Odpowiedź Kominkowi- kilkanaście godzin w rodzinie

jabserni

 

Takich tekstów nie pisze się na blogu kulinarnym, ale innego nie mam. Poza tym kulinaria będą występować, a jakże. Piszę to, bo coś mnie wczoraj mocno ruszyło.

Przeczytałam tekst Kominka” 17 godzin samotności”. Nie można mu odmówić logiki. Przeczytałam też komentarze pod nim, sporo ten tekst popierających. I lekko się przeraziłam. Ja jednak jestem z zupełnie innej bajki ! Oto moja niedziela :

8.30.  Budzi mnie zapach świeżo zrobionej kawy. To mój P. wchodzi do sypialni z naszymi niedzielnymi filiżankami, ze specjalną tacką na ciasto ( zdjęcie powyżej)i powtarza ten sam, jak co tydzień dowcip : Kawa i ciasto, sam upiekłem… Oczywiście ciasto upiekłam ja dzień wcześniej, żeby można było tradycyjnie rozpocząć niedzielny poranek. Pijemy kawę i jemy ciasto w łóżku, stawiając tacki na swoich nocnych stoliczkach. Mamy niepisany zwyczaj, że ten, kto pierwszy wstaje, robi kawę dla dwojga. Pół godziny później wchodzi do pokoju Młoda, gimnazjalistka i pyta- kiedy śniadanie ? Wskakuje na chwilę miedzy nas do łóżka. Jakby nas było mało, przychodzi też kot na porcję porannych pieszczot.

10.00. P. po wizycie w łazience gotuje niedzielne jajka na miękko, ja dołączam  nieco później , robię do nich sałatkę i herbatę. Młoda ma nakryć do stołu, ale zasiedziała się przy komputerze i przychodzi na ostatnią chwilę, zabierając z kuchni tylko herbatę. Syn ( student) nie je z nami śniadania, bo w niedzielę wstaje  dopiero na obiad. Po śniadaniu każdy zmywa po sobie, odruchowo.

10.30. Młoda ogląda telewizję, ja czytam. P. siedzi przy kompie.

11.30. Oni się zmieniają, ja w międzyczasie zaglądam na chwilę do kompa, potem zabieram się za niedzielny rosołek. Pytam P. czy rozpali grilla do obiadu. Na dworze jest parno i gorąco, więc postanawiamy jeść w domu, mięso zrobię na patelni grillowej. Za to P. obierze ziemniaki ( ja tego nie cierpię). Młoda ma mi pomóc zrobić surówkę, wykręca się, ale w końcu przychodzi do kuchni.

12.30.Przypomina mi się o praniu wstawionym wczoraj wieczorem. Pytam, kto wywiesi do suszenia. Nie jest łatwo ich odciągnąć od własnych zajęć, ale w garnkach bulgoce wszystko jak trzeba, więc robię to sama.

13.00. Syn wychodzi ze swojego pokoju z naręczem prania. Wrzuca do pralki, Młoda ją uruchamia. Możemy jeść obiad – taśmowo podaję z kuchni nakrycia, dzieci noszą do stołu. Ja rosołek piję z kubka , więc kiedy oni go jedzą, robię jeszcze w pośpiechu zdjęcia mięsa i surówki na bloga. Po obiedzie wstawiamy naczynia do zmywarki. Dzieci wychodzą do swoich pokojów, Młoda robi lekcje, ja siadam do kompa napisać post na bloga i przejrzeć pocztę. Słucham swojej muzyki.

 

kapzjabskrzyd

 

14.30. P. z Młodą  chcą mnie wyciągnąć na spacer. Nie bardzo mi się chce, nie lubię parnej pogody, mimo namów zostaję w domu z książką na łóżku. Idą sami. Drzemię. Syn ogląda telewizję.

16.00 . Pijemy poobiednią kawę , jemy ciasto i lody na podwieczorek. W szufladzie na słodycze jest reszta czekolady, dzielmy ją  niesprawiedliwie. Rozmawiamy o planach wakacyjnych. W tym roku nie ma wspólnego wyjazdu, każdy ma własne plany, Ustalamy terminy i formę kontaktu. Syn z kolejnym kawałkiem ciasta znika w swoim pokoju. Przypominam mu, żeby zebrał naczynia od siebie i dopełnił zmywarkę. Słyszę zaaaraz…

 

lodyp

18.00 Dzieci wychodzą, spotkać się każdy ze swoimi znajomymi. P. przegląda kalendarz i ustawia sobie tydzień pracy, ja rozmawiam przez komputer z najstarszą córką, która mieszka i pracuje hen, w Polsce ( dobrze, że nie w świecie !). Przy okazji obserwuję na Facebooku pewną znajomą z sieci, nieco tylko ode mnie młodszą, która co chwilę wrzuca posty i intensywnie komentuje znajomych. To nie pierwszy raz – myślę, że za wszelka cenę szuka kontaktu. Sprawdzam , czy jest status związku. Jest- wolna.

19.30. Dzieci jeszcze nie wracają, więc nie robimy wspólnej kolacji, każdy zjada to, na co ma ochotę, w swoim czasie. Rozmawiamy o planach na tydzień, bo zapowiada się dość intensywny w wydarzenia. Uprzedzam P. o roszczeniach finansowych Młodej  związanych z jej planami. Trochę się krzywi, ale akceptuje z małą korektą.

20.30. Dzieci wracają, jedzą, Młoda idzie do siebie, my z synem oglądamy mecz. Włączamy wreszcie zmywarkę. Przypomina mi się o praniu syna. A, wywieszę jutro rano.

23.00 Po meczu syn idzie do siebie a my po kolei do łazienki. Trochę czytamy w łóżku.

23.30. Jak dobrze, że w tym wielkim łóżku nie jestem sama…

Na co dzień u nas w domu bardziej iskrzy, w niedziele staramy się o maksimum tolerancji.

Każdy ma prawo do swoich poglądów i stylu życia. Nie potępiam Kominka, myślę, że może  znajdzie kogoś, kto mu pomoże zmienić zdanie na temat zalet samotności. Jest jednak bardzo popularnym  wśród współczesnego pokolenia blogerem i dlatego, jak to przeczytałam, to się przeraziłam. Jestem z innej bajki. I jest mi smutno.

P.S. Kominka poznałam osobiście na Blog Forum w Gdańsku, bardzo miło nam się  rozmawiało, nawet zamówił u mnie na blogu przepis na golonkę w piwie.

20 przemyśleń nt. „Odpowiedź Kominkowi- kilkanaście godzin w rodzinie

  1. Ja mam podobne zapatrywanie jak kominek ; każdy wybiera w życiu to, co MU najbardziej odpowiada i z czym jest szczęśliwy. Najgorzej, jeśt jak ludzie wmawiają : „nie masz racji, jakbyś spróbował…to…bla bla zmeniłbyś zdanie”.

    Ja jestem osobą strasznie towarzyską i wesołą, ciągle z kimś, ciągle coś. ale jak wracam do domu… to łup, jak chcę być sama.

    Uwielbiam gości, ale mieszkanie z kimś na dłuższą metę mnie irytuje. Ja mam swoje przyzwyczjenia, zachowania… nie zmienię ich, mam swój tryb życia- za nic go nie oddam.

    Co wcale nie znaczy, że jestem egoistką.. ciekawe, że jak ktoś myśli o swoim szczęściu, od razu jest od takich wyzywany.

    Za przyjacielowi nerkę bym oddała gdyby potrzebował. Z resztą nie tylko przyjacielowi.

    Masz męża, dzieci – jesteś szczęśliwa ? Super.

    Ja nie mam, nie chcę. Może za jakiś czas faceta na stałe, ale nie męża. I nie dzieci. I nie kota – wolę psy. I jestem szczęsliwa. I dobrze. Bo chyba o to chodzi …

    Każdy ma swoją drogę.

    Ściski.

  2. powiem Ci, że najpierw przeczytałam Twój tekst a potem Kominka – i szkoda mi tego człowieka. Każdy żyje jak chce, ale już pada słowo „samotność” to jednak nie jest to takie różowe jakby chciał to przekazać. Poza tym tekst napisał raczej dla wywołania dyskusji i udało mu się, lamser i tyle…. Oczywiście nie znam go, nie czytuję na bieżąco bo zaledwie kilka razy zajrzałam i wcale mi się nie podoba – to moje osobiste, bardzo subiektywne zdanie. Dałam do przeczytania mężowi a ten śmiał się długo rozbawiony i moje zdanie podziela

  3. A mi się podoba Twoja niedziela.
    Lubię bliskość i ciepło.
    Lubię też chwile samotności,intymności.
    Rozumiem ,kiedy ktoś wybiera samotność.
    Niekoniecznie musi to być egoizm.
    Pozdrawiam!

  4. Grażynko przyznam, że ja osobiście wolę taką niedzielę jak Twoja. Chociaż nie ukrywam, że czasami pragnęłabym ciszy. Jednak nigdy nie zamieniłabym rodziny na samotność. Dla mnie nie ma nic lepszego niż przytulić się do kogoś wieczorem, nawet jeśli ma (i on i ja) troszkę kilo na + niż naście lat temu. No i przytulenie dziecka i słowa „Kocham Cię mamo”. Dla mnie nie może być lepiej.

  5. Grażynka, jak zobaczyłam „zajawkę” na facebooku to musiałam przeczytać – taki niezwykły jak na Ciebie tekst, ale bardzo ładny!
    Mnie w tym tekście Kominka trochę przeraża stanowczość, bo w sumie każdy żyje jak chce i jak się mu podoba, ale nie odważyłabym się tak stanowczo powiedzieć że „moja prawda jest bardziej prawdziwa”.. Z drugiej strony wolnoć Tomku w swoim domku, jego blog, pisze co chce i jak chce.

    No, ale generalnie to chciałam powiedzieć, że chętnie bym u Ciebie częściej poczytała takie dłuższe teksty, świetnie piszesz! :-)))

  6. może naiwnie myślę ale jednak takie jest moje zdanie że jak sie znajdzie tą drugą osobę ale taka na prawdę ta jedyną to nie przeszkadza +20kg, można przy niej jeść wafle czy tam chipsy w łóżku i nie będzie marudziła, i bezwiednie sie przełączy kanał w tv bo ulubiony serial się zaczął.
    Ja też czasem lubię być sama i momentami może i mnie denerwuje harmider dookoła ale czy Kominek nie ma nigdy takiego momentu ze denerwuje go samotność?

  7. No to przeczytałam samotność Pana i relację Twoją:) Samotność Pana nieco mnie rozbawiła, wiesz dlaczego? bo jest nas w domu czworo..jest 13:26 siedzę w starej bluzce, w samych gatkach, Rafał maluje jakieś drzwi, dziewczyny coś sprzątają bo akurat ich tydzień sprzątania, nikt mnie nie popędza, nie pytam co mam zjeść i nie obawiam się że dla mnie zabraknie- jak zabraknie to zjem coś innego haha ale ktoś sobie robi problem! i w dodatku chce żyć bez kobiety:) kobiety to fajne babki, maja owszem swoje dni marudzenia ale czy faceci ich nie mają? jesteśmy ludźmi i każdy z nas potrzebuje towarzystwa w niedzielny poranek czy kiedy wraca z pracy. Co ja bym zrobila gdyby nikt na mnie nie czekał? gdybym ugotowała jedzenie i nie widziałabym tych zadowolonych min lub słów córki „co ja za to mogę że mama robi takie dobre żarcie” to co pisze ten Pan jest dobre na moment by wyluzować od codzienności ale nie sprawdza się w życiu, bynajmniej u normalnych ludzi!
    Buziaki Grażynko i pozdrowienia dla rodziny, szczególnie dla śpiocha studenta haha…ma dobrze!

  8. Iza, absolutnie nie przeszkadza, coś o tym wiem !
    Gosiu, mam dokładnie to samo – Dla siebie samej nic by mi się nie chciało .
    Pozdrowienia śpiochowi przekażę , jak zejdzie na obiad 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.