Różne są opinie na temat zupy znanaj jako flaki po polsku – są i wielcy amatorzy, są i przeciwnicy. Jako dziecko ich nie cierpiałam – sama nazwa mnie odstraszała i jak Mama robiła – ja jadłam coś innego. Późno ich spróbowałam , ale polubiłam. Wolę wieprzowe, niż wołowe, bo te ostatnie, choć bardziej delikatne, podchodzą mi mniej niż konkretnie mięsne wieprzowe. Tym, co jeszcze nie wiedzą, przypominam, że flaczki robi się z pokrojonych żołądków. A że w moim najbliższym sklepie mięsnym można je kupić w postaci odgotowanej i pokrojonej, gotowej dodalszej obróbki – robię je od czasu do czasu. W tygodniu polskim, sponsorowanym przez serwis Z pierwszego tłoczenia– obowiązkowo.
FLAKI PO POLSKU
0k. pół kg pociętych i odgotowanych flaczków wieprzowych lub wołowych
kawałek mięsa z kością ( kurczak, wieprzowina, wołowina)
włoszczyzna jak do rosołu
sól, pieprz w ziarnach, ziele angielskie, liść laurowy, majeranek ( sporo)
gałka muszkatołowa, trochę papryki
Najpierw gotujemy mięso z włoszczyzną , jak na rosół, dodając przyprawy ( ja majeranku daję sporą łyżkę). Gdy mięso się zagotuje, dodajemy flaczki i gotujemy do miękkości, czyli dość długo, co najmniej 2 godziny. Warto dodać obrane mięso , które gotowało się w zupie, chociaż nie każdemu to pasuje. Możemy doprawić śmietaną lub lekka zasmażką, ja wolę czyste. Na koniec dosmaczamy gałką muszkatoową i papryką, słodką lub ostrą – jak kto lubi. Podajemy z pieczywem.
Smacznego!