Archiwa tagu: koty

Kulinarne koty – Perła i Brenda od Domi w kuchni

domi1

 

Autorkę bloga Domi w kuchni zauważyłam na blogerskich forach, na których się często udziela. Brałam też udział w prowadzonej przez Domi akcji W malinowym chruśniaku. Nie znamy się osobiście, a na temat kotów zgadałyśmy się na blogerskiej grupie na FB. Na smacznym blogu Domi najbardziej przypadły mi do gustu różnorodne przetwory owocowe i warzywne.

Oddaje głos autorce :

domi2

 

 

Jestem posiadaczką dwóch, cudownych, sześcioletnich kotek – Perła, bura (aka Pucheł,. Puchłacz, Bura) i Brenda, pingwinek (aka wszystkie możliwe czułe słówka).

 

 Jak koty pojawiły się w Twoim życiu ?

 

Zupełnym przypadkiem. W moim życiu zawsze były jakieś zwierzęta, głównie psy, nie licząc epizodu sprzed 20 lat, kiedy dostaliśmy starą kotkę pod opiekę. Pewnego dnia Perełkę po prostu przywieziono – Mama wraz z Siostrą postawiły Tatę przed faktem dokonanym i sprowadziły buraska do domu. Perła miała być kotem mojej Siostry, ale ciągłe kłótnie o to, kto może ją głaskać, sprawiły, że Tata zdecydował, że musi być po równo i pojechaliśmy po Brendę. I tak mamy w domu dwa futrzane dzikusy, już od sześciu lat.

 

domi3

 

 

Co w nich lubisz najbardziej ?

Każda z nich jest inna, indywidualna, oryginalna i to nie pod względem wyglądu (choć jedna wygląda jakby była przekarmiana, a druga jakby nie była karmiona wcale, to mają wspólną miskę).

Perła jest czuła i delikatna – na tyle, że pozwala głaskać się wyłącznie w wybranych miejscach i określoną ilość czasu – nigdy nie zdarzyło się, aby weszła komuś na kolana. Jest za to bardzo inteligentna – kiedy miała się kocić (wpadka niedoświadczonych opiekunów, wiem, nie jest to dobre), zaprowadziła moją mamę do pokoju na piętrze, pokazała, gdzie chce się okocić, mama przykryła ją kołderką i tak dokonał się cud narodzin, oczywiście pod moim czujnym okiem. Tak samo jest, gdy jest głodna – mimo, że rodzice siedzą na parterze, kilka metrów od miski lub drzwi, to przychodzi do mnie na piętro i miauczy, a jak wstaję z kanapy, prowadzi mnie do miski (lub do drzwi, kiedy chce wyjść na podwórko) – Brenda też próbuje tak robić, ale ona raczej siada i patrzy tak długo, aż ktoś się domyśli, że czegoś chce. Perła ma swoje ulubione miejsce w moim gabinecie i zawsze na nim śpi.

 

domi4

 

Brenda jest przebiegła i podstępna. W przeciwieństwie do Perełki pozwoli ze sobą zrobić wszystko, wytulić, wyściskać, wygłaskać po brzuchu, wymasować poduszki łapek, ale za to zawsze interesownie – kiedy sama przychodzi się połasić, to znaczy, że chce dostać mleczko (nie szkodzi jej, ale Perełce już tak). Zdarza się, że wejdzie komuś na kolana, nawet komuś z gości, ale zwykle jest dzika i wyobcowana, ogólnie moje koty nie należą do społeczników – wzajemnie też za sobą nie przepadają. Po ogrodzie łazi za mną jak cień, Perła zresztą też lubi towarzyszyć w spacerach.

Lubię w nich też to, że są elastyczne, wiedzą, że jeśli chcą dostać smakołyk, muszą się postarać – i tak pozbawiliśmy Brendę resztek godności, ucząc ją siadać na komendę – albo stają na dwóch łapkach i sięgają sobie po chrupka, który znajduje się nad ich głową.

domi8

 

 

Kot w kuchni

Nie ma prawa bytu. Co prawda Brenda ma swoją oddzielną miseczkę na mleczko w naszej kuchni, ale miska na chrupki stoi w mieszkaniu rodziców (mamy rozdzielność piętrową i oddzielne gospodarstwa, ale koty sobie swobodnie biegają). Nie ma u nas takich sytuacji, by kot mógł wejść na blat i wąchać szynkę, którą kroję albo siedzieć obok talerzy z jedzeniem – koty u nas są przede wszystkim wychodzące na podwórko – podwórko, na które przychodzą różne dzikie zwierzęta – sarny, lisy, zające, dlatego szybko oduczyliśmy Brendę (z Perłą nie było problemu), aby nie wchodziła na blaty czy stół – choć zdarza jej się porwać ze stołu obgryzione kości po kurczaku albo resztkę kotleta schabowego, kiedy już odejdziemy ze stołu.

Perła nie ma odruchu, za to Brenda od razu wyczuwa, kiedy krojony jest świeży kurczak, dlatego od razu przybiega do kuchni i… mimo tego, co pisałam chwilę wcześniej – dostaje zawsze kawałeczek 😉

 

domi7

 

Co jadają Twoje koty?

Zwykle suchą karmę, czasami mamy dzień dobroci i dostają tuńczyka z puszki – ale to naprawdę bardzo rzadko, raz ze względu na cenę, a dwa, że puszkowanym jedzeniem kotów nie karmimy. Brenda dostaje też mleczko (koleżanka hodowca powiedziała, że jak nie szkodzi i nie ma bezpośrednich objawów, to można śmiało dawać), więc dostaje kilka łyczków zawsze z rana na rozgrzewkę, Perła nie dostaje, bo właśnie po mleczku choruje. Brenda bardzo lubi też mokrą karmę z saszetek i jestem przekonana, że za kawałek kurczaka (surowego, pieczonego, gotowanego) byłaby w stanie zabić z zimną, kocią krwią i nie mieć wyrzutów sumienia. A poza tym – czasami zjadają to, co upolują, najpierw przynoszą nam na taras, by się pochwalić, a potem pożerają, bezwzględnie chrupiąc małe kosteczki – głównie Perła, Brenda tylko przynosi się pochwalić. Perła mimo, że wybredna, nie pogardzi kawałkiem naleśnika, czy gotowanej kapusty (kiedyś przy robieniu gołąbków spadł mi kawałeczek ze stołu i akurat kot się napatoczył), a nawet ciasteczkiem z maszynki.

 

domi5

 

Najciekawsza historia

Brenda? Ach, Brenda to jest numerantka, jakich mało. Kiedy przywieźliśmy ją do domu, Tata wysadził mnie na podjeździe, a kiedy ruszył, by zaparkować, wystraszona dźwiękiem szurania kamieni, podrapała mnie i uciekła w krzaki (i choinki), łapaliśmy ją kilkadziesiąt minut, po czym postanowiła wdrapać się na kilkumetrowego świerka i tam spędzić kilka najbliższych godzin – nasz dzielny Tata próbował ją stamtąd ściągnąć, ale nawet zachęta w postaci śmietanki niewiele dała, trzeba było się przedrzeć przez las kłujących igieł. Jeszcze tę samą noc, ku mojemu przerażeniu, kotek przespał w kuwecie ze specjalnie naszykowanym dlań żwirkiem – nie, Brenda już nie sypia w kuwecie! : )

P.S. Do tej pory, kiedy wskoczy na drzewo, nawet na wysokość 1 metra, siedzi i płacze, trzeba wtedy pójść i ją z tego drzewa ściągnąć. To jest taki Scooby-Doo w kociej skórze, boi się własnego cienia.

Jeśli chodzi o Perełkę, to przychodzi mi do głowy jedna historia, ale mimo, że finał był szczęśliwy i teraz się z tego śmiejemy, to i tak nadal mrozi krew w żyłach – jeśli kiedyś komuś kot wsiadł do otwartego przed jazdą samochodu – zrozumie 😉


Dziękuję za rozmowę 🙂

Cały cykl Kulinarne koty można zobaczyć tutaj .

domi9

 

Kulinarne koty – Kiciuś Gosi z Kocich Smaków

1

 

Przyznam, że na blog Gosi Kocie smaki trafiłam zaciekawiona nazwą . Autorki nie znam osobiście ale wzbudziłam moją ciekawość nie tylko smacznymi, przeważnie domowymi przepisami ale też osobną zakładką : Kocie. Tam można znaleźć zabawne ciekawostki o rudym Kiciusiu , np. zdjęcia jego niezwykłych min 🙂

Oddaję głos autorce bloga Kocie Smaki

 

Jak kot pojawił się w Twoim życiu ?

Kiciuś pojawił się w naszym życiu troszkę przypadkowo. Kilka miesięcy po ślubie mąż przesłał mi link do ogłoszenia o oddaniu małych kociaków w dobre ręce. Zobaczyłam małą rudą kulkę na zdjęciach i oszalałam. Po chłodnej kalkulacji zdecydowaliśmy się TYLKO pojechać i TYLKO ZOBACZYĆ te małe kiciusie. Właścicielce jednak bardzo zależało na oddaniu kotów – sugerowała, że następnego dnia może nie pamiętać, którego to kota chcieliśmy i być może odda go komuś innemu. A my – zakochani w rudzielcu – bez kuwety, karmy, miseczki.. zupełnie nieprzygotowani przystaliśmy na jej propozycję. Dostaliśmy małego miauczącego kota w pudełku ze szmatką z zapachem matki. I tak się zaczęła nasza przygoda 🙂

2

3

 

Co w nim lubisz najbardziej ?

Najbardziej w nim lubię rozmowy z nami (miauczy na milion sposobów komunikując coraz to nowe rzeczy) i powitania pełne tęsknoty, nawet po kilkunastominutowej nieobecności w domu. Uwielbiam wchodzenie na nas bez pytania i głośne mruczenie do ucha.

 

4

 

Kot w kuchni

W kuchni jest nasz Kiciuś nieszkodliwy. Nie je nic, co ludzkie. Jedynym mankamentem jest jego nieustępliwa obecność podczas wszelkich prac kuchennych, nie wspominając o próbach fotografowania potraw na bloga – jest mistrzem drugiego planu, który uwielbia leżeć na wszelkich materiałach, ściereczkach i podkładkach.

5

 

 

Co jada Twój kot ?

Żywi się tylko kocią karmą, oczywiście specjalną i ulubioną, inne sklepowe „niby-karmy” o zawartości mięsa <3% mogą dla niego nie istnieć. Jedyną odskocznią od karmy jest trawa – wprost uwielbiana.

 

Najciekawsze fakty dotyczące Kiciusia:

  1. 1.    Ulubiona zabawka – nitka, wstążka, gumka.
  2. 2.    Miejsce do spania – klatka piersiowa Panciusiów. Na kolanach i kanapach nie jest tak wygodnie.
  3. 3.    Co kot pije – wodę prosto z kranu. Miskami gardzi.
  4. 4.    Mucha w domu przeżywa średnio 2 sekundy.
  5. 5.    Pudła i torby są stworzone dla kota, rozmiar jest bez znaczenia.

Dziękuję za rozmowę 🙂

Cały cykl Kulinarne koty można zobaczyć tutaj .

6

 

 

Kulinarne koty- Nuki i Frida z Grażyna gotuje

nuki1

Dziś nadeszła pora na moje koty – wczoraj Nuki, ten bardziej „mój” miał siódme urodziny. Mieszka u nas ze swoją mamą Fridą.

frida ogórki

Koty u mnie swobodnie poruszają się po terenie domu, ogrodu i sąsiednich posesji. Przyjmują tez kocich gości, nie wszystkich – muszą sobie jakoś na to zasłużyć. Frida raczej przegania intruzów,   inaczej  Nuki – widać, że zawiera prawdziwe przyjaźnie. Kiedyś przyłapaliśmy go, jak jednego ze swoich kumpli oprowadzał po domu i pokazywał mu piętro. Ale ulubionym miejscem kocich spotkań jest u nas trawa pod krzakiem bzu :

nuki z rudym

Ale, jak każdy z moich gości, wrócę do  początku :

Jak kot pojawił się w twoim życiu ?

Wszystko zaczęło się z Zajączkowie, uroczej wiosce nad jeziorem, gdzie dawno temu byłam na wczasach z pierwszym dzieckiem, oczekując narodzin drugiego. Poszliśmy z córcią na wieczorny spacer w pobliże lasu i na jej pytanie, czy w Zajączkowie są zajączki , wkręcając ją pokazaliśmy  szarego kota pomykającego nieopodal.

Osiem lat temu mąż z córką przejeżdżał autem przez Zajączkowo i zobaczył przy drodze pałętające się dwa małe czarne kotki z białymi plamkami. W drodze powrotnej  nadal były, wyglądały na opuszczone i samotne. Akurat niedawno mąż rozmawiał ze znajomym, że chciałby czarnego kota z białymi plamkami. Moje córki kota chciały od zawsze, ale ja się nie zgadzałam, bo …bałam się kotów ! Zapadła szybka decyzja – zabieramy je ! Najpierw zostały schowane w duże koperty po dokumentach, potem w kartonik od pani z wiejskiego sklepu.

Ja byłam w szoku jak je zobaczyłam, ale nie chciałam robić przykrości dzieciom. U nas została kotka z białym „bikini”, nazwane przez młodszą córcię Fridą, kot Albert z białą plamką pod szyją powędrował do znajomego , też do domu z ogrodem.

frida kominek

Fridę ledwo tolerowałam, karmiłam ją, czasem pogłaskałam. Postanowiliśmy pozwolić jej raz mieć dzieci przed wysterylizowaniem, urodziła trójkę . Pierwszy , czarny z białym krawacikiem jak jej brat,  dostał imię indyjskiego boga ciemności Nuk,  zmienione potem na Nuki. Jego siostry miały białe plamki – Bikusia jak mama a Skarpecia – skarpetki, pyszczek i wąsy. Po czasie karmienia ( oj, zakocony był dom 🙂 siostrzyczki Nuka powędrowały do znajomych na wieś a on sam miał wraz ze starszą córką miał zamieszkać na jej stancji w Poznaniu.

nuki młody1

Ale córka pojechała na stypendium do Hiszpanii i Nuki został z nami w domu. Ja zmagałam się wtedy z czarną depresją i nienawidziłam siebie za własną bezsilność. Nuki to wyczuł i postanowił mi pomóc. Kiedy leżałam z rozłożoną książką kładł się na niej i domagał się, by go głaskać. Bawił się też jak mały psiak – uwielbiał biegać za rzuconą mu żelową kulką , albo nawet papierową, dryblował nią zabawnie niczym wytrawny piłkarz i w końcu przynosił mi ją rzucając na kolana i domagając się, by mu rzucić ponownie 🙂 zmuszał mnie do aktywności i po pół roku doszłam zupełnie do siebie. Zaserwował mi prawdziwą felinoterapię i dlatego czasem uchodzą mu na sucho te czy inne wybryki, bo wszyscy doceniają jego istotny wkład w moje dobre samopoczucie.

nuki w liściach

Co w nim lubisz najbardziej ?

U Nuka cenię jego kontaktowość , daje się przytulać, gada dużo po kociemu, zwłaszcza jak wraca z nocnych wypraw. Przybiega też czasem na zawołanie, tak, że nie bardzo typowy z niego kot. Bardzo lubię jego towarzystwo gdy jestem sama w domu, bo na prawdę , jest z kim pogadać 🙂  Ma też koci „szósty zmysł ” – gdy leżałam ze złamaną nogą zeszłej zimy , kładł się obok i mruczał a czytałam w kilku źródłach, że kocie mruczenie wydziela ultradźwięki o leczniczej częstotliwości.

nuki leczy1

Frida za to po kobiecemu wyczuwa moje niepewne nastroje, wtedy kładzie się obok mnie w pocieszającej pozie. Zazwyczaj ona towarzyszy moim dzieciom , rezyduje na ogól na piętrze domu, Nuki opanował parter i naszą sypialnię 🙂 Wprawdzie mnie okazuje największą miłość , ale to mojej młodszej córce pozwala na wszystko, nawet na wspólne leżenie na huśtawce 🙂

nuki z Julią1

Kot w kuchni

Moje koty interesują się moimi poczynaniami w kuchni zazwyczaj , gdy kroję surowe mięso. Wątróbka wywołuje największe zainteresowanie, dostają swoje porcje na surowo od czasu do czasu. Ale i zapach świeżo upieczonego ciasta przywołuje je pod piekarnik . Nuki to łasuch i gdy zajadam ciasto , to muszę go poczęstować krusząc sobie na rękę. Lubi sernik i drożdżowy, a ciasta z polewą czekoladową muszę pilnować, bo czasem polewa znika w tajemniczy sposób 🙂

Za to obydwa koty wykazują zainteresowanie podczas robienia zdjęć na bloga. Fridę muszę często przeganiać z serwetki na zdjęciowym stanowisku ;

frida na serwetce

Nuka zaś wypraszam z jego ulubionej huśtawki, bo jej faktura to dobre tło i stanowisko na powietrzu :

frida makaron

Co jada twój kot ?

Zazwyczaj jedzą karmę dla kotów sterylizowanych,  z puszek lub saszetek, sporadycznie suchą. Ale obydwa interesują się ludzkim jedzeniem, przy nieuwadze Frida potrafi łapką wyjmować chipsy z otwartej torebki albo płatki z miseczki z mlekiem 🙂

frida płatki1

Oczywiście są pierwszymi 'stołownikami” gdy rozpalamy grill a i potem interesują się tym, co na ogrodowym stole 🙂

nuki za stołem

Najzabawniejsza historia

Powszechną wesołość wywołuje Nuki na ogrodowej huśtawce. Zaobserwował, że jak wskoczy na nią z impetem, to ona się huśta wraz z nim i uskutecznia te skoki w pocieszny sposób. Cały czas obiecujemy sobie to nagrać, ale jakoś nam się jeszcze nie udało. A jak jest na huśtawce i widzi kogoś obok, to głośnym miauczeniem, domaga się, by go pohuśtać.

Inna zabawna historia wiąże się ze wszystkimi dziećmi Fridy.  Jak już wspomniałam, Skarpecia miała białe skarpetki, gors i wąsy. Nuki i Bikusia był podobne do mamy i jej brata, zastanawialiśmy się , skąd to umaszczenie. I pojawił się w naszym ogrodzie kocur podobny do tej koteczki. Wszyscy żartowaliśmy, że tatuś Fridzinych dzieci przyszedł płacić alimenty 🙂

nuki z darią

Na zakończenie

Gdy mamy gości, koty są zachwycone. Początkowo z rezerwą , coraz śmielej zbliżają się do nowych osób i wywołują zainteresowanie, są też obiektem polowań z aparatem . Powyżej Nuki z Darią z Trufelkowa podczas blogerskiego grilla, poniżej z Gosią z Amku-Amku i jej synkiem na 5 urodzinach bloga rok temu.

Cały cykl Kulinarne koty można zobaczyć tutaj .

nuki z gosią

Kulinarne koty – Kremik Łukasza z Gotuj z Kukim

kremik1

 

Nie tylko blogerki kulinarne są wielbicielkami kotów – oto pierwszy „Rodzynek” – Łukasz z bloga Gotuj z Kukim. Na blogu Łukasza można spotkać różnorodne smakowite dania. Jedno z nich – placek marchewkowy miałam okazje zjeść, kiedy Łukasz a Anią odwiedzili mnie podczas nudnej rehabilitacji. Na pewno z relacji Łukasza wywnioskujecie , że sympatyczny i ciepły z niego facet 🙂

Jak kot pojawił się w Twoim życiu?

Będąc małym chłopcem nigdy nie przepadałem za kotami, zawszę wolałem psy. Wydawały mi się bardziej przyjazne i towarzyskie. Koty jednak zawsze miały opinię indywidualistów co nie do końca mi pasowało. Miałem w swoim życiu najpierw psa, którego wziąłem z poznańskiego schroniska na Bukowskiej, niestety przedwczesna choroba nowotworowa zabrała go po sześciu latach. Potem długo nie decydowałem się na żadne zwierzę poza rybkami, gdyż bałem się tego bólu kiedy znów przyjdzie czas się żegnać. Jednak przełamałem strach i moje oczy skierowały się na koty, a konkretniej na szkockie zwisłouchy , bo jak to powiedziała moja przyjaciółka są podobne do mnie 😛

Niestety koty te są dość trudno dostępne w Polsce, a z zagranicznych hodowli są bardzo drogie. W czasie jednej z wizyt u innej przyjaciółki zobaczyłem zgraję małych kociaków biegających w salonie. Dwa  rudzielce z białymi skarpetkami i dwa czarne. Jeden rudzik był bardzo przyjaźnie nastawiony, chętny do zabawy i bardzo mi się spodobał. Nosił piękne imię Creme Brulee, które ostatecznie zostało skrócone i spolszczone do Kremik 😛

 

kremik 7

 

Jako, że mieszkam w pokoju na wynajmowanym mieszkaniu musiałem ewentualną adopcję skonsultować z pozostałymi współlokatorami, którzy nie wyrazili sprzeciwu. Od momentu pierwszego spotkania w okolicach listopada do momentu adopcji minęło troszkę czasu i ostatecznie Kremik trafił do nas 5 stycznia bieżącego roku jaki trzymiesięczny kociak. Pamiętam jak wiozłem go wieczorem z Plewisk autobusem i tramwajem w mojej torbie, gdyż nie posiadałem jeszcze transportera . W drodze nie sprawiał żadnych kłopotów, a po wejściu do domu od razu zlokalizował swoją nową kuwetę i czym prędzej ją oznaczył 😛 Jako, że Kremik był przyzwyczajony do ciągłego tulenia i poświęcania mu uwagi dość szybko się zaaklimatyzował u nas w mieszkaniu wzbudzając powszechny zachwyt.

 

kremik5

 

Co w nim najbardziej lubisz?

Oj bardzo wiele rzeczy lubię w moim kocurze . Przede wszystkim to, że jest bardzo kontaktowy co kotom nie często się zdarza. Kremik bardzo szybko podchodzi i daje się głaskać nowym osobom, które nas odwiedzają. Lubię kiedy każdego ranka wchodzi na łóżko, kładzie się na moim brzuchu i swoim zimnym noskiem mnie budzi, wygląda to tak zabawnie bo całe jego wibrysy falują . Lubię jego cowieczorne polowania na muchy i komary i zabawy jego ulubioną kauczukową piłką. Lubię także to jak z zainteresowaniem poznaje nowe rzeczy i miejsca. Robi to bardzo dokładnie, przykładając wagę do najdrobniejszych szczegółów . Podczas niedawnej wizyty u rodziców dokładnie skontrolował każdy kąt w domu czy przypadkiem nie czai się tam jakieś niebezpieczeństwo 😛

 

kremik4

 

Kot w kuchni

Kremik jest z nami stosunkowo krótko i nie mamy jakiś spektakularnych sytuacji kuchennych. Ale jak to kot ciekawski i wszędobylski z wielką chęcią siada na blacie niedaleko deski do krojenia i przygląda się z zaciekawieniem cóż to jego człowiek usługujący 😛 przygotowuje. Często kładzie się na pralce w pobliżu palnika i dogrzewa się . Lubi też bardzo siadać na parapecie wśród doniczek z ziołami . Rzadko, ale się zdarza dokonuje inspekcji lodówki 😛

 

kremik3

 

Co jada Twój kot?

Aktualnie jesteśmy na etapie zmiany suchej karmy. Kremik od niedawna jest kastratem, co jak wiadomo dla kocurów domowych jest zabiegiem niezbędnym. W chwili obecnej jada Purinę Pro Plan dla kotów po kastracji, ale zamierzam mu zmienić pokarm na Trovet Urinary Struvit ASD. Kremik jada również bardzo chętnie mokry pokarm z saszetek i tu jego ulubionym jest Felix by Purina. Czasem dostaje kawałeczki świeżego łososia lub kurczaka. Bardzo chętnie pije wodę, co mnie cieszy bo znam koty które mają z tym problem. Od czasu do czasu dostaje mleko bez laktozy kupowane w Lidlu. Uwielbia również wylizywać kubeczki po jogurtach 😛

kremik2

Najzabawniejsza historia

Taką dla mnie śmieszną historią była ostatnia sytuacja kiedy przywiozłem do domu drapak. Spryskałem go kocimiętką w sprayu i czekałem, aż Kremik ją zwęszy i rozpocznie zabawę. Jak szybko się okazało chyba troszkę przedobrzyłem z kocimiętką bo Kremik wpadł w amok i zaczął się tak gwałtownie ocierać o drapak i tak się prężył jakby miał do czynienia z jakąś piękną kotką 😛 i wyglądało to tak komicznie, że kulałem się ze śmiechu.

Dziękuję za rozmowę 🙂

Cały cykl Kulinarne koty można zobaczyć tutaj .

 

 

Debiut cyklu Kulinarne koty – Misia i Aleksander multiblogerki Gosi Oczko

nuki1

 

Koty to zwierzęta przypisywane czarownicom. A czyż gotowanie nie ma sobie czegoś z magii ? Myśląc nie tyle o smaku potrawy ale o upodobaniach naszych bliskich, którzy będą ją jedli , odprawiamy nad garnkami czary, doprawiając jedzenie tak, by smakowało jak najlepiej. To pewnie dlatego wiele blogerek i blogerów kulinarnych związanych jest z kotami, skutecznie przy tych czarach pomagającymi. Nie napisałam – są właścicielami, bo koty nie mają właścicieli , one tylko pozwalają nam  się zbliżyć do siebie bardziej lub mniej…

W blogosferze prowadzę internetowo i nie tylko bogate życie towarzyskie, dlatego już dawno zauważyłam, że mruczących przyjaciół blogerek i blogerów kulinarnych jest bardzo wiele. Postanowiłam je kolejno, w miarę możliwości co sobotę przedstawiać. Zainspirowałam się cyklem Gosi Oczko „Kulinarni czytają ” i zrobię to w podobnej formie – odpowiedzi na te same pytania. Ale jeśli ktoś chce przedstawić swoją kocią historię na swój sposób – proszę bardzo.

Każdy z blogerów kulinarnych chętnych do zaprezentowania swojego pupila może do mnie napisać na adres : grazyna0071@wp.pl

Aby łatwo było znaleźć cykl Kulinarne koty , zrobiłam specjalną kategorię z boku bloga.

Zaczynam od Misi i Aleksandra – kotów Gosi Oczko. W tytule napisałam – multiblogerki, bo Gosia prócz swoich kulinarnych – Koty kuchenne Oczka i  ( Foto) Kosa w talerzu, prowadzi jeszcze blog Czytelniczy ( ze wspomnianym cyklem Kulinarni czytają ) a dodatkowo wraz z Agą makaronowy blog Pasta i basta.

Oddaję wreszcie głos pierwszemu gościowi. Oczko poznałam trzy lata temu, dzięki Drugiej Makaroniarze – Adze. Przyjechały mnie odwiedzić, potem spotkałyśmy się na Blog Forum i na kliku warsztatach kulinarnych. Bardzo lubię zupy Gosi, podziwiam jej niebanalne zdjęcia i współdzielę czytelniczą pasję.

 

   Jak kot pojawił się w twoim życiu ?

 

Przede wszystkim wszystko miało być zupełnie inaczej, niż wyszło to ostatecznie 😉

Kiedy koty w domu były jeszcze tylko śpiewką przyszłości  – plan zakładał zakocenie od razu
w pakiecie dwoma małymi dachowcami ze schroniska dla zwierząt. Owszem, marzyliśmy z panem R. o niebieskim rosyjskim, ale z góry założyliśmy, że nie będziemy wydawać pieniędzy na nowego kota, skoro tyle innych życiowych nieszczęść czeka na dom, a my możemy im go zapewnić. Nie ponosząc przy tym już na starcie tysięcznych kosztów.

Jednak niebieski (zwany przez nas również szarakiem) najwyraźniej był nam pisany 😉 Okazało się, że niezbyt daleka znajoma właśnie się przeprowadza, a na nowe miejsce niestety nie będzie mogła zabrać swojego kota. I choć z bólem serca, to będzie musiała się z nim rozstać. Szukała więc dla niego dobrego domu, którym to domem została nasza Gawra 🙂

I tak już sobie funkcjonujemy z Aleksem ponad dwa lata.

koty oczka1

 

 

Niecały rok temu, bo w sierpniu 2013 roku dołączyła do nas Misia. Kiedy zamieszkał z nami niebieski Aleksander, kwestią czasu było to, kiedy dostanie kocią siostrę lub brata. Wszak na początku zakładaliśmy dwa koty. I właśnie o drugim zaczęłam przebąkiwać niecały rok po tym, kiedy zamieszkał z nami Aleks.

Przeglądałam na FB strony fundacji zajmujących się bezdomnymi kotami (Koteria, Pruszkowski Dom Tymczasowy, Zwierzaki z Mińska i Jokot, śledziłam tez poznański Koci Pazur) oraz co jakiś czas przeglądałam stronę internetową warszawskiego schroniska na Paluchu.

Zakochałam się w trzech kotach. Dwa pojechały do innych domów (za późno zgłosiłam akces), a trzecia kotka z charakteru była typowana na klasycznego kociego jedynaka, a my już przecież mieliśmy Aleksandra. Szukałam zatem dalej. I wtedy zakochałam się w tym spojrzeniu…

 

koty oczka2

 

I już wiedziałam, że to ten kot, nie inny musi do nas dołączyć.

A jak wyglądały pierwsze dni dwóch kotów razem w naszym domu, można przeczytać na Kotach Kuchennych Oczka. http://belkoty.blogspot.com/2013/08/watek-niekulinarny-czyli-co-dwa-koty-to.html

Lekturę polecam szczególnie tym, którzy stoją przed decyzją wzięcia drugiego kota.  Dzięki kilku prostym zasadom udało mi się wprowadzić na teren Aleksandra nowego kota bez bitw, agresji i – tak, mogę tak stwierdzić – w harmonii 😉

 

koty oczka3

 

koty oczka4

 

    Co w nim lubisz najbardziej ?

 

Oba moje koty, to dwa różne charaktery. Ba! ich charakter w miarę tego im dłużej się znamy – również się zmieniają.

Aleks, jako jedynak był wielką przylepą. Uwielbiał przesiadywać na moich kolanach, tulić się i spać między nami. To pewnie również wynik tego, że siedząc sam w domu, kiedy my w tym czasie byliśmy w pracy, był bardzo stęskniony za towarzystwem. Kiedy pojawiła się Misia stał się bardziej niezależny, częściej wybiera samotne przebywanie w pokoju, w którym akurat nikt nie siedzi i przestał z nami spać w łóżku. Czasem jednak zbiera mu się na czułości i na te kolana i tak się ładuje 😉

Za to bardziej się zaktywizował, zdarza mu się prowokować do zabawy, więcej brykać po domu i trochę stał się gadułą (szczególnie, kiedy próbuje namówić do zabawy Misię, albo jej szuka).

Misia, jako kot po przejściach na początku była bojaźliwa (zanim trafiła do fundacji – żyła gdzieś na wiosce i spała z kurami w kurniku; po dawnych czasach brak jej dolnego  lewego kła). Jednocześnie jednak lgnęła do nas, ale jeszcze z zachowaniem bezpiecznego dystansu. Kiedy jednak po 4 miesiącach sama z siebie odważyła się wejść na kolana, tak teraz nie ma dnia, kiedy kotka nagle się teleportuje obok któregoś z nas. Mało tego – rozbestwiła się już na tyle, że w nocy anektuje coraz większą część poduszki i bezpardonowo wpycha się pomiędzy nas.

 

koty oczka5

 

Rozpisałam się o nich, a jeszcze nie odpowiedziałam na pytanie 😉 Co w nich lubię najbardziej?
Lubię kiedy wpychają mi się na kolana, na których właśnie trzymam laptopa, lubię kiedy Misia ociera się o moje nogi pozostawiając na czarnych sztruksowych spodniach mnóstwo białej sierści, lubię, kiedy Aleks budzi mnie delikatnie packając mnie rano łapką po policzku, dając znać, że właśnie przyszła pora na śniadanie, lubię obserwować, kiedy Misia bawi się zabawkami, a Aleks szaleńczo gania po domu. Generalnie – lubię w nich wszystko.

 

koty oczka6jpg

 

   Kot w kuchni .

 

Mamy kota „górskiego” i kotkę „nizinną”. Kiedy gotuję w kuchni, Aleks często obserwuje sytuację z wysokości lodówki lub tuż pod sufitem siedząc na górnej szafce, a Misia na podłodze kręci ósemki ocierając się o moje nogi. Często jednak po prostu wylegują się na blacie lub siedzą na parapecie przy otwartym, osiatkowanym oknie.

 

koty oczka7

 

   Co jada Twój kot ?

 

Oboje jedzą BARF, czyli surowe, suplementowane mięso. Więcej o tym naturalnym sposobie żywienia można poczytać na Barfowym forum: http://www.barfnyswiat.org/index.php

 

 

     Najzabawniejsza historia

 

Niektórych rzeczy w kuchni nie mogę zostawiać bez dozoru. Tyczy to się głównie otwartego jogurtu naturalnego. Jest duża szansa, że któryś z kotów zanurzy w nim swoje wibrysy.  Nie wspominam o surowym mięsie, bo wiadomo, że tego to już w ogóle bez dozoru zostawić nie mogę (pamiętajcie, że koty z surowych mięs nie powinny jeść w ogóle wieprzowiny). Mam też niebieskiego amatora tart i kruchych ciasteczek – jeżeli nie schowa się tego przed kocim wzrokiem do szafki, na 100 % zostaną obgryzione 🙂

Dziękuję za rozmowę 🙂

Cały cykl Kulinarne koty można zobaczyć tutaj .

koty oczka8