Ostatnio na blogach pojawiło się kilka wersji sushi, a to za sprawą przesyłek z firmy Blue Dragon. Dotarła taka i do mnie, postanowiłam wypróbować produkty do sushi w niedzielę wieczorem, kiedy to obie moje córki miały czas, żeby mi pomóc. One już mają praktykę w robieniu sushi, bo koleżanka starszej studiuje w Japonii i podczas wakacji przekazała swoje doświadczenia w tej dziedzinie, a nabyła je robiąc oczywiście sushi z Japończykami.
Wykorzystałyśmy prawie wszystko z przesyłki – specjalny ryż, ocet ryżowy, sos sojowy, płaty nori, pastę wasabi, marynowany imbir a także maty do zwijania. Zupę miso zostawiłyśmy sobie na inną okazję . Miał być też wykorzystany papier do origami z japońskimi wzorami, bo origami to specjalność mojej młodszej córki, ale tak była zajęta krojeniem produktów w wąskie paski, że na origami nie starczyło czasu. Efekty pokażę innym razem 🙂
SUSHI Z WĘDZONYM ŁOSOSIEM I WEGAŃSKIE
250 g specjalnego ryżu
2 razy tyle wody co ryżu
sól do smaku
Zaprawa :
1/4 szklanki octu ryżowego
1/4 szklanki wody
2 łyżki cukru
Nadzienie
ogórek
papryka
marynowana marchewka
łosoś wędzony
Do maczania – pasta wasabi i sos sojowy
płaty nori
Ryż dokładnie wypłukałam, potem namoczyłam na 15 minut, potem płukałam jeszcze kilka razy aż woda była przezroczysta. Zalałam go wrzątkiem ( 2 razy tyle, ile ryżu), posoliłam do smaku i gotowałam, aż woda się wchłonęła a ryż był miękki. Ugotowany ryż okazał się taki, jak trzeba, klejący.
Do ciepłego ryżu dodałam zaprawę, wymieszałam i wystudziłam. Jak tylko ostygł przystąpiłam do dzieła, bo trzeba to robić, póki ryż jest świeży i zimnymi rękami, żeby się za bardzo nie kleiło. Ponieważ czasy, kiedy miałam zimne ręce już dawno za mną ( to było przed urodzeniem dzieci), więc oziębiłam je myjąc w zimnej wodzie.
Na matach rozłożyłyśmy płaty nori, na nich ryż zostawiając z jednej strony wolny centymetr, z drugiej około 10 cm. Ryż uklepywałyśmy zimnymi rękami i nie było z tym kłopotów. Dwie porcje zwilżyłyśmy rozcieńczoną wodą pastą wasabi ( Japończycy czasami mieszają ją z majonezem, ale my robiłyśmy m.in wersję wegańską i dlatego ten sposób). Przy brzegu z wolnym centymetrem położyłyśmy cienkie paski nadzienia – ogórki, paprykę, marynowaną marchewkę, dzieło córki, a w wersji zwykłej – wędzonego łososia. Suchymi rękami zwijałyśmy w rulony posługując się matą. Po kilku minutach ostrym nożem pokroiłyśmy sushi na plastry.
Jedliśmy maczając w sosie sojowym, smarując lekko ( bo ostre !) wasabi i przegryzając marynowanym imbirem, który służy do oczyszczania kubków smakowych, gdy zmieniamy rodzaje sushi.
Zarówno ryż, jak i dodatki z firmy Blue Dragon spełniły swoje zadanie – sushi wyszło bardzo smaczne, o odpowiedniej konsystencji. Marynowany imbir i wasabi oraz sos sojowy dopełniały bardzo dobrze jego smaki.
Smacznego !
mniam ! pyszne !!
Nigdy nie jadłam. Tak ładnie wygląda u Ciebie, wszędzie podziwiam, ale nie odważę się chyba nigdy spróbować.
Pozdrowienia:)
Śliczne. Ja właśnie zwinęłam swoje i widzę ile błędów narobiłam 🙂
Karolina, na pewno nie było tak źle…
ha i wyszło! super!
Aga, dzięki rodzinnej wspólpracy ! Najważniejsze, że super smakowało 🙂
wyśmienicie się zapowiada w takie wersji!
pięknie Ci wyszło 🙂
sushi to jednak nie jest moje ulubione danie…
nigdy jeszcze nie jadlam sushi, a u Ciebie sie tak apetycznie prezentuje, ze chetnie bym sie skusila:)
Czyki jednak smakowało. Podziwiam:)
Cudownie Ci się udało! bardzo mi sie podoba i chętnie się poczęstuje:)
Widzę,że też testowałaś produkty 🙂 Wspaniale ci się udały te rolki…Musze i ja się zabrać za jakieś futomaki 🙂
Szarlotku, miłej zabawy ! Nie mogę się doczekać twojej wersji 🙂
Wygląda pięknie, ale jakoś jeszcze nie dojrzałam do spróbowania sushi.:)
Wspaniałości:)
Dziękuję za mile słowa ! Pelu, mnie do sushi przekonały córki 🙂