Muszę przyznać, że z wielką ciekawością przyjęłam zaproszenie na kulinarną imprezę Studenckiej Wiosny ( UAM Poznań). Zostałam zaproszona wraz z koleżankami blogerkami do oceny dań w Studenckim Master Chefie. Był to mój debiut jako jurorki, ale w towarzystwie Kasi z W krainie smaku , doświadczonej w imprezach Bloger Chefa i Agnieszki ze Studni smaków poradziłam sobie.
Chciałam porównać studenckie gotowanie z tym z moich czasów. Było dość specyficzne, bo w warunkach totalnego kryzysu , mięsa na kartki i bazowało na produktach przywiezionych z domu. Po dwóch latach jadania w studenckiej stołówce miałam rozregulowany żołądek ( prawdopodobnie od sody dodawanej do zup, by się prędzej gotowały) i zdecydowałam się wraz z koleżanką na samodzielne gotowanie – Dorotka pozdrawiam 🙂
Z domów najczęściej przywoziliśmy jajka , więc one były podstawą wyżywienia. Moim „odświętnym ” studenckim daniem były jajka faszerowane ( farsz najczęściej z niewielkim dodatkiem wędzonego boczku, cebuli i koncentratu pomidorowego), do tego tosty francuskie podpatrzone w kinowym hicie „Sprawa Kramerów” z Meryl Streep i Dustinem Hoffmanem, czasem z ekstra dodatkiem w postaci groszku konserwowego w majonezie . Majonez kręciłam sama, małą drewnianą pałkę zakończoną kulką , zakupioną do tego celu mam do dziś 🙂
Odmian jajecznicy robionej wówczas nie zliczę ( moje ulubione to na pomidorach oraz z żółtym serem), makaron też był popularnym daniem, sos pomidorowy na bazie koncentratu z różnymi dodatkami rządził. Robiliśmy też spaghetti, rzadko z mięsem, częściej podpatrzone w Picollo na Starym Rynku „con pisselli” z konserwowym groszkiem.
Jak już wspomniałam , mięso było towarem bardzo deficytowym , więc wyobraźcie sobie co się działo w kuchni akademika , gdy jakieś dziecko rolnika piekło w piekarniku przywiezionego z domu kurczaka ! Albo smażyło schabowe 🙂 Jeden z moich kolegów wyznał kiedyś, że podkradł takiego schabowego z patelni korzystając z nieobecności właściciela w kuchni , zamknął się w pokoju i zjadł , nie zważając na okrzyki i walenie w drzwi !
Kreatywność była bardzo potrzebna, toteż wymienialiśmy się przepisami . Kiedyś zdarzyła mi się zabawna sytuacja , do od koleżanki usłyszałam , entuzjastycznie oceniany …mój własny przepis , który ona z kolei dostała od kogoś innego 🙂
Wracając do konkursu – zostałyśmy też poproszone o własne popisowe dania , ja zrobiłam wytrawny placek szpinakowy – jak widać na załączonym obrazku , cieszył się powodzeniem wśród studentów. Kasia upiekła ciasto marchewkowe a Agnieszka kruche ciasteczka z konfiturą.
Nagrodziłyśmy sałatkę makaronową ( można ją jeść i w wersji na ciepło) z tuńczykiem, pomidorami, fetą i kukurydzą, ciekawie doprawioną ziołami, pieprzem ziołowym i papryką. Makaron to jedno z typowych studenckich dań, dający wiele pola do popisu, ten spodobał nam się ze względu na kreatywne podejście. Jest na zdjęciu u góry .
Wahałyśmy się między nim a pyszną krucha tartą z budyniem czekoladowym i orzechową posypką , z właściwym poziomem słodyczy. Ostatecznie zajęła drugie miejsce.
Reszta dań była mało wyrazista , więc nagrodziłyśmy niemal artystycznie przygotowane parówki w formie ośmiorniczek, za pomysł.
Wniosek, który nam się nasunął , to to, że studenci lubią fetę, bo była w każdej sałatce. Mam nadzieję, że nie ze względu na nazwę…
Po części konkursowej wszyscy obecni zaczęli zajadać nasze i oceniane potrawy z apetytem godnym studentów. Impreza była bardzo sympatyczna, jak zwykle okazało się, że nie mam problemów z kontaktem z kolejnym pokoleniem, dla mnie to było bardzo ciekawe doświadczenie. Za zdjęcia dziękuję Agnieszce ( żyję ostatnio w biegu i zapomniałam włożyć karty do aparatu…).
Gościliśmy w Olala Cafe w kompleksie OFF Garbary a inicjatorką udanej imprezy była Ania Wojtkowiak z NZS UAM. Brawo za pomysł 🙂
Relację z wydarzenia mozna zobazcyć w studenckiej telewizji Kontra – klik, klik .
Cieszę sie, ze sie podobało. Miło było gościć Panią na Naszym projekcie i sprobowac wyśmienitego ciasta wytrawnego 😉
Pozdrawiam
Ania Wojtkowiak
I ja dziękuję za zaproszenie 🙂
Czy mogłabym prosić o przepis na to ciasto? 😉 czy moze znajde je u Pani na blogu? 😉
Aż Ci Grażynko zazdroszczę 🙂 W moim menu studenckim jajka również były na pierwszym miejscu 😀
Aniu, fajnie było powspominać 🙂
pamiętam takie parówki ;))) mowiliśmy na nie ośmiorniczki i robiliśmy w sosie pomidorowym
Pani Aniu, proszę kliknąć w podkreślone na czerwono słowo „szpinakowy” , to jest link do przepisu. Jest na mikrofalę, ale w piekarniku można też upiec w 175 C, około 40 minut 🙂