Kilka tygodni temu miałam okazję odbyć kulinarną podróż w okolice Kanału Elbląskiego. Kusiło mnie by tam pojechać już od dawna, bo wiele słyszałam o niezwykłym miejscu , Ekofarmie „Snails Garden” gdzie hoduje się ślimaki śródziemnomorskie i podaje potrawy z nich na wiele sposobów. Jakiś czas temu, podczas podróży do Alzacji poznałam też właścicieli Zajazdu pod Kłobukiem , gdzie po rewolucjach Magdy Gessler gości nie brakuje. Obydwa te miejsca są nad Kanałem Elbląskim, który słynie z licznych pochylni , tam łódki płyną „po trawie” między poszczególnymi fragmentami wody .
W podróż udałam się wraz z Piotrem , autorem bloga Najsmaczniejszy Blog Kulinarny, który jechał w rodzinne strony. Zwykle jeździł utartą trasą a dzięki wspólnej podróży zobaczył miejsca dawno nie widziane lub takie, które od dawna planował odwiedzić. Przy pochylni Jelonki zatrzymaliśmy się po drodze do Krasina, do ślimaczej fermy. Trafiliśmy na łódki wspinające się po pochylni i …przedsiębiorczego ich właściciela, który chciał od razu nas podwieźć tam autem i dołączyć do wycieczki. Z powodu braku czasu odłożyliśmy to na inną okazję, ale ulotkę zabrałam 🙂
Do Krasina, ślimaczego imperium dotarliśmy po deszczu i szczęśliwie po …odjeździe dwóch wycieczkowych autobusów , w związku z czym mogliśmy od razu spróbować ślimaczych przysmaków w Bistro Ślimaka. Na pierwszy ogień poszła hiszpańska zupa rybna ze ślimakami i pyszne pierogi pasłęckie , z mięsem ślimaków i boczkiem.
Zupa była lekko pikantna , pełna rybich i warzywnych smaków a pierogi… bajka. Są smacznejsze, niż te, które dotychczas najbardziej mi smakowały, czyli z gęsiny i z jagnięciny. Trudno by było zgadnąć, że jest w nich ślimacze mięso, smak wydał mi się podobny do dobrego mięsa duszonego z grzybami.
Pojawił się gościnny gospodarz, Grzegorz Skalmowski , który wraz z żoną Mariolą stworzył to ślimacze imperium od podstaw. Pani Mariola opracowuje przepisy na ślimacze potrawy a także robi kosmetyki na bazie ślimaczego śluzu, które można kupić na miejscu. Pan Grzegorz zajmuje się marketingiem , czuwa nad produkcją ślimaków śródziemnomorskich , oprowadza wycieczki. By pokazać jak wyglądają poszczególne etapy hodowli bez jej zakłócania , stworzył „Żywe muzeum ślimaka” , można tam obejrzeć również te największe na świecie, afrykańskie :
Są też atrakcje dla dzieci, jedna z nich to wyścigi ślimaków :
Poza tym dzieci mogą zobaczyć różne hodowane w tym miejscu zwierzątka, ale ślimaki, ich różne odmiany najbardziej je interesują. Pan Grzegorz opowiadał z pasją o swojej pracy, w tym także o tym, że Bistro Ślimaka leży nad Kanałem Elbląskim , kilka kilometrów od niego i zdarza się, że podjeżdża autem realizując zamówienia z przepływających nieopdal łódek i jachtów. Prawda, że apetycznie wygląda ślimaczy kawior na łososiu i ślimaki w boczku ?
Nad Kanałem jest klika miejsc, gdzie można smacznie zjeść, nawet bezpośrednio nad wodą , ich właściciele zorganizowali się w stowarzyszenie, by łatwiej wspólnie realizować turystyczne cele. Wszystko się pięknie rozwija a informatory turystyczne Warmii i Mazur zachęcają do odwiedzin tych miejsc.
Kolejne miejsce, które chcieliśmy koniecznie zobaczyć to Zajazd pod Kłobukiem w Małdytach. Właścicieli poznałam podczas podróży do Alzacji a wcześniej na spotkaniu producentów i restauratorów dotyczącym gęsiny i jagnięciny. Te mięsa i dziczyzna a także produkty regionalne są bowiem bazą i siłą tego miejsca. A także pasja i zaangażowanie gospodarzy, z którymi miałam okazję porozmawiać. Spróbowałam słynnej pieczeni z dzika
lekkiej sałatki z grillowanym serem
a także słynnych farszynek , lokalnej potrawy regionalnej i faszerowanych ziemniaczanych skórek , chwalonych przez Magdę Gessler. Wszystko mi bardzo smakowało, a na szczegółowy opis wizyty zapraszam na Najsmaczniejszy Blog .
Jak już trafiłam w te okolice, to zobaczyłam też odnowioną starówkę i nadbrzeże w Elblągu i zachwyciłam się tym miastem.
O tym, że odbudowa była bardzo staranna, odzwierciedlająca dokładnie zabudowę według ruin świadczą nieliczne niezabudowane jeszcze miejsca:
Z Elbląga od kilku miesięcy można szybko i wygodnie dojechac do Gdańska , zdążyłam się więc następnego dnia przywitać z morzem. Wycieczka okazała się pełna wrażeń nie tylko kulinarnych, przyroda i piękne okolice zachęcają do odwiedzin, na pewno tam kiedyś wrócę, choćby po to by popłynąć łódką po trawie 🙂
Przeczytałam z przyjemnością i marząc o tych pysznościach idę spać! Pozdrawiam 🙂
Bardzo się cieszę, że swoją relacją wywołałam marzenia 🙂 Pozdrawiam również 🙂