Miło mi było bardzo, kiedy w relacji z blogerskiego pikniku nad Wartą naszej młodej blogerki Karmel-itki zostałam nazwana ” blogową mamą”. Nie wiem, co mam w sobie, ale znajomi ( nawet ci tylko z sieci) i przyjaciele chętnie mi się zwierzają a ja staram się pomóc, jak umiem i czasem mi się to udaje. A jak wiadomo – mama to i dzieci 🙂
Cieszę się bardzo, że w naszej Wielkopolskiej Grupie dzieci blogerek wciąż przybywa. Na pierwszym spotkaniu w ciąży była Gosia z Amku- Amku ( zdjęcie powyżej, autorstwa Renaty ). Zabrała sobie wtedy do domu moje kiszone ogórki ( do ich tematu jeszcze wrócę).
Jakiś czas potem przyjechała do mnie na jabłka i dwa dni później urodził się Tymuś ( nota bene w dniu urodzin mojego brata, dlatego dobrze pamiętam tę datę).
Nad Wartą dwuletni już Tymuś wcinał z wielkim apetytem wegańskie muffinki ( jest alergikiem) , które mu upiekłam, wołając ku mojej radości „ciocia mniam mniam ”
Na pikniku tak ciepło opisanym przez Adę była jeszcze Zosia, córeczka Rybki zwanej Martą .
Obok dzieci znajomych i przypadkowych spacerowiczów, które chętnie częstowały się blogerskimi przysmakami 🙂
Na rejsie z piknikiem i Święcie Pyry dołączył do nas Kuba co gotuje z blogującą o dzieciach Gosią i małym Grzesiem :
Podczas niedawnej blogowej Wigilii Ania z Green Plums przyjechała z malutką Polą , którą się zaopiekowałam gdy Ania była zajęta . Bez problemów, bo Pola z wizyty u Ani zapamiętałą mój zapach, więc ufnie się przytuliła i usnęła 🙂
Pola ma już nieco starszego „partnera”, też Tymka, Ani z Everyday Flavours, spotykają się razem ze swoimi przyjaźniącymi się od dawna mamami. Tysia , którą poznałam na warsztatach fotograficznych ze sporym brzuszkiem ma raczkującego już Gabrysia. Czekamy też na małą Pin-upkę, która ma przyjść na świat za kilka miesięcy.
Jak widać, „blogowych” dzieci mam sporo, ale swoich mam trójkę i tu przejdę do najmłodszej córki, założycielki mojego bloga.
Prowadzi ona bujne życie towarzyskie i mam to szczęście, że znam większość jej przyjaciół. Dla nich najważniejszym wydarzeniem roku jest wyjazd na Przystanek Woodstock. To ich doroczne święto, odliczają do niego dni, wspominają.
Bywają też u nas w domu, są wielbicielami mojej kuchni i bloga . Część ekipy jest ze Śląska, tam ludzie lubią gotować i cenią smaczne jedzenie 🙂 Ich przyjaźń odzwierciedla wioskowa flaga, dzieło mojej córki .
Napiszę więc o „Chopach „: Kulek opowiada na Woodstocku o tym, jak kiedyś przez miesiąc gotował dania z mojego bloga codziennie i o improwizowanym grillu u nas podczas majówki, na kilkanaście osób ( Kasia, Pati dzięki za pomoc przy sałatkach). Owczar wspomina ciasto z mikrofalówki i szare kluski, Kulawy przyjechał na 18-tkę córy samodzielnie i ledwo dopiął spodnie na koniec weekendu 🙂 A wszyscy uwielbiają moje kiszone ogórki. Co roku córka targa spory ich słoik w plecaku dla ekipy i są zjadane niemal ceremonialnie, oczywiście jako zagrycha A i sok z nich jest doceniony dzień później 🙂
W ubiegłym roku wysłałam pozdrowienia dla ekipy w środę poprzedzającą Przystanek Woodstock i Jurek Owsiak przeczytał je. Podpisałam się mama Grażyna i spytałam ekipę, jak smakowały kiszone ogórki – Jurek w ciemno odpowiedział – no pyszne były 🙂 nagrałam to sobie na pamiątkę 🙂
I tu wrócę do tematu małych dzieci, no bo ogórki to przysmak mam w ciąży.
Niestety mam takich charakter, że czasem zamartwiam się na zapas. Jak widzę blogerkę piekącą ciasto o piątej rano, to od razu pytam, czy wszystko w porządku.
Mam nadzieję, że z „blogowymi dziećmi’ będzie wszystko w porządku. Ale gdyby ( odpukać trzy razy w niemalowaną blogerską deskę do robienia zdjęć) komuś coś się stało, to bezpieczniej się czuję wiedząc, że Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy wyposaża szpitale w sprzęt ratujący ich życie i pomagający im wrócić do zdrowia.Niech gra do końca świata i dzień dłużej .
Link do aukcji jest tutaj , można wystawić coś od siebie, można kupić.
Podaję też linka do akcji Gastronomia na WOŚP , wspieranej m. in przez kolegę z blogerskiej grupy.