na blogu Gruszki, jak wspomóc Fundację Koci Pazur przekonacie się klikając tutaj : klik, klik .

Blogerki i blogerów kulinarnych zapraszam do przyłączenia się do akcji, informacje o niej publikujemy dodając hasło #kuchniazpazurem.

Gdyby ktoś pytał, dlaczego tak się przejmuję losem kotów, to przypomnę , że mały czarny kotek nazwany Nukiem odmienił moje życie, wyciągnął mnie z depresji i dba cały czas o mój dobry nastrój. Pisałam o tym tutaj .

nuki1

A teraz pora na przepis – drożdżowe ciastka w formie kotków, ozdobione bakaliami. Nie jestem mistrzynią w sprawach ozdabiania wypieków, możecie to zrobić na swój sposób, zaręczam, że ciastka są pyszne 🙂

CIASTKA DROŻDŻOWE W FORMIE KOTKÓW

2  szklanki  mąki pszennej

2 łyżki  stopionego masła i 2 łyżki oleju

20 g drożdży

1/2 szklanki mleka

serek homogenizowany waniliowy

2 jajka plus jedno do posmarowania

3 łyżki cukru

szczypta soli

łyżka nalewki z kwiatów dzikiego bzu

rodzynki i paski suszonych daktyli do ozdoby, troszkę lukru

 

Najpierw roztarłam drożdże z łyżeczką cukru, dodałam letnie mleko ( 1/4 szklanki ), posypałam łyżką mąki i odstawiłam do wyrośnięcia. W międzyczasie stopiłam i przestudziłam masło ,  wymieszałam cukier  z jajkami za pomocą trzepaczki.

Do miski wsypałam mąkę i sól, dodawałam stopniowo mieszając : wyrośnięty rozczyn, jajka z cukrem, resztę mleka, serek , olej i  stopione masło w temperaturze pokojowej. Wyrabiałam drewnianą łyżką, w międzyczasie dolałam nieco aromatycznej nalewki z dzikiego bzu. Gdy ciasto zaczęło odstawać od brzegów miski i pojawiły się pęcherzyki powietrza, odstawiłam je na chwilę, by wypoczęło. Wyrobiłam je trochę na blacie lekko podsypując mąką.

Potem partiami wałkowałam na grubość ok. pół centymetra i wycinałam ciastka foremkami w kształcie kocich główek. Kładłam je na posmarowaną olejem blachę, w sporych odstępach i po kilku minutach odpoczynku posmarowałam rozbełtanym jajkiem.

Wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 180 C na około 20 minut, aż przybrały jasnobrązowy kolor i patyczek wyjęty z ciastka był suchy.

Po ostudzeniu przybrałam je rodzynkami i paskami suszonych daktyli, za pomocą odrobiny lukru.

Wyszły pyszne i pachnące. Jak je sobie upieczecie, to zobaczycie, że spora ich porcja niewiele kosztuje. Zaspokoicie swój apetyt na słodycze niewielkim kosztem a to, co moglibyście wydać na słodkości w sklepie możecie przeznaczyć na pomoc mruczącym przyjaciołom .

Smacznego !

kotki drożdżowe2a