Archiwa tagu: jagnięcina

Jagnięcina lokalna bliżej konsumenta

jagnięcina lokalna
jagnięcina lokalna

Wspaniałe są te kotleciki jagnięce, prawda ? Nie jest to importowana jagnięcina z dalekich krajów , tylko z naszych rodzimych ras , o których odtworzenie dbają teraz naukowcy. Na początku marca miałam przyjemność uczestniczyć w naukowej i praktycznej prezentacji programu Biostrateg, realizowanego przez Instytut Zootechniki z podkrakowskich Balic i jego filię w Kołudzie Wielkiej. Ma on za zadanie sprawdzenie walorów kulinarnych polskich ras owiec a także skrócenie drogi od producenta do konsumenta .

 

Praktyczną stroną tej konferencji zajął się pasjonat rodzimej jagnięciny – Piotr Lenart, chciał pokazać restauratorom, że opłaca się współpracowac z hodowcami, bo z jagnięcej tuszy można wyczarować potrawy o wspaniałym smaku, a jeśli się ją mądrze i w całości zużytkuje, to nie musi być to mięso drogie.

Spotkanie odbyło się na gościnnej Ziemi Dobrzyńskiej, w kilku miejscach. Goście nocowali w Glewie, z Zagrodzie pod zachrypniętym kogutem i tam pierwsze przygotowania i rozmowy odbyły się podczas kolacji, którego  głównym tematem był kogut i dania z niego :

Następnego dnia wykłady i degustacja odbyły się w Folwarku Matera w pobliskim Wielgiem . Nie będę tutaj teoretyzować, wspomnę tylko, że w poszukiwaniu ciekawych rodzimych ras owiec, które będą odtwarzane i chronione prof. B. Borys z Kołudy i Piotr Lenart znaleźli i takie, które wypasały się w lesie , niemal na dziko. Teraz pokażę, jakie dania powstały na bazie rodzimej jagnięciny. Na przystawkę było carpaccio z jagnięcego combra, zamarynowanego wcześniej. Cieniutkie plastry smakowały zjawiskowo.

 

O tym, jak efektywnie wykozrystać całą tuszkę przekonał nas barszczyk na jagnięcinie z kołdunami, z mięsa z wywaru :

 

Kołduny były bardzo delikatne a barszczyk esencjonalny. Mięso z wywaru a także końcówki pieczonego trafiły do zjawiskowych w smaku pierogów :

Do dojadania była tuszonka z jagnięciny, do której wykorzystano mniej „konkretne” kawałki mięsa.

 

Prócz kotlecików pokazanych na pierwszym zdjęciu były i takie bez kostki :

 

Każde z mięs było oznaczone, z którego gatunku pochodzi i jego walory smakowe oceniali fachowcy, jak na program badawczy przystało.

Wieczorem goście przenieśli się do legendarnego już królestwa Mirki Wilk – Tradycyjnego jadła. Tam, u laureatki Złotych Półgęsków ( Z Festiwalu gesiny w Przysieku) w bardziej swojskich warunkach próbowalismy jagnięciny w towarzystwie lokalnych dodatków.

Jedliśmy m.in. jagnięce żeberka w kapuście, ziemniaczny placek – szandar , klopsiki – z warzywnymi dodatkami autorsta Mirki i z „Wilczym kłem” na strawienie :

 

Nie zabrakło tez kultowych pierogów, tym razem z gęsiną :

 

Po takiej uczcie każdy restaurator na pewno przekonał się do rodzimej jagnięciny , program, o którego początku pisałam rok temu spełnił więc swoje zadanie. Czekamy na efekty , na razie dania z jagnięciny są jednym z elementów trasy kulinarnej Niech Cię zakole , dostępne są też na lokalnych rynkach w Bydgoszczy, Toruniu i Poznaniu.

Na zakończenie pokażę kawałek „skansenu” Mirki Wilk w Wielgiem, gdzie miałam przyjemnośc nocować . Jest tam pięknie jak w bajce, gospodymi zbiera po całym świecie ( widziałam to podczas wycieczki do Alzacji) ludowe naczynia kuchenne do jego wyposażenia i sama malunkami ozdabia wnętrza.

 

Restauracja Złoty Róg w Kostrzynie – menu degustacyjne

Czasami powrót kucharza do rodzinnego miasta daje bardzo ciekawe efekty. W restauracji ZŁoty Róg w podpoznańskim Kostrzynie od dwóch miesięcy szefem kuchni jest pochodzący z tego miasta Piotr Markowski, który doświadczenie zawodowe zdobywał za granicą a w Poznaniu wykorzystywał je m. in. w Blow Up Hall 5050 czy nie istniejącej już Jadalni. W kostrzyńskiej restauracji, pełniącej wiele funkcji ( duże imprezy, menu barowe, okolicznościowe ) ma spore pole do popisu a dzięki jego niewątpliwym talentom kulinarnym restauracja w zabytkowym budynku przy rynku może przyciągnąć wielu klientów.

Spotkaliśmy się tam blogerską grupą by wraz z innymi gośćmi właścicieli restauracji wyrobić sobie opinię o tym miejscu. Przy okazji ( dziękuję Gosi ze Smaków Alzacji za zaproszenie) mogliśmy nieco powspominać, bo od 2012 roku tych spotkań było sporo a ostatnio mają tendencję malejącą… I jak zwykle od razu skupiliśmy się na zdjęciach do relacji , bo taka już nasza specyfika 🙂

Menu degustacyjne było bardzo różnorodne, bardzo smaczne i przy tym lekkie, mogłam więc bez wyrzutów sumienia próbować wszystkiego przy mojej kolejnej próbie jedzenia mniej kalorycznie. Już pierwsza przystawka ( zdjęcie pierwsze w relacji) – łosoś islandzki marynowany w cytrusach z musem z rokitnika i jabłka , z chipsem jaglanym zachwyciła mnie smakiem – cytrusowe nuty łososia wzmocnione rokitnikowym musem dawały uczucie niezwykłej świeżości.

Ciepła przystawka , wątróbka z sarny też wiele zyskała dzięki dodatkowi puree z gruszki konferencji i chrupiącego orzechowego chlebka. Wprawdzie fanką chipsów i tego typu dodatków do dań to ja nie jestem, ale wszelkie musy, emulsje i puree w wykonaniu Piotra Markowskiego były rewelacyjne, w naszym kącie stołu nazwaliśmy Chefa „Mistrzem musów” 🙂

Kolejny mus, czyli zupa-kem z topinamburu powalił nas na kolana. Smakował rewelacyjnie, a kasztany prażone na palonym maśle były doskonałym dodatkiem .

złoty róg zupa
złoty róg zupa

Ryby to to, co lubię szczególnie , z radością powitałam więc kolejne danie- pieczoną polędwicę z dorsza podaną z chrupiącą posypką z pistacji, z dodatkiem zjawiskowego w smaku veloute z zielonej pietruszki i jarmużu. Ryba była bardzo delikatna,  słone pistacje podostrzały jej smak a zielony esencjonalny sos doskonale wszystko uzupełniał. Pyszne to było bardzo:)

złoty róg ryba
złoty róg ryba

Od jakiegoś czasu zauważyłam, ze francuski zwyczaj podawania lodów między daniami głównymi sporej biesiady przyjął się i u nas w dobrych restauracjach. Wprawdzie mieliśmy do dyspozycji porcje degustacyjne, ale dań było sporo, więc z chęcią zrobiliśmy sobie miejsce na kolejne kulinarne doznania za pomocą lodów jogurtowych z – uwaga – musem z rokitnika, kolejny mus i znów znakomity 🙂

złoty róg lody
złoty róg lody

Daniem głównym był comber jagnięcy , z kolejną emulsją- z pasternaku , podany z kaszą orkiszową. Mięso miało doskonałą konsystencję, sos z niego bardzo esencjonalny, kasza orkiszowa kremowa jak w zapowiedzi a  pasternak w tej postaci smakował także tym, którzy go normalnie nie lubią. Wszystko harmonijnie do siebie pasowało , przy stole wywiązała się dyskusja o korzystnych właściwościach kasz i ich przewagą nad popularnymi w Wielkopolsce ziemniakami. Jagnięcina jako mięso też się spotkała z dużym uznaniem, co zapewne ucieszy propagatorów tego mięsa z moich rodzinnych stron.

złoty róg comber jagnięcy
złoty róg comber jagnięcy

Deseru spróbować już nie zdążyłam , mimo, ze wydawało się że mam dość czasu na wszystkie dania ( ja jak Kopciuszek muszę czasem wyjść wcześniej z imprezy, by zdążyć na ostatni bus z Poznania do domu) , w sumie nie wiem, czy bym go nawet zmieściła. Dostałam zdjęcie od Gosi a z relacji reszty uczestników słyszałam, że mus czekoladowy z bezą i sałatką z mango i chili smakował wszystkim jak i pozostałe pyszne musy 🙂

W miedzyczasie rozglądałam się po restauracji, spojrzałam w menu, zauważyłam, że jest osobne barowe i to bardzo ciekawe. Ważne jest, że w tej restauracji dania są z wysokiej półki a ceny dostosowane do specyfiki niedużego miasta i to wróży temu lokalowi  powodzenie . Jeśli będziecie przejazdem w Kostrzynie zajrzyjcie tam na pewno , a i specjalnie z Poznania warto się tam wybrać na rodzinny obiad czy spotkanie przyjaciół. Zapraszam także na relację kolegi, który poświęcił też deser, by mnie dowieźć na czas do Poznania . To niedaleko 🙂

 

Jagnięcina z Zakola dolnej Wisły – konferencja promocyjna

jagniecina z zakola
jagniecina z zakola

Tydzień po Wielkanocy miałam przyjemność uczestniczyć w konferencji promującej mięso baranie i jagnięce , na praktycznym tego przykładzie, w wykonaniu Piotra Lenarta w ramach projektu turystyczno-kulinarnego Niech Cię Zakole.

Impreza odbyła się w uroczej agroturystyce Gzinianka, niedaleko Bydgoszczy. Argumenty przekonujące gości Konferencji do hodowania owiec i jedzenia ich mięsa były tak smaczne, że łatwo było ich przekonać .

Najpierw była deska wędlin, w których wędzony udzieć i kiełbasa a także szynka jagnięca kusiły doskonale doprawionymi smakami. Towarzyszyła im doskonała słonina z zagrodowej świni, która… zdecydowała o przyznaniu produktom Niech Cię Zakole Grand Prix niedawnych bydgoskich targów Travel and Taste 🙂

Zupy na jagnięcinie były dwie – żurek z płuckami ( tak, podroby były wykorzystane też, w pyszny sposób)

 

Kolejna była bardziej konkretna, z pomidorami i warzywami, pikantna, a ja wtrąciłam do niej swoje „trzy grosze” , czyli sezonowy dodatek z „Dzikiej kuchni” – pokrzywy podsmażone na gęsim smalcu z czosnkiem. Goście wiedzieli co jedli i nie tylko im to smakowało ale też pytali z ciekawością o szczegóły tego dodatku.

 

Mieliśmy też spróbować młodego jagnięcia pieczonego w całości i dzielonego na kawałki, z pysznymi lokalnymi buraczkami :

 

Próbowaliśmy też mięsa jagnięcego upieczonego na dwa sposoby, z minimalnymi przyprawami – solą i pieprzem, by poczuć ich smak w całej istocie. Mnie smakowało bardziej to delikatniejsze , mniej wypieczone. Do tego był garnek pieczonych kiełbasek, też jagnięcych.

 

Jedzenie było istotną częścią konferencji, a ta merytoryczna dotyczyła sposobów promocji mięsa jagnięcego . O tym, jak jagnięcinę z Lubelszczyzny promuje się w górach opowiadał  dr Andrzej Junkuszew z lubelskiego Uniwersytetu Przyrodniczego. Piotr Lenart przytoczył przykłady dbania o lokalne produkty z Alzacji. Konferencję prowadził profesor Borys z kołudzkiego Instytutu Zootechniki, a jej istotnym elementem było wręczenie autorowi projektu Niech Cię Zakole medalu od ministra rolnictwa, za wkład w promocję jagnięcego mięsa. Zdjęcie autora Najsmacznieszy blog, przy okazji zapraszam na konkretniejszą relację.

Wracając do jagnięcej uczty – próbowaliśmy też gulaszy z podrobów – o tych z serc i płucek pisałam już w poprzedniej relacji, teraz było też coś ekstra – delikatne w smaku baranie jądra . Wzbudziły małą sensację, ale amatorzy zajadali ze smakiem :

 

Mój wkład z „Dzikiej kuchni” to nie tylko pokrzywy do zupy. Zrobiłam też zielony placek z chwastów ( podobny do szpinakowego, przepis będzie w osobnym wpisie) :

 

Spore zainteresowanie wzbudziła też sałatka z młodych mleczy, z babką , sparzoną pokrzywą i gwiazdnicą :

Jagnięcina i gospodarstwa agroturystyczne , które ją serwują są istotnymi atrakcjami projektu turystyczno-kulinarnego „Niech Cię Zakole”, gotowe są już plany wycieczek, jedno -i dwudniowych kulinarnym szlakiem. Uczestnicy Konferencji mieli okazję zobaczyć malownicze okolice, krajobrazy przyciagające wzrok, niczym punkty widokowe w górach , obejrzeć Dolinę Strugi,  miejsce Festiwalu Smaku w Grucznie i zwiedzić mennonicką chatę obok stuletniego sadu.

 

Do zobaczenia na kulinarnym szlaku !

Relacja z imprezy „Niech Cię Zakole” i zaproszenie do Poznania

Od spotkania na koniec karnawału minęło już sporo czasu, ale moje życie toczy się ostatnio w zawrotnym tempie, więc dopiero znalazłam czas na relację z fantastycznej imprezy w Gziniance zorganizowanej przez jej gospodarzy i Piotra Lenarta, autora projektu kulinarno-turystycznego ” Niech Cię Zakole”. To rejon zakola dolnej Wisły, w moim rodzinnym województwie kujawsko-pomorskim jest miejscem pysznych biesiad i wycieczek kulinarnymi szlakami. Pisałam już o tym latem w relacji z podróży studyjnej .

To urocze miejsce położone jest zaledwie 30 km od Bydgoszczy , w kierunku na Grudziądz, można tam dotrzeć nie tylko autem, ale i autobusem czy wygodnym pociągiem. Nie tylko zimą wygląda zjawiskowo.

Produktów kulinarnych Zakola jest wiele, najważniejsze i swoisty” konik” autora projektu , to gęsina i jagnięcina. Wykorzystane do  końca, łącznie z podrobami i właśnie do jedzenia wszystkich fragmentów tuszy zwierzęcej przekonywał  Napoleon podczas uczty mięsopustowej w ostatnią sobotę karnawału.

Na razie – wędzony półgęsek, z Kołudy, z takich samych gęsi , które zamawia w reklamie Magda Gessler – dla Zakola wędzi półgęski asystent Piotra Lenarta, Mikołaj. Na zdjęciu w kuchni, podczas pichcenia kurczaka Marengo – napoleońskiego elementu uczty, na bazie zagrodowego z Rolmięsu ( dostępny z Autostraganu, w Poznaniu na Zielonym Targu i na Frymarku w Bydgoszczy ).  Włożyłam do niego swoje „trzy grosze”, podsmażając pieczarki metodą Julii Child 🙂

 

Ale wróćmy do „naszych baranów”, czyli do jagnięcych podrobów. Były zaskakująco pyszne płucka w sosie cytrynowym :

 

Prócz tego wątróbka duszona z jabłkami i cebulą oraz  gulasz z serc, z moim ulubionym duetem warzyw pory-pieczarki ( zgadnijcie kto to wymyślił ? )

 

Zapachy z kuchni izby biesiadnej Gzinianki były takie , że goście czekali bardzo zaciekawieni :

Jak widać byli wśród nich panowie z Kujawskiej Braci Szlacheckiej, którzy umilali nam pobyt , ale na razie wróćmy do jedzenia. Były jeszcze zjawiskowe w smaku pierogi z jagnięciny i kotleciki , które na zdjęciach nie wyszły tak, jak na to zasługiwały, więc będą innym razem 🙂

Ja zrobiłam nieco surówek, bo lubię je dojadać do dobrych mięs, udaje mi się do tego przekonywać coraz więcej osób 🙂

Była też gęsia okrasa do pysznych chlebów Gospodarzy , z ogórkiem kiszonym :

Gospodarze Gzinianki mają super pomysły na imprezy, Gzin to wioska rytuałów, dlatego nie zabrakło atrakcji. Urocza Pani Irenka dała pokaz ubijania masła, w nawiązaniu do teledysku Donatana i Cleo, potem wszystkie panie w koralach od Gospodyni próbowały swoich sił. Im większy dekolt, tym ciekawsza była zabawa. Mojego zdjęcia nie pokażę, bo wyszło „niewyraźne” , ale moja współbiesiadniczka Małgosia dała radę.

Niezrównana jednak była Mirka z Wilkowej zagrody, moja współtowarzyszka wycieczki do Alzacji – na zdjęciu pewnie wszyscy ją poznacie. Wygrała w Przysieku konkurs na gęsie dania, nagrodziła ją Magda Gessler . Nosi często czerwone korale, jest na zdjęciu zbiorowym z prawej strony 🙂

Wracając do dań – Gziniacy słyną z pysznych wędlin i serów :

 

Biesiada trwałą przy dźwiękach gitary i doskonałych trunkach Gospodarza :

Rycerze najpierw strzelali na wiwat, potem powiadali o zwyczajach i strojach, szef imprezy dał się ubrać w strój towarzysza pancernego :

Pod koniec były jeszcze dania na ciepło, wspomniany już kurczak Marengo i gęsina z jagodami z nalewki, o zjawiskowym smaku :

Zabawa była przednia i na pamiątkę wszyscy zrobili sobie zbiorowe zdjęcie  ( Mirka, królowa Slow Foodu z prawej )

Mnie tam nie ma , więc załączam zdjęcie w czapce rycerskiej. Dodam jeszcze , że na koniec wesołej i pysznej imprezy podałam gościom śledzie po kujawsku, takie, jak rok temu. Najlepsza była recenzja Mikołaja, który spróbował z grzeczności i odruchowo powiedział – dobre, a potem zjadł więcej z okrzykiem – o k… , jakie dobre 🙂
Część przysmaków  z tej imprezy można będzie spróbować w sobotę 1 kwietnia na Zielonym Targu w Poznaniu, na degustacji w pobliżu Autostraganu .  Oto, co mi napisał dziś o tej akcji Napoleon :

Ja też tam będę i na pewno nie z pustymi rękami, kto chce spróbować produktów świątecznych Niech Cię Zakole, kupić sobie i zamówić na Święta ( będą u Pawełka z Autostraganu), niech zawita na Zielony Targ przy Palcu Bernardyńskim  w Poznaniu w sobotę 1 kwietnia od rana.

Smacznego i zapraszam !

 

 

 

 

Dziennikarze degustują jagnięcinę

 

sery koludzkie1

Podczas ostatniego wakacyjnego weekendu wybrałam się znów w Zakole Dolnej Wisły, do uroczego gospodarstwa agroturystycznego Gzinianka , by uczestniczyć w jednej z kolejnych akcji promującej nizinną jagnięcinę. Autor jagnięcej uczty i największy entuzjasta promocji nizinnej jagnięciny , Piotr Lenart gotował tam dla grupy dziennikarzy uczestniczących w projekcie „Poznaj Kujawsko-Pomorskie”.

Na początku goście dostali do spróbowania danie ostatnio opracowane przez Piotra , specjalnie na konkurs na Święto  Baraniny w Ustroniu, gdzie wygrało z podobnym czeskim. Było  nieco w stylu Bizzare Food , jedzonego po ciemku w Dark Restaurant. Tym razem forma jego podania , w potrawce, była elementem zagadki . No, co to ?

 

jaja

Oprócz dań na ciepło były zimne przystawki, autorstwa Pani Ireny z Gzinianki – chleb, smalec, wędliny , pasztet

wedliny gzin

 

Poza tym masło, sery miejscowe i kołudzkie ( owcze), warzywa i owoce prosto z grządki

 

Muszę przyznać, że polskie sery mają się coraz lepiej, prawie każde gospodarstwo agroturystyczne wyrabia swoje – na zdjęciu powyżej ser dojrzewający z Gzinianki i wędzony owczy z Kołudy. O twarogach już nie wspomnę, doskonały z miejscowym miodem jadłam następnego dnia w pobliskim Pachotówku.

Dziełem wspólnym Gzinianki ( ciasto) i Piotra Lenarta ( farsz) były pyszne pierogi z jagnięcym farszem.Jednym z priorytetów w promocji jagnięciny jest zachęcanie do wykorzystania całej tuszki ( ja dzięki temu wygrałam konkurs na jagnięce menu). Stąd oprócz pierogów zupa na jagnięcych kościach, z miejscową kapustą , sezonowymi warzywami i solidnymi kawałkami podsmażonego mięsa .

Oprócz prezentowanej poniżej rolady z combra i pasa mięsa od żeberek ( podawanej tradycyjnie w miętowym sosie) były jeszcze doskonałe gicze i nie mniej smaczna rolada z łopatki.

 

rolada jagnieca

 

O walorach mięsa jagnięcego opowiadał Profesor Bronisław Borys, jak zwykle ciekawie i z pasją , Piotr Lenart uzupełniał praktycznymi informacjami o sposobach jego promocji. Dziennikarze ( z Bydgoszczy , Warszawy i Wrocławia) słuchali i degustowali ze smakiem, robili zdjęcia. To zapewne jedna z atrakcyjniejszych form poznania Kujawsko-Pomorskiego 🙂

Wieczorem zrobiło się chłodno, więc schroniliśmy się na dalsze rozmowy ( na  jedzenie już nikt nie miał siły ni miejsca ) do przytulnego wnętrza Gzinianki. Tu wszyscy docenili domowe nalewki Gospodarza, który okazał się moim „Rodakiem” z rodzinnego kujawskiego miasteczka 🙂

Mam nadzieję, że jagnięca uczta zapadła w pamięć dziennikarzom i będzie im się już  zawsze kojarzyć ze smakami mojego rodzinnego województwa .

toast

Festiwal Smaku w Grucznie i sałatka po nim

sery1

 

Polskie sery i specjalna alejka serowarska zrobiły na mnie największe wrażenie podczas X Festiwalu Smaku w Grucznie. Byłam tam pierwszy raz, zachęcona przez jego stałych bywalców, Piotra Lenarta i Marka Grądzkiego.

Ten Festiwal jest o wiele większy od poznańskiego, zarówno pod względem wystawców , jak i odwiedzających. Ponadto ma tę zaletę, że do Gruczna trzeba specjalnie przyjechać i ci, którzy to robią, wiedzą po co.

 

gruczno 2

 

Smaków spoza Polski było tu niewiele, ja z nich spróbowałam tylko świeżo wędzonego pstrąga od ekipy z Tyrolu, ale ryba była tak świeża, że na pewno złowiona w pobliżu. Smakowała wyśmienicie.

pstrąg

 

Zaraz na początku festiwalu akcenty z rodzinnych stron – gęsina i jagnięcina z Kołudy , z Instytutu Zootechniki ,  doskonałe owcze sery, półgęski  i wędliny:

koluda

 

Prawda, że Kujawianki są piękne ? To dziewczyna z mojego rodzinnego Janikowa 🙂

 

sery koludzkie

Gęsich pierogów można też było spróbować przy stoisku Fundacji Hodowców Gęsi Białej Kołudzkiej, gdzie spotkałam znajomych z warsztatów.

Produktów było mnóstwo, wspomnę o tym przy okazji kolejnego wpisu, z sałatką ” po Grucznie”, którą zrobiłam na bazie lokalnych serów i nagrodzonych kabanosów oraz gruszek, które już nabyłam w drodze powrotnej, od przedsiębiorczej właścicielki sadu przy tarasie widokowym niedaleko Winnicy przy Talerzyku ( też nagrodzonej).

Trzy Znaki Smaku miały też swój osobny „rewir”, szkoda, że nie wszystkie produkty były do nabycia ( suski sechlonskiej można było tylko spróbować ). Pokaz kulinarny z tych produktów przeprowadził Grzegorz Łapanowski ( często się ostatnio widzimy), próbowałam kaczki w formie sałatki, pyszna 🙂

 

grześ

 

O Festiwalu można jeszcze dużo, na pewno jeszcze napisze i pokażę przy okazji dokładnego przepisu na sałatkę. Zrobiłam ją z serami- korycińskim dojrzewającym z warzywami i kozim dojrzewającym z czosnkiem. Do tego nagrodzone kabanosy z dziczyzny od Myśliwca.

Smacznego !

sałatka gruczno1

 

Noc Restauracji – jagnięcina w Pasteli

comber jagnięcy pastela

W piątek wieczorem podczas Nocy Restauracji w Poznaniu udałam się do restauracji Pastela , żeby spróbować specjalnie na tę noc przygotowanego menu. Najbardziej ciekawił mnie comber jagnięcy , bo niejako byłam przy początku tego pomysłu podczas imprezy promującej jagnięcinę. Na wieczór była przygotowana jeszcze zupa szczawiowa i pudding na piwie, więc aby sobie z tym wszystkim poradzić poszłam w towarzystwie Piotra z bloga Najsmaczniejszy.com.pl

szczawiowa pastela

 

Zupa szczawiowa była taka, jak lubię – nie za bardzo kwaśna, esencjonalna i o aksamitnej konsystencji. Podana była z jajkiem po benedyktyńsku, kiełkami i czarnuszką , wzmacniającą jeszcze aromat. Zastanawiałam się , co nadało zupie tak ciekawą konsystencję i od szefa kuchni Marcina Michalskiego dowiedziałam się, że to był młody seler wraz z liśćmi. Bazą zupy był wywar z kurczaka zagrodowego z dużą ilością warzyw. Piotr, który nie lubi zupy szczawiowej, tym razem zmienił zdanie, oceniając ją 10/10.

Danie główne , comber z jagnięciny nizinnej  ( z Kołudy, tam, gdzie też najlepsze gęsi) także było bez zarzutu.Doskonale przyprawione, miękkie, o pięknej różowej barwie i odpowiedniej konsystencji. Sos miodowo-piwny na miodzie gryczanym był zrównoważony, kwaskowy chutney z rabarbaru ożywiał danie a upieczony młody burak i soczewica uzupełniały całość.

W międzyczasie Asia, menagerka Pasteli ciekawie opowiadała o pracy restauracji, w której dania przygotowywane są tylko z dobrych jakościowo i świeżych produktów. Nie zawsze łatwo je zdobyć, ale jakość musi zawsze być zachowana. Marcin nie tylko opowiadał o tym, co robi, ale i pokazał na żywo, że puddingu ( czyli swojskiego budyniu ) nie gotuje się tylko z torebki, ale z jajek, mąki i mleka a tym razem nawet …piwa.

 

pudding pastela1

 

Ten pudding był ugotowany na wiśniowej Fortunie. Smakował inaczej, niż zwykły budyń, konsystencja podobna ale smak bardziej ożywczy – na pewno od piwa 🙂

Muszę przyznać, że wszystko mi bardzo smakowało, największe wrażenie zrobił na mnie doskonale przyrządzony jagnięcy comber. To mięso, zwłaszcza z polskiego źródła,  jest jeszcze mało popularne, a szkoda, bo jego smak jest nieporównywalny i warto go spróbować . Możliwości ciekawego przyrządzenia jest dużo.

Muszę dodać jeszcze, ze ogródek Pasteli jest bardzo ładnie urządzony i podczas ciepłego wieczoru , nawet przy padającym deszczu, przyjemnie się w nim spędza czas, zwłaszcza przy takim jedzeniu i pod fachową opieką ekipy Pasteli.

Jak wychodziliśmy, to zatrzymaliśmy się na chwilę rozmowy z przybyłymi właśnie na degustację nocnego menu dyrektorem  Agencji Rynku Rolnego Andrzejem Bobrowskim i Wiktorem  Wróblem  z Wielkopolskiej Akademii Kulinarnej. Ciekawa jestem ich wrażeń 🙂

 

Pastela Marcin

Efekty promocji jagnięciny w poznańskiej Pasteli

Pastela żeberka jagnięce

 

Tydzień temu w relacji z imprezy promocyjnej kołudzkiej gęsiny i jagnięciny wspominałam, że wracałam do Poznania z ekipą z poznańskiej restauracji Pastela. Szef kuchni Marcin Michalski postanowił wypróbować od razu dania z zakupionej na miejscu jagnięciny i pokombinować, co uda się zrobić ciekawego.
Poszłam zobaczyć, jakie są tego efekty. Pulpety jagnięce rozeszły się szybko podczas weekendu i cieszyły się sporym zainteresowaniem. Ja miałam okazję spróbować pieczonych jagnięcych żeberek .
Okazały się pyszne i aromatyczne, pachnące rozmarynem i tymiankiem, z nutą delikatności , którą nadała im marynata z marchewki i dużej ilości czerwonej cebuli. Marcin wymyślił do nich kluski ziemniaczane w bardzo ciekawej formie. Ciasto składa się z tartych ziemniaków surowych i gotowanych oraz tartej marchewki, połączonych jajkiem i niewielką ilością mąki. Kluski zyskały dzięki temu intensywny warzywny smak, a forma ich przygotowania ( pieczone i potem pokrojone) jeszcze go podkreśliła. Polane sosem od pieczenia żeberek doskonale smakowały.
Do mięsa był chutney agrestowy , lekko kwaskowy , który w interesujący sposób uzupełniał delikatny smak jagnięcych żeberek.

pastela żeberka jagnięce1
Mam nadzieję, że jagnięcina się spodoba bywalcom restauracji i zagości tam częściej .
Na deser dostałam ciasto czekoladowe , też autorstwa szefa kuchni. Miało formę rolady z kremem, intensywnie czekoladowym z kawową nutą. Krem prócz atrakcyjnego smaku miał aksamitną konsystencję, wręcz rozpływał się w ustach. Uzupełniały go wiśnie , które dla mnie są jednym z najlepszych dodatków do czekoladowych deserów.
Oczywiście przy takich pysznościach potoczyły się ciekawe rozmowy. Od Marcina wyciągnęłam trochę kuchennych tajemnic, ale zachowam je dla siebie  Asia pełniąca funkcję menagera opowiadała o tym, że dania w Pasteli są przygotowywane z wysoko jakościowych produktów ( żadnych kurczaków z chowu przemysłowego), często gości tam wieprzowina złotnicka a w sezonie gęsina.
Akurat jak wychodziłam, to zachwyceni jedzeniem goście , którzy przyszli do Pasteli z polecenia znajomych , dziękowali Asi za miłe i smaczne popołudnie. To ja też polecam , kto przyjdzie i spróbuje, ten nie pożałuje.

pastela deser czekoladowy

Kołudzkie rendez-vous z jagnięciną i gęsiną

jagnięcina

Jakże często naszym życiem rządzi przypadek ! Na to sympatyczne i pyszne wydarzenie kulinarne w rodzinnych stronach ( pochodzę z Janikowa, Kołuda Wielka , „gęsiowa stolica Polski” jest 3 km obok) zostałam zaproszona w Poznaniu , przez eksperta kulinarnego z Bydgoszczy , na spotkaniu organizowanym przez Monikę Kucię z Warszawy 🙂

Pomysłodawcą całego tego zamieszania był Piotr Lenart, prawdziwy pasjonat kulinarny, który wziął sobie do serca promowanie rodzimych mięs  i tu go zacytuję „dlaczego mamy jadać jagnięcinę nowozelandzką a nie polską ? „. Kołudzkie rendez-vous z jagnięciną i gęsiną było skierowane do restauratorów i właścicieli agroturystyk , by pokazać im możliwości wykorzystania całych tuszek gęsich i jagnięcych i atrakcyjnego ich podawania gościom .

Intensywna promocja kołudzkiej gęsi trwa od niedawna ( i przynosi efekty), a ja znam ją od zawsze, bo do mojej podstawówki uczęszczały też dzieci pracowników Zootechnicznego Zakładu Doświadczalnego z Kołudy , z niektórymi łączyły mnie szkolne przyjaźnie a pod koniec szkoły nawet dość mocne sentymenty 🙂

Akurat jechałam na rodzinną uroczystość w sobotę 7 marca i zostałam do 11 u siostry , więc gdy dowiedziałam się, że spotkanie poprzedzają warsztaty chętnie do nich dołączyłam.

gęsi5

W inowrocławskiej restauracji Twoje Smaki przy pomocy pań z Fundacji Hodowców Polskiej Gęsi Białej pod okiem Piotra Lenarta tworzyliśmy przysmaki na degustację dla około 60 gości wydarzenia .

Sporo się przy tym nauczyłam – jak rozbierać tuszki jagnięce i gęsie , jak zapeklować półgęski do wędzenia

gęsi2

jak zamarynować  jagnięce żeberka przed pieczeniem  i gęsie udka przed konfitowaniem

 

gęsi4

Podpatrywałam szpikowanie czosnkiem jagnięcej szynki , zwijanie rolady za schabu ,  polędwicy  i pasa mięsa od żeberek ( wspaniała była po upieczeniu , w miętowo-cytrynowym sosie).

Gotowałam rosół i czarninę ( tak się mówi na Kujawach) , niezwykle aromatyczną dzięki pomysłowi Piotra , zakwaszenia jej octem od śliwek w occie oraz zupę a’la kwaśnica na jagnięcych kościach. Chodziło przecież o wykorzystanie całych tuszek zwierzęcych.

Topiłam też smalec i tu dowiedziałam się, że posolić go trzeba na początku, póki jest w nim woda, bo w tłuszczu sól się dobrze nie rozpuści.

Z gotowanego w wywarach na zupy gęsiego mięsa i , smażonych z cebulą wątróbek , dobrze doprawionych robiłam pasztety a po dodaniu pokrojonych żołądków farsz do nadziania gęsich szyjek.

gęsie szyjki

 

Jak powiedział Piotr Lenart, główny wykonawca wszystkich swoich pomysłów, te mięsa są tak dobre, że przypraw nie potrzeba wiele ; sól, pieprz, majeranek, tymianek, czosnek, trochę tartych warzyw ( głównie marchew) do marynowania jagnięciny, gałka muszkatołowa do pasztetu, mięta i cytryna do sosu. Do wywarów i smalcu liście laurowe, ziele angielskie i pieprz w ziarnach.

W dniu wydarzenia ( środa 11 marca) od rana jeszcze pomagałam przygotować degustację ( podjadając wspaniałą kiełbasę ze świni złotnickiej i gęsi ) a potem przeszłam do reporterskich obowiązków.

 

gęsi tuszka 1

Prelekcje na temat gęsiny i jagnięciny otworzył szefujący kołudzkiemu Zakładowi poseł Eugeniusz Kłopotek a poprowadziła z pasją i bardzo ciekawie jego zastępczyni pani Halina Bielińska. Jest moją „rodaczką” , pierwszy raz widziałam ją „w akcji” i jestem z niej bardzo dumna. W bardzo przekonywujący sposób opowiadała o walorach gęsiny , wspomnę o najważniejszych – mięso jest zdrowe, dobrze wpływa na krążenie, tłuszcze nie powodują wzrostu złego cholesterolu. Poza tym gęsina tradycyjnie była podawana na rodzinnych uroczystościach jako potrawa „na szczęście”  przy specjalnych okazjach. Gęsi kołudzkie karmione są owsem , chodzą swobodnie po pastwiskach, mają dużą masę mięśniową w stosunku do kości i najlepsze są takie o wadze 5-6 kg – kupując je zyskujemy sporo mięsa.

Kołudzka gęsina przymierza się do uzyskania jednego z europejskich Trzech Znaków Smaku, toteż Anna Dybowska i Piotr Lenart przedstawili podobne akcje promujące lokalne produkty we Francji jako przykład.

O pomyślnym rozwoju hodowli opowiadał prezes Fundacji Hodowców pan Andrzej Klonecki, który też intensywnie pomagał organizacyjnie przy przygotowaniach ( dziękuję za transport 🙂

Praktycznie goście zobaczyli pokaz rozbioru tuszki w wykonaniu Piotra Lenarta i pani Haliny Bielińskiej i spróbowali zrobionej na świeżo okrasy z gęsiego tłuszczu i mięsa, coś w stylu metki – pycha 🙂

 

Goście zwiedzali wybrane obiekty hodowli, zobaczyli też pomnik gęsi ( na szczęście głaszcze się ją po kuprze 🙂 , mogli od razu zrobić zakupy w firmowym sklepie.

Potem była degustacja zup i przystawek z gęsi na zimno. Ponieważ brałam udział w przygotowaniu tych dań, pytałam wszystkich jak smakowało i zachwytom nie było końca 🙂 Poniżej jeden z hitów- wędzony półgęsek .

 

gęsie płgęsek

 

O zaletach jagnięciny opowiadał później profesor Bronisław Borys i konsekwentnie Piotr Lenart, opowiadając o nowej akcji promocyjnej w dolinie Wisły i nie zapominając o tej hodowanej w Kołudzie. Gości – restauratorów i prasę przekonały praktycznie dania na ciepło degustacji , pieczone żeberka jagnięce , gulasz, wspomniana powyżej rolada i szynka podane z kaszą gryczaną i modrą kapustą smażoną na gęsim smalcu. Na ciepło podane też były gęsie udka konfitowane, czyli duszone w smalcu. Do smażonych plastrów półgęska był rewelacyjny sos malinowy.

 

gęsi obiad

 

Atmosfera wydarzenia była bardzo sympatyczna, do jedzenia były polskie i gruzińskie wina od Atlantiki, kujawskie piwo , miody pitne. Sprzyjało to  nawiązywaniu kontaktów i o to chodziło. W rezultacie wracałam do Poznania z ekipą z poznańskiej restauracji Pastela , serwującą gęsinę i podróż przy ciekawych rozmowach zeszła nam bardzo szybko.

Na koniec zdjęcie z autorem całego zamieszania, nazywanym przez ekipę z Kołudy Maestro , improwizującym fantastyczne potrawy z gęsiny i jagnięciny, Piotrem Lenartem. Dziękuję bardzo za intensywne i pyszne kilka dni w rodzinnych stronach !

A kołudzką gęsinę i jagnięcinę warto jeść, jest pyszna , polska i zdrowa.

 

gęsi  po pracy