Archiwa tagu: rogale marcińskie

Big rogal i sernik dyniowy na koncerty Korteza w Poznaniu

Miałam wyjątkowe szczęście wybrać się ostatnio na dwa koncerty Korteza, a pierwszego wysłuchać  w dniu premiery jego drugiej płyty. Tego dnia Kortez z zespołem śpiewali bowiem w Poznaniu a tam mi dotrzeć najłatwiej. Zastanawiałam się, jakie ciasto zrobić na tę okazję. Druga płyta ma tytuł Mój dom, z domem kojarzy mi się przede wszystkim ciasto drożdżowe. W Poznaniu listopad to czas szczególny, 11-go jada się tu specjalne rogale świętomarcińskie, z masą z białego maku , z drożdżowego , półfrancuskiego ciasta. Upiekłam więc wielkiego rogala , by łatwiej było go podzielić między całą ekipę ( to był koncert z zespołem) a nawet i gości.

Ostatnio Kortez wspominał , że bardzo mu smakuje placek marchewkowy, taki mniej kaloryczny, więc zrobiłam go też i zawiozłam obydwa do Poznania .

Zawsze żartuję, że dostarczam Zespołowi Korteza „bombę kaloryczną ” , tym razem wszystko bardzo smakowało , zarówno rogal, który zrobił wrażenie też swoim wyglądem jak i placek marchewkowy z dodatkiem gruszki. Jeszcze przed koncertem porozmawiałam z Kortezem o nowej płycie, przekazałam swoje pierwsze wrażenia . Dla mnie , jak i dla wszystkich była bardziej pesymistyczna w odbiorze niż ta pierwsza, której różnorodność pozwalała na oddech pomiędzy silnymi emocjami niektórych utworów . Poza tym wydaje mi się, że głos Korteza, który uwielbiam ( nawet ten podczas zwykłej rozmowy) stracił nieco na świeżości, która mnie tak urzekła przy pierwszej płycie. Stał się za to dojrzalszy.

Na koncercie piosenki z drugiej płyty, wysłuchane na żywo  przemówiły jednak do mnie inaczej . Wywołały silniejsze emocje, ale o mniej pesymistycznym zabarwieniu. Najbardziej do mnie przemówiła „Dobrze, że Cię mam”, najwięcej do myślenia dała „Pierwsza” , z dużym sentymentem słuchałam „Nic tu po mnie” , bo byłam świadkiem powstania muzyki do niej ( kiedyś podczas próby), wrażenie „deja vu” miałam przy „Film przed snem”… Ale niezmiennie łzy zakręciły mi się przy „Zostań ” , które w zestawieniu z piosenkami z drugiej płyty przemówiło do mnie w pełniejszy jeszcze sposób.

Rozmawiając o tym po koncercie z Kortezem usłyszałam, że właśnie druga płyta jest uzupełnieniem tej pierwszej… Zapytałam też czy  śpiewanie tak negatywnie  emocjonalnych tekstów nie wpłynie mocno na ich wykonawcę i usłyszałam, że ma on swoje sposoby na zachowanie równowagi . Jakie, to już zostawię dla siebie…

Podczas koncertu z Zespołem nastrój był regulowany, po ostatniej, otwartej do interpretacji piosence „Wyjdź ze mną na deszcz” zabrzmiało lżejsze, entuzjastycznie powitane „Z imbirem”, po pełnych emocji Zostań i Od dawna juz wiem rozbudowane muzycznie przy pomocy Zespołu Kominy i nowy utwór po angielsku, wywołujące wśród widzów mieszane uczucia. Mnie pozwoliły odetchnąć , złapać oddech na końcu i dać się ponieść muzyce.

Płyta Korteza sprzedawała się jak ciepłe bułeczki, każdy kto chciał mógł po koncercie dostać autograf, pogadać z artystą . Ja po koncercie się zagadałam z ekipą , więc musiałam poczekać na drugi koncert w Poznaniu , bardziej kameralny, z trio 🙂

Przyznam, że lubię koncerty z Zespołem ze względu na bogatą oprawę muzyczną, ale te kameralne podobają mi się bardziej.  Mogę bardziej się skupić na słowach i ich interpretacji, choć tym razem to, co robił Olek Świerkot na gitarze ( jest uzupełnieniem duetu z początków , Kortez i Krzysztof Domański) robiło mocne wrażenie.

Tym razem Kortez zamówił swój ulubiony sernik , zrobiłam taki z dodatkiem pureee z dyni i sokiem z pamarańczy, na spodzie z dodatkiem orzechów i cynamonu. Przepis podam innym razem, bo dziś mi się dobrze pisze o muzyce i emocjach i nie mam głowy do kulinariów 🙂 Był podobny do tego, który jadł Kortez rok temu . Zdjęcie jest kawałka próbowanego w domu . Kortez poczatkowo spróbował mały kawałek, ale po stwierdzeniu, że jest za…sty, dokrawał sobie kolejne… niczym pewne znane mi i bliskie osoby 🙂

Tym razem układ piosenek był nieco inny, te z nowej płyty przeplatały się z tymi ze starej i wszystko mi się bardzo ładnie poukładało . Na dodatek byłam swego rodzaju „przewodnikiem” dla młodego fana Korteza, który spóźniony siadł obok mnie na końcu rzędu i pytał – najpierw o to, czy spóźnił się na piosenki z nowej płyty ( nie, przyszedł akurat gdy brzmiała Pierwsza ) , potem cichutko wymienialismy na bieżąco wrażenia, dalej wyjaśniłam, że zawsze są bisy a po koncercie Kortez rozmawia z fanami i rozdaje autografy… To był jego pierwszy koncert a dla mnie okazja by policzyć , który… 11 , nie wszystkie mają osobne wpisy na blogu, ale jest o nich wspomniane 🙂 dzięki moim sugestiom chłopak pobiegł do auta po zakupione w tym dniu płyty i poszedł po autograf , mam nadzieję, że udało mu się też pogadać z Kortezem.

Ja cały czas mam w głowie wspomnienia z koncertów, piosenki Korteza z nowej płyty, wciąż odkrywam w nich coś nowego. A na płycie mam też specjalne podziękowanie. Ależ nie ma za co, dla mnie to czysta przyjemność piec ciasta dla kogoś, kogo bardzo lubię i podziwiam 🙂

 

Rogaliki jak barcińskie rodem z Kujaw

rogale barcińskie

Miałam piec w tym roku tradycyjne  rogale świętomarcińskie , typowe dla Wielkopolski, ale niespodziewanie na początku długiego weekendu trafiła mi się okazja wyjazdu w rodzinne strony, na Kujawy, w okolice Kruszwicy. Moje siostry , kuzynki i żona brata pieką rogaliki z podobnego ciasta, ale z masą orzechową lub orzechowo- marcepanową. Czasem kupują gotową ,lecz  moja najstarsza siostra, mieszkająca w rodzinnym Janikowie ( mieście soli, sody i cukru) poprosiła mnie, bym poszukała przepisu na masę orzechową. Przypomniałam sobie, że kiedyś wertując przepisy kuchni kujawskiej trafiłam na rogaliki barcińskie. Wprawdzie są one z masą migdałową, ale siostra i ja zastąpiłyśmy migdały orzechami.

A ciekawe swoją drogą,  inną wersję rogalików spotkałam w książce o kuchni śląskiej, którą wygrałam w konkursie u Berniki. Napisze o tym przy okazji recenzowania tej książki.

ROGALIKI BARCIŃSKIE Z MASĄ ORZECHOWĄ

ciasto i sposób wykonania tak, jak tutaj

masa orzechowa :

2 szklanki zmielonych orzechów ( miałam mieszane, włoskie, laskowe i nerkowce)

dwa jajka

łyżka tartej bułki ( zastąpiłam kaszką manną)

łyżka cukru-pudru

Ponieważ w przeddzień 11 listopada robiłam jeszcze słony rogal z dżemem bekonowym, do połupania orzechów wykorzystałam gości, którzy wpadli na kawę ( zgłosili się na ochotnika), po czym zmieliłam wszystkie orzechy w blenderze na dwie raty.

Białka ubiłam ze szczyptą soli na sztywno, żółtka ukręciłam mikserem z cukrem -pudrem. Połączyłam wszystko z orzechami, dodałam kaszkę mannę i dokładnie wymieszałam.

Ciasto ( przygotowane jak na marcińskie) rozwałkowałam na ok. 1, 5 cm grubości , nałożyłam masy , zwijałam rogale i kładłam w ciepłe miejsce do wyrośnięcia ( tak z pół godziny). Potem piekłam w 200 C około 20 minut.

rogale barcińskie1

Najbardziej zadowolony ze zmiany nadzienia jest mój syn, solenizant. Nie lubi maku i tradycyjnych rogali, a to te z orzechową masą wcinał, aż mu się uszy trzęsły. Resztę rogali zabrała córka na klasową „wyżerkę ” poświąteczną i też spotkały się z uznaniem młodych Poznaniaków.

Za rok zrobię wiec i takie tradycyjne i takie z masą orzechową.

Rogaliki z masą orzechową dodaję do tradycyjnej akcji Atiny Orzechowy Tydzień 🙂

Smacznego 🙂

rogale barcińskie2

Big Rogal Marciński i jego dzieci

 

To już  mój piąty wpis z rogalami marcińskimi na blogu. Tradycja pieczenia rogali z półfrancuskiego drożdżowego ciasta z nadzienia z białym makiem jest w Poznaniu bardzo długa. W dniu Świętego Marcina, 11 listopada poznaniacy i nie tylko zajadają się tym przysmakiem. U mnie w blogowych wpisach przeszedł prawdziwą ewolucję – od tradycyjnego rodzinnego przepisu ze zwykłego ciasta drożdżowego z masą z czarnego maku, po następny z ciasta półfrancuskiegio z taką samą masą, po ubiegłoroczny według przepisu z oficjalnej strony Rogala Marcińskiego, z masą z białego maku .W tym roku robiłam też klasyczny z ciasta półfrancuskiego z masą z białego maku, ale według przepisu z bloga Kulinarne Szaleństwa Margartyki, która zorganizowała wspólne blogowe pieczenie rogali w akcji na Facebooku.

Ja zrobiłam rogale z półtorej porcji z tego przepisu, bo postanowiłam upiec  jeden wielki rogal. Na pomysł ten wpadłam robiąc niedawno zrolowaną pizzę , którą musiałam zwinąć na blasze w podkowę z powodu wielkości – od razu skojarzyła mi się z rogalem i pomyślałam, że taki wielki ” Marcin” to by było coś ciekawego. A tak wygląda w przekroju :

 

Udało mi się ciasto półfrancuskie, bo widać listkowanie w przekroju.

Przepis na rogale jest na blogu Margarytki – klik, klik , nie będę się powtarzać. Jak już wspomniałam, zrobiłam z półtorej porcji i prawie połowę z niej przeznaczyłam na Big Rogala. Lukier zrobiłam podobnie, dodając troszkę oleju dla połysku, według maminego przepisu. Posypałam siekanymi orzechami włoskimi z własnego ogrodu.

Z reszty wyszło mi 20 średnich rogali, takich, by dały się zjeść na raz, bo te ze standardowymi wymiarami to się nie dadzą… Wyglądają tak :

 

Nie tylko pięknie wyglądają, ale też super smakują. Tydzień temu testowałam wraz z grupą wielkopolskich blogerów rogale z cukierni i może to sugestia, może kwestia świeżości – ale żaden z nich nie smakował mi tak, jak moje domowe.

Smacznego !

 

Wyniki testowania rogali świętomarcińskich

 

W ubiegłą niedzielę z Grupą Wielkopolskich Blogerek kulinarnych na zaproszenie Ani i Marcina z bloga Zjeść Poznań testowaliśmy rogale świętomarcińskie. Kupiliśmy po dwa rogale z dwunastu poznańskich cukierni posiadających na nie certyfikat i ocenialiśmy je po wyglądzie i smaku.

Tradycja jedzenie rogali na Świętego Marcina w Poznaniu sięga listopada  1891. Gdy zbliżał się dzień św. Marcina, słynącego z działalności dobroczynnej, proboszcz parafii św. Marcina, ks. Jan Lewicki, zaapelował do wiernych, aby wzorem patrona zrobili coś dla biednych. Obecny na mszy cukiernik Józef Melzer, który pracował w pobliskiej cukierni, namówił swojego szefa, aby wskrzesić starą tradycję. Bogatsi poznaniacy kupowali smakołyk, a biedni otrzymywali go za darmo. Kształt rogala pochodzi podobno od podkowy , którą zgubił koń Świętego Marcina.

W Poznaniu sprzedaje się  w dniu św. Marcina  średnio 250 ton tego wyrobu, natomiast w skali rocznej sprzedaż wynosi 500 ton, co stanowi 2.500.000 sztuk rogali.. 30 października 2008 r. nazwa „Rogal Świętomarciński” została wpisana do rejestru chronionych nazw pochodzenia i chronionych oznaczeń geograficznych w Unii Europejskiej. Teraz rogale świętomarcińskie mogę sprzedawać tylko cukiernie z odpowiednim certyfikatem. Główne zasady jego produkcji są trzy :

– ciasto drożdżowe półfrancuskie

– nadzienie z białego maku

-ozdoba z lukru posypanego kawałkami orzechów

Niby zasady są dla wszystkich rogali takie same, ale zakupiona przez nas dwunastka różniła się już wyglądem . I kształty rożne, i ilość orzechów na lukrowej pomadzie inna, i sposób zwijania i wyglądające spod ciasta nadzienie nie we wszystkich… Już to nas zdziwiło. Każdy uczestnik dostał specjalną kartę ocen z sześciostopniową skalą. Ocena była anonimowa, nazwy cukierni wpisaliśmy na końcu.

 

Po obejrzeniu i wypunktowaniu wyglądu zewnętrznego rogale zostały fachowo pokrojone i nastąpiła najsłodsza część oceny- degustacja.

I tu tez spore zaskoczenie – smaki bardzo różne , a dwa rodzaje prawie nie do zjedzenia z powodu dziwnego zapachu. Chyba pechowo trafiliśmy, bo jeden z nich, to znana i w poprzednich latach dobrze oceniana cukiernia. Miejmy nadzieję, że na 11 listopada wszystko będzie świeże…

Jurorki ( i jeden juror) bardzo przejęły się rolą i testowały z dużym poświęceniem, nie zważając na totalne zasłodzenie 🙂

 

A oto wyniki :

IFAWOR –   ocena 4.09,  cena 33,90 zł za kg.

II – LICZBAŃSCYocena 4.04 cena 34 zł za kg.

III – – ELITE –  ocena 4.01  cena 41,80 zł.
IVEKSPRESSOWAocena 3.90cena 35 zł za kg.

V  – HOTEL RZYMSKIocena 3.78/ cena 35 zł za kg.

V  – MAGDALENKA dla kawiarni na ul. Półwiejskiej 41 – ocena 3.78 / cena 29,99 zł za kg.
VII  – KANDULSKI –  ocena 3.71 / cena 37 zł za kg.
VIII  – WEBERocena 3.68/ cena 36 zł za kg.

IX  – SOWA – rocena 3.20 / cena 31,90 zł za kg.
XHANNA PISKORSKA –  ocena 3.18/ cena 36,30 zł za kg.
XI  – LODZIARNIA MILANOocena 29.99 / cena 29,99 zł za kg.
XII – – GRUSZECKIocena 2.36/ cena 37 zł za kg.
A oto zdjęcie zwycięzcy :
Mnie osobiście najbardziej smakowały rogale od Kandulskich.
Organizatorzy na swoim blogu stwierdzili, ze oceny były wyższe, niż w latach ubiegłych. Kto ciekawy porównań, niech zajrzy do relacji Zjeść Poznań
Gościła nas sympatyczne restauracja City Kitchen ,mieszcząca się w hotelu City Solei na ulicy Wenecjańskiej 10. Atmosfera była bardzo ciepła , a szef kuchni zainteresował się żywo blogerkami kulinarnymi i być może coś fajnego z tego będzie… Na koniec nie obyło się bez pamiątkowego zdjęcia :