Taką sensację zrobiła ponad tydzień temu gwiazda dnia – wielki tuńczyk błękitnopłetwy , który przybył do Restauracji japońskiej GOKO, dając początek Festiwalu Toro. Czekaliśmy na niego ponad dwie godziny, bo lądowanie samolotu w Warszawie opóźniła mgła. Ale warto było 🙂
Czas nam się wcale nie dłużył. Czekanie uprzyjemniał nam różnymi rodzajami sushi szef kuchni Partyk Jerzykowski i jego koledzy .
Nie samym chlebem ( czy ryżem ) żyje człowiek , z dużym zainteresowaniem słuchaliśmy więc opowieści właściciela GOKO pana Krzysztofa Hellera o kuchni japońskiej, historii sushi i zaletach poszczególnych części tuńczyka.
Ten, złowiony w Morzu Śródziemnym, o wadze około 200 kilogramów ( największy , jaki przybył do Wielkopolski) umieszczony został w styropianowym pudle wyłożonym lodem, więc cała ekipa miała co robić przy jego wnoszeniu. W końcu pojawił się w całej okazałości :
plus ogon 🙂
Szef kuchni Patryk Jerzykowski dobrze się przygotował do rozbioru tuńczyka , studiując wcześniej jego anatomię. Mimo zainteresowania wszystkich , fotografowania, w skupieniu wykonywał swoją pracę. Część jej można zobaczyć na filmie – klik, klik.
Oddzielił z tuńczyka najbardziej pożądaną część – otoro, tę tłustą, najwięcej cenioną przez Japończyków :
Wydzielił też akame, które jest dla odmiany chude i w ciemniejszym kolorze. Mogliśmy od razu spróbować nigiri z jednym i drugim rodzajem tuńczyka :
To z akame było sprężyste i jędrne, za to otoro miało maślaną konsystencję i wręcz rozpływało się w ustach.
Obydwa rodzaje można zjeść podczas trwającego w Restauracji GOKO Festiwalu Toro , w środy – czyli na przykład dzisiaj. A o jakości tuńczyka można się przekonać oglądając certyfikat :