Też czasem tak macie, że Wasz organizm domaga się określonego składnika i macie na niego wielką ochotę ? Podobno to świadczy o niedoborze jakichś witamin czy mikroelementów. Jak mam ochotę na serki, to pewnie brak wapnia, a teraz zajadam się śledziami. Przypuszczam, że to niedobór fosforu i potasu. Nadrabiam więc urozmaicając smaki. Zrobiłam sobie ( bo prócz mnie sporadycznie ktoś z domowników sięga po śledzie) trzy rodzaje : na ostro, w zalewie ogórkowo- estragonowej i z curry. Te ostatnie trochę „na czuja”, wypatrzyłam podobne w jednej z relacji z blogerskich spotkań i poeksperymentowałam z niezłym efektem. Nie lubię zbyt wiele tłuszczu , więc do oliwy dodałam nieco bulionu warzywnego i podgrzałam w nim curry .
ŚLEDZIE W CURRY
2-3 filety matjasy
1/3 szklanki bulionu warzywnego
1/3 szklanki oliwy
pieprz czarny i ziołowy
łyżeczka przyprawy curry w proszku
natka pietruszki ( jedna gałązka)
Wymoczone do odpowiedniego smaku śledzie pokroiłam na kawałki. Przyprawy rozpuściłam w bulionie, lekko podgrzałam , dorzuciłam natkę pietruszki przykryłam by nabrały smaku. Lekko przestudzone wymieszałam z oliwą i zalałam tą zalewą śledzie w słoiczku. Wstawiłam do lodówki. Pierwszych spróbowałam już po dwóch godzinach, pyszne – ale najlepsze były po dobie „przegryzania się „.
Pierwszy raz robiłam śledzie z tą przyprawą i trochę się obawiałam smaku, ale wyszły rewelacyjnie, nie za tłuste, odpowiednio ostre. Na pewno do powtórki .
Smacznego !
oczywiście, że znam to uczucie! i bardzo często mam chrapkę na właśnie śledzie 😉
Gosiu, dlatego lubię mieć na stałe śledzie w lodówce 🙂
Przepisik fajny zapisuje bo u mnie sledzie idą a ja nie bardzo umiem robic 🙂
Polecam inne śledziowe przepisy, chyba zrobię kategorię osobną 🙂
Do wódeczki to chyba nie za bardzo ;)))
Nie wszystkie śledzie muszą być do wódeczki ! W occie też mam 🙂