Dwa dni temu wszyscy fani Korteza trzymali za niego kciuki podczas gali polskich nagród muzycznych – Fryderyków. Jego piosenka z drugiej płyty „Dobry moment” została uznana za przebój roku. Kilka dni wcześniej – w sobotę 21 kwietnia Kortez koncertował w Poznaniu w ramach Spring Break Festiwal. Był to poniekąd koncert historyczny – trzy lata wcześniej był tam jako mało znany jeszcze atrysta, w tym roku jego koncert przyciągnał tłumy fanów. Poza tym – juror Must by the music, który odrzucił Korteza podczas konkursu, lider Comy występował dwie godziny wcześniej i ani nie widziałam tłumów podzcas koncertu, ani wielu chętnych do rozmowy , autografów i fotek po koncercie. A Korteza jak zwykle otoczyły po koncercie tłumy. A przed koncertem dostał niezwyły prezent od zwariowanych na jego punkcie fanek i fanów 🙂
Kilka tygodni wcześniej zostałam wciągnięta w akcję fanów Korteza, zapoczątkowaną przez Agnieszkę ( na zdjęciu po lewej ) , która najpierw zrobiła dla Korteza specjalny kalendarz a gdy się spodobał młodemu atryście – postanowiła zrobić dla niego foto książkę ze zdjęciami fanów . Są to zarówno zdjęcia , które wielbiciele robili sobie z nim jak też i fotografie z koncertów, na których byli. Książka ma tytuł „Pocztówka z kosmosu” – bo właśnie tam podróżujemy my fani słuchając Korteza i doznając niezwykłych emocji.
Ja tych zdjęć mam sporo, choć nie z każdego koncertu, na którym byłam. Czasem wolę poświęcić czas na rozmowę z tym niezwyklym chłopakiem, który potrafi słuchać ludzi jak mało kto i to jest jedna z tajemnic jego sukcesu . Agnieszka wybrała z moich zdjęć te najstarsze (m. in. z koncertu Korteza solo, w Kleszczewie) plus ostatnie, z nowo poznaną fanką. „Moja strona” w książce dla Korteza wygląda tak :
Ciasto na ten koncert było specjalne, bo dwa dni wcześniej wszyscy fani martwili się chorobą atrysty . Nie odwołał koncertów, lekarze postawili go na nogi i mógł się z nami spotkać. Do drożdżowego ciasta z serkiem waniliowym, do którego zwykle dodaję łyżkę smakowago alkoholu – tym razem wlalam kilka łyżek leczniczej nalewki z kwiatów dzikiego bzu, pod kruszonkę wrzuciłam też suszoną żurawinę.
Kortez z ekipą spróbowali go po koncercie, ale dostałam w odpowiedzi na wrażenia z wydarzenia wiadomość, że smakowało. Dla miłośników konkretnych smaków zrobiłam też placek ziołowy, z suszonymi pomidorami , podobny do tego, co jest na blogu.
A przed koncertem znalazł dla nas czas , Agnieszka z Wojtkiem i zaprzyjaźnione małżeństwo fanów, Tomek i Daria ( panowie są autorami większości zdjęć w książce i tych we wpisie, na których ja jestem) wręczyli Kortezowi prezenty – książkę i kalendarze dla reszty Zespołu. Jak Kortez to zobaczył, to zawołał – no, wariaci jesteście 🙂 A my na to, że to wszystko dzięki niemu, jego muzyce i emocjom, które nam przekazuje 🙂
Sam koncert był jak zwykle magiczny, każdy z nich jest inny i to nie tylko dzięki nowym piosenkom. Dawno nie słyszałam na żywo „Ludzi z lodu”, których uwielbiam za ulotność tekstu i muzyki, Zostań w wersji z Zespołem zabrzmiało niesamowicie, po raz pierwszy też usłyszałam „Hej Wy ” i zrobiło na mnie duże wrażenie. Obliczyłam, że to był mój 13 koncert i wyjątkowo szczęśliwy, również dzięki nowo poznanym fanom i ich akcji 🙂
Nad Placem Wolności w Poznaniu świecił mocno księżyc i potęgował nastrój muzyki i świateł. Dla mnie jak zwykle najważniejszy był wokal Korteza, uwielbiam jego pełen ciepła głos, zarówno jak śpiewa, jak i gdy mówi.
Tego dnia w Poznaniu było wielkie blogerskie święto ( Blog Conference Poznań, napiszę o tym niebawem) , na koncert i spotkanie z fankami i ich mężami urwałam się z warsztatów nalewkowych, ale warto było. Po koncercie to oni jeszcze ciepło z nim rozmawiali a ja udałam się na after party tuż przed końcem koncertu i oto, co zobaczyłam po drodze : Po drugiej stronie ogrodzenia stało sporo zasłuchanych i zapatrzonych w grę świateł ludzi, obok na przystanku tramwajowym pasażerowie wysiadali i zamiast iść dalej w swoich sprawach , zatrzymywali się zasłuchani… Przechodnie na idącej wzdłuż Placu ruchliwej ulicy 27 grudnia też zwalniali i słuchali a nawet wzdychali pod świecącym księżycem… Kortez zaczarował wieczorny Poznań… Nie ma się więc co dziwić, że jego fani są mu tak wierni , a wtorkowy sukces z Fryderykiem był dla nich wielkim świętem .