Blogerskie pikniki w ostatni weekend wakacji, w okolicach Międzynarodowego Dnia Blogera (31 sierpnia) to już tradycja naszej Wielkopolskiej Grupy. Rok temu spotkaliśmy się na statku, trzy lata temu to był nasz pierwszy grupowy piknik ( jakże entuzjastycznie przeze ( i nie tylko) mnie opisany 🙂 Większość z tego, co wtedy napisałam okazała się prawdą 🙂 Spotykamy się w różnych konfiguracjach, ale tradycja trwa 🙂
Tym razem nie wystraszył nas nawet upał ostatniej niedzieli wakacji ! Gościliśmy znów w Starym Porcie u Mariniarzy, którzy akurat żegnali kapitanów dwóch rejsujących po Warcie statków, mimo to Pani Bosman i Kapitan Jacek znaleźli dla nas miejsce w cieniu, stół i gościnne leżaki. Ułatwili nam też możliwość upieczenia na grillu tego, co mieliśmy, w polowej kuchni rezydującej w tym miejscu.
To jedno z nielicznych zrobionych wtedy zdjęć – autorstwa Piotra z Najsmaczniejszy.com.pl. Na grillu smażą się jego domowe kiełbasy i szaszłyki warzywne oraz bazowy składnik do słynnych kanapek wiedźmińskich autorstwa Anity z Nerds’ Kitchen . Przyjechała na piknik z Markiem z ekipy i drugim Markiem, przyjacielem spoza blogosfery.
Ja poprzedniego dnia będąc przelotem w Poznaniu zostawiłam aparat pod opieką Wodniaków, jednak przypomniałam sobie o nim dość późno. Stąd moje zdjęcia ogarnięte jak się dało, z telefonu .
Do wiedźmińskich kanapek grillowanych w piwnej glazurze był dip pietruszkowy, pasował do nich mój chlebek pszenno-żytni, tym razem upieczony z szarą czubrycą i czarnuszką.
Ja miałam też szaszłyki, mieszane , warzywno-mięsne, na prawo widać też tzatziki Piotra, z eko ogórkami i domowym koperkiem. Temat bio, eko i bezglutenowości był przedmiotem żartów, bo wszyscy byliśmy pod wrażeniem podanej poprzedniego dnia wiadomości.
Alicja z La cucina della mamma nie chciała zdradzić , czy jej focaccia jest bezglutenowa, ja od razu przyznałam, że moje ciasto ze śliwkami nie spełnia tych wymogów, za to jest pyszne i to co zostało, pochłonęli Wodniacy 🙂
Jedzenia jak zwykle było za dużo , ale co to za grill bez sałatek, zrobiłam więc jedną na bazie kaszy jaglanej z łososiem i warzywami i drugą na bazie winogron , małych pomidorków i serków ( w tym kołudzkiego typu bundz, który przywiozłam z Gruczna), z bazylią i oregano.
Ten dzień na Cyplu w Starym Porcie był pożegnaniem sezonu pływania statkami po Warcie ( chociaż jeden jeszcze został ) i było sporo spacerowiczów , chętnych na dania z polowej kuchni. Jak grillowaliśmy swoje szaszłyki i inne, pytali nas, czy to na sprzedaż 🙂 Może więc w przyszłym roku wyniknie jakaś wspólna akcja .
Jak zwykle na Przystani było cicho i spokojnie, od miasta oddziela ją Ostrów Tumski , z drugiej strony potężny budynek, jest tam jak na wyspie. Gdy słońce przestało grzać zrobił się przyjemny nastrój, sprzyjający napojom innym niż woda 🙂 Posiedzieliśmy więc dość długo ( zdjęcie z archiwum bloga)
Na koniec jak zwykle podzieliliśmy się zapasami, większość zostawiając gościnnym Gospodarzom. Zaplanowaliśmy już następne spotkanie – Święto Pyry 🙂