Nie lubię telewizyjnych konkursów kulinarnych polegających na rywalizacji na żywo i wykorzystujących granie na emocjach. Dlatego ciekawa byłam finału Bloger chefa, konkursu przeznaczonego specjalnie dla blogerów. W ubiegłą sobotę w hotelu Windsor w Jachrance pod Warszawą odbył się finał drugiej już jego edycji. Poprzedzona była półfinałami rozgrywanymi na żywo w różnych ciekawych miejscach i ich zwycięzcy zmierzyli się w finale. Impreza ta w Jachrance miała sporą konkurencję – w hotelu odbywały się jednocześnie… cztery wesela ! Ich uczestnicy z ciekawością oglądali nasze identyfikatory i… fotografowali się na ” ściance” Bloger chefa.
W konkursie zmierzyli się :– Martyna Sobka smakiempisany.blogspot.com
i jej wątróbka drobiowa z sosem czekoladowym i puree ziemniaczano-jabłkowym .
Karolina Żelasko kuchniasmakoszy.blogspot.com
i jej kopytka z bobu z miętowo- bazyliowym sosem
Anna Kosterna-Kaczmarek – czosnekwpomidorach.blogspot.com
i jej stek Rib-eye z sosem z wątróbek z czerwonymi porzeczkami
Paweł Urbański – kuchniaslonia.blogspot.com
i jego wielkopolska perliczka w zatarze
Joanna Kozłowska – na4widelce.blogspot.com
i jej comber jagnięcy z sosem figowym-porto, puree z groszku i pietruszki
Konkurs organizowany jest przy udziale sponsorów branżowych – Winiary, Fit&Easy , Jan Niezbędny, Ole!, Sery Serenada, Apetita, a także partnerów Bakalland, Kenolux , Stalgast , Fiskars, Sony , DeLonghi Kenwood,którzy fundują nagrody dla uczestników konkursu i zapewniają swoje produkty podczas jego trwania.
Gotowanie na żywo przysparza wielu emocji, tym bardziej, ze jury ( pod przewodnictwem Mirka Drewniaka) ocenia czasem na bieżąco , a i media próbują wywiady uzyskać… Nie ma jednak sztucznie podkręcanej rywalizacji, jak w telewizyjnych programach i odnosi się wrażenie blogerskiej współpracy.
Tak prezentowały się konkursowe dania wybrane przez finalistów :
Jury oceniało surowo , zarówno dania główne , jak i te z „czarnej skrzynki ” zawierającej żurawinę i imbir.
Wygrał Paweł z Kuchni Słonia, a jury uzasadniło to bogactwem technik kulinarnych, wyczuciem smaku i umiejętnością doboru przypraw. Drugie miejsce zajęła Ania a trzecie Martyna. Zwycięzcy i pozostałym finalistkom serdecznie gratuluję 🙂
W drugiej konkurencji Paweł zrobił sałatkę multiwarzywną z żurawinowo-imbirowym dressingiem i plastrami pieczonej polędwicy( na zdjęciu powyżej, oceniana przez jury)
Nagród dostał tyle ( największe to wypasiony robot Kenwooda i aparat Sony), że ze sceny zabrał je kelnerskim wózkiem. Podczas uroczystej kolacji , gdy opadły emocje po ogłoszeniu wyników mieliśmy okazje spróbować niezwykłych dań, z owadów, Ja lubię doznawać nowych smaków, ale moja wyobraźnia powstrzymała mnie przed ich spróbowaniem. Potem szef kuchni miejscowej restauracji Marek Godlewski gotował nietypowe zupy, m. in na bazie pieczonych buraków lub wywaru z dzikiej róży.
Następnego dnia dalej się działo – był piknik blogerski i konkurs, na relację z niego i z warsztatów syfonowych zapraszam w przyszłym tygodniu. Dziękuję organizatorom Bloger chefa, Kasi Szatkowskiej i Markowi Bielskiemu za zaproszenie. Więcej zdjęć można zobaczyć na fanpage Bloger chefa
Na koniec zwycięskie danie Pawła ( zwanego przez znajomych Słoniu) , perliczka w zatarze .
Nie przemawia do mnie żaden ,konkurs’ kulinarny na żywo.
Nie wyobrażam sobie,jak można gotować w stresie,mając na plecach oddech rywalizacji i jury.
Nie wierzę w obiektywizm jury,bo każdy ocenia jedzenie inaczej.
Jednemu smakują kopytka,drugiemu kuchnia fusion.
Gotowanie wymaga spokoju,czasu i dobrego nastroju.
No chyba,że to wszystko robi się na potrzeby komercji i lansu.
Ale to nie moja bajka.
Ja bym nie wystartowała, ale kibicowanie innym i sama impreza było ciekawym doznaniem
A na przykład zawodowi kucharze ( niektórzy blogerzy do tego dążą) często gotują w stresie, to niezła próba.
szkoda, że nie miałam okazji spróbować konkursowych dań…
Finaliści dali niezły popis 🙂
Ciekawe doświadczenie ,ale nie dla mnie .Jedzenie to miłośc .miłośc to moi bliscy – rodzina i znajomi .Telewizja i oddech dobrego ,ale żądnego poklasku kucharza ,to niestety nie to
super relacja! pozdrawiam współlokatorka 😉
Kasiu, pozdrawiam również 🙂
widac że było super
Kolejna okazja do zacieśniania blogerskich przyjaźni 🙂
Nie było u mnie duszonej modrej kapusty ;p był sos czekoladowy ;d
zaraz poporawie, to były dane z informatora
Było świetnie! 🙂