W połowie stycznia wybrałam się na małe zasłużone wakacje, których pierwszym etapem była Bydgoszcz. Akurat trafiłam w tym piękniejącym z dnia na dzień mieście na finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, gdy w niedzielne przedpołudnie pojechałam z Fordonu na Frymark, targ lokalnych produktów , pogadać na ich temat z autorem projektu Niech Cię zakole.
Najpierw zatrzymałam się przy Autostraganie , gdzie Pawełek, mistrz świata w marketingu, jak zwykle miał dla każdego klienta coś specjalnie dla niego. Zachęcał też, by licytować na rzecz Wielkiej Orkiestry kupon na jego produkty 🙂
Potem przeszłam się po straganach, nabyłam to i owo, m.in topinambur od „Dyniowego barona” i ekologiczne buraczki na kwas do barszczyku :
Od Pawełka dostałam produkty na bulion i galaretę, wołowe kości ze szpikiem i korpus kurczaka zagrodowego. Od pana Jarka Michałka, znanego hodowcy kur i przepiórek z Bruk Unisławskich ( zwanych też Panem Mydełko, bo i ich produkcją się zajmuje) były pyszne i zdrowe jajeczka przepiórcze, dobre na moją dietę ( która na czas wyjazdów poszła nieco w odstawkę… Ale trzymam wagę, to co schudłam 🙂 I oto, co zrobiłam na śniadanie z tych produktów u siostry w Bydgoszczy :
Na zdjęciu jajeczka przepiórcze ugotowane na twardo, pomidorki i ogórki w winegrecie to mój dodatek, topinambur ugotowany na parze, galareta z kości wołowych i kurczaka ugotowana podobnie do tej ( żelatyny nie trzeba było wiele) i na chlebie pyszna terrina.
Pora napisać, jak zrobiłam terrinę z wołowym szpikiem:
TERRINA Z ROSOŁOWEGO MIĘSA ZE SZPIKIEM WOŁOWYM
miseczka obranego mięsa z rosołu
3-4 łyżki ugotowanego w rosole szpiku wołowego
2 łyżki jogurtu naturalnego
łyżeczka musztardy
tymianek, pieprz z młynka
opcjonalnie – suszona żurawina
3-4 łyżki rosołu, najlepiej o konsystencji galarety
Ugotowane mięso z rosołu zmiksowałam, dodałam ciepły szpik, wymieszałam dokładnie. Dodałam jogurt , musztardę i przyprawy, wymieszałam i wstawiłam do lodówki, by zastygła. Bardziej ją trzeba było kroić, ale dała się też rozsmarować.
Następnego dnia stwierdziłam, że warto ją ożywić, wiec po lekkim podgrzaniu w kąpieli wodnej, dodałam do niej suszoną żurawinę . Smakowała mi bardziej, zjadłyśmy ją z siostrą z wielki apetytem jak i też inne produkty z Frymarku 🙂
Na reszcie rosołu zrobiłam barszczyk z dodatkiem ekologicznych buraczków i mojego
domowego octu jabłkowego, bo na kwas burakowy trzeba było jeszcze poczekać.
Smacznego !