Pamiętacie moją zupę z młodych pokrzyw pokazywaną kilka dni temu ? Wspomniałam wtedy, że tylko żeńska część rodziny odważyła się ją zjeść, a panowie dostali szczawiową. Trochę inną niż ta, którą pokazywałam gdzieś rok temu, bo wykorzystałam w niej to, co się dało z rosołu.
Gotujecie rosół w niedzielę ? Ja niemal co tydzień, bo rodzinka orzekła, że bez rosołu to nie niedziela… Robię duży garnek, a w poniedziałek na reszcie rosołu są zupy – i to nie tylko nieśmiertelna pomidorowa, ale barszczyk, pieczarkowa, żurek a w sezonie też szczawiowa. Ostatnio wpadłam na to, że skoro miksuję szczaw, to zmiksuję i mięso i marchewki z rosołu, zupa będzie bardziej treściwa i ciekawsza w smaku.
ZUPA SZCZAWIOWA Z ELEMENTAMI ROSOŁU
rosół
miseczka mięsa z rosołu
ugotowane marchewki z rosołu
ok. 20 dkg szczawiu
jajka na twardo
Liście szczawiu po oderwaniu ogonków i umyciu drobno posiekałam, żeby wydzielił się z nich sok nadający charakterystyczny smak zupie. Wrzuciłam do gotującego się rosołu i pogotowałam kilka minut. Do garnka z zupą włożyłam obrane mięso z rosołu i marchewki. Żeby ułatwić sobie miksowanie, część płynu odlałam do innego garnka, zostawiłam samo gęste i zmiksowałam – potem odlany płyn dodałam z powrotem i dokładnie wymieszałam.
Zupę podałam z jajkami na twardo posypanymi szczypiorkiem. Panom bardzo przypadła do gustu a rosołek został w pełni wykorzystany. Smacznego !
A ja dzisiaj widziałam na targu tyle szczawiu. Już żałuję, że nie kupiłam.
Szczawiówę to ja zawsze! 🙂 Patrz! Miksowanej jeszcze nie jadłam, a tyle zup już zrobiłam na ciapę…
Oczko, ja ostatnio sporo miksuję, bo mi syn nie wybiera warzyw z zupy, tylko wcina jak leci 🙂
ooo wieki nie jadlam szczawiowej….;)
o jak pysznie!
i jak fajnie, bo mam jeszcze ze 2 słoiczki szczawiu :))
Przypomniałaś mi, że koniecznie muszę zrobić zupę szczawiową ze świeżego szczawiu (pierwszą w tym sezonie).
A jak mój M. usłyszał o Twojej zupie z pokrzyw! – on byłby pierwszy do zjedzenia 🙂
Pelu, moich domowych Panów trudno namówić na nowinki – chociaż i tak robią postępy …
Ja w tym tygodniu bankowo zrobię szczawiową, na szczęście mój mąż nawet ją lubi, choć do jego ulubionych oczywiście nie należy 😉