Archiwa tagu: domowa tahina

Pasty baba ganousch i hummus z curry

baba ganousch7

 

Pierwszy raz z nazwą baba ganousch zatknęłam się czytając podsuniętą przez córkę świetną książkę ” Nogi jak patyki” Toma Robbinsa. Głowna bohaterka , pracująca w knajpie założonej przez Araba i Żyda w Jerozolimie zajadała się tą pastą. Przy okazji dowiedziałam się, gdzie trafiają zagubione skarpety, do których nie można znaleźć pary. Po prostu udają się na Planetę Zagubionych Skarpet. To wiele tłumaczy 🙂

Przepis zaczerpnęłam z Kwestii Smaku , z modyfikacjami, bo  tahinę miałam swoją domową .

 

BABA GANOUSCH

dwa bakłażany

2-3 łyżki domowej pasty tahini

ząbek czosnku

2 łyżki soku z cytryny

łyżka oliwy

świeżo mielona kolendra

Bakłażany przekroiłam i upiekłam w piekarniku w 180 c do miękkości. Po ostudzeniu wybrałam miąższ , zmiksowałam z czosnkiem , dodałam oliwę, sok z cytryny, tahinę i mieloną kolendrę ( zamiast kuminu, bo nie bardzo lubię).

Do kanapek doskonała, najlepiej z natką pietruszki, której resztki w ogrodzie się jeszcze trzymają .

baba ganousch5

 

Poza tym zrobiłam jeszcze nową wersję hummusu.

Przepis bazowy jest podobny do tego , tylko zamiast suszonych pomidorów  dodałam pół  szklanki puree z patisona ( jeszcze własnego z ogrodu, który dobrze się przechował w koszyku i łyżeczkę curry w proszku.

Wyszedł bardzo ciekawy w smaku i konsystencji. Polecam nie tylko wegetarianom i weganom.

Smacznego !

hummus z curry2

 

 

 

Domowa pasta tahini i hummus w dwóch odsłonach

tahina1

 

Wśród produktów, które dostałam do wypróbowania ze sklepu internetowego  był też biały sezam łuskany i ciecierzyca. Oczywiście hummus narzucał się od razu, a i domową pastę tahini odważyłam się zrobić. Poszło mi to całkiem nieźle, mimo obaw i odkładania do momentu , aż się spokojnie za to zabiorę. Korzystałam z przepisów Marty z Jadłonomii, która niedawno wydała książkę z roślinnymi przepisami, jednak ze sporymi modyfikacjami i z dobrym skutkiem.

Muszę przyznać , że tym, że sama zrobiłam domową tahinę zaimponowałam nawet mojej córce wegance, specjalistce od tego typu past ( z resztą nie tylko jej 🙂

 

DOMOWA TAHINA

ok.  szklanki ziaren łuskanego sezamu ( Piątnicy)

ok. 1-2 łyżki oleju

Ziarna sezamu uprażyłam na suchej patelni, dużej, ceramicznej. Skończyłam prażenie, gdy się zezłociły i zaczęły orzechowo pachnieć. Zostawiłam do przestudzenia i miałam zamiar wrzucić je do blendera lekko przestudzone, jak radziła Marta. Jednak zatrzymała mnie jakaś ożywiona dyskusja na FB ( już nie pamiętam z kim ) i sezam ostygł zupełnie. Z duszą na ramieniu zabrałam się za mielenie – i tu zaskoczenie – zmieliło się doskonale, na drobny piasek i wcale nie trzeba było skrobać ścianek blendera, jak u Marty ( a mój blender  jest średniej mocy, bez żadnego turbodoładowania 🙂

Gładkie toto nie było, więc jak w w/wymienionym przepisie dolałam po trochu oleju, ale nie do blendera, tylko do miski, do której przełożyłam sezamowy piasek i potraktowałam wszystko żyrafą. Olej dolewałam powoli i ostrożnie, patrząc, czy pasta robi się gładka. Zrobiła się 🙂

Smakowała jak to tahina – sama w sobie bez rewelacji, dość ciężko. Za to w połączeniu z puree z ciecierzycy – rewelacja ! I tu pora przejść do najważniejszego – domowego hummusu.

 

hummus klasyczny

 

 

DOMOWY HUMMUS

szklanka ciecierzycy ( Piątnicy)

3 ząbki czosnku

1-2 łyżki pasty tahini

łyżka soku z limonki lub cytryny

kilka łyżek lodowatej wody

sól, pieprz z młynka, ew. papryka słodka

kmin rzymski ( kumin)

oliwa

natka pietruszki

W przepisie Marty było wyraźne zalecenie, z powołaniem się na inne blogi, żeby do gotowania ciecierzycy dodać sody. Ja nie odważyłam się tego zrobić, bo mam z tym złe doświadczenia… W stołówce studenckiej dodawano sody do garów z zupami, by się szybciej gotowały i rozwaliłam sobie przez to żołądek. Aha, no i potem postanowiłam sama gotować ( a właściwie z współlokatorką z akademika , Dorotka pozdrawiam:). I tak się zaczęła moje przygoda z gotowaniem…

Nie dodając sody złamałam lokalny patriotyzm, pochodzę bowiem z miasteczka, gdzie są jedne z największych Zakładów Sodowych  w Polsce… Ale moja rodzina była związana bardziej z cukrownią i cukier, choć niezdrowy jadam i dodaję do wypieków, więc wszystko zostaje w rodzinie 🙂

Przejdźmy jednak do hummusu. Ciecierzycę długo moczyłam , od popołudnia do następnego dnia rano, aż potroiła swoją objętość. Potem ugotowałam ją w świeżej wodzie, do miękkości, co trwało około 45 minut .

Przestudzoną zmiksowałam na gładko wraz z czosnkiem , dodając pod koniec nieco wody od jej gotowania. Potem miksując dodawałam tahinę, próbując smaku. Wlałam sok z limonki ( wolę go niż cytrynowy), dalej dolewałam powoli lodowatą wodę i hummus stawał się jedwabiście gładki. Dosmaczyłam solą i pieprzem i kuminem.  Podałam polany oliwą i posypany natką aromatycznej pietruszki , jeszcze z grządki.

Najwięcej zjadła moja młodsza córa, ale już szykuję drugą porcję, żeby i starsza spróbowała jak przyjedzie na weekend do domu.  Zrobię i drugi, z suszonymi pomidorami, który zrobiłam według sugestii autora bloga najsmaczniejszy.com.pl

 

DOMOWY HUMMUS Z SUSZONYMI POMIDORAMI

szklanka zmiksowanej ciecierzycy

ok. 1/3 szklanki suszonych pomidorów w zalewie

łyżka pasty tahini

natka pietruszki

Tu sprawa była prosta – do puree z ciecierzycy, zrobionego jak wyżej dodałam tahinę i drobno posiekane suszone pomidory z oliwą z zalewy ( własnej produkcji, łącznie z suszeniem ) i posiekaną natkę . Tym razem  pomidory macerowały się w oliwie z dodatkiem octu jabłkowego z estragonowym aromatem, więc nic kwaśnego już nie dodawałam. Ten hummus wyszedł rewelacyjnie i zniknął błyskawicznie , głównie za sprawą najmłodszego mego dziecka. Które to dziecko przestało narzekać, że gotuję wege dania daleko gorzej, niż jej starsza siostra 🙂

 

hummus z suszonymi pomidorami

 

I na koniec jeszcze bonus z produktami z w/w sklepu : makaron z sosem ze świeżych pomidorów z bazylią, z wykorzystaniem ciecierzycy i czerwonej soczewicy, z pestkami dyni  . Też był pyszny .

Smacznego !

 

makaron z cieciorką