Archiwa tagu: kulinarne koty

Kulinarne koty- Nuki i Frida z Grażyna gotuje

nuki1

Dziś nadeszła pora na moje koty – wczoraj Nuki, ten bardziej „mój” miał siódme urodziny. Mieszka u nas ze swoją mamą Fridą.

frida ogórki

Koty u mnie swobodnie poruszają się po terenie domu, ogrodu i sąsiednich posesji. Przyjmują tez kocich gości, nie wszystkich – muszą sobie jakoś na to zasłużyć. Frida raczej przegania intruzów,   inaczej  Nuki – widać, że zawiera prawdziwe przyjaźnie. Kiedyś przyłapaliśmy go, jak jednego ze swoich kumpli oprowadzał po domu i pokazywał mu piętro. Ale ulubionym miejscem kocich spotkań jest u nas trawa pod krzakiem bzu :

nuki z rudym

Ale, jak każdy z moich gości, wrócę do  początku :

Jak kot pojawił się w twoim życiu ?

Wszystko zaczęło się z Zajączkowie, uroczej wiosce nad jeziorem, gdzie dawno temu byłam na wczasach z pierwszym dzieckiem, oczekując narodzin drugiego. Poszliśmy z córcią na wieczorny spacer w pobliże lasu i na jej pytanie, czy w Zajączkowie są zajączki , wkręcając ją pokazaliśmy  szarego kota pomykającego nieopodal.

Osiem lat temu mąż z córką przejeżdżał autem przez Zajączkowo i zobaczył przy drodze pałętające się dwa małe czarne kotki z białymi plamkami. W drodze powrotnej  nadal były, wyglądały na opuszczone i samotne. Akurat niedawno mąż rozmawiał ze znajomym, że chciałby czarnego kota z białymi plamkami. Moje córki kota chciały od zawsze, ale ja się nie zgadzałam, bo …bałam się kotów ! Zapadła szybka decyzja – zabieramy je ! Najpierw zostały schowane w duże koperty po dokumentach, potem w kartonik od pani z wiejskiego sklepu.

Ja byłam w szoku jak je zobaczyłam, ale nie chciałam robić przykrości dzieciom. U nas została kotka z białym „bikini”, nazwane przez młodszą córcię Fridą, kot Albert z białą plamką pod szyją powędrował do znajomego , też do domu z ogrodem.

frida kominek

Fridę ledwo tolerowałam, karmiłam ją, czasem pogłaskałam. Postanowiliśmy pozwolić jej raz mieć dzieci przed wysterylizowaniem, urodziła trójkę . Pierwszy , czarny z białym krawacikiem jak jej brat,  dostał imię indyjskiego boga ciemności Nuk,  zmienione potem na Nuki. Jego siostry miały białe plamki – Bikusia jak mama a Skarpecia – skarpetki, pyszczek i wąsy. Po czasie karmienia ( oj, zakocony był dom 🙂 siostrzyczki Nuka powędrowały do znajomych na wieś a on sam miał wraz ze starszą córką miał zamieszkać na jej stancji w Poznaniu.

nuki młody1

Ale córka pojechała na stypendium do Hiszpanii i Nuki został z nami w domu. Ja zmagałam się wtedy z czarną depresją i nienawidziłam siebie za własną bezsilność. Nuki to wyczuł i postanowił mi pomóc. Kiedy leżałam z rozłożoną książką kładł się na niej i domagał się, by go głaskać. Bawił się też jak mały psiak – uwielbiał biegać za rzuconą mu żelową kulką , albo nawet papierową, dryblował nią zabawnie niczym wytrawny piłkarz i w końcu przynosił mi ją rzucając na kolana i domagając się, by mu rzucić ponownie 🙂 zmuszał mnie do aktywności i po pół roku doszłam zupełnie do siebie. Zaserwował mi prawdziwą felinoterapię i dlatego czasem uchodzą mu na sucho te czy inne wybryki, bo wszyscy doceniają jego istotny wkład w moje dobre samopoczucie.

nuki w liściach

Co w nim lubisz najbardziej ?

U Nuka cenię jego kontaktowość , daje się przytulać, gada dużo po kociemu, zwłaszcza jak wraca z nocnych wypraw. Przybiega też czasem na zawołanie, tak, że nie bardzo typowy z niego kot. Bardzo lubię jego towarzystwo gdy jestem sama w domu, bo na prawdę , jest z kim pogadać 🙂  Ma też koci „szósty zmysł ” – gdy leżałam ze złamaną nogą zeszłej zimy , kładł się obok i mruczał a czytałam w kilku źródłach, że kocie mruczenie wydziela ultradźwięki o leczniczej częstotliwości.

nuki leczy1

Frida za to po kobiecemu wyczuwa moje niepewne nastroje, wtedy kładzie się obok mnie w pocieszającej pozie. Zazwyczaj ona towarzyszy moim dzieciom , rezyduje na ogól na piętrze domu, Nuki opanował parter i naszą sypialnię 🙂 Wprawdzie mnie okazuje największą miłość , ale to mojej młodszej córce pozwala na wszystko, nawet na wspólne leżenie na huśtawce 🙂

nuki z Julią1

Kot w kuchni

Moje koty interesują się moimi poczynaniami w kuchni zazwyczaj , gdy kroję surowe mięso. Wątróbka wywołuje największe zainteresowanie, dostają swoje porcje na surowo od czasu do czasu. Ale i zapach świeżo upieczonego ciasta przywołuje je pod piekarnik . Nuki to łasuch i gdy zajadam ciasto , to muszę go poczęstować krusząc sobie na rękę. Lubi sernik i drożdżowy, a ciasta z polewą czekoladową muszę pilnować, bo czasem polewa znika w tajemniczy sposób 🙂

Za to obydwa koty wykazują zainteresowanie podczas robienia zdjęć na bloga. Fridę muszę często przeganiać z serwetki na zdjęciowym stanowisku ;

frida na serwetce

Nuka zaś wypraszam z jego ulubionej huśtawki, bo jej faktura to dobre tło i stanowisko na powietrzu :

frida makaron

Co jada twój kot ?

Zazwyczaj jedzą karmę dla kotów sterylizowanych,  z puszek lub saszetek, sporadycznie suchą. Ale obydwa interesują się ludzkim jedzeniem, przy nieuwadze Frida potrafi łapką wyjmować chipsy z otwartej torebki albo płatki z miseczki z mlekiem 🙂

frida płatki1

Oczywiście są pierwszymi 'stołownikami” gdy rozpalamy grill a i potem interesują się tym, co na ogrodowym stole 🙂

nuki za stołem

Najzabawniejsza historia

Powszechną wesołość wywołuje Nuki na ogrodowej huśtawce. Zaobserwował, że jak wskoczy na nią z impetem, to ona się huśta wraz z nim i uskutecznia te skoki w pocieszny sposób. Cały czas obiecujemy sobie to nagrać, ale jakoś nam się jeszcze nie udało. A jak jest na huśtawce i widzi kogoś obok, to głośnym miauczeniem, domaga się, by go pohuśtać.

Inna zabawna historia wiąże się ze wszystkimi dziećmi Fridy.  Jak już wspomniałam, Skarpecia miała białe skarpetki, gors i wąsy. Nuki i Bikusia był podobne do mamy i jej brata, zastanawialiśmy się , skąd to umaszczenie. I pojawił się w naszym ogrodzie kocur podobny do tej koteczki. Wszyscy żartowaliśmy, że tatuś Fridzinych dzieci przyszedł płacić alimenty 🙂

nuki z darią

Na zakończenie

Gdy mamy gości, koty są zachwycone. Początkowo z rezerwą , coraz śmielej zbliżają się do nowych osób i wywołują zainteresowanie, są też obiektem polowań z aparatem . Powyżej Nuki z Darią z Trufelkowa podczas blogerskiego grilla, poniżej z Gosią z Amku-Amku i jej synkiem na 5 urodzinach bloga rok temu.

Cały cykl Kulinarne koty można zobaczyć tutaj .

nuki z gosią

Kulinarne koty – bywalcy i goście u Bartka z przepisy.com

gosc1a

 

Bartka z bloga przepisy.com poznałam na Food Bloger Fest w Warszawie we wrześniu ubiegłego roku. Rozmawialiśmy nie tylko o kulinariach i blogowaniu, ale też o zwierzętach. Oprócz smakowitego bloga z różnorodnymi przepisami ( wśród których moim zdaniem najlepsze są te z warzyw z własnego ogrodu) Bartek prowadzi też pod Krakowem hotel dla zwierząt – Sielsko. Dlatego na zdjęciach, oprócz jego dwóch kotów – Japonii i Romana są i hotelowi goście ( także na zdjęciu powyżej)

 

Jak kot pojawił się w Twoim życiu?

 

Oba koty, które nam towarzyszą to klasyczne 'znajdy’. Starsza Japonia pętała

się po klatce schodowej bloku, w którym mieszkałem w kawalerce. Trafiła na

dzień, kiedy kupiłem z moją obecną – a wtedy przyszłą – żoną nasze pierwsze

wspólne łóżko. Weszła razem z łóżkiem, pomagała skręcać i tak już została.

 

japonia1

 

Imię dostała w związku z trwającymi w tamtym okresie eliminacja do MŒundialu

w Japonii i Korei. Japonia brzmi chyba ładniej 😉

 

Roman trafił do nas dwa lata temu. Dzieci we wsi znalazły dwa małe kotki

porzucone w krzakach i jeden dostał się nam. Przygarnęliœmy biedaka i daliœmy

na imię Roman, bo w ten dzień przypadały imieniny Romana i Teodora, a że

wœród znajomych mamy Teodora to wyboru jakby nie było.

 

roman mały

 

Co w nim najbardziej lubisz?

 

Mamy w domu dwa psy i dwa koty i każdy z tych zwierzaków jest inny. Nasze

koty, jak to koty, to indywidualiśœci. Japonia potrafi znikać na całe dnie i co

jakiœ czas przynosi nam upolowane myszy i nornice co jest jej istotnym wkładem

w pielęgnację naszego ogrodu i za co jestem jej bardzo wdzięczny.

 

japonia3

 

Roman to znowu typ domatora, chociaż ostatnio coraz częściej  ma odwagę

spacerować po ogrodzie miedzy ganiającymi psami. Czas jednak spędza głownie

na piętrze i stamtąd głoœdnym miauczeniem wzywa nas do siebie i oznajmia o

pustej misce. Z domowników szczególnie upodobał sobie naszego syna, z którymi

zazwyczaj œśpi. Jest bardzo kontaktowy zupełnie nie jak kot 😉

roman4

 

 

Kot w kuchni

 

W naszym domu koty do kuchni nie wchodzą. Nie dlatego, że takie grzeczne i

mądre ale dlatego, że tam pilnują jedzenia nasze psy i to one czekają na

spadające z blatu/stołu smakołyki. Koty natomiast polują na jedzenie

pozostawione w jadalni czy na tarasie. Z zostawionej na stole kanapki z szynką

w tajemniczy sposób znika wszystko poza warzywami 😉

 

gosc bartka3

 

Co jada Twój kot?

 

Oba koty karmimy suchą karmą ale też w ramach smakołyków dostają puszki,

saszetki czy też resztki mięsa. Skrawki z pieczeni, rosołu czy resztki wędlin

solidarnie rozdzielamy miedzy wszystkie zwierzęta.

 

Najciekawsza historia

 

Królową zabawnych ale i mrożących krew w żyłach historii jest Japonia. Roman

wiedzie spokojne i ułożone życie bez wybryków. Japonia natomiast w swoim życiu

dośœwiadczyła już kąpieli w białej farbie, której zmywanie było czasłochłonne i

bardzo kłopotliwe. Udało jej się też dwa razy spaśœć z 3 piętra bloku i nic

sobie nie zrobić. Także po przeprowadzce na wieśœ zgubiła się w okolicznych

łąkach i trafiła do domu dopiero po 4 dniach. Jak widzicie nic jej nie jest w

stanie pokonać i jest naprawdę twardą sztuką. Często tez okazuje specyficzne

uczucie jakim darzy moją żonę i rzuca się do nóg, rąk żeby sobie trochę

pogryźŸć i podrapać. To chyba zazadroœść 😉

Z innych zabawnych i dodatkowo kulinarnych historii wspominam jak lata temu

zadzwonił telefon domowy w trakcie szykowania obiadu. Musiałem przerwać

rozbijanie piersi z kurczaka i odebrać w sąsiednim pokoju. Po 3 minutach i

powrocie do kuchni Japonia w poœśpiechu przełykała resztki z olbrzymiej

podwójnej piersi. Do tej pory nie wiem jak była w stanie w tak krótkim czasie

zjeśœć taki duży kawałek mięsa.

 

japonia2

 

Na zakończenie…

 

Oprócz naszych kotów i psów prowadzimy też domowy hotel dla zwierząt

(sielsko.pl) dzięki czemu mam okazję goœścić i poznawać dużo różnych kotów i

ich charakterów. Tak jak oba nasze koty są różne tak i hotelowi goœście potrafią

zachowywać się zupełnie inaczej. Jedne zaraz po przyjeŸździe wskakują na nasze

kolana a inne potrzebują czasem 2-3 dni żeby odważyć się wyjœść z kryjówki. Koty to

ciekawe stwory 😉

Dziękuję za rozmowę 🙂

 

gosc bartka 2

 

Uwaga !  Zwalniam koci cykl, bo mam spore zaległości w publikowaniu przepisów i relacji z wydarzeń kulinarnych. Następny odcinek za dwa tygodnie. Wszystkich blogerów chętnych do opowiedzenia o swoich pupilach zapraszam do kontaktu pod blogowym adresem 🙂

Cały cykl Kulinarne koty można zobaczyć tutaj .

 

roman3

Kulinarne koty – Zuziek Dusi z Dusiowej Kuchni

dusia z kotem

 

Autorkę bloga Dusiowa Kuchnia zauważyłam na blogerskich forach internetowych już dawno. Na jej blogu można znaleźć oprócz smacznych potraw dostosowanych do sezonu ciekawe relacje z warsztatów i wydarzeń kulinarnych, w których Dusia aktywnie uczestniczy. Na żywo poznałyśmy się na którymś z Blog Forum w Gdańsku, gdzie w kuluarach spędziłyśmy nieco czasu na blogerskich ploteczkach.

Oddaję głos Autorce dzisiejszego , piątego już odcinka cyklu :

Jak kot pojawił się w twoim życiu ?

Pojawił się dość niespodziewanie.  Pewnego ranka, gdy wychodziłam na zajęcia mała czarno-biała kulka wleciała mi do mieszkania. Pojawiło się pytanie, co teraz? Mama zadecydowała, że zostaje, a ja musiałam lecieć na zajęcia. Jakieś dwie  godziny później dostałam sms’a od mamy, że musi chyba wyjść po piasek na plażę (na szczęście do plaży mamy jakieś 50m). Okazało się, że kot polubił się z mamą, która bała się kotów, więc został z nami ku mojemu szczęściu. Myśleliśmy, że to kotka, więc padło na imię Zuzia, a po dwóch miesiącach doznaliśmy szoku, że jest to jednak kocur i trzeba było odrobinę zmienić imię (na które już reagował) na trochę bardziej męskie, czyli Zuziek  🙂

 

kot dusi2

 

Co w nim lubisz najbardziej ?

To, że ma swój charakterek i jest niezwykle inteligentny. Zuziek nie jest typem pieszczocha ani mruczka, to prawdziwy indywidualista. Zamruczy czasem z rana, albo da kuksa w moją głowę, jak chce jeść.  W związku z tym, że przez wiele lat mieliśmy psa, jest też trochę wychowany jak pies. Biegnie do drzwi, gdy ktoś dzwoni, aportuje zabawki, bawi się w chowanego, a gdy jest na balkonie i widzi, że wchodzę do klatki to za chwilę czeka już pod drzwiami.

 

kot dusi3

 

Był prawdziwym towarzyszem podczas nauki, wiernie pilnował moich notatek wylegując się na nich. Uwielbia towarzyszyć mi podczas sesji fotograficznych i doglądać, co tam na talerzu wykombinowałam. Kiedy się zdenerwuje to gryzie np. w łydki. Trudno jest kochać kota z ciężkim charakterkiem, ale tą miłość bardziej się docenia. Wiem, że ją odwzajemnia i tęskni za mną, bo kiedy wyjeżdżam chodzi smutny i przesiaduje w oknie na parapecie.

Kot w kuchni

To prawdziwy obserwator, który uważnie kontroluje mój każdy ruch. Jest bardzo ciekawski, ale nie podkrada nam nic z blatów ani ze stołu. Lubię jego grzeczne towarzystwo w kuchni. Ożywia się, gdy kroję filety z kurczaka i wtedy kręci ósemki wokół moich nóg. Na hasło „saszeteczka” biegnie do lodówki i czeka aż mu się nałoży jedzonko do miseczki.

 

kot dusi1

 

   Co jada Twój kot ?

Najbardziej lubi podjadać suchą karmę, w szczególności Purina One, choć jada także mokrą karmę w saszetkach. Lubi też skubnąć miętę i kwiaty lawendy – ma to chyba po mnie 🙂   Z wielką radością biegnie do mnie, kiedy widzi, że niosę dla niego świeżą trawę do podgryzania.

 

kot dusi4

 

Najciekawsza historia

Pewnego razu nie mogliśmy znaleźć nigdzie kota. To był letni wieczór, więc szukaliśmy na balkonie, w domu w różnych kątach, na meblach, w szafkach, po prostu nigdzie go nie było. Zaczęliśmy wpadać w panikę, bo to kot niewychodzący z domu – wybiegłam na klatkę, potem na podwórko i załamana zwracam się ku górze, patrzę na swoje okna na pierwszym  piętrze i widzę kota… nie na balkonie, a na parapecie zewnętrznym w oknie obok. Szaleniec przeskoczył z balkonu na okno obok i się sprytnie schował. Po wpuszczeniu przez okno do domu zrobił wielkie „miaaaaauuu”, jakby chciał powiedzieć „tyle musiałem tam czekać aż mnie znajdziecie” .

Dziękuję za rozmowę 🙂

Cały cykl Kulinarne koty można zobaczyć tutaj .

kot dusi5

 

 

 

Kulinarne koty – Koka Laury z Cafe Babilon

7-1

 

Laurę z bloga  Cafe Babilon poznałam internetowo już dawno temu, w … komentarzach na blogu Antoniego Czypraka Kuchnia na gazie. Tak, w tym nieczynnym już teraz miejscu odbywały się prawdziwe imprezki przy gąsiorku śliwowicy w towarzystwie Sołtysa Szuwaśki. Laura zwróciła moją uwagę swoistym poczuciem humoru. Blog Laury bardzo lubię, bo podobnie jak u mnie jest dużo pysznego domowego jedzenia.

Na żywo poznałyśmy się na warsztatach Lubelli i ostatnio na finale Bloger Chefa.

Laura ma kotkę Kokę – przejdźmy do jej historii :

 

Jak kot pojawił się w twoim życiu ?

Koka trafiła do naszego domu prawie sześć  lat temu przez przypadek. Została wyrzucona wraz z rodzeństwem do lasku obok Sielskiej Zagrody pod Wrocławiem. Ktoś w okresie wakacyjnym pozbywał się problemu i wyrzucił po prostu mioty trzymiesięcznych i trzytygodniowych kociąt. My tego dnia wybraliśmy się tam na spacer.

Była taka maleńka kiedy ją zabieraliśmy – taki mały, puchaty, biały pomponik.

Skradła nasze serca od pierwszego wejrzenia. W tym czasie zajmowałam się zdjęciami oraz ich obróbką i większość czasu pracowałam w domu. Koka towarzyszyła mi w codziennych pracach domowych od sprzątania, prania, gotowania po pracę przy komputerze. Co prawda większość czasu przesypiała, ale wystarczyło, że z kuchni przeszłam do sypialni, aby popracować przy komputerze i po kilku minutach w drzwiach pojawiała się z miną mówiącą: „To, że śpię, nie znaczy, że możesz gdzieś wychodzić na dłużej…”.

 

2

 

Co w nim lubisz najbardziej ?

Poranne powitania: asysta w łazience, a potem skok na umywalkę, z której wspina się na moje ramiona. Przynajmniej kilka minut muszę ją ponosić na rękach, a ona łapkami obejmuje moją szyję.

Koka to piąty członek naszej rodziny posiadający niezwykły dar wyczuwania złego nastroju. Niesamowicie przeżywa czyjkolwiek płacz i zawsze stara się pocieszać. Pamiętam jak kiedyś przytrzasnęłam sobie palec  i zdarłam paznokieć  – to był straszliwy ból. Stałam, chłodziłam go pod wodą i ryczałam z bólu. Koka stała kilkanaście minut na umywalce, obejmowała mnie łapkami i tuliła się.

Jej ulubionym miejscem jest akwarium w przedpokoju z którego ma doskonały widok na wchodzące i wychodzące osoby. Każde przejście naszych dzieci jest przez Kokę „komentowane” – odzywa się za każdym razem gdy przechodzą obok niej.

Niesamowitym przeżyciem był poród a potem możliwość obserwacji całego procesu wychowania kociąt. Jej czułość i samozadowolenie z bycia matką było czymś tak magicznym. Moje dzieci powiedziały wtedy, że niektóre kobiety mogłyby uczyć się od niej jak być matką. Koka urodziła cztery przepiękne kocięta, dwóch ojców – kocurów z mojego domu rodzinnego. Dwa od rudego kota, miały spłaszczone pyszczki jak ich mama, dwa od biało-czarnego kocura były bardziej podobne do zwykłych dachowców. Kociaki znalazły cudowne domy.

 

5

 

Kot w kuchni

Moje działania w kuchni najczęściej obserwuje z kanapy. Siedzi lub leży (pod warunkiem, że nie śpi właśnie) i patrzy…

Zawsze uwielbiała obserwować przygotowania do zdjęć na bloga i bardzo często wkraczała w już ustawiony kadr pozostawiając na ujęciu kawałek ogona, ucha całą siebie.

Uwielbia zapach startej gałki oraz oliwek.

 

1

 

Co jada Twój kot ?

Dotychczas preferowała suchą karmę, w ostatnim czasie zaczęła jadać również mokrą z saszetek. Za „ludzkim” jedzeniem nigdy nie przepadała. Tylko w okresie kiedy karmiła młode jadała praktycznie wszystko.

Jest nietypowym kotem. Akwarium pełne rybek jest dla niej poidłem – rybki nie są obiektem zainteresowania. Śpi przy otwartym oknie, za którym siedzą rzędem wróble czy sikorki.

Nigdy nie skradła jedzenia pozostawionego na blacie czy stole, chociaż bardzo lubi wiedzieć co jemy, a szczególnie pijemy – uwielbia sprawdzać zawartość szklanki.

Nie bardzo interesują ją mięso czy ryby, ale uwielbia zioła i wszelką zieleninę. O pęczek koperku czy natki przyniesiony do domu, potrafi się wykłócać, jeśli ktoś próbuje schować do lodówki, a zioła na parapecie wiecznie są poobgryzane. Na zdjęciu z ukradzioną łodygą selera naciowego.

 

6

 

Najzabawniejsza historia

Kiedyś w dużym, litrowym shakerze nastawiłam zaczyn drożdżowy na chleb. Zamknięty shaker postawiłam na kaloryferze i zajęta rozmową przez telefon zapomniałam o nim. W pewnym momencie zobaczyłam jak Koka dziwnie czai się na coś niewidzialnego – okazało się, że usłyszała lekkie syczenie i to ją zaniepokoiło.

Kot oczywiście musiał towarzyszyć w otwarciu shakera, bo każda nietypowa okoliczność jest ciekawa. Zawartość shakera wystrzeliła w sufit „dekorując” zaczynem drożdżowym wszystko w zasięgu kilku metrów, od mebli kuchennych po sofy i telewizor w salonie. Kot przestraszony uciekł i pojawił się po dobrej godzinie od całego zdarzenia. Chyba przez tydzień nie mogliśmy pozbyć się drożdżowego zapachu z sierści.

4

 

 

Na zakończenie…

Trzy miesiące temu kardiolog postawił straszliwą dla nas diagnozę – kardiomiopatia przerostowa. Według lekarza zostało jej kilka miesięcy życia, jest za późno na leczenie, które zresztą przy tej chorobie niewiele daje. Przepłakałam wiele dni, a teraz pozostaje nam cieszyć się każdym wspólnym dniem.

Dziękuję za rozmowę.

Cały cykl Kulinarne koty można zobaczyć tutaj .

 

3

Debiut cyklu Kulinarne koty – Misia i Aleksander multiblogerki Gosi Oczko

nuki1

 

Koty to zwierzęta przypisywane czarownicom. A czyż gotowanie nie ma sobie czegoś z magii ? Myśląc nie tyle o smaku potrawy ale o upodobaniach naszych bliskich, którzy będą ją jedli , odprawiamy nad garnkami czary, doprawiając jedzenie tak, by smakowało jak najlepiej. To pewnie dlatego wiele blogerek i blogerów kulinarnych związanych jest z kotami, skutecznie przy tych czarach pomagającymi. Nie napisałam – są właścicielami, bo koty nie mają właścicieli , one tylko pozwalają nam  się zbliżyć do siebie bardziej lub mniej…

W blogosferze prowadzę internetowo i nie tylko bogate życie towarzyskie, dlatego już dawno zauważyłam, że mruczących przyjaciół blogerek i blogerów kulinarnych jest bardzo wiele. Postanowiłam je kolejno, w miarę możliwości co sobotę przedstawiać. Zainspirowałam się cyklem Gosi Oczko „Kulinarni czytają ” i zrobię to w podobnej formie – odpowiedzi na te same pytania. Ale jeśli ktoś chce przedstawić swoją kocią historię na swój sposób – proszę bardzo.

Każdy z blogerów kulinarnych chętnych do zaprezentowania swojego pupila może do mnie napisać na adres : grazyna0071@wp.pl

Aby łatwo było znaleźć cykl Kulinarne koty , zrobiłam specjalną kategorię z boku bloga.

Zaczynam od Misi i Aleksandra – kotów Gosi Oczko. W tytule napisałam – multiblogerki, bo Gosia prócz swoich kulinarnych – Koty kuchenne Oczka i  ( Foto) Kosa w talerzu, prowadzi jeszcze blog Czytelniczy ( ze wspomnianym cyklem Kulinarni czytają ) a dodatkowo wraz z Agą makaronowy blog Pasta i basta.

Oddaję wreszcie głos pierwszemu gościowi. Oczko poznałam trzy lata temu, dzięki Drugiej Makaroniarze – Adze. Przyjechały mnie odwiedzić, potem spotkałyśmy się na Blog Forum i na kliku warsztatach kulinarnych. Bardzo lubię zupy Gosi, podziwiam jej niebanalne zdjęcia i współdzielę czytelniczą pasję.

 

   Jak kot pojawił się w twoim życiu ?

 

Przede wszystkim wszystko miało być zupełnie inaczej, niż wyszło to ostatecznie 😉

Kiedy koty w domu były jeszcze tylko śpiewką przyszłości  – plan zakładał zakocenie od razu
w pakiecie dwoma małymi dachowcami ze schroniska dla zwierząt. Owszem, marzyliśmy z panem R. o niebieskim rosyjskim, ale z góry założyliśmy, że nie będziemy wydawać pieniędzy na nowego kota, skoro tyle innych życiowych nieszczęść czeka na dom, a my możemy im go zapewnić. Nie ponosząc przy tym już na starcie tysięcznych kosztów.

Jednak niebieski (zwany przez nas również szarakiem) najwyraźniej był nam pisany 😉 Okazało się, że niezbyt daleka znajoma właśnie się przeprowadza, a na nowe miejsce niestety nie będzie mogła zabrać swojego kota. I choć z bólem serca, to będzie musiała się z nim rozstać. Szukała więc dla niego dobrego domu, którym to domem została nasza Gawra 🙂

I tak już sobie funkcjonujemy z Aleksem ponad dwa lata.

koty oczka1

 

 

Niecały rok temu, bo w sierpniu 2013 roku dołączyła do nas Misia. Kiedy zamieszkał z nami niebieski Aleksander, kwestią czasu było to, kiedy dostanie kocią siostrę lub brata. Wszak na początku zakładaliśmy dwa koty. I właśnie o drugim zaczęłam przebąkiwać niecały rok po tym, kiedy zamieszkał z nami Aleks.

Przeglądałam na FB strony fundacji zajmujących się bezdomnymi kotami (Koteria, Pruszkowski Dom Tymczasowy, Zwierzaki z Mińska i Jokot, śledziłam tez poznański Koci Pazur) oraz co jakiś czas przeglądałam stronę internetową warszawskiego schroniska na Paluchu.

Zakochałam się w trzech kotach. Dwa pojechały do innych domów (za późno zgłosiłam akces), a trzecia kotka z charakteru była typowana na klasycznego kociego jedynaka, a my już przecież mieliśmy Aleksandra. Szukałam zatem dalej. I wtedy zakochałam się w tym spojrzeniu…

 

koty oczka2

 

I już wiedziałam, że to ten kot, nie inny musi do nas dołączyć.

A jak wyglądały pierwsze dni dwóch kotów razem w naszym domu, można przeczytać na Kotach Kuchennych Oczka. http://belkoty.blogspot.com/2013/08/watek-niekulinarny-czyli-co-dwa-koty-to.html

Lekturę polecam szczególnie tym, którzy stoją przed decyzją wzięcia drugiego kota.  Dzięki kilku prostym zasadom udało mi się wprowadzić na teren Aleksandra nowego kota bez bitw, agresji i – tak, mogę tak stwierdzić – w harmonii 😉

 

koty oczka3

 

koty oczka4

 

    Co w nim lubisz najbardziej ?

 

Oba moje koty, to dwa różne charaktery. Ba! ich charakter w miarę tego im dłużej się znamy – również się zmieniają.

Aleks, jako jedynak był wielką przylepą. Uwielbiał przesiadywać na moich kolanach, tulić się i spać między nami. To pewnie również wynik tego, że siedząc sam w domu, kiedy my w tym czasie byliśmy w pracy, był bardzo stęskniony za towarzystwem. Kiedy pojawiła się Misia stał się bardziej niezależny, częściej wybiera samotne przebywanie w pokoju, w którym akurat nikt nie siedzi i przestał z nami spać w łóżku. Czasem jednak zbiera mu się na czułości i na te kolana i tak się ładuje 😉

Za to bardziej się zaktywizował, zdarza mu się prowokować do zabawy, więcej brykać po domu i trochę stał się gadułą (szczególnie, kiedy próbuje namówić do zabawy Misię, albo jej szuka).

Misia, jako kot po przejściach na początku była bojaźliwa (zanim trafiła do fundacji – żyła gdzieś na wiosce i spała z kurami w kurniku; po dawnych czasach brak jej dolnego  lewego kła). Jednocześnie jednak lgnęła do nas, ale jeszcze z zachowaniem bezpiecznego dystansu. Kiedy jednak po 4 miesiącach sama z siebie odważyła się wejść na kolana, tak teraz nie ma dnia, kiedy kotka nagle się teleportuje obok któregoś z nas. Mało tego – rozbestwiła się już na tyle, że w nocy anektuje coraz większą część poduszki i bezpardonowo wpycha się pomiędzy nas.

 

koty oczka5

 

Rozpisałam się o nich, a jeszcze nie odpowiedziałam na pytanie 😉 Co w nich lubię najbardziej?
Lubię kiedy wpychają mi się na kolana, na których właśnie trzymam laptopa, lubię kiedy Misia ociera się o moje nogi pozostawiając na czarnych sztruksowych spodniach mnóstwo białej sierści, lubię, kiedy Aleks budzi mnie delikatnie packając mnie rano łapką po policzku, dając znać, że właśnie przyszła pora na śniadanie, lubię obserwować, kiedy Misia bawi się zabawkami, a Aleks szaleńczo gania po domu. Generalnie – lubię w nich wszystko.

 

koty oczka6jpg

 

   Kot w kuchni .

 

Mamy kota „górskiego” i kotkę „nizinną”. Kiedy gotuję w kuchni, Aleks często obserwuje sytuację z wysokości lodówki lub tuż pod sufitem siedząc na górnej szafce, a Misia na podłodze kręci ósemki ocierając się o moje nogi. Często jednak po prostu wylegują się na blacie lub siedzą na parapecie przy otwartym, osiatkowanym oknie.

 

koty oczka7

 

   Co jada Twój kot ?

 

Oboje jedzą BARF, czyli surowe, suplementowane mięso. Więcej o tym naturalnym sposobie żywienia można poczytać na Barfowym forum: http://www.barfnyswiat.org/index.php

 

 

     Najzabawniejsza historia

 

Niektórych rzeczy w kuchni nie mogę zostawiać bez dozoru. Tyczy to się głównie otwartego jogurtu naturalnego. Jest duża szansa, że któryś z kotów zanurzy w nim swoje wibrysy.  Nie wspominam o surowym mięsie, bo wiadomo, że tego to już w ogóle bez dozoru zostawić nie mogę (pamiętajcie, że koty z surowych mięs nie powinny jeść w ogóle wieprzowiny). Mam też niebieskiego amatora tart i kruchych ciasteczek – jeżeli nie schowa się tego przed kocim wzrokiem do szafki, na 100 % zostaną obgryzione 🙂

Dziękuję za rozmowę 🙂

Cały cykl Kulinarne koty można zobaczyć tutaj .

koty oczka8