Wczoraj byłam na targu i kupiłam botwinkę na zupę. Ale przeglądając blogi zauważyłam u Ani z Bajkorady wytrawne drożdżówki, z nadzieniem między innymi botwinkowym. Na moja sporą rodzinkę drożdżówek musiałabym dużo zrobić, poszłam więc na skróty i zrobiłam pieróg drożdżowy z nadzieniem z botwinkowych warzyw, wzbogacając częściowo jego wnętrze uduszoną z cebulą wątróbką, bo to ona miała być na drugie danie. Do nadzienia dodałam też pieczarek i zieleniny. Brzegi pieroga ( robię takowy w keksówce) zostawiłam bez wątróbki dla córek – jedna jest weganką a druga nie lubi wątróbki.
Taki pieróg robię często z różnymi nadzieniami, na wytrawnie i na słodko z owocami – na blogu jest z mięsem , z jagodami i jabłkami. Czasem do ciasta dodaję jajka, ale tym razem zrobiłam pieróg w wersji wegańskiej.
PIERÓG DROŻDŻOWY Z NADZIENIEM WARZYWNO – WĄTRÓBKOWYM
3 szklanki mąki
3 dkg drozdży
szklanka letniej wody
1/3 szklanki oleju
łyżeczka cukru
1/2 łyżeczki soli
miseczka ugotowanych warzyw z botwinki , z marchewką i kalarepką
25 dkg wątróbki
cebula, kawałek pora
15 dkg uduszonych pieczarek
łyżka posiekanej pietruszki i koperku
sól, pieprz, majeranek
olej do smażenia
Najpierw ugotowałam botwinkę z marchewką i kalarepką, o tym będzie innym razem, bo z części botwinki zrobiłam chłodnik a to dłuższa historia.
Wątróbkę udusiłam z cebulą i pokroiłam w kostkę. Pieczarki duszone miałam w lodówce, bo jak kupuję, to od razu je przerabiam i trzymam w lodówce w słoiku, do zup, sosów, zapiekanek itp.
Drożdże roztarłam w miseczce z łyżeczką cukru, dodałam trochę letniej wody, posypałam łyżką mąki i odstawiłam w ciepłe miejsce, żeby wyrosły. Dodałam je potem do miski z posoloną mąką, wlałam olej, resztę wody i wyrobiłam ciasto drewnianą łyżką, tak z 5 minut, aż zaczęło odstawać od brzegów miski. Przykryłam ściereczką i postawiłam obok garnka z gotującą się botwinką, żeby w cieple urosło, co trwało około pół godziny.
W międzyczasie wyjęłam część warzyw z botwinki i przesmażyłam je na oleju z cebulą, porem i przyprawami. Dodałam do nich pieczarki, zieleninę, doprawiłam solą, pieprzem i majerankiem, wymieszałam i połowę odłożyłam dla przeciwników wątróbki. Do reszty dodałam posiekaną wątóbkę z cebulką, po czy włączyłam piekarnik na 180 C i natłuściłam keksówkę.
Gdy ciasto wyrosło, połowę włożyłam do keksówki, na brzegach ułożyłam warzywne nadzienie, w środku mieszane, przykryłam resztą ciasta ( takie ciasto ładnie się rozprowadza łyżką, nie trzeba wałkować). Postawiłam keksówkę w ciepłym miejscu na 10 min, żeby ciasto, jak mawiała moja Mama – ruszyło się.
Włożyłam do nagrzanego piekarnika, podwyższyłam temperaturę do 200 c i piekłam około 40 min, aż pieróg się zrumienił, a włożony na próbę patyczek wyszedł suchy.
Pieróg pasował bardzo smakowo do botwinki w dwóch wersjach, a syn, który początkowo patrzył nieufnie na nadzienie ( warzywa…), wziął sobie dokładkę. Córkom odkroiłam brzegi i nie obyło się bez przygód, bo młodszej przez pomyłkę dostał się kawałek wątróbki, ale było oburzenie … Smacznego !
Grażynko piróg wygląda bardzo apetycznie…;):) pozdrawiam
Ja pewnie też wybrałabym koniec bez wątróbki. A taka mieszanka warzyw cieście drożdżowym na pewno by mi smakowała 🙂
Ja też poproszę bez wątróbki
Ojojoj ! Sami przeciwnicy wątróbki… Czekam, az Oczko zajrzy, ona na pewno wątróbkę lubi 🙂
Mniam! Jakie to musi być pyyyszne !:) Ja uwielbiam wątróbkę Grazynko :))
Pozdrowienia:)
A ja robiłam dziś zupę z botwinki 🙂 taki pieróg-kulebiak to dla mnie coś nowego, chętnie bym spróbowała 🙂