W ubiegłym tygodniu wielkopolscy blogerzy kulinarni zostali zaproszeni przez panią Barbarę Pilawską na spotkanie integracyjne w restauracji Matii Sushi. Mieści się ona przy centrum biznesowym na poznańskim Placu Andersa. Oprócz znanych sobie bywalców kulinarnych warsztatów przybyło kilku nowych blogerów, więc integracja powiodła się , w bardzo przyjemnych i smakowitych okolicznościach.
Po przywitaniu się i zapoznaniu mogliśmy testować różne rodzaje sushi popijając je pysznym śliwkowym winem. A było w czym wybierać – oprócz różnych rodzajów sushi maki były tez sashimi. Kto nie przepadał za nori, mógł spróbować sushi zawiniętych w omlety, w naleśniki albo w papier ryżowy a nawet z samym ryżem. Wybór nadzienia też był różnorodny – łosoś, tuńczyk, ryba maślana, krewetki, nie brakło też warzywnych. Do tego oczywiście wasabi i marynowany imbir.
W blogerskim świecie bardzo często nawiązują się internetowe przyjaźnie, znamy się ze wzajemnych odwiedzin na blogach. I właśnie w Mati Sushi spotkały się w realu pierwszy raz dwie zaprzyjaźnione blogerki – Gosia z Amku-Amku i Kamila z Ogrodów Babilonu. Rozmowom nie było końca !
Po degustacji sushi odbył się pokaz umiejętności sushi mastera z dokładnymi instrukcjami. Ja robiłam sushi samodzielnie dotąd tylko raz, pod okiem doświadczonej w tym względzie córki ale teraz nabrałam chęci na szybką powtórkę !
Później udaliśmy się do ViP – roomu na dalsze pogaduszki. Omawialiśmy wrażenia z degustacji , rozmawialiśmy o różnych aspektach blogowania.
Ja skorzystałam z okazji i zebrałam kolejne autografy blogerów do mojej książki . Mam już sporo ponad 100 !
Na koniec zostaliśmy poczęstowani pysznymi deserami. Ja spróbowałam creme brulee i cytrusowego sorbetu.
W miłej atmosferze blogerskich ploteczek czas nam szybko mijał. Wracałam z Jolą i Piotrem z Damsko- męskiego spojrzenia na kuchnię, oni mieli daleko, więc czas było kończyć. W drodze powrotnej dzieliliśmy się wrażeniami i Piotrek wyznał, że przejrzał kartę – oprócz sushi i deserów można w restauracji zjeść też azjatyckie zupy a ceny są przystępne.
Zdjęcia są moje ( w przyćmionym świetle mój lekceważony Lumix nieźle się spisał) i fotografa organizatorów.
Był to bardzo udany wieczór , i kulinarnie i towarzysko !