To jedyne zdjęcie tego chlebka, które mam – więcej nie udało mi się zrobić. A właściwie nie mnie, bo padła mi bateria, ale mojej koleżance. Chlebek zrobiłam na wyjazdową imrezę i to oczywiście ten po lewej stronie.
Jak zabierałam się za jego pieczenie, znalazłam resztkę suszonych pomidorów. Niedługo zaczynam produkcję nowych, więc włożyłam je do wyrobionego ciasta w towarzystwie suszonej bazylii.
CHLEBEK CEBULOWY Z SUSZONYMI POMIDORAMI I BAZYLIĄ
pół kilo mąki pszennej
30 dkg drożdży i łyżeczka cukru
2 cebule
3 łyżki oleju
szklanka letniej wody
garśc suszonych pomidorów
łyżka suszonej bazylii
sól
Najpierw zrobiłam rozczyn – do drożdży dodałam łyżeczkę cukru, roztarłam je, wlałam trochę letniej wody, rozmieszałam i posypałam łyżką mąki. Odstawiłam w ciepłe miejsce do wyrośnięcia.
Cebule pokroiłam i zeszkliłam na oleju, potem wystudziłam nieco.
Do miski wsypałam mąkę, posoliłam solidnie, dodałam bazylię i pomidory. W to wlałam rozczyn, resztę wody i cebulę wraz z olejem, w którym się smażyła. Wymieszałam i wyrabiałam z pięć minut. Przykryłam ściereczką i odstawilam do podwojenia objętości, co zajęło około pół godziny.
Przełożyłam ciasto do natłuszczonej keksówki i pozwoliłam, żeby trochę podrosło w niej, tak z 10 minut. Włożyłam do piekarnika nagrzanego do 200 C na około pół godziny. Gdy wierzch zrobił się jasnobrązowy i wydawał głuchy odgłos przy pukaniu – chlebek był dobry. I to jaki dobry ! A jaki zapach wydzielał ! Jedliśmy go bez niczego, dojadając do grilla i salatek. Smacznego !
A kto chce zobaczyć okoliczności przyrody, w których był jedzony, niech zerknie na poprzedniego posta…
Dodaję zdjęcie tego chlebka zrobionego na spotkanie poznańskich blogerów kulinarnych :