Archiwa tagu: piwo

Relacja z Poznańskich Targów Piwnych 2016

targi piwne auto

Tegoroczne Poznańskie Targi Piwne , które odbyły się w pierwszy weekend listopada miały większy rozmach , niż poprzednie. Organizatorzy zadbali o to, by nie tylko zaprezentować różnorodne piwa ( w tym też warzone domowym sposobem) , ale też o to, by jedzenie do piwa było bardziej różnorodne. Nie zabrakło też mobilnego bankomatu, bo w niewielu miejscach można było płacić kartą :

targi piwne bankomat

Ale zacznę od początku : targowym piwem był rześki pszeniczny Movembeer, nawiązujący nazwą do akcji profilaktyki nowotworów, stworzony przez browar Wąsosz. To był jeden z 60 browarów prezentowanych na Targach, a rodzajów piwa było 400 ! Prócz tego cydry i miody, było co wybierać. Jedynym mankamentem była mała możliwość próbowania niewielkich ilości, toteż liczba degustowanych piw w naturalny sposób ograniczyła się …

targi piwne piwo targowetargi piwne ale p

Smakowało mi  dyniowe Ale od Pinty , próbowałam też ulubionego przeze mnie smaku czarnego bzu w piwie, mimo, że wiosna już za nami.

W tym roku zadbano bardziej o domowych piwowarów, były dla nich szkolenia i sklep.

Targi to też rozmowy o piwie, w tym roku ciekawie opowiadał o warzeniu domowych piw przedstawiciel poznańskiego stowarzyszenia .

targi piwne domotargi piwne sp

Porównał warzenie piwa do wypieku chleba : drożdże i woda to te same składniki, zamiast mąki jest słód zbożowy i chmiel , a tak, jak do chleba dodaje się różne przyprawy dla smaku, tak i do piwa dodaje się różne ciekawostki. Latem piwo z dodatkiem arbuza wyszło rewelacyjne, poza tym możliwości dodatków są ograniczone tylko wyobraźnią. To, którego próbowałam było tradycyjne, jasne , o pięknym zapachu i z mocną nutą chmielu.

Na scenie odbywały się prelekcje. Trafiłam na dowcipną i smakowitą na temat łączenia piwa z czekoladą. Wzięłam sobie do serca to i z bogatej oferty strefy foodtrucków wybrałam do pszenicznego piwa – tort czekoladowy na Guinnesie :

targi piwne tort

Przyznam, że połączenie było bardzo udane. Oprócz tradycyjnej dotychczasowej oferty wędlin, suszonych mięs i ryb, serów i chebooreków można było kupić większość tego, co oferują poznańskie ( i nie tylko)  foodtrucki – kolejki były spore , czasem trzeba było czekać pół godziny. Żeby nie było, że tylko czekolada pasuje do piwa, wrzucam też dobrze nadzianą pitę .

Atmosfera była pełna luzu i humoru, oby Poznańskie Targi Piwne rozwijały się dalej w tym kierunku.

targi piwne pita

 

 

Poznańskie Targi Piwne 2015

Targi piwne1

Tak wygląda świat z perspektywy szklanki piwa. To akurat jest ciemne z Browaru na Jurze, jednego z ostatnich etapów mojego tegorocznego zwiedzania i degustowania. Szkoda, że w tym toku na Poznańskich Targach Piwnych nie było takiej możliwości , jak rok temu – spróbowania piwa w małej ilości, „setki „- to ograniczało ilość piw możliwych do spróbowania.
Zaczęłam od stoiska Setka Pub , gdzie nabyłam szklankę widoczną na zdjęciu – tych ciekawszych w kształcie już nie było ( w niedzielę po południu), od jasnego piwa o zakręconej nazwie , której już nie pamiętam. Za to piwo mi smakowało 🙂

 

Targi piwne7

 

Stoisk w tym roku było o wiele mniej, więc zwiedzanie nie trwało długo. Na stoisku poniższego browaru było piwo jagodowe, zastanawiałam się , czy go nie spróbować, ale by zachować zdolności do degustacji zdecydowałam się na porter z Browaru Cieszyn.

 

Targi piwne6

 

Polskie browary były silnie reprezentowane. Z nowości kupiłam dla syna najnowsze dzieło Fortuny z MIłosławia, z otwartej fermentacji. Smakowało 🙂

 

Targi piwne5

 

Przy stoisku Browaru na Jurze zatrzymałam się nie tylko przy piwie, ale też przy rozmowach. Bardzo miłe panie ze stoiska dyskutowały ze mną o wykorzystaniu piwa do jedzenia , podobno mule na ich Kwasie Pruskim doskonale smakują. Przy tym browarze jest też restauracja , w której można zjeść potrawy i pasujące do miejscowych piw i gotowane z ich udziałem.

Targi piwne4

 

Było też sporo stoisk z jedzeniem, Kaszubi serwowali czebureki, można było spróbować litewskich wędlin, suszonej wołowiny, oscypków w różnych wersjach i dań przygotowywanych z dodatkiem piwa- np. past serowych na krakersach. Zdjęć ich nie pokażę, bo robiłam je na końcu i coś mi wyszły nieostre 🙂

Skupiłam się raczej na atmosferze wydarzenia, kto chce poczytać coś bardziej fachowego, może zajrzeć do relacji na Najsmaczniejszy.com.pl . Jak rok temu na Targi przychodziły nawet rodziny z dziećmi, przy czym rodzice traktowali milusińskich dość bezceremonialnie ( patrz zdjęcie poniżej). Widać było, że wszyscy się dobrze bawią a o to przecież przy piwie chodzi.

Targi piwne2

Relacja z Poznańskich Targów Piwnych

piwa7

Piwo jest jednym z moich ulubionych napojów, od czasów studenckich . Szczególnym sentymentem darzę Lecha, bo to pierwsze piwo, które mi posmakowało a próbowałam go po raz pierwszy na imprezie integracyjnej legendarnego Studenckiego Studia radiowego FiD ( Akademii Ekonomicznej w Poznaniu ) , działającego przy kompleksie akademików przy Dożynkowej na Winogradach .  Podróżując wakacyjnie po Polsce lubię do wieczornego grilla próbować miejscowych piw , odkrywając nowe smaki. Aha, nie piję piwa „po damsku” –  jak mi ktoś proponuje je  z sokiem, to odpowiadam, że go nie profanuję w  ten sposób  🙂

akredytacja

 

Jestem więc bardzo wdzięczna Rednaczowi , który pomógł mi w uzyskaniu akredytacji na Poznańskie Targi  Piwne. Poczułam dawny dreszczyk emocji związany z dziennikarskim zadaniem, jakże przyjemnym.

Jestem raczej miłośniczką niż  znawcą i koneserem piwa, po szczegóły zapraszam do relacji na Najsmaczniejszy.com.pl.

Ja skupię się na atmosferze wydarzenia, którą najlepiej odzwierciedla pierwsze zdjęcie u góry. Na Targach panowała swobodna atmosfera  niemal rodzinnego festynu.

piwa5

 

 

Było sporo dobrego jedzenia do piwa , ludzie nieznajomi sobie nawiązujący rozmowy o piwie i jego zaletach ( dowiedziałam się, że słynny „mięsień piwny” to nie efekt picia piwa , tylko miejsce na nie , no bo przecież nikt nie ma ochoty na wypicie np. trzech litrów mleka w jeden wieczór, a piwa to czemu nie ? 🙂

piwa1

 

 

Ja zaczęłam od jasnego z Zakładu Usług Piwnych ( jak to brzmi !) we Wrocławiu i powoli się rozkręcałam. O tym, jakie to święto dla Poznaniaków przekonałam się spotykając szefa Festiwalu Dobrych Smaków , Wojtka Lewandowskiego, który przybył tu prywatnie. Hehe, a ja byłam służbowo, z akredytacją, ale jedno drugiemu nie przeszkadzało .  W międzyczasie patrzyłam, co jest dobrego do jedzenia i wypatrzyłam czebureki sprzedawane przez malowniczego pana w koszuli z kaszubskim haftem .

piwa3

 

 

Wysłuchałam też fragmentu prezentacji o tym, jak docenić piwo. Temat nie był mi obcy, znałam go z warsztatów piwnych z lata tego roku , na które dotarłam spóźniona z powodu szalejącej ulewy.

piwa4

 

Potem spróbowałam ciemnych piw, zaciekawiło mnie pachnące kawą Coffe Milk Stout z niewielkiego górnośląskiego browaru kontraktowego Kraftwerk, którego smak dorównywał zapachowi.

Na dłużej zatrzymałam się przy stoisku niewielkiego browaru Bazyliszek z Warszawy , a to z tego powodu :

próbki

 

 

Akurat tego dnia mój nastrój sprzyjał uśmiechaniu się , więc skorzystałam z kilku próbek. Od razu tłumaczę się, że nie były wielkie ( setka, jak nazwa organizatora imprezy – Setka Pub) i podjadałam w międzyczasie to i owo, więc na nogach trzymałam się stabilnie. Zaciekawiło mnie „piwo z pyry” – przedstawiciele browaru wyjaśnili, że ziemniaki dodaje się do słodu, częściowo zamiast zboża. Pasowało  mi i przypominało nieco wrażeniami smakowymi mój placek drożdżowy z pyrą albo chlebek , też drożdżowy z dodatkiem ziemniaków.

piwa z pyry

 

Oczarowało mnie ciemne piwo o intrygującej nazwie Whisky Wooden Ale m. in ze słodu  wędzonego torfem, spróbowałam też żołędziowego ( żeby go porównać z żołędziową kawą  ). Usłyszałam wtedy, że nie tylko żołędziowe piwo jest lepsze od kawy, każde piwo jest lepsze od każdej kawy . Coś w tym jest, ale rano zazwyczaj trzeba wstać i czasem bez kawy nie da rady…

Podjadłam jeszcze suszonej wołowiny w różnych wariantach, spróbowałam też legendarnej litewskiej przekąski do piwa, o której dotąd tylko słyszałam i z pewnym żalem skierowałam się ku wyjściu.

Na koniec jeszcze udało mi się pstryknąć fotkę oddającą kolejny malowniczy akcent tej imprezy ! Za rok muszę też tam być i z przyjemnością zrelacjonować tę udaną imprezę czytelnikom mojego bloga .

piwa6

 

Kurczak pieczony na butelce piwa

kurczak na butelce piwa2

 

Od dawna się za niego zabierałam i wreszcie udało mi się zrobić . Kiedyś planowałam, ale mąż zamiast kurczaka kupił kaczkę. W końcu padło na drugie  święto Wielkanocy. Pogoda była tak piękna , więc  Rodzinka uznała ze szkoda czasu na ślęczenie przy garach, pojechaliśmy na wycieczkę a zamarynowanego dobrze kurczaka upiekłam wieczorem na kolację w towarzystwie ziołowych ziemniaczków.  Wyszedł pyszny, na pewno teraz już będę robić go częściej.

 

KURCZAK PIECZONY NA BUTELCE PIWA

 

Kurczak, ok 1, 5 kg

sól, pieprz, papryka słodka i wędzona

zioła prowansalskie, majeranek, oregano

oliwa

1/2 litrowa butelka piwa

ziemniaki przygotowane w ten sposób

Umytego i osuszonego kurczaka natarłam solą, pieprzem, paprykami i ziołami, skropiłam oliwą i wstawiłam do lodówki. Trochę poleżał, bo byliśmy na wycieczce.

Wieczorem wstawiłam do do rozgrzanego do 180 C piekarnika, nadzianego na otwartą butelkę jasnego piwa. Na blasze pod spodem położyłam obtoczone w oliwie z ziołami ziemniaki. Do butelki z piwem ostrożnie co jakiś czas sypałam trochę soli, wtedy piwo wypływało polewając kurczaka. Poza tym od czasu do czasu polewałam go też wodą, tak, by nie wysechł. Piekł się około 1, 5 godziny ( pieczemy tyle czasu, ile kurczak waży).

Mięso było doskonałe, aromatyczne i soczyste łącznie z piersiami, które czasem wychodzą suche. Kurczak był doskonałym uzupełnieniem świątecznych posiłków a upieczone przy okazji ziemniaczki z aromatem piwa świetnie do niego pasowały. Już mam zamówienie na powtórkę.

Smacznego !

 

A teraz wyniki konkursu Lubelli na wiosenny makaron. Dostałam sporo przepisów, oprócz tych w komentarzach jeszcze kilka na maila i miałam nie lada problem z wyborem. Dziękuje wszystkim za udział, Wasze przepisy będą dla mnie inspiracją przez całą wiosnę.

W końcu zdecydowałam się na dwa z łamanymi smakami , bo sama bardzo lubię do wytrawnych dań dodać nieco słodyczy i odwrotnie.

Przekonała mnie Nuovana grillowaną cukinią z parmezanem i dodatkiem akacjowego miodu oraz Nerds’ Kitchen z ziołowo-czosnkowo- kurczakową  kompozycją z dodatkiem słonecznej kukurydzy .

Na pocieszenie tym, którym się nie udało powiem, że konkurs Lubelli trwa jeszcze na kilku innych blogach ( zajrzyjcie na FB na Konkursy kulinarne), może uda Wam się gdzieś indziej. Powodzenia i dziękuję za pyszne przepisy.

Laureatów poproszę na maila ( grazyna0071@wp.pl) o podanie danych do wysyłki : imię, nazwisko, adres i telefon dla kuriera, najlepiej do wtorku.

 

Placuszki jabłkowe na piwie

 

Tuz przed wyjazdem na wakacje do Francji dostałam przesyłkę z akcji ” Doceń polskie”. Paczka zawierała różnorodne produkty , z których część wypróbowały moje dzieci podczas mojej nieobecności, część moi francuscy znajomi a część ja po powrocie.

 

 

Córa była na Woodstoku, gdzie oczywiście niemożliwie zdarła gardło podczas koncertów. Doceniła więc intensywnie wiśniową herbatkę , którą doprawiała sobie miodem i w ten sposób chore gardło szybko wróciło do formy.

Ziołową nalewkę zabrałam do Francji dla sędziwego Rodaka, ojca naszej francuskiej gospodyni. Została należycie doceniona.

Po powrocie ocalało słodowe piwo „Czarny kot”, a ponieważ na drzewach są jeszcze resztki papierówek, zrobiłam placuszki naleśnikowe z jabłkami na tymże piwie. Karmelowy smak piwa doskonale pasował do jabłek.

 

PLACUSZKI NALEŚNIKOWE Z JABŁKAMI  NA PIWIE

 

szklanka mąki
2 jajka
szklanka piwa ’ Czarny kot”

łyżeczka cukru, szczypta soli
2 łyżki stopionego masła

3 papierówki

olej do smażenia

Jajka roztrzepałam z cukrem i solą, dodałam piwo i mąkę, ubijając lekko trzepaczką- rózgą. Na koniec dodałam stopione letnie masło. Wrzuciłam drobno pokrojone jabłka, wymieszałam dokładnie.

Smażyłam na cienkiej warstwie oleju, kładąc  łyżką na patelnię po kilka owalnych placuszków , najpierw pod przykryciem,  gdy spód się zrumienił a wierzch ściął, odwracałam i dosmażałam bez przykrycia.

Placuszki wyszły pyszne, jedliśmy je posypane cynamonem, w towarzystwie musu jabłkowego.  Cieszyły się takim powodzeniem, że nie zdążyłam zrobić porządnego  zdjęcia  – zostało tylko kilka niepozornych i nie najpiękniejszych… ( zdjęcie u góry).

W niedzielę zrobiłam tradycyjny rosołek, do którego dodałam makaron międzybrodzki. Rodzinka orzekła, że świetnie pasuje do rosołu, a mój syn, który zwykle jada dwa talerze rosołu, tym razem zjadł …trzy 🙂 Rosół był z tego przepisu : klik, klik

Oprócz miodu, dzieci doceniły również intensywnie wiśniowy dżem i pyszne paluszki. A cytrynki w rumie schowaliśmy do herbatki na jesienne i zimowe chłody.

W sobotę w ramach akcji ” Doceń polskie” wraz z innymi okolicznymi blogerkami wezmę udział w lokalnej imprezie ” Doceń wielkopolskie” . Już nie mogę się doczekać. A po szczegóły dotyczące produktów wyróżnionych znakiem ” Doceń polskie” zapraszam tutaj – klik, klik.

Smacznego !