Archiwa tagu: drożdże

Wytrawne mufiny drożdżowe z suszonymi pomidorami

mufiny wytrawne1

 

Uwielbiam drożdżowe wypieki we wszystkich postaciach. Te mufiny zrobiłam już dawno temu na jakąś letnią wycieczkę. Dla aromatu do drożdżowego ciasta dodałam suszone pomidory i bazylię. Jako wycieczkowa przekąska zrobiły furorę nie tylko wśród domowników ale też u innych uczestników wycieczki. Gdy zaczęłam mini częstować , rozeszły się jak woda, po której pływaliśmy kajakami. Oj, jak to teraz miło się wspomina…

 

MUFINY DROŻDŻOWE Z SUSZONYMI POMIDORAMI I BAZYLIĄ

 

pół kilo mąki pszennej
3 dkg drożdży i łyżeczka cukru
2 łyżki oliwy

spora szczypta soli
1/2 szklanki letniego mleka

3/4 szklanki letniej wody

1 jajko

kilka suszonych pomidorów

łyżka suszonej bazylii

Najpierw zrobiłam rozczyn – do drożdży dodałam łyżeczkę cukru, roztarłam je, wlałam  letnie mleko , rozmieszałam i posypałam łyżką mąki. Odstawiłam w ciepłe miejsce do wyrośnięcia.

Do miski wsypałam mąkę,  posoliłam solidnie. W to wlałam rozczyn, letnią   wodę oraz oliwę .Wbiłam jajko, dodałam posiekane suszone pomidory i bazylię.  Wymieszałam i wyrabiałam ukośnymi uderzeniami drewnianej łyżki  około pięć  minut. Przykryłam ściereczką i odstawiłam w ciepłe miejsce do podwojenia objętości, co zajęło około pół godziny.
Przełożyłam ciasto do papilotek i włożyłam do mufinowej formy  i zostawiłam do podrośnięcia, tak z 10 minut. Włożyłam do piekarnika nagrzanego do 200 C na około 25 minut.

Jak już wspomniałam to doskonała przekąska na wycieczkę albo piknik. Jednak o tej porze roku też będą smakowały , nie tylko przy wyjątkowej okazji.

Smacznego !

 

mufiny wytrawne

Drożdżowy chlebek ziołowy z pełnoziarnistej mąki

chleb pełnoziarnisty1

 

Dawno nie piekłam domowego chleba. Teraz, kiedy można wykorzystywać dojrzale w słońcu pomidory do sałatek i past kanapkowych , taki chlebek jest doskonałym dodatkiem. Postanowiłam, ze wykorzystam do jego upieczenia pełnoziarnistą mąkę , którą dostałam z Lubelli i dodam do ciasta trochę ziół oraz nieco oliwy dla aromatu.  Wyszedł zgrabny i smaczny chlebek, w sam raz do warzywnych dodatków.

 

DROŻDŻOWY CHLEBEK PEŁNOZIARNISTY Z ZIOŁAMI

 

ok. 1/2 kg pełnoziarnistej mąki

3 dkg drożdży

 

łyżeczka cukru
2 łyżki oliwy
szklanka letniej wody

 

1/2 łyżeczki soli

majeranek, oregano, tymianek, bazylia
Najpierw zrobiłam rozczyn – do drożdży dodałam łyżeczkę cukru, roztarłam je, wlałam trochę letniej wody , rozmieszałam i posypałam łyżką mąki. Odstawiłam w ciepłe miejsce do wyrośnięcia.

 

Do miski wsypałam  mąkę,  dodałam zioła, wymieszałam, posoliłam solidnie.    W to wlałam rozczyn, resztę letniej  wody oraz oliwę. Wymieszałam i wyrabiałam ukośnymi uderzeniami drewnianej łyżki  około pięć  minut. Przykryłam ściereczką i odstawiłam w ciepłe miejsce do podwojenia objętości, na  około pół godziny.
Przełożyłam ciasto do natłuszczonej keksówki  i zostawiłam do wyrośnięcia na 10 minut. Włożyłam do piekarnika nagrzanego do 200 C na około 40 minut.

Piekłam go pod wieczór a jedliśmy go na śniadanie.  Na przyjazd córki zrobiłam wegańską pastę z fasoli z pieczoną papryką i pomidorami –  przepis będzie niebawem .

chleb z pastą fasolową1

 

Poza tym był domowy twarożek z pomidorami i bazylią oraz pomidorowa sałatka, taka jak ta – klik, klik.

Chlebek nie jest i ciężki, lekko wilgotny – kawałek został po dwóch dniach i był jeszcze świeży. Za wszystkimi dodatkami doskonale smakował.

Smacznego !

 

chleb pełnoziarnisty

 

 

Placek drożdżowy z czereśniami, rabarbarem i kwiatową kruszonką

ciasto drożdżowe z kwiatową kruszonką

 

Placek drożdżowy lubię z każdymi owocami. Tym razem włożyłam na jego wierzch pierwsze w tym roku czereśnie z ogrodu i ostatni rabarbar. Pomyślałam, żeby urozmaicić kruszonkę i dorzuciłam do niej trochę kwiatów czarnego bzu, które nazbierałam w pobliskim lesie na syrop. Przy okazji w cieniu znalazłam jeszcze kilka  ostatnich kwitnących kiści akacji, dorzuciłam do kruszonki i ich płatki. Wyszło mi jedno z najlepszych ciast drożdżowych, które zrobiłam, z aromatem czarnej porzeczki, uzyskanym z nalewki.

 

PLACEK DROŻDŻOWY Z CZEREŚNIAMI, RABARBAREM I KWIATOWĄ KRUSZONKĄ

 

1/2 kg mąki pszennej

1/4 kostki stopionego masła

3 łyżki oleju

30 g drożdży

szklanka mleka

3 jajka

4 łyżki cukru i jedna z wanilią

łyżka nalewki z czarnej porzeczki ( z odrobiną alkoholu ciasto lepiej rośnie )

szczypta soli

dwie łodygo rabarbaru

szklanka wydrylowanych czereśni

Kruszonka :

 

1/2 szklanki płatków akacji i końcówek kwiatów czarnego bzu

3 łyżki masła

3 łyżki cukru

3 łyżki mąki

 

Najpierw roztarłam drożdże z łyżeczką cukru, dodałam letnie mleko ( pół szklanki ), posypałam łyżką mąki i odstawiłam do wyrośnięcia. W międzyczasie stopiłam i przestudziłam masło ,  wymieszałam cukry  z jajkami.

Do miski wsypałam mąkę, posoliłam troszkę, dodawałam stopniowo mieszając : wyrośnięty rozczyn, jajka z cukrem, resztę mleka, olej, stopione masło w temperaturze pokojowej, nalewkę z porzeczki . Wyrabiałam drewnianą łyżką aż ciasto zaczęło odstawać od brzegów miski i pojawiły się pęcherzyki powietrza. Postawiłam przykryte w ciepłym miejscu do podwojenia objętości, co trwało około pół godziny.

Wyłożyłam ciasto na natłuszczoną blachę , dałam mu chwilę podrosnąć w ciepłym miejscu a w międzyczasie zrobiłam kruszonkę. Do masła dodałam cukier, mąkę i płatki kwiatów, wymieszałam i pokruszyłam palcami na drobne, zbite kawałki.

Ułożyłam kawałki rabarbaru i pozbawione pestek czereśnie na cieście i posypałam kruszonką.

Wstawiłam do piekarnika na 180 C na około 45 minut, do zbrązowienia wierzchu i suchego patyczka.

Spróbowałam ledwo przestygniętego – był pyszny, owocowy, aromatyczny , dobrze wypieczony. Smakował wszystkim i mimo, że była tego spora blacha, właśnie dojadamy resztę.

Smacznego !

 

ciasto drożdżowe z kwiatową kruszonką1

 

Muffinki akacjowe zamiast bułeczek na wycieczkę

muffinki akacjowe

Wyprawiłam dziś najmłodsze dziecię na wycieczkę do Hiszpanii. Uczy się języka tego kraju z dużym powodzeniem i zobaczymy, jak to wyjdzie w praktyce. To jej pierwsza wycieczka w liceum i siedzę jak na szpilkach.  Na osłodę w tym stresie zajadam resztę muffinek, które jej  upiekłam na wycieczkę zamiast tradycyjnych bułeczek drożdżowych.

Ponieważ nie mogę przejść spokojnie wracając z miasta do domu obok lasu  i nie zerwać trochę kwitnących akacji, muffinki są z dodatkiem ich płatków. Samych, białych płatków, które są tak delikatne, że rozpłynęły się w cieście w sposób niewyczuwalny, zostawiając kwiatowy aromat i smak zawartego w nich nektaru. Żeby podbić kwiatowy aromat, dodałam trochę syropu z kwiatów mniszka i że ciasto drożdżowe dobrze rośnie z udziałem alkoholu, chlupnęłam do niego łyżkę likieru Grand Marinier. Słodycz zrównoważyłam łyżeczką soku z limonki.

 

muffinki akacjowe2

 

MUFFINKI DROŻDŻOWE Z PŁATKAMI AKACJI I GRAND  MARINIER

1/2 kg mąki pszennej

1/3 kostki stopionego masła

30 g drożdży

szklanka mleka

3 jajka

4 łyżki cukru i jedna z wanilią

Łyżka likieru Grand Marinier

2 łyżki  miodu z mniszka

łyżeczka soku z limonki

szczypta soli

1/2 szklanki płatków akacji

Najpierw roztarłam drożdże z łyżeczką cukru, dodałam letnie mleko ( pół szklanki ), posypałam łyżką mąki i odstawiłam do wyrośnięcia. W międzyczasie stopiłam i przestudziłam masło ,  wymieszałam cukry  z jajkami.

Do miski wsypałam mąkę, posoliłam troszkę, dodawałam stopniowo mieszając : wyrośnięty rozczyn, jajka z cukrem, resztę mleka, płatki akacji, stopione masło w temperaturze pokojowej, likier, sok z limonki  i miód z mniszka . Wyrabiałam drewnianą łyżką aż ciasto zaczęło odstawać od brzegów miski i pojawiły się pęcherzyki powietrza. Postawiłam przykryte w ciepłym miejscu do podwojenia objętości, co trwało około pół godziny.

Nakładałam ciasto do muffinkowych foremek ( z tej porcji wyszło mi 28), postawiłam w ciepłym miejscu na około 5 minut, żeby lekko „ruszyły”. Wstawiłam do piekarnika na 180 C i piekłam około 25 minut, do zezłocenia wierzchów babeczek.

To chyba moje najbardziej udane muffinki. Wyszły puszyste, pyszne ( można spokojnie dać mniej cukru, akacja, syrop i likier dają sporo słodyczy, dobrze, że dodałam limonki), pachnące akacją, pomarańczą i limonką, bardzo aromatyczne. Córcia niewiele zabrała, ale w domu , przy dzisiejszej ponurej pogodzie znikają błyskawicznie do kawy i herbaty.

Smacznego !

 

muffinki akacjowe1

Muffinki drożdżowe z limoncello

muffinki drożdżowe

 

To miały być muffinki na piknik tydzień temu, na który nie dotarłam z powodu pogody. Wprawdzie piknik poznańskiego klubu ” Sąsiadki” odbył się w klubie, ale mnie ta pogoda pozbawiła kompletnie chęci na wyjazd z domu… Zjedliśmy więc babeczki w domu.

Są z mojego klasycznego ciasta drożdżowego, a że ostatnio wyszło mi pyszne z dodatkiem pomarańczowego likieru i soku, teraz zrobiłam je w wersji cytrynowej, z likierem limoncello i sokiem cytrynowym.

Na muffinki wykorzystałam 1/3 ciasta , z którego zazwyczaj robię placek drożdżowy, resztę ciasta przełożyłam na mniejsza blachę, posypałam kruszonką i upiekłam dla domowników.

 

MUFFINKI DROŻDŻOWE Z CYTRYNOWĄ NUTĄ

1/3 porcji :

1/2 kg mąki pszennej

1/3 kostki stopionego masła

30 g drożdży

szklanka mleka

3 jajka

4 łyżki cukru i jedna z wanilią

Łyżka likieru limoncello

łyżka soku z cytryny

szczypta soli

Najpierw roztarłam drożdże z łyżeczką cukru, dodałam letnie mleko ( pół szklanki ), posypałam łyżką mąki i odstawiłam do wyrośnięcia. W międzyczasie stopiłam i przestudziłam masło ,  wymieszałam cukry  z jajkami.

Do miski wsypałam mąkę, posoliłam troszkę, dodawałam stopniowo mieszając : wyrośnięty rozczyn, jajka z cukrem, resztę mleka, stopione masło w temperaturze pokojowej,likier i sok cytrynowy. Wyrabiałam drewnianą łyżką aż ciasto zaczęło odstawać od brzegów miski i pojawiły się pęcherzyki powietrza. Postawiłam przykryte w ciepłym miejscu do podwojenia objętości, co trwało około 45 minut.

Około 1/3 tego ciasta nakładałam łyżką do papilotek umieszczonych w formie do muffinek ( niedawno ją dostałam od córki i pierwszy raz wypróbowałam), do połowy , bo drożdżowe ciasto bardzo rośnie.

Piekłam około 25 minut w 180 C.

Wyszły pyszne, puszyste i pachnące cytrynowym likierem. Szkoda, że nie dotarły na piknik.

Smacznego !

 

muffinki drożdżowe1

 

 

 

Pieróg drożdżowy z młodymi chwastami a’la czeska nadivka

pieróg z zieleniną

 

Kiedy w okolicach Wielkanocy zobaczyłam to wielkanocne czeskie danie u Moniki – ( Stoliczku, nakryj się ), obiecałam sobie, że zrobię to, jak tylko młode pokrzywy i szczaw pojawią się w ogródku. Jednak zrezygnowałam z wersji z czerstwą bułką, bo pomyślałam, że młoda zielenina doskonale skomponuje się z moim pierogiem drożdżowym, który robię często z różnymi nadzieniami.

Wybrałam się więc do ogrodu, z którego część to klasyczny trawnik, a część, po nawiezieniu torfem, to taka trochę łąka, ze szczawiem, pokrzywami i mleczem. Nazbierałam przy pomocy męża młodych pokrzyw, nieco mleczy i szczawiu. Na zagonku z miętą ledwo wyszło na razie kilka gałązek, dwie z nich poświęciłam, dodałam sparzone listki mięty suszonej. Umyłam wszystko dokładnie zmieniając kilka razy wodę.

 

ziele

 

Poddusiłam to chwilę na oliwie z dodatkiem soli i pieprzu. W międzyczasie rosło już ciasto drożdżowe na pieróg, z dodatkiem majeranku, żeby było bardziej ziołowo

 

PIERÓG DROŻDŻOWY Z MŁODYMI CHWASTAMI  A’LA CZESKA NADIVKA

 

ok. 400 g mąki

25 g drożdży

łyżeczka cukru

pół łyżeczki soli

łyżka majeranku

1 jajko

3 łyżki oleju

szklanka letniej wody

Miseczka młodych zielonych chwastów ( pokrzywa, szczaw, mlecz, mięta)

oliwa, sól, pieprz z kolendrą

Do drożdży dodałam łyżeczkę cukru, roztarłam je, wlałam trochę letniej wody, rozmieszałam i posypałam łyżką mąki. Odstawiłam w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na ok. 5 minut.Do miski wsypałam mąkę,majeranek,   posoliłam,  w to wlałam rozczyn, resztę wody, jajko, olej. Wymieszałam i wyrabiałam z pięć minut. Przykryłam ściereczką i odstawiłam do podwojenia objętości, na  około pół godziny.

Jeszcze nie jestem w formie na wałkowanie, więc układałam ciasto i zieleninę warstwami. 1/3 ciasta na dno natłuszczonej keksówki, polowa podduszonej z przyprawami zieleniny, dalej 1/3 ciasta, reszta nadzienia i końcówka ciasta na wierzch. Piekłam w 180 C pół godziny, potem jeszcze 10 minut w 200 C, do zezłocenia wierzchu i suchego patyczka.

Wyłożyłam formę na mokrą ściereczkę, żeby szybciej i bez szwanku ciasto z niej wyszło, po 5 minutach wyciągnęłam i dałam mu trochę odpocząć przed pokrojeniem.

 

pieróg z zieleniną2

 

Pierog drożdżowy jest dobry sam w sobie, a z nadzieniem z młodej zieleniny smakował ciekawie i ożywczo – dało się wyczuć leciutko kwaskową nutkę szczawiu, prawie nie było czuć goryczki mleczów, zaznaczona też była świeżość mięty. To wszystko w otoczeniu majerankowego puszystego drożdżowego ciasta smakowało wyśmienicie. Polecam, nie tylko jako sezonową ciekawostkę.

Smacznego !

 

pieróg z zieleniną3

Lukier pomarańczowy z Grand Marinier do drożdżowych babek

babki-lukrowane

 

To kolejny zaległy przepis wielkanocny. Pokazywałam kilka wersji drożdżowych babek, które piekę co roku. Są zawsze cztery : duża w formie z kominkiem, średnia i dwie małe, z których jedna, bardziej udana idzie do święconki. Średnia wędruje do znajomej pary emerytów, z którymi zawsze dzielimy się świątecznymi przysmakami.

W tym roku zrobiłam babki na bazie tego przepisu, z jednym wyjątkiem, zrodzonym z przypadku. Kiedyś robiąc placek drożdżowy nie zauważyłam, że mam w domu za mało masła i dodałam do placka nieco oleju. Wyszedł bardziej wilgotny, niż poprzednie. Zrobiłam więc i tak ze świątecznymi babkami, bo wiem, że schodzą długo  i powinny być świeże przez kilka dni. I udało się – babkę jadłam jeszcze w środę i tym razem nie musiałam robić z niej bajaderki.

Ale przejdźmy do głównego tematu dzisiejszego wpisu , do lukru. Posypywałam babki cukrem-pudrem, polewałam polewą czekoladową, tym razem postanowiłam je polukrować. Sięgnęłam pi likier Grand Marinier, otrzymany jeszcze w wakacje od znajomych Normandczyków i zrobiłam lukier pomarańczowy.

 

 AROMATYCZNY LUKIER POMARAŃCZOWY Z GRAND MARINIER

1/2 szklanki cukru-pudru

łyżka soku z pomarańczy

łyżeczka oleju

łyżka Grand Marinier

Do połowy szklanki cukru-pudru dodajemy łyżeczkę oleju i łyżkę soku z  pomarańczy oraz nasz likier. Wlewamy odrobinę wrzątku i szybko ucieramy drewnianą pałką w misce. Lukier musi być odpowiednio gęsty, jak kwaśna śmietana. W razie czego dodajemy więcej wrzątku lub cukru-pudru.

Ciepłym lukrem polewamy babki. Dzięki olejowi  lukier pięknie błyszczy i nie pęka a likier nadaje mu wspaniały smak i aromat, odpowiedni do świątecznych babek.

Smacznego !

 

babka lukrowana3

 

Baba drożdżowa z polewą czekoladową

baba drozdzowa z polewą2

 

To ubiegłoroczna baba wielkanocna – miałam wtedy tyle przepisów do dodania, że ten się gdzieś zagubił. Klasyczna babka drożdżowa, którą robię w kilku foremkach na raz – dużą w formie z kominkiem, małe do święconki, na wszelki wypadek dwie, żeby się udały. Czasem je lukruję, czasem posypuję cukrem-pudrem ale świetnie też pasuje do nich  domowa polewa.

 

BABKA DROŻDŻOWA Z POLEWĄ CZEKOLADOWĄ

1/2 kg mąki pszennej

1/3 kostki stopionego masła

30 g drożdży

szklanka mleka

2 jajka i 2  żółtka

4 łyżki cukru i jedna z wanilią

łyżeczka spirytusu

szczypta soli

polewa czekoladowa

Najpierw roztarłam drożdże z łyżeczką cukru, dodałam letnie mleko ( pół szklanki ), posypałam łyżką mąki i odstawiłam do wyrośnięcia. W międzyczasie stopiłam i przestudziłam masło ,  wymieszałam cukry  z jajkami.

Do miski wsypałam mąkę, posoliłam troszkę, dodawałam stopniowo mieszając : wyrośnięty rozczyn, jajka z cukrem, resztę mleka, stopione masło w temperaturze pokojowej, spirytus. Wyrabiałam drewnianą łyżką aż ciasto zaczęło odstawać od brzegów miski i pojawiły się pęcherzyki powietrza. Postawiłam przykryte w ciepłym miejscu do podwojenia objętości, co trwało około 45 minut.

Włożyłam babki do foremek , postawiłam na 10 minut w ciepłym miejscu, aby podrosły. Wstawiłam do piekarnika – mniejsze na około 20 minut, większą na nieco ponad pół godziny.

Po wystudzeniu i wyjęciu z foremek, polałam dużą babę polewą czekoladową. A jak wyglądają babki w komplecie można zobaczyć tutaj.

Smacznego !

 

baba drożdżowa z polewą

 

Babka drożdżowa z rodzynkami na żółtkach

babka drożdżowa na żółtkach

Bloga prowadzę już ponad cztery lata – obawiam się więc czasami, ze wypalę się, braknie mi pomysłów albo będę gotować i piec to, co już na blogu pokazywałam. Dlatego na wszelki wypadek gromadzę zdjęcia przepisów „na zapas” a na bieżąco publikuję to, co dzieje się aktualnie i na czasie. Teraz, gdy jestem uziemiona z nogą w gipsie bardzo mi się te zdjęcia i przepisy przydają.

Tę babkę piekłam w grudniu, wykorzystując żółtka po bezie autorstwa mojej córci. To było wtedy , gdy dominowały świąteczne przepisy, atrakcyjniejsze od zwykłej babki. Teraz nadeszła pora, żeby ją pokazać.

 

BABKA DROŻDŻOWA NA ŻÓŁTKACH I OLEJU Z RODZYNKAMI

2, 5 szklanki  mąki pszennej

1/3 szklanki oleju

25 g drożdży

szklanka mleka

4  żółtka

3 łyżki cukru i 1 cukru z wanilią

szczypta soli

1/2 szklanki rodzynek

Najpierw roztarłam drożdże z łyżeczką cukru, dodałam letnie mleko ( ok 1/2 szklanki), posypałam łyżką mąki i odstawiłam do wyrośnięcia.

Cukry  wymieszałam z żółtkami. Do miski wsypałam mąkę, posoliłam troszkę, dodawałam stopniowo mieszając : wyrośnięty rozczyn, żółtka  z cukrem, olej i resztę mleka oraz sparzone i odcedzone rodzynki.  Wyrabiałam drewnianą łyżką aż ciasto zaczęło odstawać od brzegów miski i pojawiły się pęcherzyki powietrza. Postawiłam przykryte w ciepłym miejscu do podwojenia objętości, co trwało około 30 minut.

Włożyłam ciasto do natłuszczonej formy na babkę z kominkiem i piekłam w 180 C około 40 minut, do zrumienienia i suchego patyczka.

Babka wyszła pyszna, wilgotna  i puszysta. Pamiętam, że szybko się rozeszła.

Smacznego !

 

babka drożdżowa na żółtkach1

Placek drożdżowy z pączkowego ciasta nadziewany malinami

placek pączkowy

 

Zastanawiałam się , co zrobić na Tłusty Czwartek przy moich ograniczonych możliwościach poruszania się. Za smażeniem pączków nie przepadam, bo nie cierpię oparów gorącego tłuszczu – ostatnio na tę okazję smażyłam różne racuchy. Ale nawet i one wymagają stania przy patelni… Przypomniałam więc sobie placek, który robiłam jak dzieci były małe – z ciasta takiego, jak na pączki, w keksówce, nadziewany dżemem lub owocami. Taki mogłam zrobić siedząc w jednym miejscu, mając zgromadzone wszystkie składniki ( mąż mi tu pomógł) a w piekarniku przypilnowała go mająca wprawę w pieczeniu Córcia. W sumie – plastry placka wyglądają jak spłaszczone pączki przekrojone na pół – mają w środku ” Dziurkę na konfiturkę „, jak w wierszyku :

 

Był sobie pączek, okrągły, bez rączek

W środku miał dziurkę na konfiturkę

PLACEK Z PĄCZKOWEGO CIASTA NADZIEWANY MALINAMI

1/2 kg mąki pszennej

1/3 kostki stopionego masła

30 g drożdży

1/2 szklanki mleka

2 jajka i 2  żółtka

4 łyżki cukru

3/4 szklanki gęstej śmietany

łyżeczka spirytusu

szczypta soli

3/4 szklanki mrożonych malin i 2 łyżki cukru

Najpierw roztarłam drożdże z łyżeczką cukru, dodałam letnie mleko, posypałam łyżką mąki i odstawiłam do wyrośnięcia. W międzyczasie mąż stopił i przestudził masło i wymieszał cukier z jajkami.

Do miski wsypałam mąkę, posoliłam troszkę, dodawałam stopniowo mieszając : wyrośnięty rozczyn, jajka z cukrem, śmietanę, stopione masło w temperaturze pokojowej, spirytus. Wyrabiałam drewnianą łyżką aż ciasto zaczęło odstawać od brzegów miski i pojawiły się pęcherzyki powietrza. Postawiłam przykryte w ciepłym miejscu do podwojenia objętości, co trwało około 45 minut.

Maliny rozmroziłam, przesypałam cukrem, wymieszałam i odcedziłam.

Do natłuszczonej keksówki włożyłam 2/3 ciasta. Miejsce pod maliny, na środku,  posypałam lekko mąką. Rozłożyłam odcedzone maliny wzdłuż keksówki na środku, posypałam na nie też leciutko mąką – żeby nie poszły na dno i by nie zrobił się zakalec. Przykryłam je resztą ciasta i postawiłam formę na 10 minut w ciepłym miejscu, żeby placek lekko podrósł.

Córcia wstawiła go do piekarnika na 180 C, na około 45 minut. Po pół godzinie odwróciła go przodem do tyłu, żeby równo się zrumienił.

Wyszedł przepyszny, pachnący a malinowe nadzienie świetnie pasuje do drożdżowego ciasta . Poza tym ma jeszcze jedną zaletę – jest mniej kaloryczny, niż pączki, co przy moim braku ruchu ma teraz duże znaczenie.

Powiem Wam – jak zobaczyłam,  że moje   domowe spodnie są upaprane mąką, to poczułam się znowu sobą 🙂

Polecam ten placek wszystkim miłośnikom pączków i nie tylko.

Smacznego !

 

placek pączkowy1