Archiwa tagu: majeranek

Pieczona kaczka, prawie dziwaczka !

kaczka faszerowana

 

Napisałam – prawie dziwaczka, bo sprawiła mi niespodziankę. Planowałam upiec kurczaka na butelce piwa i poprosiłam męża o kupienie niedużego kurczaka, bo taki lepiej się piecze. Rozwijam opakowanie i widzę – coś takie długie skrzydełka, płaska pierś, zbyt długa szyja… Wołam do męża – to nie kurczak, to kaczka. A on protestuje święcie przekonany, że kupił kurczaka. Otóż tak się zasugerował szukaniem ptaka odpowiedniej wagi, że nie zwrócił uwagi na napis na opakowaniu, gdzie jak byk było napisane – kaczka ! Ja też zasugerowana kurczakiem nawet na ten napis nie zerknęłam. I tak powstał improwizowany przepis na pieczoną faszerowana kaczkę. Wyszło na dobre, bo do marynaty otworzyliśmy butelkę czerwonego wina i potem je do tej kaczki popijaliśmy . Taka to była dziwaczka !

 

KACZKA PIECZONA W MARYNACIE Z CZERWONEGO WINA FASZEROWANA WĄTRÓBKĄ I RYŻEM

 

kaczka  ( może być mała, ja taką miałam)

marynata : czerwone wino, oliwa, sól, pieprz, tymianek, majeranek

farsz : 3/4 szklanki gotowanego ryżu, 3 wątróbki z kurczaka, cebula, sól, pieprz

rosół do podlewania

Kaczkę natarłam solą, potem oliwą i winem i posypałam przyprawami, włożyłam do lodówki na pół godziny.

Wątróbki udusiłam z cebulą, rozdrobniłam, wymieszałam z ryżem i doprawiłam. Farszem nadziałam kaczkę, włożyłam do piekarnika, skropiłam winem i rosołem. Piekłam w 180 c na około 1, 5 godziny. W międzyczasie ją skrapiałam winem i rosołem, potem wytworzonym sosem.

Kaczka- dziwaczka , niespodziewana okazała się bardzo smaczna. Winna marynata nadała jej ciekawy smak, z wierzchu była chrupiąca a w środku soczysta. Farsz też pasował. Najważniejsze, że z tą niespodzianką sobie poradziłam.

Smacznego !

 

kaczka faszerowana1

 

Flaki po polsku

 

flaki po polsku
flaki po polsku

Różne są opinie na  temat zupy znanaj jako flaki po polsku – są i wielcy amatorzy, są i przeciwnicy. Jako dziecko ich nie cierpiałam – sama nazwa mnie odstraszała i jak Mama robiła – ja jadłam coś innego. Późno ich spróbowałam , ale polubiłam. Wolę wieprzowe, niż wołowe, bo te ostatnie, choć bardziej delikatne, podchodzą mi mniej niż konkretnie mięsne wieprzowe. Tym, co jeszcze nie wiedzą, przypominam, że flaczki robi się z pokrojonych żołądków. A że w moim najbliższym sklepie mięsnym można je kupić w postaci odgotowanej i pokrojonej, gotowej dodalszej obróbki – robię je od czasu do czasu. W tygodniu polskim, sponsorowanym przez serwis Z pierwszego tłoczenia– obowiązkowo. 

FLAKI PO POLSKU

0k. pół kg pociętych i odgotowanych flaczków wieprzowych lub wołowych
kawałek mięsa z kością ( kurczak, wieprzowina, wołowina)
włoszczyzna jak do rosołu
sól, pieprz w ziarnach, ziele angielskie, liść laurowy, majeranek ( sporo)

gałka muszkatołowa, trochę papryki

Najpierw gotujemy mięso z włoszczyzną , jak na rosół, dodając przyprawy ( ja majeranku daję sporą łyżkę). Gdy mięso się zagotuje, dodajemy flaczki i gotujemy do miękkości, czyli dość długo, co najmniej 2 godziny. Warto dodać obrane mięso , które gotowało się w zupie, chociaż nie każdemu to pasuje. Możemy doprawić śmietaną lub lekka zasmażką, ja wolę czyste. Na koniec dosmaczamy gałką muszkatoową i papryką, słodką lub ostrą – jak kto lubi. Podajemy z pieczywem.

Smacznego!