To już mój piąty wpis z rogalami marcińskimi na blogu. Tradycja pieczenia rogali z półfrancuskiego drożdżowego ciasta z nadzienia z białym makiem jest w Poznaniu bardzo długa. W dniu Świętego Marcina, 11 listopada poznaniacy i nie tylko zajadają się tym przysmakiem. U mnie w blogowych wpisach przeszedł prawdziwą ewolucję – od tradycyjnego rodzinnego przepisu ze zwykłego ciasta drożdżowego z masą z czarnego maku, po następny z ciasta półfrancuskiegio z taką samą masą, po ubiegłoroczny według przepisu z oficjalnej strony Rogala Marcińskiego, z masą z białego maku .W tym roku robiłam też klasyczny z ciasta półfrancuskiego z masą z białego maku, ale według przepisu z bloga Kulinarne Szaleństwa Margartyki, która zorganizowała wspólne blogowe pieczenie rogali w akcji na Facebooku.
Ja zrobiłam rogale z półtorej porcji z tego przepisu, bo postanowiłam upiec jeden wielki rogal. Na pomysł ten wpadłam robiąc niedawno zrolowaną pizzę , którą musiałam zwinąć na blasze w podkowę z powodu wielkości – od razu skojarzyła mi się z rogalem i pomyślałam, że taki wielki ” Marcin” to by było coś ciekawego. A tak wygląda w przekroju :
Udało mi się ciasto półfrancuskie, bo widać listkowanie w przekroju.
Przepis na rogale jest na blogu Margarytki – klik, klik , nie będę się powtarzać. Jak już wspomniałam, zrobiłam z półtorej porcji i prawie połowę z niej przeznaczyłam na Big Rogala. Lukier zrobiłam podobnie, dodając troszkę oleju dla połysku, według maminego przepisu. Posypałam siekanymi orzechami włoskimi z własnego ogrodu.
Z reszty wyszło mi 20 średnich rogali, takich, by dały się zjeść na raz, bo te ze standardowymi wymiarami to się nie dadzą… Wyglądają tak :
Nie tylko pięknie wyglądają, ale też super smakują. Tydzień temu testowałam wraz z grupą wielkopolskich blogerów rogale z cukierni i może to sugestia, może kwestia świeżości – ale żaden z nich nie smakował mi tak, jak moje domowe.
Smacznego !
jesteś fantastyczna!!! takie cudne rogale mniam!
Łyżeczko, dziękuję 🙂
ja nie mam rogala buuu , podesłałabyś jednego 🙂
Gosia, dziś nikt ode mnie nie jedzie do Poznania, a jutro już pewnie nie będzie…
Wszyscy dziś pieką rogale. 🙂
To dobrze 🙂
O mniamku, ale cudne te rogale Grazynko. Zarówno big rogal jak i jego dzieci 🙂
Grażynka , jak dla mnie to idealne , szkoda ,ze nie mieszkasz rzut beretem ode mnie bo bym się wprosiła ,a co:D
piękne – też dziś zrobiłam
Dziękuję ! Margot-szkoda…
Są mega Grażynko! Już wczoraj podziwiałam tego ogromnego Marcina na fb, dziś jestem równie zachwycona. Super!
Cudowny rogal!
Bardzo żałuję, że nie zabrałam się za domowe rogale, bo po Twoich widać, że takie są zrobione od serca 🙂 I na pewno są smaczniejsze od kupnych. Dzisiaj spróbowałam jednego z cukierni w Gdyni i nie należał do najsmaczniejszych, a taką wielką ochotę miałam na pysznego rogala.
Pozdrawiam,
Tosia.
Grażynko, wspaniałe rogale! a ten big to już wymiata!
PS: zapraszam do mnie, wyróżniłam Cię :]
Dziękuję bardzo za miłe słowa 🙂
Grażyna,
piękna tradycja i wspaniale,że co roku ją podtrzymujesz.
Ja kupuję te rogale w warszawskiej cukierni Meryk,która nie ma prawa nazywać ich ,marcińskimi’,ale są taaaaakie pyszne ,jak prawie poznańskie.
U mnie z okazji 11 listopada zawsze gęś.
Pozdrowienia!
woow cudne!! ja zawsze zapominam kupić mak przez internet bo u mnie niestety nigdzie nie ma ale na drugi rok już musowo zrobię
Iza, warto 🙂
Wygląda bardzo apetycznie 🙂
Dziękuję bardzo 🙂