`Podczas urodzinowej imprezy mojego bloga, Piotrek z Damsko-męskiego spojrzenia na kuchnię grillował mięso i kiełbaski z moim mężem . Wtedy zgadali się na temat ślimaków, które mój mąż przyrządza co jakiś czas , na bazie przepisów z książek kucharskich i własnych doświadczeń, już od wielu lat.
W ubiegłym tygodniu Jola z Piotrem zabrali mnie po drodze na pierogowe warsztaty i przy okazji wstąpili na francuskie przekąski. Gwoździem menu były właśnie winniczki po burgundzku, poprzedzone kremową zupa warzywną, w towarzystwie terminy z kaczki i wątróbek oraz sałaty z pomidorami w winegrecie.
A goście przywieźli ze sobą gołąbki bankietowe- specjalność Piotra :
Terrinę pokażę przy innej okazji, teraz skupmy się na ślimakach, bo to temat wywołujący zaciekawienie ( podawałam już komuś przepis na facebooku)
WINNICZKI PO BURGUNDZKU
Ślimaki do jedzenia wykorzystujemy zbierając je między 20 kwietnia a końcem maja ( wyjątkowo na początku czerwca, w roku spóźnienia takim jak ten). Zbieramy dorodne sztuki, wielkości powyżej 5 złotych.
Ponieważ ślimaki są tym, co jedzą , nie zbieramy ich w miejsc ach skażonych, np. z pobocza szosy. Aby je odtruć ( bo mogły jeść niejadalne rośliny) należy je 2-3 dni trzymać w lekko wilgotnym miejscu bez pokarmu, co oczyści ich układ pokarmowy ale też odchudzi, albo karmić sałatą.
Przed przygotowaniem do jedzenia trzeba je umyć pod bieżącą wodą i posypać solą od strony wejścia do muszli, żeby pozbyć się śluzu. Potrwa to ok. pół godziny . W tym czasie należy doprowadzić spory garnek wody do wrzenia.
Ślimaki powtórnie myjemy pod bieżącą wodą, z białego śluzu i partiami po kilka sztuk wrzucamy do wrzątku, aby woda nie przestała wrzeć. Po kilku minutach ślimaki powinny wypłynąć na wierzch. Gotujemy je kilka minut, łyżką cedzakową wyciągamy z garnka i jeszcze ciepłe wyciągamy w całości ( koniecznie) ze skorupek za pomocą grubej igły lub czegoś podobnego. Puste skorupki oczyszczamy i gotujemy we wrzątku 10-15 minut by je zdezynfekować. W tym czasie za pomocą ostrego noża lub skalpela oddzielamy nogę ślimaka od reszty ciała. Noga stanowi 1/5 do 1/10 całości ślimaka. Należy szczególnie uważać aby nie pozostawić czarnej żyłki ( podobnej jak u krewetek).
Do płaskiego garnka nalewamy wody na wysokość ok. 2 cm wrzucamy jeszcze raz umyte nogi ślimaków, trochę drobno posiekanej włoszczyzny, ziele angielskie, zaczynamy powoli gotować, na małym ogniu, około 2 godzin. Uzupełniamy wywar , ale nie powinno go być wiele. Pod koniec uzupełniamy białym winem, wytrawnym lub półwytrawnym. Rieslinga nie polecam, bo jest za kwaśny.
Ślimak jest gotowy jeśli ostrze noża wchodzi w niego bez oporu.
W czasie gotowania ślimaków w miseczce rozcieramy pół kostki dobrego lekko zmiękczonego masła z drobno posiekanym czosnkiem ( 2-3 ząbki) i natką pietruszki i podobnie posiekaną szalotką oraz zmielonym białym pieprzem. Pod koniec ucierania można dodać trochę białego wina lub wywaru po ugotowaniu ślimaków. Masa powinna odstać chwilę, dla przegryzienia smaków.
Puste skorupki napełniamy do połowy masą maślaną , wkładamy nogę ślimaka i wyrównujemy warstwą masy do brzegu muszli. Jeśli brzeg muszli jest ukruszony, wyrównujemy go.
Ustawiamy wszystko w naczyniu żaroodpornym pionowo, ciasno obok siebie, by zawartość muszli się nie wylała. Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 C na ok. 15 minut, aż wierzchnia warstwa masła zacznie się delikatnie gotować.
Wyjmujemy ostrożnie, wkładamy w płynną masą maślaną kawałeczki natki pietruszki i podajemy z białym pieczywem oraz z białym winem.
Nakładamy na talerzyk muszlę , za pomocą szczypczyków lub wykałaczki wyjmujemy ślimaka a płynną zawartość muszli wylewamy na talerz i maczamy w niej chleb. To masa jest dla niektórych bardziej atrakcyjna niż sam ślimak.
Po pierwszym przyrządzeniu będziemy już sami wiedzieli , jakie przyprawy dobrać i z czym nam ślimaki będą najbardziej smakowały.
Moim gościom smakowały bardzo i Piotrek już nabrał ochoty, żeby sobie takie przyrządzić.
Smacznego !