To danie, zrobione niedawno na niedzielny obiad z okazji przyjazdu syna jest powodem mojej wielkiej dumy. Kaczki zazwyczaj piekłam w całości, a same piersi robiłam dotąd tylko na warsztatach kulinarnych. Chciałam się pochwalić Rodzince tym, czego się nauczyłam i przyznam, że robiłam je z wielką tremą. No, ale szkoły Grzegorza Łapanowskiego I Jurka Sobieniaka zrobiły swoje i efekt przeszedł moje oczekiwania.
PIERSI KACZKI SMAŻONE Z KARMELIZOWANYMI JABŁKAMI
piersi kaczki
sól, pieprz, majeranek i tymianek
kilka winnych jabłek
łyżka brązowego cukru
rozmaryn
Przygotowując piersi kaczki do smażenia zrobiłam tak, jak na warsztatach , nacięłam fachowo skórkę w kratkę tak, by nie uszkodzić mięsa. Zaczęłam smażenie od zimnej patelni – nauczyłam się tego gotując pod okiem Grzegorza Łapanowskiego na ubiegłorocznym Food Bloger Fest w Warszawie. Kaczkę smażyłam z obu stron tyle minut, ile wynosiła podzielona przez pól i 10 jej waga w dekagramach – czyli po 1, 5 minuty ( 30 dkg). Potem dokończyłam ją w piekarniku w 180 C przez kilka minut – wyszła idealna.
Po odpoczęciu ( pamiętałam , że soki muszą przeniknąć do mięsa by nie wypływały ) pokroiłam ją na plastry.
Na wytopionym tłuszczu ( nie całym, odlałam trochę ) podsmażyłam al dente pokrojone w ósemki i obrane jabłka, dodając łyżkę brązowego cukru i lekko soląc dla załamania smaku. Pod koniec dosypałam do jabłek nieco igiełek suszonego rozmarynu.
Kaczka po przekrojeniu była różowa w środku, ale nie surowa-idealnie mi się udała.
Najbardziej smakowała mojemu synowi, który lubi mięso przyrządzone w ten sposób. Niestety rzadko jest teraz w domu, więc staram się zrobić na jego przyjazd coś specjalnego.
Jabłka karmelizowane na kaczym tłuszczu zdjęłam z patelni, a jej zawartość z zdeglasowałam czerwonym winem i wyszedł pyszny sosik. Polałam nim drożdżowe pyzy, a prócz karmelizowanych jabłek była jeszcze sałata w winegrecie.
Polecam na specjalne okazje i nie tylko, bo przy odrobinie staranności każdemu to danie powinno się udać.
Smacznego !
I jeszcze miła wiadomość – poznańskie media zauważyły mój blog i zaprezentowały potrawy wigilijne z niego w internetowym wydaniu gazety z 23 grudnia. Wprawdzie to poniekąd musztarda po obiedzie, ale miłośnicy śledzi, pasztecików czy ciast mogą znaleźć tam inspiracje na cały rok. Żeby nie było tylko o mnie, na dole artykułu link do podobnego, kolegi z blogerskiej Grupy . Kto ciekawy, to zapraszam tutaj – klik, klik 🙂
ale pyszności, mimo że po świętach jakoś jestem najedzona to patrząc na zdjęcie zglodniałam ;))
Iza, nie dziwię się, bo były pyszne 🙂
Al mi smaka narobiłaś!
A bo jest na co 🙂