Żyję ostatnio w tak zawrotnym tempie, że nie nadążam na bieżąco z relacjami. Ale dziś kolejne spotkanie naszej wielkopolskiej blogerskiej Grupy ( piknik i ognisko nad Wartą ), spieszę więc opisać poprzednie spotkanie , Święto Pyry, które odbyło się trzy tygodnie temiuu na działce u Kuby, co gotuje.
W Wielkopolsce Święto Pyry to lokalna tradycja , w porze zbioru ziemniaków odbywają się festyny z ziemniaczanymi daniami. W Poznaniu kilka lat temu zrezygnowano z dużej imprezy z koncertami pod tą nazwą, a szkoda… Ja uczestniczyłam w takich świętach w kilku w okolicznych wioskach i były to sympatyczne i smakowite spotkania.
Blogerskie robiłam dwa lata temu, a w zeszłym roku miało być razem z warsztatami z wieprzowiny, ale mięso za bardzo nas pochłonęło… W tym roku więc nadrobiliśmy goszcząc u Kuby przy grillu i piknikowych daniach.
Na zdjęciu szaszłyki z kurczaka siostry Kuby i moje mięsno-warzywne.
Towarzystwo było mieszane, ekipa Nerd’s Kitchen w 3-osobowycm składzie , do Kuby przyszła siostra z mężem, wpadł sąsiad z działki, z Darią przyjechała przyjaciółka, ze mną Renata z bloga literackiego i muzycznego ( autorka zdjęć), były dzieci Kuby i sąsiada.
I tu potwierdziła się moja teoria, że wspólny stół zbliża ludzi. Widzieliśmy się w większości po raz pierwszy, każdy był ” z innej bajki” a doskonale i wesoło spędziliśmy czas, rozmawiając nie tylko o jedzeniu. Padło zdanie- „Zupełnie jak w święta, siedzimy razem wokół stołu, mnóstwo pysznego jedzenia, obok biegają bawiące się dzieci „. I o to w takich spotkaniach chodzi , o tę świąteczną atmosferę, która zbliża ludzi 🙂
Teraz trochę o daniach – na górnym zdjęciu placek ziemniaczany z tajskimi przyprawami Anity z Nerd’s , powyżej mój placek drożdżowy z dodatkiem ziemniaków, miałam też bambrzok.
Na grillu oprócz szaszłyków piekły się ziemniaki do tradycyjnego poznańskiego dania „pyry z gzikiem ” :
Anita zrobiła też ruskie krokiety do podgrzania na grillu ( zniknęły przed sfotografowaniem) były też sałatki ziemniaczane, Kuby z pimpinellą i moja z pomidorem i ogórkiem w musztardowym winegrecie.
Wszyscy mieli ochotę na jedną z najpyszniejszych regionalnych potraw Pyrlandii ( żartobliwa nazwa Wielkopolski, gdzie potrawy z ziemniaków są bardzo popularne) , szare kluski. Ich smak niektórzy pamiętali z dzieciństwa, a sposób przyrządzania nie wszyscy znali. Zrobiliśmy więc je wspólnie, pod moim kierunkiem i w ten sposób przeprowadziłam pierwsze warsztaty kulinarne w życiu. najpierw przy pomocy chłopaków z Nerd’s Kitchen obraliśmy i starliśmy ziemniaki :
Potem pokazałam, jak się odcedza i miesza masę ziemniaczaną z jajkiem i mąką
Następnie ugotowałam, odcedziłam i zjedliśmy je tradycyjnie ze skwarkami z wędzonki
I kiszoną kapustą ugotowana przez Darię
Wszystkim niesamowicie smakowały , przypomniały smaki z dzieciństwa i wywołały refleksje na temat smakowitości prostych regionalnych potraw. Ja miałam wielką frajdę, że się do tego przyczyniłam . Po tych pysznościach były spacery , gra w piłkę z dzieciakami, wyprawy na jabłka do sąsiadów . Podczas wyciągania piwa z lodówki sąsiad spytał mnie o Grupę ” to Wy takie imprezy robicie ? „ Szacun 🙂 Pomyślałam, że dla takich chwil warto poświęcać swój czas 🙂 🙂 🙂
Potem była kawa i prócz mojego placka drożdżowego z ziemniakami, a jakże jeszcze muffinki czekoladowe z ziarnami Darii.
Żegnaliśmy się z żalem, do następnego spotkania , ja zaś zostałam przez Gosię, blogującą żonę Kuby obdarowana pimpinellą wykopaną z grządki .
Powtórzę raz jeszcze – uwielbiam blogerskie spotkania przy wspólnym jedzeniu, ich atmosfera jest niepowtarzalna o czym niech świadczą roześmiane oczy Basi, przyjaciółki Darii, która z naszą grupą spotkała się pierwszy raz 🙂