Dziś wyjątkowo wpis przed południem, bo może komuś się ten przepis przyda. Miałam w tym roku smażyć pączki, ale zaliczyłam niespodziewany spadek formy a źle znoszę opary gorącego tłuszczu. Zrobiłam więc tradycyjne ostatnio w Tłusty Czwartek racuchy nadziewane. Zainspirowały mnie niedawno pieczone kokosowe bułeczki, więc zrobiłam racuchy w tym smaku i nadziałam je kostkami czekolady. I to był strzał w dziesiątkę – wyszły rewelacyjne, a trochę pączków dla tradycji można zjeść kupionych.
KOKOSOWE RACUCHY NADZIANE CZEKOLADĄ
1/2 kg mąki pszennej
30 g świeżych drożdży
1/2 szklanki mleka zwykłego i 1/2 kokosowego
4 łyżki wiórków kokosowych
1/3 kostki masła
4-5 łyżek cukru
szczypta soli
3 jajka
łyżeczka spirytusu
tabliczka mlecznej czekolady
olej do smażenia – niedużo, czemu, będzie w przepisie
Drożdże rozrabiamy z łyżeczką cukru w miseczce, dodajemy zwykłe mleko, mieszamy, posypujemy łyżką mąki i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na ok 10 min.
Masło topimy i studzimy do temperatury ciała. Cukier roztrzepujemy lekko z jajkami.
Do miski wsypujemy mąkę i sól, wiórki kokosowe, dodajemy stopniowo mieszając drewnianą łyżką wyrośnięte drożdże, jajka z cukrem, spirytus, mleko kokosowe i stopione masło. Wyrabiamy dokładnie ukośnymi uderzeniami drewnianej łyżki, aż ciasto będzie odstawać od brzegów miski i pojawią się pęcherzyki powietrza. Przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce do podwojenia objętości na 30-50 min.
Chciałam zminimalizować ilość tłuszczu do smażenia , głównie ze względu na Córcię, która narzeka, ze racuchy są tłuste i wypróbowałam ich smażenie na ceramicznej patelni z kominkiem, szczerze mówiąc pełna obaw… Rozgrzałam patelnię z olejem i zmniejszyłam płomień na średni. Kładłam łyżką kawałki ciasta na cienką warstwę oleju, wciskałam w środek kawałki czekolady, przykrywałam szczelnie kawałkiem ciasta spływającym z łyżki, po czym przykryłam pokrywką. Po 2-3 minutach już wyrosły i się ścięły , od dołu zrumieniły i można je była przewracać na drugą stronę. Nie przylegały do patelni i łatwo się przewracały. Dosmażyłam, jak zwykle racuchy, bez przykrywania. Bardzo jestem zadowolona z tego sposobu smażenia, po odsączeniu na papierowym ręczniku ciasto nie ociekało wcale tłuszczem ku zadowoleniu Córci. Gorące, obtaczała je w drobnym cukrze.
Spróbowaliśmy jeszcze ciepłych – czekolada była półpłynna, w otoczeniu kokosowego ciasta smakowała rewelacyjnie. Na zimno też są dobre, już sporo zniknęło. Osobiście wole takie racuchy niż pączki .
Smacznego !