Dzienne archiwum: 27 lipca, 2011

Lecznicze babeczki mojej córki

Muszę przyznać, że z optymizmem patrzę w przyszłość sztuki kulinarnej ! Na blogach sporo młodych osób,studentów i licealistek, potrafią wyczarowywać bardzo apetyczne potrawy. A wśród znajomych mojej młodszej córki, 15-latki,panuje moda,aby na spotkaniach towarzyskich w domach wspólnie pichcić – i to nie łatwe kankapki czy sałatki, ale piec ciasta, ciasteczka, babeczki, gofry. W moim domu odbyło się już gofer-party,pieczenie mazurka i babeczek. Ostatnio córka była u koleżanki i piekły wspólnie babeczki tak pyszne, że postanowiła je powtórzyć w domu i ucieszyć nimi domowników. A dlaczego lecznicze ? Jako atomat smakowy zostały do nich dodane … krople miętowe kupione w aptece. Nie jest to zadna nowość , bo wypieki z tymi kroplami widziałam już na blogach, chyba u Szarlotka lub/i Pinkcake.

BABECZKI MIĘTOWE Z KAWAŁKAMI CZEKOLADY

 

suche skladniki

250 g mąki ( 1,5 szklanki)

175 g cukru ( niecała szklanka)

2 łyżeczki proszku do pieczenia

150 g połamanej czekolady ( u nas gorzka)

1/2 łyżeczki sody

Mokre skladniki:

250 ml mleka

90 ml oleju

1 jajko

2 łyżeczki esencji miętowej ( krople z apteki)

Przygotowuje się je szybko – suche składniki łączymy z suchymi,mokre z mokrymi, następnie łączymy wszystko ze sobą. Nakladać w natłuszczone foremki ( do 3/4 wysokości) i piec około 15 min w 200 C.

Córka zrobiła wszystko sama, łącznie z pieczeniem – ja tylko pomagałam przygotować foremki -piekła w malutkich silikonowych i papilotkach, wyszło około 30 babeczek. Potem je ułożyla na specjalnym stojaku do muffinek ( prezent urodzinowy starszej córki) i zrobiła im zdjęcia .

Wyszły pyszne, miętowo-czekoladowe ( moje ulubione smaki), wilgotne a zarazem puszyste.  Jestem dumna z mojej córeczki i cieszę się, że ma takie chętne do pichcenia  i uzdolnione koleżanki. Smacznego !