Odkrywam wciąż nowe zalety działki – wczoraj trafiłam na cały zagajnik malin 5o metrów od domku ! Rok temu jakos ich nie zauważyłam. Nazbieraliśmy sporo, na miejscu zjedliśmy na deser i zrobiłam kompot.
Na działce mam na razie tylko grilla i czajnik, więc jakoś sobie radzę. Kompot zrobiłam w ten sposób, że rozgniotlam maliny z cukrem, poczekałam az puszczą sok i dodałam zimnej przegotowanej wody.
Za domkiem rośnie szczaw. Zupę szczawiową bardzo lubimy , narwałam więc szczawiowych liści, umyłam, posiekałam, posoliłam, zalałam wrzątkiem i przykryłam, żeby „naciągnął”. Dodałam do tego rozpuszczone rosołki z kostki i zabieliłam mlekiem. Zjedliśmy z grzankami, z chleba który wysechł po sobotnim wieczornym grillu, pozostawiony nieopatrznie na wierzchu.
Szczawiu dodalam też do klasycznego grillowego dodatku – sałaty w sosie winegret. Podarte listki sałaty, młode listki szczawiu, cebulka, posolone, do tego pomidory i konserwowe ogórki. Przyprawione „polowym ” winegretem z zalewy od konserwowych ogórków i oleju, pieprzem ziołowym i ziolami prowansalskimi. A głównym daniem był kurczak z grilla, ale pokazywałam go na blogu jakieś dwa lata temu.
Smacznego !
Ale fajnie na takiej działeczce:)
aaaa, napiłabym się takiego działkowego kompotu:)
ile pyszności
Racja dziewczyny, doceniam te wszystkie korzyści 🙂
Oj ja! Sama improwizorka, ale jaka pyszna:)
wszystko chciałabym spróbować 🙂
Hi hi Grazynko, nawet nie musisz nic na dzialke zabierac! Wystarczy tylko przeleciec sie po lace i lesie! :):):)))))))))))))))))))))))))))
Kasiu,to prawda 🙂