Napój nazwany szampanem z bzu zauważyłam u Inez Herbiness już rok temu, zrobiłam, ale mi nie wyszedł – nie było bąbelków, zrobiła się tylko smaczna bzowa lemoniadka. W tym roku nastawiłam mniejszą ilość – w dużym dwulitrowym słoju i na razie wyszły mi bąbelki. Postawiłam w zakorkowanych butelkach i czekam, aż nabierze mocy. Trochę wypiłam na bieżąco, bardzo mi smakował.
Podaję przepis za Inez, ja zrobiłam z 1/3 porcji.
SZAMPAN Z KWIATÓW DZIKIEGO BZU
6 litrów wody
700 gr cukru
4 obrane cytryny, w plastrach
15 baldachów (kwiatów) dzikiego bzu
2 łyżki octu winnego
Kwiaty muszą być świeże, zdrowe i nie przekwitnięte. Inez robiła napój w baniaku z kranikiem, ja w dużym słoju przykrytym bawełnianą ściereczką umocowaną gumką. Cukier rozpuściłam w części zagotowanej wody, dolałam resztę , włożyłam tam cytryny , kwiaty bzu, ocet ( dałam domowy jabłkowy)i przykryłam kawałkiem płótna umocowanego gumką.
Wczoraj minął tydzień, więc przelałam odcedzony napój do butelek, bąbelki były na razie delikatne i niestety zniknęły zanim zrobiłam zdjęcie… Wybieram się do lasu po kolejne kwiaty, rosnące w cieniu i nastawię sobie kolejną porcję. Jeśli zostawimy część napoju dłużej nie zlewając do butelek, nastąpi dalsza fermentacja i otrzymamy bardzo aromatyczny ocet.
Dziś wznoszę nim toast z okazji czwartej rocznicy powstania naszej Wielkopolskiej Grupy Blogerów Kulinarnych – dokładnie 4 lata temu zorganizowałam pierwsze spotkanie 🙂 Spotykamy się nadal, dziś część Grupy będzie na kolejnej imprezie kulinarnej w Poznaniu, ja niestety nie mogę dziś dołączyć.
Dziś zamiast smacznego – Na zdrowie !